Kryminał wciągający jak diabli - naprawdę żal było mi odkładać powieść. Nie jest to literacki ideał, a zakończenie pozostawia wiele do życzenia (stąd ocena), ale chłonąłem ten klimat i sprawę.
@SceNtriC@avolha o, jak poszedł lajeczek to mi sie prsypomnialo - super kryminał to Zbrodnie na lodowcu Cristiana Perfumo (dzisiaj skonczylem słuchać, naprawdę byłoby fajnie, gdyby zdobył popularność)
Bardzo dziękuję wszystkim recenzent(k)om książek, które zamieszczają w metryczce informacje o gatunku i piszą tam "romantasy". Dzięki temu wiem, że nie muszę już dalej czytać recenzji oraz samej książki.
@KolekNiewiary@xiegozbior Zdecydowanie się zgadzam. Zresztą, nawet regularni czytelnicy nie muszą przecież czytać poważnej literatury - sam lubię od czasu do czasu machnąć sobie jakieś YA i wiele pozycji sobie bardzo cenię, bo nie odbiegają zanadto od "normalnej" fantastyki. A jeśli jakaś młoda osoba w ten sposób może wejść do literatury, to super. Sam zacząłem regularnie czytać od momentu, gdy pochłonąłem Harry'ego Pottera.
Ostatnio skończyłem czytać “Network Programmability & Automation” - książkę, której autorami są specjaliści od automatyzacji sieci: Matt Oswalt, Christian Adell, Scott S. Lowe i Jason Edelman. W tej zajawce spróbuję określić, o czym jest ta 800-stronicowa cegła oraz dlaczego nie byłem jej docelowym czytelnikiem.
"Chmury w wodzie, wodę w chmurach, wrzaski ptaków, pomarszczone plamy lekkich szkwałów na lustrze jeziora, ważki latające tuż nad wodą i nartniki biegające jak po lodzie. Czyli było fantastycznie, choć – wiadomo – zawsze coś lub ktoś próbuje nadwyrężyć idealną doskonałość. Do całości układanki nie pasował telewizor. Leżał w mule, bliżej brzegu. Sam nie przyszedł, ktoś go wrzucił. Jak w ogóle to możliwe – dumał Leo – żeby tu przytachać taki przedmiot i walnąć go w wodę? Co? Ktoś zbudził się o świcie i od razu miał ten pomysł? Czy pomyślał sobie: wstanę, ziewnę, zjem śniadanie, wezmę pudło i utopię, życie stanie się ciekawsze? Takie akcje, ich koncepcje i realizacje, to głęboka tajemnica – uznał zapatrzony w wodę Leo – wielki sekret homo sapiens, coś tak absolutnie kosmicznego jak idee Kopernika albo osiągnięcia Nikoli Tesli."
Święty Leonard z Pól, Marek Stokowski
Wyniki X edycji konkursu Mądra Książka Roku 2024 – plebiscytu na najlepszą książkę popularnonaukową minionego roku!
Nagroda główna „Mądra Książka Roku 2024” – Siddhartha Mukherjee, Pieśń komórek. Nowa epoka medycyny, tłum. Jan Dzierzgowski, Wydawnictwo Czarne;
Nagroda główna dla książki dla dzieci „Mądra Książka Roku 2024 dla dzieci” – Boguś Janiszewski, Agnieszka Jankowiak-Maik, Max Skorwider (ilustracje), Skąd się wzięła Polska?, Wydawnictwo Agora dla dzieci;
Nagroda społeczności akademickiej UJ – Adam Mirek, Katarzyna Cerazy (ilustracje), Glutologia. Jak się nie dać mikropaskudom, wstrętnym robalom i podstępnym chorobom, Znak Emotikon;
Nagroda internautów i czytelników Dziennika Polskiego – Paulina Łopatniuk, Dama z grasiczką, Wydawnictwo Poznańskie.
Organizatorem wydarzenia jest Uniwersytet Jagielloński – właściciel portalu Mądre Książki.
Niestety, męczyłem się okrutnie z tym archaicznym szwedzkim kryminałem. Może to kwestia zmęczenia materiału (czytaj: mnie), ale po prostu ta książka wymaga ciągłej uwagi poprzez swoje opisy. Są lepsze pozycje.
Wyobraź sobie, że pewnego dnia po prostu odchodzisz. Nie z rozpaczy, nie z powodu tragedii – tylko dlatego, że świat jest zbyt głośny. Tak zrobił Christopher Knight. I nikt go nie widział przez 27 lat.
Michael Finkel w „Ostatnim pustelniku” opowiada historię tak nieprawdopodobną, że gdyby była fikcją, uznalibyśmy ją za zbyt grubymi nićmi szytą. A jednak – to wszystko wydarzyło się naprawdę. W latach 80. Knight porzucił cywilizację, wjechał do lasu w Maine i przez niemal trzy dekady żył samotnie, bez ognia, bez rozmów, bez internetu, z naturą i... zapasami kradzionymi z pobliskich domków letniskowych.
Finkel nie robi z Knighta ani świętego, ani dziwaka. Pokazuje człowieka absolutnie wyjątkowego, który dokonał rzeczy ekstremalnej, ale nie po to, by kogokolwiek naśladować – on po prostu nie umiał żyć inaczej. I w tym cały urok książki: nie chodzi tu o sensację, ale o próbę zrozumienia fenomenu samotności, potrzeby ciszy, intymności z naturą i odrzucenia społecznych gier.
To lektura, która zostaje z czytelnikiem długo po ostatniej stronie. Piękna, subtelna, mądra – o granicach wolności, o tym, co naprawdę znaczy być „poza systemem”, i o tym, że nie każdemu pisane są rozmowy przy ekspresie do kawy w open space.
„Ostatni pustelnik” to więcej niż reportaż – to medytacja o samotności i wolności. Jeśli szukasz książki, która porusza, nie poucza, i daje ci przestrzeń do własnych myśli – oto ona.
@qcoolka@ksiazki był taki pan w japonii, jednym z gęściej zaludnionych krajów świata. porzucił ichni wyścig szczurów i wyniósł się na bezludną wyspę na 30 lat (więc nie żył z kradzieży).
nie jestem pewna, ale chyba w końcu rząd zmusił go do powrotu do cywilizacji, gdzie jego stan się pogorszył...
Wyobraź sobie: student filozofii z libertariańską żyłką, który postanawia stworzyć wolny rynek... w najciemniejszym zaułku internetu. Bez podatków, bez cenzury, za to z kokainą i karabinami. Brzmi jak scenariusz z HBO? To właśnie „Król darknetu”.
Nick Bilton w tej książce nie pisze suchych faktów – on je rozrzuca jak konfetti. Śledzimy losy Rossa Ulbrichta, twórcy Silk Road – internetowego targowiska działającego w sieci Tor, gdzie można było kupić wszystko, czego nie znajdziesz w Allegro (chyba że źle wpiszesz hasło). Ross, pod pseudonimem Dread Pirate Roberts, był cyfrowym rewolucjonistą – albo naiwnym idealistą, który przeliczył się w starciu z systemem. Albo jednym i drugim.
Bilton z reporterską swadą i pazurem thrillera opisuje nie tylko narodziny cyfrowego podziemia, ale też błędy ludzi, którzy próbowali je kontrolować – i tych, którzy próbowali je rozbić. Agenci, którzy sami zaczęli kraść Bitcoiny, urzędnicy, którzy nie wiedzieli, co to Tor, i Ross, który wpadł, bo... był zbyt ostentacyjnie sprytny.
To książka o internecie, władzy, wolności i bardzo złych decyzjach. Nie trzeba być informatykiem – wystarczy lubić dobrą intrygę i bohaterów, którzy są jednocześnie genialni i tragicznie nieostrożni.
„Król darknetu” to opowieść o epoce, która wciąż trwa – i przestroga, że w internecie nic nie ginie. Nawet Twoje marzenia o byciu cyfrowym Robin Hoodem.