Już dawno miałem się podzielić z Wami minirecenzją przeczytanych książek.
Pierwsza moja polecajka to "Bankowość centralna. Ewolucja i przyszłość" Andrzeja Sławińskiego. Niczego specjalnego się nie spodziewałem, za to obawiałem się neoliberalnej odklejki, lecz całe szczęście nic z tych rzeczy.
Bardzo rzeczowa i wyważona książka przedstawiająca rozwój myśli ekonomicznej. Autor w poszczególnych rozdziałach w bardzo przystępny sposób odpowiada na pytanie zadane na początku rozdziału, więc można odnieść wrażenie, że jest się na wykładzie, takie podejście akademickie (w sumie lubię je, wspomnienia studiów mam cały czas świeże). Odpowiada na wiele pytań:
Dlaczego nie było inflacji, gdy pieniądz miał pokrycie w złocie? Może był to czysty przypadek?
Kiedy dziura budżetowa prowadzi do wzrostu inflacji?
Jakie były przyczyny Wielkiej Inflacji lat 70.? I wiele innych.
Mnie osobiście interesowała odpowiedź na to ostatnie pytanie, nawet nie spodziewałem się znaleźć jej w środku. Na pewno do pewnych zagadnień jeszcze wrócę, przeczytam sobie dany fragment, by sam móc ocenić fakty i nie dać sobie wmówić populistycznych tez typu "odpowiedzią na wszystko jest powrót do standardu złota" ;)
Dla mnie pozycja obowiązkowa dla każdego, kto chce samemu wyłapywać naginanie faktów przez polityków, w końcu prawie każdy z nas ma prawo głosu w wyborach.
Ja także z Calibre i też m.in. z powodu automatycznego zapisywania ebooków w podkatalogach dla autorów. Dodając nowe książki, w ogóle nie muszę się tym zajmować, a folder z ebookami mogę przerzucać do dowolnego urządzenia i łatwo przeglądać.
No i najważniejsze - Calibre ma niezły moduł konwersji formatów, co się przydaje nieraz jak dostaję np. pdfa.
Brian Cox, Jeff Forshaw — The Quantum Universe: Everything That Can Happen Does Happen
Popularnonaukowa #książka na temat fizyki kwantowej. Temat trudny, ale myślę, że autorzy poradzili sobie całkiem nieźle. Nie brak wyjaśnień, zrozumiałych (na tyle, na ile da się temat zrozumieć) uzasadnień, przykładów. Czyta się dobrze, choć czasem trzeba przystanąć, i przemyśleć to, co się przeczytało — albo po prostu dać mózgowi odpocząć. Nie potrzeba rozwiniętego aparatu matematycznego, a tę matematykę, która występuje, można równie dobrze pominąć.
Chyba najlepszym dowodem na jakość tej pozycji jest to, że dowiedziałem się czegoś nowego, trochę zlepków starej wiedzy uporządkowałem — i nadal coś pamiętam. Szczerze żałuję, że książka tego typu nie wpadła w moje ręce, zanim przyszło mi mieć na studiach krótki i krwawy (metaforycznie) wykład z fizyki, z którego wyniosłem głównie traumę. Teraz dopiero wracają do mnie pojedyncze rzeczy z tych wykładów, i nagle zaczynają mieć sens.
"Pralnia serc Marigold” to kojąca, dająca siłę i radość powieść, która była najlepiej sprzedającą się książka w Korei Południowej w 2023 roku. Podczas lektury, śmiejąc się i płacząc, stajemy się świadkami cudu zwyczajności, a także uświadamiamy sobie, że każdy z nas może dotrzeć do swojej wyjątkowości.
Jesteśmy pralnią umysłów. Pierzemy i prasujemy. Plamy na sercach, zmarszczki na twarzach... Jeśli coś cię niepokoi, możemy ci pomóc.
W osobliwej pralni na wzgórzu otoczonej górami i morzem enigmatyczna Ji-eun serwuje gościom herbatę. Ci zwierzają się jej z tajemnic, którymi nigdy dotąd się nie dzielili. Zdrada, porzucone marzenia czy bolesne rany mogą zniknąć jak plamy z koszuli. Jedno magiczne pranie wymazuje z pamięci niechciane wspomnienie. Ji-eun sama ma trudną przeszłość: urodziła się z niezwykłymi zdolnościami, które ujawniły się bez jej wiedzy i doprowadziły do bolesnej rozłąki. Pozwoliły też odkryć, że istnieje dobry smutek, blizny potrafią zakwitnąć, a zapał i wiara jednej osoby mogą na nowo rozbudzić w nas wolę życia. Bo jeśli nie mamy smutnych wspomnień, czy możemy znaleźć szczęście w przyszłości? (opis wydawcy)
Ostrzegali mnie, że druga i trzecia część są słabsze, ale mimo wszystko i tak miałem większe oczekiwania do dwójki. Nudziłem się jak mops przez pierwszą połowę, potem jest ciut lepiej. To nadal wspaniały świat, ciekawie (aczkolwiek niełatwo) opisany, ale historia absolutnie mnie nie zaciekawiła. Do tego stopnia, że nie wiem, czy będę męczył się (tak, męczył), z trzecią częścią. Pierwsza część była znacznie lepsza. Ale seria to jak najbardziej kawał dobrej, polskiej fantastyki.
@Aegewsh Według moich informacji, jedynka była świetna, dwójka i trójka kiepskie, a czwórka podobno trzyma poziom jedynki. Tym niemniej, zgadzam się, że nie chodzi o to, aby męczyć się ze środkowymi tomami, aby dojść do finałowego, który podobno jest dobry.
Tutaj jeszcze może się skuszę kiedyś, ale gdy rozmawiam z fanami Malazańskiej, gdzie jest 10 bardzo grubych tomów i co chwilę słyszę, że nie mam się zatrzymywać na początkowych dwóch, tylko lecieć dalej, bo czwarty czy ósmy a nuż mi się spodoba, to kwituję to śmiechem. Mam za dużo książek do przeczytania i które rzeczywiście będą mi się podobać, aby męczyć się z czymś, co MOŻE mnie chwycić po kilku tysiącach stron :P
Czasem przy przeglądaniu profilów bookstagramerek w poszukiwaniu książek wyskakują mi filmiki z lipsyncami i tańcem na Tik Toka i zastanawiam się, czy serio ludziom po prostu nie wstyd takiego czegoś nagrywać i wrzucać. Niby nic takiego, ale jest cringe.
@centopus Można tak to odbierać, gdy mówimy o profilach z bardzo duża liczbę obserwujących. Natomiast przed chwilą widziałem takie tańce u kogoś, kto ma zaledwie 200+ obserwujących (na IG to mało) i albo jest to ktoś, kto aspiruje do bycia popularną, albo robi to dla zabawy.
Ale i tak nic nie przebije zdziwienia Lewandowskim, który robił tiktoki z tańcami przed swoim wozem i reklamował chyba jakiś sok. Aczkolwiek potem się dowiedziałem, że on za taki filmik brał ok. 80k euro.
Na dworze upalnie, a na moim blogu pojawił się wpis akurat na taką pogodę, bo mowa o recenzji komiksu "Letnie klimaty" z serii "Gigant poleca Special". 🏖️ 🌞
Książka taka sobie technicznie, ale to jedna z bardziej wciągających fabularnie i "światowo" pozycji, jakie czytałem ostatnio. Pewnie kontynuacja to zburzy, ale autorka stworzyła realia i buduje je w taki sposób, że aż chce się to czytać. Co prawda, to YA (i widać to mocniej pod koniec), ale dobra i ciekawa fantastyka, łącząca wiktoriańską Anglię z dystopią i duchami. Polecam.
Kawiarnia pod Pełnym Księżycem nie ma stałej lokalizacji. Pojawia się nieoczekiwanie w różnych miejscach – w pasażu handlowym, na końcowej stacja kolei lub w cichej dolinie rzeki. Ale zawsze wtedy, gdy Księżyc jest w pełni. W kawiarni nie przyjmuje się zamówień od gości, lecz serwuje się specjalnie dla nich przygotowane specjały – w zależności od tego, jakie są ich pragnienia oraz lęki.
Kelnerami w tym wyjątkowym miejscu są… koty, które pomagają przybyszom otwierać serca i pokonywać problemy. Zdecydowanie pomaga w tym magiczna atmosfera, w której nie stroni się od wróżb, czytania z gwiazd i przenoszenia się między różnymi wymiarami. Urocza i skłaniająca do refleksji książka o tym, jak rozpoznawać swoje uczucia i pozostać wiernym sobie." (opis wydawcy)
Mai Mochizuki, „Kawiarnia pod Pełnym Księżycem" 2024
" Japońska pisarka Mai Mochizuki stworzyła tę powieść zainspirowana wypatrzoną w internecie ilustracją Chihiro Sakurady, przedstawiającą kawiarnię prowadzoną przez kota. „Kawiarnia pod Pełnym Księżycem” to sięgająca po motywy astrologii zachodniej historia, która przypomina, że nigdy nie jest za późno, by podążać za swoją gwiazdą; książka, która wpisuje się w niezwykle ostatnio popularny nurt comfort books, czyli lektur pogodnych, ciepłych, poprawiających humor."