Brian Cox, Jeff Forshaw — The Quantum Universe: Everything That Can Happen Does Happen
Popularnonaukowa #książka na temat fizyki kwantowej. Temat trudny, ale myślę, że autorzy poradzili sobie całkiem nieźle. Nie brak wyjaśnień, zrozumiałych (na tyle, na ile da się temat zrozumieć) uzasadnień, przykładów. Czyta się dobrze, choć czasem trzeba przystanąć, i przemyśleć to, co się przeczytało — albo po prostu dać mózgowi odpocząć. Nie potrzeba rozwiniętego aparatu matematycznego, a tę matematykę, która występuje, można równie dobrze pominąć.
Chyba najlepszym dowodem na jakość tej pozycji jest to, że dowiedziałem się czegoś nowego, trochę zlepków starej wiedzy uporządkowałem — i nadal coś pamiętam. Szczerze żałuję, że książka tego typu nie wpadła w moje ręce, zanim przyszło mi mieć na studiach krótki i krwawy (metaforycznie) wykład z fizyki, z którego wyniosłem głównie traumę. Teraz dopiero wracają do mnie pojedyncze rzeczy z tych wykładów, i nagle zaczynają mieć sens.
#GoodMorning#Gravel in the #rain! Brave #KidsOnBikes were not afraid to get wet and to be honest, it was only a drizzle. I’ve had worse, so kept on pushing!🥰😁 Also, the #forest of #Cybina valley proved to be a great cover!😅
Przestrzenią, która byłoby bezpiecznym azylem wolności dla wszystkich, mogłoby być miejsce pracy. Jednak w neoliberalnym miejscu pracy człowiek nigdy nie jest u siebie w domu, jak zauważa badacz zarządzania Peter Fleming. W tym znaczeniu wszyscy – prócz oligarchów i miliarderów – jesteśmy pozbawieni miejsca, gdzie możemy realizować swój społeczny sens, gdzie możemy wnieść nasz unikalny wkład w jakąś większą, sensowną całość.
To dobry argument za tym, by zatroszczyć się o lepsze wykorzystanie wartości, jaką jest wolność, niż czyni to neoliberalizm. On tylko uzurpuje sobie jej posiadanie, wzywając ją zaklęciami, które od dawna nie funkcjonują. Wolność nie należy do bogatych i możnych. Wolność należy wyłącznie do miłości. Jak powiada poeta Christian Bobin:
„Miłość przychodzi tylko z wolnością. Wolność przychodzi tylko z miłością”.
@Mija Sorry, ale pierdolenie jakich mało. Miejsce pracy z założenie nie jest, nie było i nigdy nie będzie żadną ostoją wolności, zarówno dla szeregowego pracownika, przez CEO po Oligarchów i królów opływających w pieniadze i władzę. Rozejrzyjmy się wokół po wszelkich możliwych systemach społeczno-politycznych i wybierzmy ten dający wolność. NIE MA TAKIEGO.
@Mija są pewne granice, w artykule jest takie coś "Prawdziwa wolność oznacza relację" no i to jest clue, w związek/relację wchodzimy bo tego chcemy, nie jest tak, że ktoś się pojawia z jakimś obcym człowiekiem i mówi "od teraz z tym kimś mać mieć bliską relację". A tak działają firmy czy szkoły. W firmie może pracować bardzo wierzący katolik i komunizujący ateista ale jak długo są świadomi tego, że są sfery których nie mogą za bardzo odsłaniać to obie strony mogą być bardzo zadowolone z pracy.
Małżeństwo raczej trudno by było na tym zbudować, ale układ profesjonalny się da. Oczywiście to nie powinno znaczyć tego, że nie można być sobą, trzeba być jednak świadomym tego, że OK, może nie wszyscy chcą tak daleko iść.
I tu nie ma nic z neoliberalizmu, albo jest w tym, że jednak teraz trudno by było komuś zrobić "katolicką firmę" czy "ateistyczną firmę" gdzie przyjmujemy tylko takich ludzi... tzn. móc można, może nawet wolno, ale ktoś kto nie pójdzie w tą skrajność i raczej pójdzie w merytokrację pewnie będzie mieć lepsze wyniki.
No i w firmach zawsze jest opcja z przesuwaniem ludzi po zespołach (jak firma jest na tyle duża) żeby ludzie do siebie pasowali.
#GoodMorning#Gravel! #Warta#river again, because it’s fun as hell. There has been some sand and roots again, but also some mud after the recent rains. Nothing my mean machine couldn’t handle!🥰
Dziś z przyjemnością słucham muzyki od Aūkelsa w oczekiwaniu na projekt HRTKOS, którego premiera już 20 lipca.
Na wokalu Razor z Wędrującego Wiatru, teksty pisał właśnie Stworz aka Aūkels. Nie mogę się doczekać, snippet "Ognie Twe Kosy" zaostrzył apetyt. @muzykametalowa
@kasika - sentyment, sentymentem, ale do niektórych lektur z młodości aż boję się wracać :)
Stosunkowo niedawno odświeżyłem sobie Pany Samochodziki, i (pomijając późniejsze tomy) to się mi dalej naprawdę dobrze czytało, ale już do np. Tomków boję się wrócić, bo mam wrażenie, że gorzej przetrwały próbę czasu.
Co do Hrabala, nie wiem. Teraz przyszło mi do głowy, że to jest klasyk, który odcisnął swoje piętno na innych twórcach, w wielu miejscach. Może miałem do czynienia już z na tyle dużą ilością dzieł inspirowanych i nawiązujących do Hrabala, że oryginał "nie ma prawa" mnie zachwycić? Podobnie mam chyba z Tolkienem, zanim wziąłem się za Władcę Pierścieni, miałem już przeczytane ileś tam różnych fantasy i s-f potolkienowskich, więc WP mnie już aż tak nie zachwycił.
@mason@antoszka@ksiazki a, to też ma sens. Faktycznie u wielu pisarzy pewnie tego Hrabala czuć, nawet jeśli na świadomym poziomie nie zdajemy sobie nawet z tego sprawy.
Kurczę, też się boję wracać do niektórych lektur sprzed lat 🥲 Zaczęłam ostatnio podczytywać trochę Lucy Maud Montgomery, bo przecież jest nowe, bardzo dobre tłumaczenie, i na szczęście ta autorka się broni bez problemu. Pan Samochodzik tak, jest okej, Niziurskiego też czytałam niedawno i też jest super. Ale do każdej takiej książki faktycznie sięgam z lekkim stresem, że się okaże słaba 😅