W temacie rowerowego oświetlenia na sezon 2024/2025
Nie da się ukryć, że w moich stronach Jesień zagościła na dobre. Krótsze dni, niższe temperatury o wschodzie i po zachodzie słońca, więc trzeba myśleć o dodatkowych warstwach ubioru oraz stale naładowanych lampkach rowerowych.
Mam lekkiego fioła na punkcie oświetlenia rowerowego, a to tylko dlatego, że staram się być widocznym na drodze i czerpać przyjemność z nocnych przygód.
@SceNtriC@ksiazki niesamowite z jakich źródeł brane są te informacje. Przecież te książki nawet nie są skanowane, a szukać po różnych forach takiej informacji to jak szukać konkretnego kamyczka na brzegu morza.
Kończymy letni sezon rowerowy. Zaczynamy jesienno-zimowy. Nie ma złej pogody na rower. Jest nieprzygotowany rowerzysta.
Jak się przygotować, jak przygotować sprzęt? Zaczynamy serie mini poradników. Na początek baterie w e-bike. Coraz więcej rowerów ze wspomaganiem spotykamy. Baterie nie lubią zimna, jak zadbać, żeby nam długo służyły.
Nowy wpis na blogu.
@bikewithkids@patrykopala@rower dziękuję. Chciałem tylko słyszeć odpowiedź którą oczekiwalem. Nosa nie widzę niestety (chyba za krótki).
Szerokiej i bezpiecznej drogi dla teścia. I oczywiście zdrowia żeby mógł długo robić co lubi
Ja także z Calibre i też m.in. z powodu automatycznego zapisywania ebooków w podkatalogach dla autorów. Dodając nowe książki, w ogóle nie muszę się tym zajmować, a folder z ebookami mogę przerzucać do dowolnego urządzenia i łatwo przeglądać.
No i najważniejsze - Calibre ma niezły moduł konwersji formatów, co się przydaje nieraz jak dostaję np. pdfa.
Widać, że to debiut i zawiera błędy debiutanta, a ja nadal nie wiem, w jakich realiach w głowie osadzić sobie tę książkę w nurcie szpiegowskim. Fantastyka tutaj jest, ale pojawia się później. Humor (zwłaszcza w postaci nazwisk) mi nie podpasował, natomiast same postacie są niezłe i "żyją". Ogólnie taki miszmasz, który chyba ma bardziej przygotować bazę na kolejne dwie części. Wyszło tak sobie, ale nie skreślam.
@Aegewsh - "tradycyjne" wydawnictwa też mają swoje za uszami i też powinny obrywać po tych uszach. Mimo to, moim zdaniem i tak dzieje się tam zazwyczaj lepiej, niż w zdecydowanej większości przypadków selfpublishigu. Przy czym do tradycyjnych wydawnictw oczywiście nie zaliczam jakichś dziwnych tworów typu jednoosobowe wydawnictwa czy wydawnictwa zlecające korektę nie wiadomo jakim osobom (i zazwyczaj ignorujące kompletnie redakcję).
I wbrew pozorom my, czytelnicy, jakiś tam wpływ na to mamy. Przykładem może być Fabryka Słów, która na początku wydawała książki praktycznie bez korekty i redakcji, a po tym, jak była za to krytykowana i wyśmiewana, wzięła się trochę w garść. Nie mówię, że teraz jest tam lepiej, niemniej skutki krytyki tego wydawnictwa były widoczne.
@mason@Aegewsh@SceNtriC@ksiazki Ano. Fabryka Słów zaczęła działać w 2001, gdy prawnik i stomatolog stwierdzili, że podoba im się, jak pisze Pilipiuk i chcieli by widzieć więcej takich książek. Cytując z pamięci ich własne wypowiedzi odnośnie korekty i redakcji - "Najpierw nie robił tego nikt, potem zleciliśmy ją najbardziej zaufanej osobie - naszej nauczycielce polskiego z liceum". Początki były bardzo, bardzo trudne.
Jak planować trasy rowerowe z wykorzystaniem otwartych technologii? Czy monitorowanie swoich osiągów musi wiązać się ze śledzeniem przez podmioty trzecie? Zapraszamy do naszego przeglądu rowerowych technologii open-source!
Czy tylko ja tak mam, że gdy czytam pozytywną recenzję książki, która potencjalnie jest w obszarze moich preferencji literackich, ale trafiam na fragment o "dobrym wątku romantycznym", to od razu tracę zainteresowanie? Dotyczy szczególnie YA fantasy.
Dostałem tę książkę w prezencie ponad 20 lat temu i przez ten czas miałem do niej kilka podejść, ale nigdy nie przebrnąłem. Teraz się zmusiłem, ale właśnie - zmusiłem.
Nie jestem wielkim fanem Tolkiena, choć bardzo go doceniam. I miłośnicy tego pisarza oraz jego stylu będą wniebowzięci (zresztą, pewnie już i tak przeczytali tę książkę kilka razy). Reszta - to zależy od tego, czego oczekujecie, ale jeśli "dobrej powieści fantastycznej" w takim standardowym stylu, to raczej możecie to odpuścić.
@SceNtriC@PrzemekHerts@wariat chociaż fantastyka to nie jest mój konik od wielu lat. Ma do niej awersję, próbowałem coś czytać kilka lat temu i mi się to wydało bardzo infantylne i nijakie. Wolę np. Kurta W. który pije, bije żonę ale koniec końców ciężko mieć o nim jednoznaczne zdanie i go nie lubić w jakimś stopniu. Z książki na książki postać się zmienia, starzeje itd.
@bperruche No widzisz, to zależy, czego oczekujesz. Dla mnie literatura w małym stopniu jest duchowym przeżyciem - to przede wszystkim okazja do poznania jakiejś historii, która musi być ciekawa i zapaść w pamięci. Albo musi być interesujący świat. Bohaterowie jak najbardziej też, ale przyznaję, że nie przepadam za książkami, które aż za bardzo próbują mnie zmusić do myślenia, bo traktuję to jako rozrywkę.
Nie mówię, że Kurt W. by mi się nie spodobał, ale znając mój gust, to pewnie trochę bym się męczył. A fantastyka pozwalał mi się oderwać od smutnej rzeczywistości i przenieść w rejony, w których normalnie bym się nie znalazł. A jeśli i one nie napawają optymizmem, to mam świadomość, że to nadal fantastyka.
Podobnie traktuję kryminały, które mimo że są osadzone w rzeczywistości i to często dość ponurej, to mimo wszystko jest to dla mnie zagadka do rozwiązania. Nie przepadam za kryminałami, które wypychają na pierwszy plan psychologię i na siłę próbują poruszyć problem społeczny (vide dalsze części sagi o Fjalbace).
Ostatnią książkę skończyłem 19 października.
Od tego czasu nie mogę się zmusić do kolejnej lektury.
Nie żebym nie miał czego czytać. Na kindlu McCarthy, na półce "Poniemieckie", w rezerwie jakiś LeCarre... do żadnej z nich nie mogę się zebrać.
Nie wiem, co muszę zrobić, żeby "zatrybiło", ale ten totalny brak siły na czytanie jest dobijający.
Niedobrze. #ksiazki@ksiazki
In meinem Fall konnte ich die restlichen, fast flachen, 18 km noch mit 2x schalten, damit die Kette auf"s nächst kleinere Ritzel geht, und dann wieder einmal hoch schalten, damit es nicht rasselt, heim fahren.
Mit viel Berg, oder abseits der Zivilisation in den #Alpen, wäre der Wechsel allerdings unumgänglich gewesen - ganz zu schweigen von einem Bruch des Schaltauges.
Deshalb - auch wenn es bei mir selbst nun 35 Jahre gedauert hat - gehört das passende Schaltauge immer in den Rucksack, genauso wie #Pumpe, #Schlauch und #Minitool.
Sprawa ciekawie wygląda w przypadku rowerów na wynajem (jak np. Mevo). Ilu ludzi, chcących je wynająć ma ze sobą kask? Zakładam, że większość z nich nigdy nie będzie się przejmować targaniem czegoś takiego.
W tej grupie pewnie byłbym i ja. Rzeczy tylko w tym, że nie jeżdżę na rowerze :)
@radmen@rower@rowerki
tak po prawdzie, jeśli chodzi o lokalny rower miejski to biorę swój kask. spoza mojego fyrtla, to miałbym poważniejszy dylemat - prawie zerowy.
jeśli chodzi o samo wypożyczalnię, np. na wyspach kanaryjskich, to tam zdaje się, ze bez kasku nie chcieli ci dawac mtb / szosy. wiec z miejsca płacisz kaucję za kask