Właśnie ukończyłem "Wiersze wszystkie" Wisławy Szymborskiej.
Sam nie wiem ile to czytałem, czytając codziennie po jednym, góra po dwa wiersze zeszło ponad rok. Na weekend zostawiam sobie esej Wojciecha Ligęzy zamykający tom.
Tak, jest to poczucie spotkania z wielką literaturą. Można zauważyć jak Poetka się zmieniała. Tak, źle się zestarzały wczesne wiersze chwalące "socjalistyczny" świat i potępiające imperialistów.
To co się dzieje potem, co się zaczyna w "Wołaniu do Yeti", jest niesamowite, jest magią w czystej postaci.
Jednocześnie Znak postarało się o edycję - papier śnieżnobiały, dobrej jakości, twarda oprawa, poręczny, pomimo gabarytów, format.
Książka na lata.
@Jamoteusz@ksiazki oczywiście że wierzyła, tak samo jak wierzył Miłosz czy Ważyk. I że koniec końców zweryfikowali swoje poglądy, czego owocami są dzieła, Miłosza "Zniewolony umysł" i Ważyka "Poemat dla dorosłych" to wie prawie każdy.
Prawie, oprócz tych hurr durr prawicy, którzy nie dość że sami od lat nie zweryfikowali swoich poglądów, to jeszcze uważają to za wartość.
@rs@ksiazki Przyznam, że wiem to tylko przez zasłyszenie. Nie zaglądam do świata poezji [a pewnie powinienem] i posługuje się pojęciami zaslyszanymi/przeczytanymi. Wiec jestem w tej grupie zubożałej. Kiedyś nadrobię.
Przeczytałem "Null"
Jakoś tak emocjonalnie, czuję że to dobra książka, ale czuję też opór aby ją polecać.
W mojej ignorancji nazwisko Twardoch nie robi na mnie żadnego wrażenia.
Sama książka, wydaje się jakby wycięta, gdzieś ze środka czegoś większego, ale to wycięcie jest jak najbardziej na miejscu.
Po skończeniu zastanawiałem się czy coś przegapiłem, czy coś zrozumiałem, a o co chodzi w tym że... Opcje są dwie, albo jestem zbyt głupi na tę książkę, albo było to celowe, bo jakoś pasuje to do treści.
@Mateusz@ksiazki pierwsza recenzja tak niejednoznaczna.
Ja z Twardochem utknąłem na "Chołodzie", nie powiem, "Pokorę" się świetnie czytało, ale miałem wrażenie że to był ten sam patent co w "Morfinie", "Królu" i "Królestwie".
@rs
Pisząc to, chciałem dodać coś jeszcze, ale to wszystko ocierało się o spoilery. Ale nie dało się niejednoznacznie napisać, skoro sam nie wiem co o tym myśleć.
Nie była to strata czasu, bo książka była z tych krótszych, taka w sam raz dla mnie przy tej tematyce.
“Nie zdążę” Olgi Gitkiewicz to jeden z reportaży wymienianych w kontekście polskich zaniedbań i realiów politycznych. Na ile dobrze tytuł ten opisuje tematy transportu publicznego i wykluczenia komunikacyjnego?
@xiegozbior - to jeszcze polecam Limes Inferior, moją ulubioną książkę Zajdla. Tam też można znaleźć ciekawe motywy, które możemy odczytać jako "współczesne". To książka w trochę innym stylu niż Paradyzja, nie wszystkim pasuje, ale skoro spodobała Ci się Paradyzja, to Limes też powinno.
Prequel do sagi "Szklany tron", który czytałem jako osobne e-booki dla każdego opowiadania (jest ich łącznie 4 lub 5, w zależności jak liczyć). Nie jest to fantastyka najwyższych lotów, ale uwielbiam tę serię, to moje guilty pleasure, więc mi się podobało. Polecam czytać raczej po sadze albo w trakcie (np. po 3-4 tomie).
„Dziewczyna z wymiany” to trochę takie guilty pleasure dla fanów psychologicznych thrillerów. Bo choć do czołówki tu daleko, przyznać muszę, że ciężko było mi oderwać się od lektury. W efekcie chętnie czytałam kolejne rozdziały, mimo że jednocześnie kręciłam nosem na niektóre rozwiązania fabularne, jakie to zaserwowała odbiorcom autorka tej powieści.
Dzięki tej części zrozumiałem fenomen tej serii. Widzę, że opinie są różne, ale według mnie drugi tom jest dużo lepszy niż pierwszy, świetnie kończy tę dylogię i Simmons zbliżył się do ideału mojego wyobrażenia sci-fi. 10-tki nie ma, ale było bardzo, bardzo blisko.
Okej, krzat jako idea nie jest złym rozwiązaniem, podobnie jak kilka innych pomysłów, ale... o to "gdyby" właśnie chodzi. Krasnoludy tak się u nas zadomowiły już za czasów Łozińskiego, że próba tworzenia nowej wersji tłumaczenia "dwarf" jest działaniem na siłę, niepotrzebnym.
To m.in. miałem na myśli pisząc o gwiazdorzeniu tłumacza. Dla tych "krzatów" nie ma uzasadnienia, że byłyby lepsze, bardziej zgodne z oryginalnym zamysłem Tolkien, że coś by wnosiło to do przekładu.
Inna sprawa, że dziś owe "krzaty" przyjmuje sie nieco lepiej niż kiedyś prawdopodobnie z dwóch powodów:
bardziej "(pra)słowiańskiego" brzmienia, chodzi o zbitkę "krz".
osłuchania i oczytania się słowa "krasnoludy", które dosyć szybko się przyjęło i przestało być egzotyczno-słowiańskie.
No co Wam mogę powiedzieć - uwielbiam tę serię, a ta cześć to w wielu aspektach powrót do tego, co mnie tutaj zauroczyło, czyli życia śledczego, pewne ciepło domowego ogniska, wplecenia brytyjskich realiów lat 80.-90. w fikcję i delikatny humor.
Powiem Wam, że Dark Tower rozkręca się powoli. Pierwszy tom był spoko, drugi lepszy, ale kolejne 2 tomy już są naprawdę niezłe. Na razie skończyłem 4 tom i teraz już się fajnie rozkręciło :) Zaczynam tom 4.5.