Been playing Silksong a couple of hours each day since launch. It’s been a fantastic experience so far. Tough, but fair. Great pacing, which incentivizes getting good with the default moveset before expanding it with powerups.
Looking forward to putting some more time into this one over the next few weeks.
Silksong is my main entertainment for now. Other than that, I’m playing Xenoblade Chronicles 3 + its expansion again, and also getting through Factorio Space Age with a friend. A lot of fun to be had
It was alright. A third person shooter where you are theoretically giving tactical orders to two NPC followers. In reality, good or interesting tactics go out the window in favor of just spamming special abilities as much as possible in a chaotic mess of fights. The story was decent and gets interesting near the end, although for my money after the big reveal it feels like it drags out a bit longer than it needs to. For $3 I got my value.
So? And (insert Burkina Faso president’s name here) also was a president.
Stop! I got it! Americans and measurement systems! Of course! OP is American and therefore is unable to use the human-readable time system, instead measuring time in local presidents.
Been playing Silksong as quickly as possible while still being enjoyable, as I'd rather avoid spoilers and quite a few of the people I follow are posting content on it.
But once it's done, planning to go back to Final Fantasy XII and Girl from Arkanya.
Got to when Kapi is introduce. Up to that point, as a Brazilian? A bit cringe. Can't say much more about the story as I didn't play further. On gameplay, at least on that tutorial segment, it plays fantastic.
The new DLC for Kingdom Come: Deliverance II came out, Legacy of the Forge. I’m playing it after finishing the main game, but it’s looking like it will probably be best enjoyed when slotted into the main game. It’s early goings, but it looks like it will involve a lot of crafting and then selling things to upgrade your home, your shop, and your reputation. Still, there are new quests and more backstory for Henry’s “pa”, Martin, and I’ll take any excuse to play more of this game.
I’ve been playing Mafia II: Definitive Edition. It’s a pretty good crime story that leans heavily on Goodfellas inspiration (I guess if you had to pick one, that’s the one to pick), but the gameplay often feels arbitrary, which is a weird way to put it but probably most accurate. There was one mission that was literally just drive to a place and drive back with some story in between. Most are simple setups where a firefight happens in the middle. There are mechanics from GTA IV present that don’t really fit back into Mafia II’s core loop. In other words, this game is totally fine but not exactly a masterpiece. It’s serviceable, and I miss crime stories in video games, so I’m playing through this series before I play The Old Country.
I’ll also throw in an anti-recommendation for New Tales from the Borderlands. It animates well and looks nice, but this game basically is only story, and the story is awful. I played through it because I’ve now played through the rest of the Borderlands games, except Tiny Tina’s Wonderlands, and I suspect this game could be canon. If you don’t have the same compulsion to see the rest of the canon story that I do, steer clear. At least I’ve got Borderlands 4 waiting for me this weekend.
Chcesz powiedzieć że ci sami goście którzy robią lemmiego - dessalines i nutomic wymyślili słowo tankie (pomijam fakt że nazwałeś to “projektem”, nie do końca rozumiem dlaczego)?
Chyba że to jakaś twoja ironia, którą niełatwo dostrzec bez emotikonów i rozmawiając z kimś pierwszy raz (nie znasz człowieka) - obstawiam że to to czytając drugi raz.
W kazdym razie nadal nie do końca rozumiem. Z tego co kojarzę tankie ostatnio nazywają tak zagorzałych komunistów. Rozumiem że te osoby reprezentują te poglądy?
W sumie nie było pytania. O to mi w zasadzie chodziło. Nie wiem czy to poziom tankie, ale dessalines to niezły komuch. Co do tych pozostałych to się trochę bardziej ukrywają.
Mi chodziło o to że komunizm jest trochę starszy niż ten który znamy z własnego podwórka, więc warto doprecyzować że właśnie chodzi o takich czołgów, którzy lubują się w jego autorytarnej/totalitarnej wersji.
A jakiś inny system działał zgodnie z założeniami istotnie dłużej? Chyba tylko feudalizm.
Można by argumentować, że idea anarchistyczna jest realizowana wszędzie tam, gdzie ludzie dobrowolnie i oddolnie organizują się bez struktur władzy/przymusu, chociażby fediwers byłby tego przykładem. Terytorialne autonomie anarchistyczne faktycznie trwały dość krótko, przegrywały z totalitarnymi reżimami, ale dowolne inne systemy też nie specjalnie dobrze sobie przeciw nim radziły. Ale też to już niech się anarchiści wykłucają. Jeśli chodzi o komunizm, w dużym uproszczeniu są dwa główne nurty; wolnościowy, nazywany też anarchizmem, autonomicznym marksizmem i na ileś innych sposobów, w tym prawdziwym albo pełnym komunizmem i autorytarny, którego zwolennicy chcą dążyć do pełnego komunizmu przy użyciu dowolnych koniecznych środków, nieodmienne z zamordyzmem na czele. I jak to w życiu i historii bywa - ciężko skurwysynom odmówić skuteczności w osiąganiu swoich celów po trupach. I tak hasło które bolszewicy przejęli od anarchistów: “cała władza w ręce rad” niemal natychmiast przestaje oznaczać rady zakładowe czy osiedlowe a zaczyna rady partyjne a później jedną konkretną, w strukturach gdzie kwestionowanie kierownictwa oznacza śmierć. Sławetnie o taką prognozę rozpadła się pierwsza międzynarodówka, gdzie Bakunin zarzucał Marksowi, że bez zabezpieczenia przed centralizacją skończy się dyktaturą jeszcze gorszą od kapitalistycznej. Argumentowałbym, że niestety obie strony nie wyciągnęły z tego wszystkiego wniosków ale to już osobna historia.
I do meritum; czy autorzy lemmiego są autorytarystami? W moim rozumieniu - tak. Nie wchodziłem w otwartą dyskusję polityczną, albo nie mam pewności, czy to byli oni, ale mam mocne przekonanie, że znalazł bym się po drugiej strony barykady od nich. Czy to coś zmienia? Na pewne sposoby tak, ale nie te najistotniejsze. W informatyce jak w reszcie społeczeństwa reprezentowane są wszelkie możliwe formy spierdolenia. O ile robi to własnymi rękoma nie zastanawiam się czy chodnik kładł faszysta, albo czy jakiś program stworzył kapitalista uważający, że jeśli kogoś nie stać to ma umrzeć z głodu na ulicy. Nie da się tego wszystkiego ogarniać i nie zawsze ma to sens. Lemmy jako narzędzie i platforma społecznościowa nie jest bardziej autorytarny od reszty internetu. Wydaje mi się, że raczej mniej, a jego struktura umożliwia uciekanie od autorytarnych zapędów modów czy adminów, a tym bardziej od konieczności centralizacji. Na pewno nie jest to (współczesno-) anarchistyczna utopia, w której zapewne serwerem powinny spontanicznie administrować losowe osoby, ale wydaje mi się racjonalnym, funkcjonalnym kompromisem. Wolałbym, żeby soft rozwijał kto inny, ale nikt inny nie zrobił tego dostatecznie wcześnie.
For anyone curious, I politely asked a streamer to check for me, and this game seems to still have LAN, despite the lack of mention in their FAQ and the store page and the explicit removal in Borderlands 1 GOTY edition.
Woah! Someone who liked the ending! You're too wholesome for a gaming community lol.
I read one meta take on the ending that both sounded interesting and like cope. The end of Part II makes you feel exactly like Ellie feels. You push through because you want a conclusion to the story, just like Ellie. The end might be terrible, but it is an ending. In a meta way, you could get a better "ending" by stoping when Ellie and Dina are together at the farmhouse. You can stop playing, just like Ellie could stop obsessing over Abby, but how many people did that? Who would stop when the story isn't done?
Personally, I think the writers made a bet that they could stretch "an eye for an eye leaves the world blind" into a novel.
I’m the kind of person that even if I don’t agree with the message of a game, I can respect and like it.
The meta aspect was something I noticed too. Maybe it is cope like you said, but the story making you feel how Ellie feels is the kind of story I love. Walk a mile in someone else’s shoes and all that. I didn’t think of the farmhouse “ending” though, I can see that though because the game officially ends at the farmhouse. So the “better ending” being there I could see, especially with them escaping alive (except for Jesse)
I think part of that silliness is intentional, at least in my interpretation of the game. The internal thesis of the game seems to be examining how far they can push the player-to-protagonist relationship until it breaks. Similar to the first game, where it was intended for players to have complicated feelings about having to control Joel in the hospital at the end doing something they may not have wanted to do but was 100% in character for Joel.
Part 2 feels like that idea stretched across the entire game, especially for Ellie. There’s a pretty powerful metaphor for addiction in the form of addiction to violence/revenge, and I feel like going to Santa Barbara shows Ellie reaching her rock bottom. The player doesn’t want this (especially after playing as Abby), Dina doesn’t want this, hell part of Ellie doesn’t even want this. It’s just the main thing she knows how to solve her problems - through violence
bin.pol.social
Najnowsze