Jeśli ktoś chce przeczytać w pigułce o podstawowych założeniach mitologii słowiańskiej, to mam wrażenie, że jest to odpowiednia pozycja, a nawet bardzo przystępna. Jako fantasy jest to po prostu niezłe. Dalszych części nie zamierzam eksplorować.
Co do tradycji, to wiadomo - śmigus-dyngus, topienie Marzanny, dożynki itd. pochodzą właśnie z rodzimowierstwa. To akurat jest wytłumaczone w tej książce i to jedna z jej zalet.
Z tej okazji mój ulubiony mem dotyczący tradycji wywodzących się ze słowiańszczyzny.
Jeśli szukacie klasycznego fantasy napisanego w nowoczesnym stylu, to naprawdę polecam Wam tę książkę, która jest wstępem do trylogii. Dla mnie rewelacja. Nie jest idealna literacko i z tego powodu trochę obniżyłem ocenę, ale to jest tak dobre i nieskomplikowane fantasy, że mimo iż to cegła, to ani razu się nie zmęczyłem w tej historii. Wszystko jest tutaj zbilansowane i po prostu... klasyczne. Polecam gorąco fanom starej fantastyki.
@Zenek73 Słyszałem różne opinie o tej książce (głównie pozytywne), więc pewnie spróbuję. Choć gdy kiedyś czytałem opis, to mnie nie porwał i w dodatku to kolejna gruba saga, wymagająca sporo czasu. @ksiazki
Mój najlepszy przyjaciel źle wspomina doświadczenie związane z wydaniem swojej książki. Jednak ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu, że napisał świetną książkę i udało mu się ją wydać! Co więcej, pomimo tego, że miałem dość spory wkład podczas jej powstawania, to nadal nie mam dość tej historii.
Bez cienia wazeliny, ignorując, że autorem jest mój przyjaciel... To naprawdę fajna historia, świetnie napisana i słucha się jej rewelacyjnie!
Tym bardziej ją polecam, że obecnie można ją dostać za grosze.
@andyy Tak, a wszystko na terenach azjatyckich, gdzie koło siebie stoją fabryki składające elektronikę poszczególnych producentów. Wywieszają sobie wzajemnie obraźliwe napisy w oknach zakładów, np. "Apple je jabłka bez skórki".
Biblioteki są cudowne. ♥️ Aż dziwne, że w XXI wieku uchowało się miejsce, w którym można tak po prostu wejść, pożyczyć książkę bez żadnych opłat i w żadnym momencie, nikt nigdy nie oczekuje od Ciebie wydawania pieniędzy. To tak dziwne, i jednocześnie niesamowite. ^^
@podryban
Obawiam się. że wydawcy już zaczęli drążyć i zamordują tę idee oczywiście pod pozorem zachowania praw autorów…
Oczywiście to strzał we własną stopę, tak jak i te jazdy dookoła OZZ zbierającego opłaty za potencjalną możliwość kopiowania ebooków. No ale strzelanie we własną stopę w kapitalizmie nie jest zabronione, a że świat na tym straci…
Po ponad miesięcznej przerwie udało mi się zmusić do sięgnięcia po książkę.
Nie wiem skąd ta czytelnicza niemoc - ale jest cholernie wkurzająca.
Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej
Will Sommer "Uwierz w Plan. Skąd wziął się QAnon i jak namieszał w Ameryce"
Mocna analiza fenomenu Q - skąd się wziął, w co oni tak naprawdę wierzą, jak działają. I jak niszczą społeczeństwo, które udaje, że tego nie widzi. #ksiazki@ksiazki#przeczytane2024
Czy chcielibyście otworzyć taki pudełko? Dlaczego?
"Fascynująca wizja zupełnie nowego świata, pełnego chaosu i innowacyjnych rozwiązań, które niekoniecznie okażą się dobre.
Wydaje się, że to dzień jak każdy. Pobudka, przygotowania, wyjście z domu.
Ale ten poranek jest inny. Przed drzwiami widzisz małe pudełko. Kryje się w nim odpowiedź na pytanie, ile lat będziesz żyć.
Otworzysz je?
Przed takim dylematem stają wszyscy ludzie. Wielu z nich zaczyna tracić zdrowy rozsądek. Skąd wzięły się pudełka? Kto je umieścił przed drzwiami? Czy to, co zawierają, jest prawdą? Każdy musi podjąć decyzję: chce wiedzieć, ile czasu mu zostało, czy nie? I co zrobić z tą wiedzą?
"Miara życia" ukazuje zupełnie nową rzeczywistość, w której mimo przeciwności i trudnych wyborów wciąż jest miejsce na zrozumienie, dobro i ciepło względem drugiego człowieka. To opowieść o tych, których losy połączyły się ze sobą w wyjątkowy sposób, co przyniosło zarówno cierpienie, jak i wielką radość.
Poruszająca, a zarazem przerażająca historia o rodzinie i przyjaźni, a także sile nadziei i przeznaczenia, które zachęcają, by żyć pełnią życia."
@mason@brie@ksiazki Pomysł często wykorzystywany, gdyż interpretacja daje duże możliwości narracyjne. Uważam samo pytanie za interesujące, ponieważ pozwala zastanowić się na sobą. Wiem (albo mi się wydaje, że wiem) jak odpowiedziałabym teraz, w konkretnym punkcie życia. Ale życie jeszcze przede mną i nie wiem co będę myślała w czuła w przyszłości. Odpowiedź może być całkowicie inna. A filmik naprawdę świetny. Dziękuję.
@mija - idąc w te rozważania, książki mówią (w sumie doświadczenie życiowe też, a przynajmniej moje), że czasami człowiekowi tylko wydaje się, że wie, jak by postąpił ;D
Czasem przy przeglądaniu profilów bookstagramerek w poszukiwaniu książek wyskakują mi filmiki z lipsyncami i tańcem na Tik Toka i zastanawiam się, czy serio ludziom po prostu nie wstyd takiego czegoś nagrywać i wrzucać. Niby nic takiego, ale jest cringe.
@centopus Można tak to odbierać, gdy mówimy o profilach z bardzo duża liczbę obserwujących. Natomiast przed chwilą widziałem takie tańce u kogoś, kto ma zaledwie 200+ obserwujących (na IG to mało) i albo jest to ktoś, kto aspiruje do bycia popularną, albo robi to dla zabawy.
Ale i tak nic nie przebije zdziwienia Lewandowskim, który robił tiktoki z tańcami przed swoim wozem i reklamował chyba jakiś sok. Aczkolwiek potem się dowiedziałem, że on za taki filmik brał ok. 80k euro.
**[1/4] W czerwcu 1919 roku, w tym samym czasie gdy w Wersalu (i innych miejscowości pod Paryżem) próbowano przy pomocy układów pokojowych pociągnąć ostatnią kreskę pod bilansem czterech krwawych wojen, Rutherford ogłosił wynik swoich doświadczeń dowodzących, że udało się wreszcie zrealizować odwieczne marzenie ludzkości. Bombardując pierwiastek azot cząstkami alfa, osiągnął przemianę azotu w inne pierwiastki.
Przeobrażenie materii (transmutatio materiae), do którego nadaremnie dążyli dawni alchemicy, stało się faktem dokonanym. Lecz alchemicy, Ci prekursorzy nowoczesnej wiedzy przyrodniczej, w swym wszechstronnym ujęciu świata jako całości zastanawiali się nie tylko nad materialnymi, lecz także moralnymi skutkami podobnego odkrycia. Ostrzegali przyszłe pokolenia badaczy: „możnym i żołnierzom wzbraniajcie dostępu do waszych pracowni, gdyż robią oni użytek ze świętych tajemnic, oddając je w służbę przemocy”.
W sławnej publikacji Rutherfora o przemianie atomu nie znajdziemy podobnej uwagi, bo też byłoby to w XX wieku poczytanie za wykroczenie przeciwko obowiązującym regułom. Badacz przyrody naszych czasów nie powinien filozofować na temat „ubocznych skutków” swych odkryć. Ta tradycja sięga XVII wieku, kiedy to akademie naukowe zakazały na swych zebraniach debat nad problemami polityki, etyki, teologii.
W rzeczywistości jednak izolacja badań przyrodniczych była w r. 1919 już tylko „hipotezą roboczą”. Wojna dopiero co zakończona, w której właśnie przyrodnicze odkrycia przyczyniły sie do rozwoju techniki zbrojeniowej, unaoczniła aż nazbyt wyraźnie złowrogi związek m. cichymi laboratoriami uczonych „stroniących od zgiełku świata” a krwawymi polami bitew.
Wojna wtargnęła brutalnie także do pracowni Rutherforda, żądając swego haraczu. Wszyscy niemal (..) [asystenci] musieli pójść do wojska. Moseley, najzdolniejszy z jego współpracowników zginął już w 1915 r. pod Dardanelami.**
[2/4] Przenikające do Stanów Zjednoczonych wiadomości o rozwoju niemieckiego projektu uranowego szczególnie zaalarmowały uczonych latem 1939 roku. (..) Inna jeszcze wiadomość, która dotarła tajnymi drogami do działających w Ameryce fizyków zdawała się świadczyć, że Niemcy zabrali się poważnie do sprawy: nagle został tam wydany zakaz wywozu rudy uranowej z okupowanej Czechosłowacji.
„Posłużyłem właściwie tylko za skrzynkę pocztową. Przyniesiono mi gotowy list..” - tak usprawiedliwiał się Einstein wobec Antoniny Valentin, swej starej przyjaciółki i autorki jego biografii postępek, którego już wkrótce bardzo żałował. Listy prywatne i notatki zawierają jeszcze o wiele szczersze wynurzenia genialnego uczonego i wielkiego przyjaciela pokoju, przez paradoks losu skazanego na to, by dać sygnał startu do budowy najstraszniejszej, najbardziej niszczycielskiej broni.
Co prawda Einstein był wtedy przekonany, że rząd któremu radził zająć się czynnie problemem uranowym by móc stawić czoło ewentualnie bombie atomowej Hitlera - że ten rząd kiedyś mądrze wykorzysta nową, potężną siłę dla dobra ludzkości.
Tragizm postępku Einsteina wydaje się jeszcze głębszy dzisiaj, gdy z perspektywy czasu wiemy, że „niemiecka bomba uranowa”, uważana (..) za tak wielkie niebezpieczeństwo - że ta bomba była tylko straszakiem.
[4/4] ”Pasywisci” wśród fizyków niemieckich wielokrotnie poruszali kwestię, czy i w jaki sposób należy „drugą stronę” poinformować o stanie niemieckich badań i o rzeczywistych celach Towarzystwa Uranownego [odwracanie uwagi rządu od perspektywy zbudowania bomby atomowej]. Houtermans nie miał żadnych wątpliwości, że tak właśnie należy postąpić. Twierdził, że „w systemie totalnym każdy przyzwoity człowiek powinien posiadać odwagę popełnienia zdrady stanu”. Heisenberg nie miał tak radykalnych poglądów. (..)
Korespondencję Bohra przyjaciele za granicą czytali jeszcze dokładniej niż niemiecka cenzura wojskowa. W telegramie wysłanym do Anglii wkrótce po zajęciu Kopenhagi Bohr dowiadywał się o pannę „Maud Rey at Kent”. Adresat, któremu zdawali się że nigdy nie słyszał o takiej osobie, wpadł na pomysł, że jest to prawdopodobnie anagram „radium taken”. Wyciągnął bystry wniosek, że Bohr chciał w ten tajemniczy sposób dać znać, że Niemcy zarekwirowali zapasy radu w jego instytucie. Dopiero później okazało się, że Bohrowi chodziło dosłownie o to, co napisał w depeszy. O tym jednak nie wiedzieli angielscy fizycy zajmujący się w roku 1940 brytyjskim projektem atomowym i postanowili ku czci mistrza nazwać swój projekt szyfrem M.A.U.D.
Nieco później Bohr napisał kartę pocztową prosząc o wiadomość o swym dawnym uczniu nazwiskiem D. Burns. I tym razem adresaci zwęszyli głęboką tajemnicę: Bohr donosi alianckim fizykom atomowym, że jak wynika z jego prac, D (deuter, tj. ciężki wodór) burns (pali się).
[Heisenberg i Bohr spotkali się] Heisenberg (..) powoli skierował rozmowę na bombe atomową. Niestety nie zdobył się jednak na otwarte wyznanie, że on i jego grupa zrobią wszystko, by przeszkodzić budowie broni atomowej, gdyby i strona przeciwna podjęła takie zobowiązanie. Opuszczając swego mistrza Heisenberg miał uczucie - które potwierdził późniejszy rozwój wypadków - że ta rozmowa raczej pogorszyła sytuację. Nieufność Bohra do pozostałych w hitlerowskich Niemczech fizyków nie zmniejszyła się. Przeciwnie, był teraz przekonanych że pracują intensywnie nad bombą uranową i osiągają dobre wyniki.
W r. 1943 spodziewając się zajęcia swego instytutu, Bohr po wielu niebezpiecznych przygodach dostał się przez Szwecję do Anglii. Mając w pamięci owe rozmowy, utwierdził władze amerykańskie i brytyjskie w przekonaniu, że należy ubiec Hitlera w realizacji bomby atomowej.
To właściwie piąta część historyczno-fantastycznej sagi Adama Przechrzty, więc trudno, abym nagle Was zachęcał do tej książki - albo lubicie tę serię, więc i tak sięgniecie, albo nie znacie, więc zaczniecie od początku, albo nie lubicie i tak. Natomiast przyznaję że trochę już męczy ta formuła piekielnie szybkiej akcji, aczkolwiek nadal sprawia satysfakcję.
@Aegewsh@ksiazki A to ja mam odwrotnie. Przeczytałem pierwsze "Demony..." i dalej nie chciałem. To trochę kwestia tego, że nie za bardzo lubię radzieckie klimaty, a do tego tam naprawdę pokazane są bardzo ponure realia.
@SceNtriC@ksiazki O widzisz, jak to jest z gustami :) MNie właśnie te sowieckie realia bardzo angażowały w serię, ale ja jestem wychowany na "Akwarium" Suworowa.
Kolega wymyślił, żeby przeczytać Pamietniki Vidocqa i nagrać o nich podkast, więc rzuciłam się na biblioteki, ale w żadnej nie znalazłam! Byłam w szoku, ale poczułam się usprawiedliwiona i zakupiłam egzemplarz. Chciałam się zapytać, czy ktoś słyszał, ktoś czytał? Jeśli tak, to polecacie?
@kasika@ksiazki Przyjmują 2015? To i tak nieźle. Mam nadzieje, że przy okazji jak wspomnę o Pamiętnikach ... , to zakupią. A propos kotów. U ludzi piszących i/lub czytających zawsze kot zwykle znajdzie swoje miejsce. 😉
Jejuniu, jakie to proste, płaskie i szablonowe. Książka (a raczej seria) na pewno ma potencjał, ale tutaj brakuje szlifu i dodania jakiejś ciekawej głębi czy choćby wyjaśnienia pewnych elementów świata. Mam wręcz wrażenie, że to takie "tanie" fantasy. Czyta się nieźle, ale do zapomnienia. A wstęp mówiący o połączeniu kryminału i fantastyki to jakieś nieporozumienie.
@Aegewsh@ksiazki Zastanawiałem się tutaj nad 3/10, ale jednak dałem czwórkę - czyta się to dobrze, tylko po prostu nie jest to cos, co chcesz powtarzać + widać problemy literackie. Natomiast nie jest to gniot pokroju kilku książek, które miałem nieprzyjemność już czytać, a które np. starały się szokować, nie oferując nic więcej.
W końcu jest! Nagrałam wczoraj odcinek o takiej jednej książce z panną Marple w roli głównej ;D ale się cieszę, wyjątkowo miło i lekko mi się mówiło. @ksiazki#KsiążkoweStarocie#ksiazki#książkodon