@mason@f-t.net.pl
@mason@f-t.net.pl avatar

mason

@mason@f-t.net.pl

Profil osobisty, w zasadzie bez jakiejś jednej określonej tematyki, więc będzie tu misz masz różnych moich zainteresowań. Fantastyka, gry komputerowe, literatura, fotografia, czasem trochę polityki.

Swoje zdjęcia wrzucam na Pixelfeda, tutaj tylko z rzadka je repostuję, żeby nie zasypywać "walla" fotami.

Jeśli chcesz mnie obserwować - proszę bardzo, ale ostrzegam, że nie daję "follow za follow".

Profil ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.

smatyszczak, do ksiazki
@smatyszczak@pol.social avatar

Przestałem korzystać z wypożyczalni, którą jest . Kiedy przerywasz subskrypcję - tracisz dostęp do zasobów, które w ramach tej subskrypcji wrzuciłeś sobie na półkę. Dopytywałem, czy aby na pewno dobrze rozumiem, co do mnie pisali z Supportu w tej sprawie. Okazuje się, że dobrze rozumiałem. Odzyskam dostęp, jeśli ponownie wykupię ten sam poziom subskrypcji. Ale już mi się odechciało.

Tymczasem wciągam audiobooka z .a. Tam przynajmniej jak kupię, to moje: mogę słuchać z serwera, mogę pobrać na dysk.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Mimo mojej niechęci do Empiku muszę stanąć w jego obronie.

Też uważam, że byłoby dziwne, żeby móc sobie dodawać książki w ramach subskrypcji na półkę, a potem móc je czytać po zakończeniu abonamentu.

Pierwotnie myślałem, że autorowi posta chodzi o dostęp do plików kupionych indywidualnie na Empiku, nie wiedziałem, że mu chodzi o dodawane na półkę w ramach abonamentu.

Pod kątem kupowania ebooków czy audiobooków od strony obsługi, Empik nie różni się od Woblinku. Rzeczy tam zakupione normalnie są dostępne na koncie.

Najlepszym przykładem jest ebook, który kupiłem w 2011 roku, ciągle dostępny na moim koncie do ściągnięcia, mogę go też odsłuchać w Empik GO mimo że nie mam tam abonamentu.

@asbb @smatyszczak @ksiazki

Historia zamówienia i data 2011 rok

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Faktycznie niefortunne i mylące sformułowanie. Podejrzewam, że UOKiK wymusiłby na Empiku danie użytkownikom jakieś formy rekompensaty, typu darmowe 3 miesiące, itp.

@rozie @asbb @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Spotify oferując tą bibliotekę puszcza reklamy, więc dla nich to tylko forma zmiany abonamentu :)

Natomiast co do subskrypcji, to po prostu trzeba być świadomym, co się kupuje i na jakich zasadach. Abonament robi się bardzo opłacalny jeśli nie ma się sentymentów i czyta już choćby dwie książki miesięcznie i/lub skacze pomiędzy wieloma książkami niekoniecznie czytając je w całości.

@smatyszczak @rozie @asbb @ksiazki

SceNtriC, do ksiazki
@SceNtriC@101010.pl avatar

Tymczasem Michał Pisarski (a właściwie Wydawnictwo Znak) zbiera preordery na książkę o najsłynniejszych porażkach w świecie gier. Jeśli zamówicie wcześniej, to dostaniecie książkę jeszcze przed premierą i autograf.

Chyba się starzeję, bo nie interesuje mnie już samo granie, a raczej właśnie historia :)

@ksiazki

https://bit.ly/przegrani_autograf

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

"Uwielbiam" to, że książka jeszcze nie wydana, ale już ma cztery oceny 10/10 :D

@SceNtriC @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Przecież komputery się zmienia właśnie po to, żeby grać w gry ;-D

@SceNtriC @diabellus @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@diabellus - interpretujesz tekst jakby @SceNtriC pisał o regule dotyczącej wszystkich ludzi.

Ja to rozumiem tak, że wiek wpływa na JEGO brak chęci do grania.

U mnie na przykład wiek spowodował, że jestem mniej skłonny do wydawania pieniędzy na wiele różnych gier. Gram w mniej tytułów, ale za to poświęcam im więcej czasu.

Starość ma różne oblicza ;P

@ksiazki

rozie, do ksiazki
@rozie@mastodon.online avatar

@ksiazki Mam pytanie o źródła informacji o nowych książkach. Czy istnieją jakieś miejsca, gdzie warto dać znać o wydaniu książki? Szczególnie, jeśli utwór jest dostępny za darmo.

Interesują mnie platformy i miejsca dotyczące literatury polskojęzycznej.

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - nie znam i napiszę wprost - nie zamierzam się zapoznawać z wydawnictwem, które robi tylko szczątkową korektę i redakcję. Chociaż doceniam szczerość.

Natomiast co do informacji o nowych książkach - moim zdaniem warto uderzać do "branżowych" czasopism/serwisów związanych z gatunkiem, w jakim jest dana książka.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Nie oceniam konkretnych tytułów, po prostu uważam, że co do zasady puszczanie tekstów bez korekty i redakcji jest szkodnictwem.

Co do komercyjnych redakcji i korekt, to masz rację - sporo jest takich książek, które nie powinny być nigdy opublikowane.

W przypadku tłumaczeń biorę jeszcze poprawkę na to, że w takich przypadkach mamy do czynienia z twórczością autora i tłumacza, więc zazwyczaj redaktorzy i korekta ma 2x więcej roboty ;-) Więc jeśli te "cele solarne" są tylko pojedynczym kwiatkiem, jestem w stanie to wybaczyć, bo tłumacza czasami może po prostu "zaćmić". Gorzej, kiedy tych błędów jest więcej albo kiedy tłumacz nie rozumie tekstu, który tłumaczy (tłumaczy jak maszyna).

@rozie @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Nie wiem czy jest na świecie chociaż jeden autor, który zrobi dobrze korektę i redakcję po sobie samym :) Dawanie do redkoru zaprzyjaźnionym osobom to już lepszy pomysł, choć to zależy od kompetencji.

Oczywiście nie wykluczam możliwości dobrej redakcji i korekty robionej "własnym sumptem" i wierzę, że nieraz takie książki mogą być lepiej zredagowane niż w niektórych "profesjonalnych" wydawnictwach, niemniej dla zasady - nie toleruję ścinania kosztów na redakcji i korekcie. Nawet jeśli sprawdzi się to w jednym przypadku, to w 20 dostaniemy potworki. To widać w selfpubach, ale chyba jeszcze bardziej w wydawnictwach typu vanity, które najczęściej pod pojęciem redakcji i korekty sprzedają tylko korektę i bardzo szczątkową redakcję, którą można nazwać nieco rozszerzoną korektą.

@rozie @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rdarmila - oj, nie byłbym tak krytyczny, selfpub ma stosunkowo dużo możliwości, pod warunkiem, że autor chce pracować na kilku etatach, ma czas oraz stać go na reklamę ;-)

Ludzie patrzą na "tradycyjne" wydawnictwa "złym okiem", bo te miewają sporo za uszami, ale jednocześnie nie uwzględniają tego, że jeśli chcą wydać selfpuba, to biorą na siebie wszystkie etaty, jakie wydawnictwa rozkładają na kilka osób oraz zamykają sobie część kanałów dystrybucyjnych, które też przysparzają czytelników.

@rozie @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - oj, mieszasz. Twórcą dzieła jest i będzie jego autor (lub autorzy) i to jest niepodważalne i niezbywalne prawo. Nawet jeśli chcesz lub zgodzisz się, żeby dany utwór opublikować anonimowo, to i tak jesteś jego autorem.

To, o czym piszesz dotyczy autorskich praw majątkowych i to jest trochę inna kwestia. Autorzy mają prawo negocjować umowy nie tylko do kwot, ale też co do innych warunków.

Jedna z dobrych praktyk, która została wypracowana przez lata i jest pewnym standardem, jest taka, że autor otrzymuje procent od sprzedaży... ale kasuje za to zaliczkę, która jest bezzwrotna. Czyli jeśli autor umówi się z wydawcą na zaliczkę w danej kwocie - nie dostanie mniej. Jeśli książka się nie sprzeda - to wydawca jest stratny, jeśli sprzeda - zyskuje i autor, i wydawca.

No i tu dochodzimy do podziału zysków - musiałbym pogrzebać gdzieś w zestawieniach, może @swiatczytnikow przypomni, ale podział zysków z książek wcale nie jest tak łatwy jak by się wydawało. Po stronie dystrybutorów i wydawców musisz doliczyć wszystkie możliwe koszty wynikające z obrotu danym tytułem, podatki, koszty transportu, magazynowania, redakcji, korekty, grafika, składacza, druku, itp. itd. No i oczywiście koszty reklamy i promocji.

Można by dużo pisać o tym, szacować, itp., ale można też wziąć temat z drugiej strony - ile mamy wydawnictw w Polsce, ile powstało i upadło, a ile się utrzymuje. Ile z nich zarabia, ile jest dotowanych? Z moich obserwacji - większość małych i średnich wydawnictw, które w teorii powinny dawać uczciwsze warunki - pada lub ledwie się utrzymuje na rynku, niektóre pewnie tylko dzięki różnego rodzaju dotacjom. To świadczy raczej o jednym - wydawcy wcale nie są najbardziej pazernymi w łańcuchu, choć są i tacy, którzy mają sporo na sumieniu, nie przeczę.

Warto sobie przeczytać np. poniższy raport, który pozwala na spojrzenie na nasz rynek książki z nieco innej perspektywy:
https://rynek-ksiazki.pl/wp-content/uploads/2024/10/raport2024_elektroniczny.pdf?utm_source=chatgpt.com

@rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

1/2

@rozie - wiesz, mam wrażenie, że masz mocno skrzywiony obraz procesu wydawniczego. Trochę będę bawił się w adwokata diabła, więc od razu zastrzegę rzeczy, co do których się zgadzam:

  • stawki dla autorów są niskie, a dla debiutantów - za niskie, bo nie mają siły negocjacyjnej
  • wydawcy mają swoje za uszami - np. jeśli autor nie ma w charakterze i umiejętnościach autopromocji, to wsparcie ze strony wydawcy zazwyczaj jest za małe.

Ale jednocześnie to tylko po części wina wydawców, rynek książki jest systemowo zepsuty. Co chwilę powstaje jakieś wydawnictwo-krzak lub chałupnicze i okazuje się, że nie udaje mu się utrzymać lub ciągnie na granicy opłacalności, często kombinując z dotacjami, itp. I to nie jest tak, że powstaje jakiś spisek innych (większych) wydawców przeciwko takim wydawcom, te wydawnictwa nie wytrzymują z różnych powodów na rynku.

Piszesz o "zamachu na prawa twórców" i, wybacz, ale napiszę to wprost - to jest po prostu totalna bzdura. Rozdział praw majątkowych i niemajątkowych powstał właśnie po to, żeby chronić autorów. Nawet jeśli oni sami by się chcieli pozbyć części praw - dzięki temu nie mają takiej możliwości. To chroni ich przed różnymi zakusami ze strony wydawców lub jakichś szuj.

W przypadku relacji autor-wydawca mamy więc do czynienia z prawami zbywalnymi, licencjami, umowami, itp. Autor decyduje się lub nie na dane warunki. Nie podoba mu się jeden wydawca, idzie do drugiego, który daje lepsze.

Piszesz, że autor nie wie i nie ma wpływu na sprzedaż - masz rację, ale wydawca też tego nie wie. Proste pytanie - czy myślisz, że wydawca mogąc zarobić na czymś, nie korzystałby z okazji, żeby to robić? Problem z książkami jest taki, że w przypadku debiutantów, autorów mało znanych, niemedialnych - nie jesteś w stanie ocenić jak dana książka się sprzeda. Wydawcy to szacują sobie, ale i tak bywa z tym różnie.

1/2

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

2/2

O niektórych wydawnictwach mówi się, że jadą na kilku najlepiej się sprzedających autorach, a do debiutantów i pozostałych - dopłacają. I faktycznie. Piszesz o obrocie i sprzedaży, ale policz sobie to tak. Niektóre książki nie sprzedają się wcale lub sprzedają w małych ilościach. Jak autor ma sprzedaż na poziomie 2000 egzemplarzy, to już jest "złotem". Wielu sprzedaje się na poziomie kilkuset do tysiąca.

A teraz policz, powiedzmy 500 egzemplarzy po 40 złotych (i tak zawyżam cenę) to jest 20 000 złotych (przychodu, a nie zysku). Od tego odlicz 5-8% VAT. Dodaj do tego koszty korekty, redakcji, grafika, składu. Wydawca też ponosi koszty stałe no i chce zarobić. Promocja - jeśli autora promujemy poza miejscem jego zamieszkania to za każdym razem doliczasz do tego hotel i koszty dojazdu. A gdzie jeszcze koszty jakiejś reklamy, wydruku bannerów np. na targi książek, itp? Do tego dolicz jeszcze koszty druku i magazynowania oraz dystrybucji.

Ile zostanie z tych 20 tysięcy?

@rozie @swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

1/2

@rozie - serio pytasz mnie czy dorosły, świadomy człowiek, potrafiący pisać i co za tym idzie - czytać, podpisując umowę ma świadomość tego, co podpisuje?

Od razu zaznaczę - umowy na książki, przynajmniej te, które ja widziałem, są zazwyczaj skonstruowane jasno i czytelnie. Trzeba je tylko uważnie i ze zrozumieniem przeczytać.

Co do zarobków korekty i redakcji - każe wydawnictwo ustala swoje stawki i zazwyczaj są one zazwyczaj zależne od długości tekstu. Nie podam więc konkretnych kwot, ale można je sobie dosyć łatwo wygooglać i oszacować.

Natomiast co do czasu poświęconego przez autora - spójrz na temat z innej strony. Mamy w Polsce jedne z najniższych cen książek. Ile więcej byłbyś skłonny zapłacić za książkę nieznanego Ci autora? Powiedzmy, że robił on badania do książki i pisał przez dwa lata.

Licząc płacę minimalną za te dwa lata - to daje 108 tysięcy złotych. Podziel sobie to, niech stracę, przez 2 tysiące egzemplarzy. Wyjdzie Ci 54 złote tylko i wyłącznie za to, co wypracował autor.

Piszesz, że nie interesuje Cię otoczka i to widać, bo odcinasz bardzo ważny aspekt procesu wydawania. Opisujesz rodzaje autorów, tylko nie uwzględniasz, że chcąc wydawać selfpuba, to Ty jako autor zajmujesz się wszystkim. Wydanie książki nie kończy się na jej napisaniu.

Gdyby taka forma wydawnicza była panaceum na bolączki wydawania książek, to dziś czytalibyśmy głównie selfpuby. Ilu autorów utrzymuje się z takiego sposobu wydawania, i przede wszystkim - na ilu? Jak wygląda średnia jakość tych książek?

Nie jestem przeciwnikiem tej formy wydawania, ale:

  • to jest forma dla specyficznych autorów, którzy mają charakter pozwalający im zająć się wieloma aspektami wydawania.
  • poziom jakościowy selfpubów jest wyraźnie gorszy niż poziom książek wydawanych tradycyjnie. Ja nie czytam selfpubów i vanity z zasady właśnie dlatego, bo szkoda mi czasu. Wystarczy mi, że wydawcy tradycyjni potrafią odwalać manianę.

1/2

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

2/2

Co do praw autorskich - to masz w ogóle jakiś odjechany pogląd. Paktofonika podpisała bardzo zły dla nich kontrakt i gdyby nie rozdzielono praw, to na okładce ich płyty mogłoby w ogóle nie być ich nazwy i nazwisk, bo wydawca mógłby to ukryć (pomijam oczywiście, że by mu się to nie opłacało, bo zyski czerpie także dzięki nazwie).

To, co piszesz o niezbywalnych prawach i licencjach... to przecież właśnie rozdzielenie praw, które obecnie mamy!

Wydzielone prawa majątkowe to są m.in. prawa umożliwiające podpisywanie kontraktów, licencji, itp. i regulujące ich zasady. W dodatku w prawie masz zapis pozwalający na sądzenie się w przypadku gdy umowa z wydawcą jest niesprawiedliwa (wydawca czerpie zyski niewspółmiernie duże, a twórca otrzymał wynagrodzenie za niskie).

Nie znam sprawy Paktofoniki i trzeba byłoby się wdrożyć dokładnie w treści ich umowy, ale uważam, że prawo nie powinno ingerować nadmiernie w umowy zawierane przez twórców, bo wydawcy to także ludzie i jedna ze stron umowy.

Nie wiem też jak wygląda rynek muzyczny, natomiast w przypadku książek mogę napisać jedno - standardowo umowy podpisuje się określając przez ile lat obowiązuje umowa, a jeśli się tego nie zrobi, to prawo daje autorowi narzędzia do rozwiązania takich umów po określonym czasie. W dodatku w samej ustawie o prawie autorskim masz określone wymogi, jakie musi spełnić wydawca, żeby umowa nabrała ważności. Np. taką kwestię, że dzieło musi zostać wydane w określonym czasie, inaczej autor ma prawo rozwiązać umowę (zachowując zaliczkę).

Patrząc na to, co wypisujesz, mam wrażenie, że próbujesz wymyślić koło na nowo i nawet nie zaglądnąłeś do Ustawy o Prawie Autorskim.

2/2

@rozie @swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Jeszcze tylko jedna rzecz - umowa to jest dokument (co najmniej) dwustronny.

O ile zgadzam się, że są firmy, które są do przesady pazerne i nieetyczne, tak uważam, że zwalanie wszystkiego na jedną ze stron to też nie jest dobre rozwiązanie.

Dlaczego chcesz zwalać kwestię ryzyka i obarczać kosztami tylko i wyłącznie na jedną ze stron?

@rozie @swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - klauzule niedozwolone w umowach są z punktu prawnego nieważne.

Nieuczciwi są wszyscy, wydawcy - tak, autorzy - też, bo oni też nieraz nie wywiązują się z umów, mają duże opóźnienia, potrafią oddać słabe teksty (umowy na książki można podpisywać także przed ich stworzeniem).

Co do równości - nigdzie nie twierdziłem, że autor i wydawca są równi.

Nie twierdzę też, że wydawcy są kryształowo czyści, ale w przypadku literatury wszystkie umowy jakie ja widziałem były dosyć czytelne nawet dla laików. A jeśli ktoś nie rozumie co podpisuje, to może zasięgać porad od płatnych, po bezpłatne jeśli ma bardziej doświadczonych znajomych.

Problem z umowami jest taki, że sami autorzy często ustawiają się w pozycji "petenta" i tutaj powinni do gry wchodzić agenci literaccy, którzy niestety w Polsce praktycznie nie istnieją.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - postaraj się pisać precyzyjnie, bo momentami trudno zrozumieć co masz na myśli. Umowy pomiędzy wydawcą i autorem mogą być różne. Debiutanci zazwyczaj muszą przychodzić z gotowymi tekstami, autorzy już współpracujący z danym wydawnictwem - niekoniecznie.

Dwa lata na napisanie książki to nie jest reguła, ale realna możliwość. Podałem ją w kontekście Twojego tekstu o minimalnym wynagrodzeniu. Jeśli chcesz ustanowić wynagrodzenie autora sprawiedliwie, uwzględniając czas pracy, jaki wkłada w tworzenie, to musisz uwzględniać i takie przypadki.

Być może się zdziwisz, ale są książki, które powstają latami. Jak wyobrażasz sobie rozliczanie tego? Nieważne czy ktoś pisze pełnoetatowo poświęcając się w całości czy pisze po godzinach normalnej pracy, jakoś by trzeba rozliczać ten czas. A jeśli będziesz chciał być sprawiedliwy, to każdy autor powinien mieć zapewnione minimalne wynagrodzenie zależne od czasu jaki włoży w książkę... Tylko że to jest nierealne, właśnie ze względu na specyfikę pisania.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że sugeruję, że autorzy z tradycyjnego wydawania się utrzymują. Są tacy, ale przyjmuje się, że jeśli chcesz się utrzymać z pisania, musisz to robić faktycznie "etatowo" i mówi się, że da się utrzymać jeśli wydajesz średnio 2 książki rocznie, co dla wielu autorów jest nie do zrealizowania.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - wiesz co powyżej napisałeś? Że wydaje Ci się, że selfpub będzie się rozwijał, może nie jako selfpub, tylko jako wydawnictwo :D

Byli pisarze, którzy zakładali własne wydawnictwa, np. w światku fantastycznym była Runa (typowe wydawnictwo), Powergraph (agencja przekształcona w wydawnictwo), czy stosunkowo niedawno Pulp Books. Masz też sporo wydawnictw tzw. chałupniczych, prowadzonych przez jedną, dwie osoby.

Czy te wydawnictwa powstają z powodu idei uczciwej czy pazerności, bo ci chciwi pisarze chcą zarabiać tak samo jak inne wydawnictwa? Nie wiem. Ale jest tego za dużo i za mało się utrzymuje, żeby stwierdzić jednoznacznie lub oceniać jaka jest przyszłość.

Piszesz o tym, że autorzy piszą dla radości tworzenia, a nie dla pieniędzy i częściowo masz rację, tylko ciągle nie uwzględniasz czegoś, co powtórzę już kolejny raz, może bardziej dobitnie i dużymi literami - AUTORZY CHCĄ PISAĆ, a nie być redaktorami, korektorami, marketingowcami, logistykami, księgowymi, tłumaczami, itd. itp. Wydawnictwa, spółdzielnie wydawnicze, itp. właśnie po to, żeby autorzy nie musieli robić innych rzeczy niż pisanie.

Selfpub jest doskonałym rozwiązaniem i pewnie bardziej zyskownym dla tych, którzy mają czas i chęci zajmowaniem się także sprawami innymi niż pisanie lub mają już gotowe książki (wydane kiedyś). I jest w nim jakaś przyszłość - z tym się zgadzam, tylko z drugiej strony rozpowszechnienie się selfpubów oznacza wg mnie spadek jakościowy treści.

Inna sprawa - że skaczemy w tej dyskusji z tematu na temat. Od praw autorskich po wydawnictwa. Zapomniałeś o moim pytaniu czy w ogóle zadałeś sobie trud przeczytania Ustawy o Prawie Autorskim, że próbujesz grzebać w czymś, co jest w niej określone?

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - przecież to jest pytanie sugerujące coś zupełnie przeciwnego! Autorów utrzymujących się tylko i wyłącznie z pisania i wydawania selfpubów jest może jakaś garstka, cała reszta robi to albo hobbystycznie, albo nie udaje się im na tym zarabiać. Pod tym kątem sytuacja moim zdaniem nie różni się od tradycyjnych wydawnictw, więc nie wiem skąd u Ciebie taki optymizm, że selfpub to panaceum na bolączki rynku.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - eeech. Niesolidność wg Ciebie nie jest nieuczciwością? Nie ma problemu, bo po prostu kolejnej umowy nie będzie? No okej, ale to samo można odwrócić i napisać - przecież autor też może następnym razem nie podpisywać umowy z danym wydawnictwem.

Dobra, zakończmy już tą dyskusję, bo powiem szczerze ja już się zacząłem gubić w tym o czym piszemy.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - W selfpubie wydawcą jesteś Ty sam - zatrudniasz (lub nie) korektora, redaktora, sam robisz promocję, szukasz miejsc na reklamę. W przypadku książki drukowanej podpisujesz umowy z drukarniami, itp.

Co do autorów i doktoryzacji - brniesz dalej, tym razem w absurd. Widziałeś chociaż jedną umowę na wydanie książki? Doktoryzować, to się powinieneś z prawa podpisując umowę na telefon komórkowy, dostawę prądu, itp.

Czy tradycyjne wydawnictwa oferują możliwość tylko pisania? Jest taka możliwość, ale autora zazwyczaj wciąga się w mechanizm promocji w różny sposób. W przypadku dobrych wydawnictw to one zajmują się organizacją spotkań autorskich, reklamą i one ponoszą ich koszty. One dostarczają materiałów jeśli autor prowadzi profil w social mediach (np. w postaci grafik promocyjnych). Wydawnictwa przekazują egzemplarze recenzenckie i promocyjne, itp. itd.

Tak więc nie - z autora nie są ściągane wszystkie inne obowiązki, wiele rzeczy jest z nim konsultowane i omawiane, ale te obowiązki są znacznie ograniczane. W jakim stopniu - to już zależy od wydawnictwa i umów.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - Ty chyba nie czytasz tego, co ja piszę. Przecież napisałem wcześniej, że selfpub może być bardziej opłacalny, tyle że zaznaczyłem, że nie dla każdego. W przypadku wydawania selfpuba to Ty wykonujesz niektóre prace, które normalnie robiłoby wydawnictwo. Więc zyski masz większe, ale jednocześnie masz większy nakład pracy, w dodatku pracy, której możesz nie lubić. Fajnie się robi wyliczenia, ale jak sobie wycenisz czas i wysiłek wkładany dodatkowo w selfpub - może się to okazać po prostu nieopłacalne. Może, ale nie musi, ale to zależy już od człowieka.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - nie, to nie jest żadna erystyka. To Ty piszesz o korzyściach i przyszłości selfpubu, więc dlatego pytam Cię o utrzymywanie się z tego lub uściślając teraz - zarabianie więcej pieniędzy przy takim samym nakładzie pracy.

@swiatczytnikow @rdarmila @seachdamh @ksiazki

ewsal13, do ksiazki angielski
@ewsal13@mastodon.social avatar

Lubicie opowiadania z Cherlockiem Holmesem w roli głównej?
W lipcu mija 95 rocznica śmierci sir Artura Conana Doyle'a, twórcy tej postaci.
@ksiazki @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Ja bym opowiadania z Sherlockiem określił dziś chyba jako nieco "sztywniackie" i nieco "przegadane". Wydaje mi się też, że świat wykreowany przez Doyle'a zestarzał się trochę gorzej niż Christie nawet jeśli pominąć te 30-40 lat różnicy pomiędzy nimi.

@ewsal13 @kasika @ksiazki @ksiazki

blejamichal, do ksiazki
@blejamichal@mastodon.social avatar

https://open.substack.com/pub/michalbleja/p/joe-haldeman-wieczna-wojna?utm_source=share&utm_medium=android&r=44tr9l

Osią fabuły jest, ma się rozumieć, wojna. Taka, w której ludzkość staje naprzeciwko innej inteligentnej rasy – Taurańczyków. (...) Kłopot z ową wojną polega na tym, że siedziby obu biorących w niej udział gatunków znajdują się w ogromnych odległościach od siebie. Zanim więc adwersarze rzucą się sobie do gardeł, muszą do siebie dotrzeć.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@blejamichal - oj, moim zdaniem niesprawiedliwie pojechałeś na początku po klasykach. Nawet po "Czterech pancernych" :-) Warto Pancernych obejrzeć z trochę innej perspektywy niż przez pryzmat, przez jaki oglądaliśmy ich jako dzieciaki, że bohaterom wszystko wychodzi. Okaże się, że to w tle ponury obraz wojny, tylko podany tak, że o tym niespecjalnie myślimy oglądając go.

Paragraf 22 też raczej nie wyśmiewa (przez łzy) wojny jako takiej. Jeśli już, to armię i jej funkcjonowanie.

Natomiast zgodzę się z tym, że drugiej takiej książki jak "Wieczna wojna" nie ma.

Z tym że moim zdaniem pominąłeś jeden, ważny aspekt tej książki (chyba że miałeś na myśli cała serię). Moim zdaniem duża, początkowa część WW (chyba najważniejsza dla powieści) to opowieść nie tyle o kwestii odległości czy czasu, co o walce z nieznanym. Ta "obcość" oczywiście wynika poniekąd z odległości, ale główna oś fabuły obraca się przede wszystkim wokół tego, że żołnierze nie wiedzą, przeciwko komu tak naprawdę walczą.

@ksiazki

emill1984, do muzyka
!deleted130 avatar

Kojarzycie te teledyski z zachodami słońca, łajba pełna szczęśliwych ludzi I skutery oraz zagłówki wokół nich?
No to ja się właśnie czuje jak w takim teledysku 😍
@muzykaklubowa

video/mp4

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Dżezzu! Jak słyszę takie hałaśliwe ekipy nad wodami, to najchętniej wezwałbym Winnetou z Pana Samochodzika, żeby zrobił z Wami porządek! ;-P

@emill1984 @muzykaklubowa

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@emill1984 - smutne to jest, że tetryki nie potrafią się bawić ciszej, bo są głuche, tylko zanieczyszczają hałasem środowisko! ;-P

Aegewsh, do ksiazki
@Aegewsh@101010.pl avatar

Właśnie zobaczyłem, że Świat Książki stał się dyskontem. To ja podziękuję, zabieram zabawki i idę do innej piaskownicy. Nie ma innej pisakownicy? No to będę się bawił na betonie. @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@emill1984 - przejście w formę dyskontu oznacza ograniczenie asortymentu. Czyli będziesz miał tanio, ale z marnym wyborem.

Przy czym dla mnie ŚK w sumie zawsze był takim trochę dyskontem, więc też jestem ciekawy wyjaśnienia @Aegewsh

@ksiazki

mason, do ksiazki
@mason@f-t.net.pl avatar

Macie jakieś godne polecenia antykwariaty/skupy książek online lub we Wrocławiu/Opolu lub okolicach?

Chcę opchnąć z 4-5 dużych kartonów książek i trochę płyt różnego rodzaju, a nie chce mi się bawić w wystawianie tego na różnych serwisach i sprzedawanie pojedynczo.

@ksiazki

SceNtriC, do ksiazki
@SceNtriC@101010.pl avatar

To moje pierwsze starcie z Arsenem Lupinem i w sumie całkiem udane. Sprawy są zawiłe, choć naiwne i naciągane, natomiast nie zawsze wiadomo, w kogo wcielił się tytułowy bohater. Warto poznać.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/arsen-lupin-dzentelmen-wlamywacz/opinia/91235706

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Serial, a w zasadzie to chyba nawet seriale, były bardzo udane właśnie na tej zasadzie jak w książkach, że tam nie było jakichś zagmatwanych zagadek, itp. ale przyjemnie było odkrywać lub dowiadywać się, w kogo się on wcielał.

@SceNtriC @maciek33 @ksiazki

SceNtriC, do ksiazki
@SceNtriC@101010.pl avatar

Bardzo dziękuję wszystkim recenzent(k)om książek, które zamieszczają w metryczce informacje o gatunku i piszą tam "romantasy". Dzięki temu wiem, że nie muszę już dalej czytać recenzji oraz samej książki.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@SceNtriC - a co jest nie tak w określeniu romantasy? To przecież popularny skrót (pod)gatunku "romantic fantasy".

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@SceNtriC - aaa, ok. To rozumiem. Myślałem, że chodzi Ci o coś więcej. W sensie takim, że np. uważasz, że taki gatunek nie istnieje albo że to określenie to błąd, itp. Dlatego spytałem.

@ksiazki

xiegozbior, do ksiazki
@xiegozbior@pol.social avatar

Andrzej Sapkowski - Rozdroże kruków

Nowy wiedźmin w 2024 roku mógł budzić pewne kontrowersje. Ale czy “Rozdroże kruków” Andrzeja Sapkowskiego faktycznie jest tylko skokiem na kasę?

Link do wpisu 🔗
https://xiegozbior.pl/zajawki/2025/04/25/andrzej-sapkowski-rozdroze-krukow.html


@ksiazki

Pełny wpis w wątku poniżej! ⬇️

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@xiegozbior - ja bym chyba nie był w stanie polecić Rozdroża nawet z przymrużeniem oka na początek.

Ta książka nawet w najlepszych momentach nie dorównuje opowiadaniom, więc moim zdaniem zdecydowanie lepiej zaczynać od czegoś lepszego, szczególnie, że Rozdroże nie jest potrzebne do czytania opowiadań i sagi.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@xiegozbior - no, widziałem, co napisałeś, natomiast ja pieję do tego, że jeśli ktoś jeszcze nie czytał Rozdroża, to lepiej niech tego nie robi nawet z przymrużeniem oka :)

Mój tok myślenia szedł w tym kierunku, że jeśli komuś Rozdroże się spodoba, to sięgnie po sagę, natomiast istnieje hipotetyczna grupa ludzi, która uzna najnowszą część za dzieło na tyle przeciętne lub wręcz słabe, że nie sięgną oni po lepsze części.

Bo tak szczerze mówiąc jeśli odjąć sentyment do świata i/lub poprzednich części, Rozdroże jest niestety co najwyżej przeciętną książką, takim czytadełkiem trochę.

@ksiazki

SceNtriC, do muzykametalowa
@SceNtriC@101010.pl avatar

Jest 2025 rok. Nadal nie rozumiem, co jest fajnego i/lub dobrego w Burzum.

Bez złośliwości, po prostu nie rozumiem fenomenu tej muzyki poza być może fascynacją szaleństwem jej autora.

@muzykametalowa

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@SceNtriC - ja tak mam z coverami, niezależnie od gatunku. Kompletnie nie rozumiem takich, które nie próbują nawet na krok odbiegać od oryginałów, a jeszcze mniej rozumiem covery w uproszczeniu polegające tylko na... dosłownie przyśpieszeniu oryginałów.

Bilety na finał Pucharu Polski Pogoń Szczecin - Legia Warszawa wyprzedane. Kibice oburzeni (gol24.pl)

Już 2 maja na stadionie PGE Narodowy w Warszawie Pogoń Szczecin zmierzy się z Legią Warszawa w finale Pucharu Polski. W czwartek, 10 kwietnia ruszyła sprzedaż biletów na to spotkanie. Niestety serwery nie wytrzymały i wielu fanów nie było w stanie nabyć wejściówek. PZPN wydał w tej sprawie komunikat.

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@Emill1984 - ludzie są dziwni. Narzekają na PZPN, a i tak finansują tą instytucję kupując bilety ;-D

smatyszczak, do ksiazki
@smatyszczak@pol.social avatar

Jeśli ktoś może mi merytorycznie wytłumaczyć, dlaczego e-book kosztuje tyle samo, co papierowa książka, chociaż odchodzą koszty druku oraz fizycznej dystrybucji, to bardzo proszę.

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - zacznijmy od tego, że redakcja ma realny wpływ na jakość książki. Jakie znaczenie dla czytelnika ma ta jakość? Różne, jedni zwracają na nią uwagę, inni wcale. Można to porównać do jedzenia. Mamy dobre jedzenie i fastfoody. Niby każdy wybiera co woli, ale jednak mamy coraz większe problemy ze względu na zły sposób żywienia.

Literatura nie przekłada się tak łatwo, bo jest tylko jednym z elementów kultury, ale możemy się zastanawiać tylko np. jak to się dzieje, że ludzie mają coraz większe problemy ze zrozumieniem tego, co czytają? Można pójść dalej - skąd np. postępująca polaryzacja w narodzie? Między innymi także przez problemy z komunikacją.

Ebooka możesz poprawić. Na papierze kiedyś robiło się erraty. Jednak redakcja książki to coś więcej niż poprawianie wyrazów i zdań, dobry redaktor ma nieraz ogromny wpływ na bardzo istotne rzeczy, np. fabułę włącznie z zakończeniem. Były już w historii książki, które mają różne zakończenia, ale to wyjątki. Dziś, w dobie szybkiej konsumpcji, źle wydana książka spotyka się z krytyką, a czytelnik rzadko kiedy będzie chciał do niej wrócić.

Z tymi autorami na %, to też nie do końca tak, jak się przedstawia. Wszystko zależy od umowy i siły autora. Zazwyczaj w umowach gdzie jest procent od sprzedaży uwzględnia się też zaliczki. Jeśli sprzedaż nie przekroczy zaliczki, to autor zostaje tylko z zaliczką, jeśli przekroczy, to wtedy dostaje kasę zależną już tylko od sprzedaży. Tak więc w zależności od siły przebicia autora, ryzyka wydawcy, itp. zaliczka może być mała lub monstrualna :)

Na duże zaliczki i życie ze sprzedaży książek mogą sobie pozwolić bardzo popularni autorzy, albo autorzy piszący dużo, albo i jedno i drugie. Kiedyś mówiło się, że żeby utrzymać się z pisania trzeba wydać 2-3 książki rocznie. Taka częstotliwość powoduje, że autor jest zauważalny i rozpoznawalny, co zwiększa sprzedaż, ale... niestety zazwyczaj idzie za tym spadek jakości.

@rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - można zjeść smacznie i bez szefa kuchni. Można nawet bez kucharza, jak sobie coś jadalnego zbierzesz z pola ;-D

Tak, zdaję sobie sprawę, że nie postulowałeś zupełnej rezygnacji z redakcji, ale w dyskusji pozwoliłem sobie na wskazanie skrajnego przypadku.

Na pewno można przyjąć, że ograniczenie redakcji wpłynie realnie na jakość tekstów, będą perełki, autorzy z darem, ale ogólny poziom będzie leciał w dół i będą za tym szły kolejne zmiany negatywne. Ograniczenie korekty, selekcji tekstów, itp. itd.

Więc z czegoś, co wydawałoby się niewiele znaczącym ustąpieniem, może się zrobić kula śnieżna. Zresztą to samo masz podawane jako zagrożenie w przypadku AI - im więcej będzie treści tworzonych przy jego użyciu, z których uczyć się będzie AI, tym słabsza jakość będzie generowanych. I tak w kółko.

Wbrew pozorom to samo będzie dotyczyć autorów. Jeśli ludzie będą łykać przeciętne i słabe teksty, to coraz trudniej będzie konkurować z tym autorom na jakimś poziomie, bo taka konkurencja będzie wymagała dużo większego czasu, wysiłku i być może pieniędzy, nawet jeśli to będzie wydawane w tradycyjny sposób z udziałem wydawnictw.

@rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - w tym, żeby się utrzymać, nie chodziło tylko o utrzymanie się ściśle z pisania książek, do tego dochodzą spotkania autorskie, warsztaty, panele dyskusyjne, itp. I w przypadku utrzymania takiego tempa wydawania książek, robi się w pewnym momencie zazębienie i nakłady/sprzedaż sumarycznie wzrastają.

Natomiast co do pozbycia się wydawców i dystrybucji, to polecam zrobić taką ankietę wśród autorów dowolnego kalibru, ale z już jakąś pozycją. Gwarantuję Ci, że odsetek autorów, którzy będą gotowi pozbyć się wydawców i dystrybucji będzie bardzo niewielki.

Ludzie sobie nawet nie zdają sprawy, co się dzieje wokół powstawania książek. Patrzymy na kilka pisarzy-perełek, którzy mają pewien charakter i na tyle samozaparcia, że mogą sobie na pewne rzeczy pozwolić.

Rezygnacja z wydawcy oznacza, że pisarz będzie musiał podjąć się lub zlecić pracę na stanowiskach drukarza, grafika, składacza, korektora, redaktora, twórcy strony www, osoby zarządzającej www i prowadzącej social media, marketingowca, menadżera, magazyniera, osoby przygotowującej i wysyłającej paczki z książkami, kuriera/dostawcy, księgowego, kadrowej, będzie musieć opłacić miejsce magazynowe...

Pewnie jakbym się jeszcze zastanowił, to tych stanowisk przyjdzie mi do głowy więcej. Wiadomo, że wiele z tych rzeczy nie robi się codziennie, część da się połączyć, części uniknąć, ale i tak pomysł, żeby zrezygnować z wydawcy i dystrybucji oznacza, że z pisarza chcesz zrobić człowieka od "wszystkiego", taką złotą rączkę :)

Jeśli rozejrzysz się po autorach i podpytasz ich, to niemal każdy powie Ci, że jego marzeniem jest, żeby móc zająć się tylko i wyłącznie pisaniem i zupełnie niczym innym. Niektórzy niemal nienawidzą nawet spotkań autorskich i najchętniej nie wychodziliby z domu, byle mieć święty spokój ;-D

Natomiast jeśli napiszesz mi, że autor może zlecić powyżej wspomniane prace innym osobom, to... czym to się będzie różnić od wydawcy?

@rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Tak trochę obok, pozwolę sobie wrzucić linka do działu Fahrenheita, gdzie publikowaliśmy teksty nadsyłane do nas do publikacji. Te teksty za zgodą autorów zostały opatrzone luźnymi komentarzami wskazującymi błędy, nieścisłości, itp. Nie wszystko tam jest wyłapywane, żeby nie zanudzić czytelników, więc to nie jest typowa redakcja, ale ten dział daje jako takie pojęcie o tym, co oznacza tekst bez redakcji.

https://www.fahrenheit.net.pl/literatura/zakuzona-planeta/

@dancingindystopia @rozie @rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - pewne mechanizmy nie różnią się od tego, co się dzieje z AI, choć mogą być mniej widoczne w przypadku ludzi. Ale to nie znaczy, że ich porównywanie nie ma sensu. A niestety w tym przypadku jestem pewien, że porównanie jest zasadne.

Na pewno kiedyś bawiłeś się w zabawę w głuchy telefon lub słyszałeś o obrazach robionych przez prawdziwych malarzy-ludzi, kiedy kopia obrazu powstawała z kopii. Podobny efekt masz w literaturze czy właśnie w muzyce. Spadek artystyczny nie jest efektem jakiegoś niecnego działania wydawców, tylko tego, że Ci wydawcy dostosowują się pod gust odbiorców. Następuje takie "uśrednianie" i coraz trudniej o oryginalne i wybijające się dzieła o dobrej jakości. Gdyby ludzie tego nie kupowali, nie opłacałoby się czegoś takiego sprzedawać.

Wydawcy w zasadzie w pewien sposób spełnili część Twojego postulatu - obcięli koszty ograniczając lub rezygnując z niektórych elementów.

Pomysł, że nie potrzeba dziś selekcji opiera się na jednym założeniu - liczysz, że ta selekcja odbędzie się na poziomie ewentualnych polecanek np. w social mediach.

@rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - okej, przyjmijmy, że tak będzie. Każdy autor wydaje raz, drugi... pomnóż sobie to przez setki, tysiące, dziesiątki tysięcy, a następnie spróbuj odnaleźć w takim chłamie cokolwiek dobrego.

Liczysz, że to się samo odfiltruje, że załatwią to social media? Czyli de facto znów ktoś będzie odbębniał robotę, tylko za free. A czy nie stanie się nic złego?

Tu już wchodzimy w zagadnienia nieco dywagacyjne, nieco filozoficzne. Na pewno warto mieć na uwadze, że poniżej bardzo mocno upraszczam różne zależności.

Żeby coś dobrego się przebiło, ktoś musi na to trafić i polecić dalej. Żeby odsiać słabiznę i odradzić, też ktoś musi poświęcić czas na zapoznanie się z tym i kolejny czas, żeby odradzić to innym. Jeśli z łańcucha wyeliminujesz jeden filtr (selekcjonera), to na zapoznanie się z danym dziełem więcej ludzi będzie marnować czas zanim się rozniesie, że dane dzieło jest słabe. Te same osoby będą miały przez to mniej czasu na np. czytanie kolejnych dzieł. Sumarycznie spadnie też czytalność dobrych utworów.

Okej, odbiorca może bazować tylko na dziełach dobrze zrecenzowanych np. w social mediach. Tylko że ci recenzenci też będą musieli czytać i będą trafiać na chłam, a ich czas nie jest z gumy.

Czyli bez pierwszego sita, więcej chłamu będzie się przedostawać do odbiorców, co wpłynie nie tylko na większe marnotrawstwo czasu ale i tak będzie wiązało się z pogarszającą się jakością. Bo także w sztuce, im częściej obcujesz z kiepskimi dziełami, tym bardziej wzrasta Ci tolerancja na błędy.

@dancingindystopia @rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rdarmila - nie do końca optymistą, jeśli już, to ignorantem. Więc muszę poniekąd przeprosić i wyjaśnić, że w tych swoich rozważaniach dziś ignoruję fakt, że po stronie wydawców też mamy "raka" i że po tej stronie proces wydawniczy też ma swoje duże problemy i daleki jest od ideału.

Żeby już nie marudzić, to całość moich wypowiedzi na grupie skróciłbym do jednego porównania - jeśli sito jest dziurawe, to rezygnacja z sita może nawet rozwiązać częściowo niektóre mniejsze problemy, ale sumarycznie nie da szansy na poprawę. Więc zamiast rezygnować z sita, lepiej jest jednak pokombinować i próbować je naprawić, niż odpuścić sobie ;-D

@rozie @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@rozie - LLMy powstały trochę na nasze podobieństwo, a docelowo mają nas przypominać jeszcze bardziej ;) Ja nie porównuję ludzi i LLMów, tylko pewne procesy, które są podobne i tu, i tu. To jest bardzo duża różnica.

Pisanie książek, tworzenie muzyki, malarstwo, itd. nie są powielaniem, ale u podstaw rozwoju sztuki jest pewna forma powielania. Uczysz się od i na podstawie mistrzów, udoskonalasz swój warsztat też nie w oderwaniu od świata. Jeśli więc będziemy doprowadzać do zubażania wzorców, siłą rzeczy, będziemy otrzymywać coraz słabsze dzieła. Jeśli zaczniemy akceptować zubażanie języka, będzie to samo.

Tą dyskusję można nieco odwrócić, więc sobie na to pozwolę.

Wydawcy mają swoje za uszami, ale to też jest trochę inna sprawa i zgadzam się, że coś z tym należy zrobić. Tylko co?

Optujesz za rezygnacją z wydawnictw i dystrybucji. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby tak robić i są ludzie, którzy to robią. Dlaczego tak mało uznanych autorów idzie w takie modele? Ilu jest takich, którzy się wybijają i zarabiają w ten sposób, a jaka część po osiągnięciu jakiegoś sukcesu zaczyna "kolaborować" z tradycyjnymi wydawcami?

Mamy wiele platform umożliwiających publikację i sprzedawanie swoich dzieł z pominięciem wydawcy i "dystrybucji", a jednak dyskutujemy tutaj teraz o autorach "tradycyjnych", a większość książek, które tutaj się poleca, jest wydawana tradycyjnie lub udostępniana za darmo.

@rdarmila @swiatczytnikow @ihor @SceNtriC @smatyszczak @ksiazki

xiegozbior, do ksiazki
@xiegozbior@pol.social avatar

Janusz Andrzej Zajdel - Paradyzja

O “Paradyzji” Zajdla z 1984 roku usłyszałem w jakiejś rozmowie na temat prywatności w sieci. Czy polski pisarz przypadkiem przewidział przyszłość?

Link do wpisu 🔗
https://xiegozbior.pl/zajawki/2025/04/02/zajawka-paradyzja.html


@ksiazki

Pełny wpis w wątku poniżej! ⬇️

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

@xiegozbior - to jeszcze polecam Limes Inferior, moją ulubioną książkę Zajdla. Tam też można znaleźć ciekawe motywy, które możemy odczytać jako "współczesne". To książka w trochę innym stylu niż Paradyzja, nie wszystkim pasuje, ale skoro spodobała Ci się Paradyzja, to Limes też powinno.

@ksiazki

SceNtriC, do ksiazki
@SceNtriC@101010.pl avatar

Dzięki tej części zrozumiałem fenomen tej serii. Widzę, że opinie są różne, ale według mnie drugi tom jest dużo lepszy niż pierwszy, świetnie kończy tę dylogię i Simmons zbliżył się do ideału mojego wyobrażenia sci-fi. 10-tki nie ma, ale było bardzo, bardzo blisko.

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/upadek-hyperiona/opinia/90048822

@ksiazki

mason,
@mason@f-t.net.pl avatar

Okej, krzat jako idea nie jest złym rozwiązaniem, podobnie jak kilka innych pomysłów, ale... o to "gdyby" właśnie chodzi. Krasnoludy tak się u nas zadomowiły już za czasów Łozińskiego, że próba tworzenia nowej wersji tłumaczenia "dwarf" jest działaniem na siłę, niepotrzebnym.

To m.in. miałem na myśli pisząc o gwiazdorzeniu tłumacza. Dla tych "krzatów" nie ma uzasadnienia, że byłyby lepsze, bardziej zgodne z oryginalnym zamysłem Tolkien, że coś by wnosiło to do przekładu.

Inna sprawa, że dziś owe "krzaty" przyjmuje sie nieco lepiej niż kiedyś prawdopodobnie z dwóch powodów:

  1. bardziej "(pra)słowiańskiego" brzmienia, chodzi o zbitkę "krz".
  2. osłuchania i oczytania się słowa "krasnoludy", które dosyć szybko się przyjęło i przestało być egzotyczno-słowiańskie.

@HeikeKinney @AngelicAura @SceNtriC @ksiazki

  • Wszystkie
  • Subskrybowane
  • Moderowane
  • Ulubione
  • test1
  • krakow
  • rowery
  • ERP
  • Gaming
  • Technologia
  • muzyka
  • Spoleczenstwo
  • sport
  • esport
  • informasi
  • tech
  • healthcare
  • FromSilesiaToPolesia
  • fediversum
  • turystyka
  • NomadOffgrid
  • Psychologia
  • Cyfryzacja
  • Blogi
  • shophiajons
  • retro
  • Travel
  • gurgaonproperty
  • slask
  • nauka
  • Radiant
  • warnersteve
  • Wszystkie magazyny