No właśnie. Nie jest rozsądnie wszystko załatwiać zakazami. Mnie rower na chodniku nie przeszkadza, nawet jak zapierdala, kiedy chodnik jest pusty. Hulajnogi i UTO dostały bana na jezdnię drogi, przez co stały się bezużyteczne tam, gdzie są najbardziej potrzebne - w małych miejscowościach bez komunikacji publicznej i bez ścieżek rowerowych. Tysiące ludzi zostało z bezwartościowym e-złomem. Elektromobilność po polsku.
@maciek33 w mojej banieczce ówczesnej, mocno wyrastającej z progmetalu i prog-bardziej-metalu, te djenty przyjęły się jakoś naturalnie; zespół, w którym wówczas grałem (najpierw bardziej "klimatyczny metal", potem bardziej progmetal) po moim odejściu poszedł totalnie w tym kierunku. Coś takiego się stało na przełomie tysiącleci ;) Ale mnie też djenty jako takie też nigdy nie wciągnęły mocno, raczej na początku, jak to było świeże i ciekawe (i chyba nawet nie mówiło się na to "djent" ;)), potem okazało się, że to straszna wydmuszka i trudno zaproponować coś świeżego i ciekawego w tej konwencji. @muzykametalowa
Przeczytałem dzisiaj w Angorze o polskiej firmie pak.in produkującej plecaki, etui (etuje?) i torby rowerowe, i z tego co przeglądam ich sklep to mi się podobają i myślę, że coś sobie zamówię.
@smootnyclown@ksiazki Przeczytałem i bardzo mi się podobało. Bo jako czterdziestoletni dziad mający szesnastoletnie dziecko mogłem na przemian się śmiać, łapać za głowę i poklepywać po plecach jak to moje obserwacje zgadzają się z badaniami.
Ciekawy był rozdział o politycznych wyborach zetek, nie było to dla mnie oczywiste ale już wiem czemu Trump wygra i będziemy mieli konfę w rządzie😁
Podsumowując: zetki to superindywidualistyczne pokolenie płatków śniegu. We are doomed.
@bobiko Dla większości ludzi na drodze, to nie ma znaczenia. Jest postawiony znak pionowy, że jest ścieżka rowerowa albo rowerowo/piesza. Jest oczekiwanie, że rowerzyści będą w tamtym oznaczonym ciągu. Czy ścieżka jest prawidłowo zbudowana i oznaczona, staje się dyskusją akademicką.
PS. O ile dobrze pamiętam znaki poziome, bez znaków pionowych nie mają żadnego znaczenia.
@centopus@bobiko@rower ...czasem ścieżka rowerowa zaczyna się w środku pola, bez połączenia z jezdnią. Jeżeli już jedziesz rowerem tą jezdnią, to nie przeteleportujesz się na drogę rowerową, musisz kawałek jechać jezdnią
Usłyszałem kiedyś, że to taka klasyka fantasy i w ogóle ważna książka w polskim nurcie, więc kupiłem pierwszą część, przeczytałem i... najbardziej pasujące mi słowo to "meh". Fantastyka dla miłośników żołnierskiego życia, ciężkich warunków, ale jako całość dla mnie przeciętne.
Radfahrer-Bubble:
An der Ampel stehende Autos auf der Straße rechts überholen - ja, oder nein?
Ich reihe mich lieber ein; halte rechts überholen für ein Sicherheitsrisiko.
Und merke zudem, dass viele Autofahrer nicht wissen, dass Radfahrende das dürfen - und dann allergisch reagieren.
Haben wir hier auch an einzelnen Stellen in der Stadt. Großer Fan davon.
Leider halten zu viele AutofahrerInnen an der vordersten Haltelinie und nicht an der für Autos.
@freitagvormittag@bikes@fedibikes_de@fedibikes Diese auf dem Foto gehören definitiv gewechselt!
Die Zähne sollten 2-3 mm oben breit sein, diese hier sind komplett spitz zugefahren. Je nachdem sind die Ritzel und Kettenblätter auch bereits durch. Empfehle die Kette deutlich früher zu wechseln und mit einer Lehre die Längung regelmäßig zu prüfen.
@bikewithkids@bmalkow@rowerowesygnaly@rower , OK - czemu nie. Wypożyczę kiedyś, w górach tego coraz więcej. Tylko w planie mam ograniczanie dostarczania energii.. i hobbywybierałem zawsze nienapędzane.. frisbee, deskorolka, rower, żagle [bez motoru].. i wciąż się tego trzymam [mimo wieku, zdrowie pozwala...Dzieki Makaronowi] Ale rozumiem i spróbuję. Zrozum mnie: W pełni uznaję e-bike do pracy. Ale jako hobby - wciąż uważałem za zbytak. No Power - more fun! :)
@jamoteusz Rozumiem podejście, u nas e-bike transportowo. Czasem damska 1/3 #roweremzdzieckiem bierze e-bike na wycieczkę żeby mi tempa dotrzymać, czasem po to żeby była opcja dla mnie i dla niej jazdy z przyczepką lub holem. Ja pociągnę bez wspomagania, ona nie.
Do zabawy mam szosę i gravela w wersji analogowej.
Cryptopsy, album "As Gomorrah Burns". Ten album jest dokładnie taki, jaki można spodziewać się po technicznym brutalnym death metalu z Kanady - techniczny i brutalny. Zero zaskoczenia, ale do tła dla relaksu niezłe.
Dying Fetus, album "Make Them Beg For Death. Identyczna historia, jak u panów wyżej, z tym, że u Amerykanów trochę mniej podoba mi się muzyka. To jest do bólu standardowy brutalny death metal. Dobry, ale nudny. Ponownie do tła dla relaksu.
1863, album o tym samym tytule. A to ciekawe - rzeszowski jednoosobowy projekt o Powstaniu Styczniowym, na co zresztą wskazuje nazwa. Black/folk, wokal w miarę zrozumiały (choć miałem wrażenie, że autor zaraz straci głos). Nie spodobał mi się aż tak, ale "czuć tu napracowanie" i chęć przekazania czegoś.
Amalekim, album "HVHI". Polsko-włoski black metal, który miło się słucha, choć cudo to nie jest.
Shunyata, album "The Dark Age". Melodyjny black metal z USA i tutaj ktoś by mógł skojarzyć Uadę (której też słuchałem, ale średnio mi siedzi). Jeśli ktoś lubi mgłopodobne klimaty, to będzie fajnie, choć jest ciężej i bardziej wrzaskliwie.
Sodomisery. To taki typowy szwedzki zespół, który gra melodyjny death/black i nie możesz znaleźć żadnego "hitu", ale całość jest po prostu dobra. Mam wrażenie, że to taki standardowy szwedzki produkt tamtejszych dofinansowań. Nie jest to wada zespołu, ale to jest po prostu taka solidna czwórka w skali szkolnej.
Grymheart, "Hellish Hunt". Węgierski melodyjny death/power (choć trochę jest tutaj folku). Również fajne, ale standardowe granie dla tego gatunku. Jeśli ktoś lubi Svartsot (który jest cięższy) i tego typu zespoły, to tutaj znajdzie coś dla siebie.
@bartoszpopadiak Pazur może i jest, bo przez wiele numerów Furia grzeje niemiłosiernie. Natomiast to jest tak dziwne i tak abstrakcyjne, że nie umiem się z tym identyfikować i włożyć tej muzyki w jakiekolwiek ramy. Niektórzy to lubią, ja nie. @muzykametalowa
Dziwnie się czuję, oceniając poważaną i nagradzaną książkę na 3/10 (gdzie ocena została podniesiona przez drugą połowę), ale muszę, bo mnie ta powieść odrzuciła. I wiem, że wielu osobom nie spodoba się powód, dla którego mnie odrzuciła, ale gdyby pisarka dodała trochę więcej fantastyki, może coś o antagoniście, to pewnie przykryłoby to chorobliwe wręcz podkreślanie kwestii ideologicznych. One są w porządku (i nawet jest to dobra odmiana), ale nie w takim stylu i takich proporcjach od początku historii. No i umówmy się - walka z wrogiem poprzez rapowanie to jedna z bardziej idiotycznych rzeczy, jakie ostatnio przeczytałem.
@mason To może inaczej - nie jestem pewien, czy są mi potrzebni krytycy. Nie mam za dużego doświadczenia z takimi krytykami literackimi, ale gdy słucham lub czytam czasem krytyków filmowych, to zastanawiam się, czy oni serio recenzują dzieło, czy biorą udział w jakimś konkursie na użycie jak największej liczby słów, które muszę sprawdzać w słowniku. Nie zawsze oczekuję, że książka będzie wartościowa - czasem po prostu ma mi dostarczyć rozrywkę. I wyobrażam sobie, ze taki krytyk tego nie doceni, przez co, gdybym się sugerował jego recenzjami, to nie odkryłbym fajnej pozycji. Ale możliwe, że się kompletnie mylę i deprecjonuję tę rolę.
@SceNtriC - ja jestem pewien wręcz, że krytycy Tobie są niepotrzebni jeśli oczekujesz od polecanki/odradzanki, która jest mnie lub bardziej, ale zgodna z Twoim gustem. Czy deprecjonujesz rolę krytyków? Wydaje mi się, że niekoniecznie. Raczej widzisz ją inaczej niż powinna być "z definicji".
Co do języka krytyków, mnie on śmieszy, a trochę smuci. Pierwotnie miał służyć ścisłemu określeniu tego, o czym krytycy mówią/piszą, a obecnie stał się takim trochę szyfrem, trochę slangiem, mającym odróżnić krytyków od "pospólstwa". Czasem mam wrażenie, że oni piszą sami dla siebie, jak jakaś forma kółka wzajemnej adoracji. To samo zrobili marketingowcy czy informatycy, a już szczytem "perfekcji" jest korpo-mowa.