To be honest, it’s still a little hectic for me, but I feel the most notable change is that you can avoid being countered / masterstriked. By positioning your weapon, you can block, perfect block (allows you to strike back) or masterstrike which remains unblockable. There is now an interesting back and forth between blocking, striking back and being blocked, which can go on forever - until someone has no stamina left or someone pulls off a masterstrike.
Interesting! Is it still hard as heck in 1v2? The first game lock your target in combat by default and it’s hard to see, react, or shift between enemies, the game simply not allow me to do so reliably that i keep dying very early into the game. I remember i have to mod it to make it so it’s easier to do so.
Yes, you don’t want to fight against more than one enemy, the game even has a tutorial with a stylistic drawing of you lining up the enemies in a line, so that only one can engage you at any time. I managed to pull this off with two enemies, with three you would need to tank some hits.
With Grand Theft Auto I would say you could start anywhere. Each game features a different protagonist and they play quite different to each other.
I would say playing 4 before 5 is probably a good idea because it doesn’t feel like as much of a tremendous leap compared to going from Vice City to San Andreas. Going from 5 back to 4 would probably make things like the car physics stand out even more.
The Nazi ideologi is a dictatorship. Dictatorships aren’t political. The word political in it’s most basic form means “making decisions in a group”. A dictatorship doesn’t do that. They do participate in democratic politics only because that is the existing system and they want to dismantle that.
“Fight the Nazis” could be a political statement, because it happens within a political system and urges the system to take action politically, but it is not a statement that picks a political side. Both extreme left and extreme right politics should be against Nazis, because Nazis want to destroy all politics, including both sides and everything in between.
So, sure, its a political statement, but it’s not a statement that can upset anyone politically.
The only people who can object against hating Nazis are Nazis themselves.
So… you’re calling me a Nazi ? Now I get why people want to stay away from politics
While no one disagrees with hating on Nazis, Behaving like one won’t gain you any internet points
Most of us here on lemmy want to escape from all those “Political Hobbyists” infecting everything & talk about non-political stuff safely There’s an entire community dedicated to political talks
The only people who can object against hating Nazis are Nazis themselves.
This was the key to his statement and I agree with him.
Video games need to generate acceptable targets. Aliens invading people’s homes, PMCs controlled by powerful men, thugs and looters looking to beat up whoever they find, etc.
But it’s ridiculous anyone would post “Hey! If aliens did come to our world to take control of our governments, they would be sorely offended by video games about killing them!” On one level because aliens don’t exist. On the other because if they were coming to take control of our governments, why would we want to protect or respect them?
Now, replace the little green men with discriminatory, media-controlling purveyors of hate speech. They exist. Everyone sane would rather they didn’t. That’s all.
I said that Nazis are not political. I don’t care if and I didn’t state whether you are one or not, but you can’t argue that anti-nazi statements should be disallowed for being political, because Nazis are not within a political spectrum.
In set theory, Nazis are simply not in the set that the rule is describing.
Here’s a Wikipedia article on the subject. Nazis still exist today (as neo-Nazis) and they desperately want hating them to be a matter of political opinion instead of a matter of humanity. Don’t give them that.
All they can do is reply Ok while they downvote your valid opinion, because anything else they say will reveal how much it upsets them that people hate nazis and their supporters.
Takich rzeczy nie robi się, żeby pozorować ruchy ani żeby straszyć przeciwnika. Temu służą manewry, strzelanie pociskami bez głowic, itp. To jest już konkretna faza przygotowań.
Inna sprawa że chińska polityka jest kompletnie nieprzewidywalna z perspektywy zachodniej optyki. Nie mamy też żadnego materiału historycznego do analizy porównawczej. Ani krótki konflikt graniczny z ZSRR ani okupacja i aneksja Tybetu nie mogą się równać z dosłownym wypowiedzeniem wojny sojusznikowi USA - nieważne, jakie fikołki robi obecnie Partia, żeby przekonać wszystkich że Tajwan to kolejny “bufor” niezbędny Chińczykom do życia.
Chiny od samego początku traktowały Tajwan jako zbuntowaną prowincję. O ile faktycznie po zakończeniu wojny domowej w Chinach to można było zrozumieć - bo Tajwan jako Republika Chińska pozostawał jedynym skrawkiem ziemi gdzie przetrwał rząd chińskich nacjonalistów, to od tego czasu minęło już ponad 70 lat i nawet myślenie na samym Tajwanie się zmieniło. I chyba to najbardziej wkurza Chiny.
Ależ ja to wiem. Tylko czym innym jest “aneksja” Tybetu który od dawna miał już chińską obecność i jego autonomia była dyskusyjna, a czym innym właśnie desant na coś, co od lat jest zupełnie autonomicznym bytem i w jakiś sposób wywalczyło sobie ten status. Zwłaszcza że wyspa nie była “odwiecznie” chińska.
Po prostu chińska polityka zagraniczna opiera się o ideę buforów, mających chronić Państwo Środka. Od czasu japońskiej agresji Chiny boją się, że któreś z peryferyjnych terytoriów stanie się punktem wyjściowym potencjalnej agresji zewnętrznej (patrz: Mandżuria), stąd cała retoryka nastawiona nie na ekspansję, lecz na obronę granic.
Z Tajwanem było historycznie tak, że mimo kilku wieków kontroli Chin nad tą wyspą (przejętą od Holendrów), nie robiono tam żadnych inwestycji ani nie interesowano się nią szczególnie, więc w konsekwencji przegranej wojny z Japonią w 1895 po prostu oddano ją wrogowi bez większego żalu. Japonia prowadziła tam oczywiście rasistowską i segregacyjną politykę wobec ludności Han, która masowo uciekała, ale ówczesne władze Chin ani myślały odbijać wyspy, bo z jej strony nigdy nie istniało realne zagrożenie.
Japonia uprzemysłowiła i zmilitaryzowała Tajwan, ale nawet w czasie II wojny światowej nie używała go jako punktu agresji na kontynent. Wyprowadzano stamtąd ataki na Filipiny. Po kapitulacji Japonii, Tajwan znalazł się znów w granicach Republiki Chińskiej głównie dzięki ostrym wysiłkom tamtejszych buntowników przeciwko japońskiej władzy, ludzi którzy powołali nieformalną Republikę Formozy (dawna holenderska nazwa wyspy). Chiny “ludowe” nigdy wyspy nie kontrolowały i po ucieczce Czang-Kaj Szeka i całego KMT na Tajwan, nie podjęły próby agresji na wyspę, mimo sprzyjających warunków. Po wojnie domowej Tajwan był sekowany, obrażany, straszony, ale nie było nawet jednej próby ataku.
Problemem przez lata we wzajemnych relacjach było głównie to, że chińscy nacjonaliści nie domagali się jedynie autonomii na Tajwanie, lecz przez całe dekady swoich niezbyt udanych tam rządów rościli sobie pretensje do terenu całych kontynentalnych Chin. Właściwie to dopiero odejście nacjonalistów od władzy na Tajwanie i powolna demokratyzacja państwa doprowadziły do tego, że państwo tajwańskie przestało te pretensje wysuwać. Mimo tego dalej upiera się przy nazwie “Republika Chińska” i używaniu flagi KMT.
Chinom nie jest oczywiście w smak brak kontroli nad Tajwanem, ale z innych przyczyn niż obronne. Mając Tajwan, mogliby wywierać większą presję na Filipiny, a więc i na Stany Zjednoczone. Tyle że głupio to przyznać w retoryce opartej na koncepcji buforów obronnych. Chińskie społeczeństwo raczej boi się otwartej wojny z USA. Taka aneksja musi być dobrze sprzedana, musi powstać wrażenie że naprawdę służy obronie granic, i że przede wszystkim nie będzie kosztować chińczyów zbyt wiele zasobów i żyć. To nie Rosjanie, którzy poprą ideę walki do ostatniego człowieka w obronie “godności”.
Mając to wszystko na uwadze oraz mając na uwadze fakt, że chińskie władze są tego bardziej niż świadome, ruchy w kierunku rzeczywistej inwazji są o tyle niepokojące, że skoro mimo tej świadomości ChRL i tak postanawia uderzyć, to może wie coś czego my nie wiemy. Albo, jeszcze gorzej: jest w takiej desperacji że pilnie potrzebuje narzucić swoją siłę na Pacyfiku, bo okno czasowe się kurczy.
A Tajwan nie podda się bez walki i nawet z pasywnym tylko zaangażowaniem USA (np. strącaniem chińskich rakiet przez amerykańskie okręty) ta inwazja może kosztować bardzo dużo. Niestety również nas.
No obsession. It’s just that they’re trying to gain power again, and the whole world already slapped them down for it. As a pacifist, it’s cathartic for me to destroy them digitally while we are still at the point where it’s unnecessary for the global masses to take up arms against them once again.
The one by Eidos, where there are “vision triangles” and you have to slowly take out a whole ton of nazis before terminating your objectives in each level.
bin.pol.social
Aktywne