I’m assuming you already know AVGN, who pretty much invented it, but on the off-chance you don’t - his oldest videos are worth trying. I haven’t watched too much of his newer stuff, but I hear it devolved into pointlessness. Still, the backlog of good ones is massive.
AVGN is Angry Video Game Nerd, in case there’s any doubt.
Have you tried the ps5 controller? Genuinely my favourite thing about the ps5. The adaptive triggers and the haptics are so good. The battery life feels better too. That was my biggest complaint about the 4s especially compared to the ps3s, those lasted for weeks.
Worst controller? Eh, I have controllers I don’t like. N64 controller. Original Xbox controller. Dreamcast controller. But are they the worst? Idk. Maybe I just didn’t have a whole lot of experience with any of those (didn’t own any of those consoles).
Maybe the Wiimote. Like I get the idea, but as a dedicated controller, meh. Same with the Switch Joycon; maybe even more so. I have a Pro controller because the Joycons just don’t cut it. When they’re attached to the Switch, they’re OK, but not as individual controllers.
One button, a lot of resistance to push on the stick.
After that, an elderly Logitech gamepad from the 1990s that had a D-pad that rolled diagonal way too easily. IIRC it had a screw-in mini-joystick that could attach to the center of the D-pad. Don’t remember the model. White case, attached directly to a joystick/MIDI port.
After that, I think the NES controller. I have no idea why people like those or actually buy recreations. Yes, nostalgia, but the ergonomics on it were terrible. Hard buttons, sharper corners on the D-pad than is the norm today, and a squared-off controller made the thing downright uncomfortable to use for long periods of time.
The Atari 2600 joysticks were a blight. The base was so small and the stick so unresponsive I remember having to hold the base steady with my feet to use that accursed controller. The breakout dial controller was pretty sweet tho.
Ironically, the Atari -like joystick from the 2000’s from Walmart for $15 that plugs directly into your TV with games stored in the joystick is a better joysticks than the original 2600 joysticks.
However, I would contend that the Intellivision controller was worse.
I had a Colecovision (and Vic 20), and although I will say that was better than the 2600 and Intellivision joystick, I have to emphasize to all these youngsters complaining about the original NES controllers that those were still an improvement over previous default joysticks.
The very worst controller I’ve ever used was this no-name joystick in the 90s. You had to grip like a claw, which looked kind of cool and futuristic but was awful in use. The base was tiny and it had these suction cups that didn’t work at all.
But the very very worst thing about it, was that the input was binary! It was either on or off, no gradual movements or anything. Basically it was an oversized d-pad.
I borrowed it from a friend so I could try Rebel Assault, which looked so awesome what with CD-ROMs being a new thing. But that joystick ruined the experience so much! Try flying a ship through a canyon when all you can do is hard turns in 8 different directions. I constantly crashed within the first 10 seconds of the game and kept thinking it was my fault for being a crap player.
I still hate that monstrosity with every fiber of my being.
Flashbacks! This reminds me of my first Gravis Gamepad (IIRC). Was a disappointing joystick, even compared to old Intellivision controllers.
It was okay with fighting games, and I do recall a nineties PC giant robot fighting game (One Must Fall maybe?)
Still, my first joystick that I actually loved and made a game much better was an old CH Products flightstick. Early flightstick, so it only added a throttle to the base, so no rudder control.
I remember playing Comanche Maximum Overkill with that stick and just popping in and out of canyons. Also Earthsiege and Strike Force Centauri. I ended up with a Saitek Flightstick, and it was even better (Independence War is a fond memory) but the difference was not as revolutionary as going from a regular joystick to that first CH Products flightstick.
Behold this $400 monstrosity. This is my Xbox Adaptive controller set up mapped for Ultima Online Outlands. I’ve had a few iterations but this seems best for me so far. Can use it with some other games but that requires using WASD with my feets. It costs so much because it took 3 freaking Logitech kits to get all the buttons I needed. 😭
I switched from Xbox 360 controllers to PS5 controllers (on pc). They weigh at least twice as much and the battery maybe lasts 4 hours if you’re lucky.
Moim zdaniem mniejsza kim jest Horała, ruch wykonany przez Matysiak mógł być pierwszym krokiem do jakiejś depolaryzacji sceny politycznej (a przy okazji ostrzeżeniem dla libków by nie libkowali za bardzo). Oczywiście Dziemanowicz-Bąk musiała po raz kolejny pokazać że nie należy do czołówki intelektualnej RP. Nie wykluczałbym że to nawet prztyk w nos dla Razemków, którzy jeszcze niedawno mówili o odłączeniu się od Lewicy.
Nie ma czegoś takiego że “mniejsza kim jest Horała”. Z Oskarem Szafarowiczem też ma współpracować, bo też jest z młodego pokolenia i to fajnie pokazuje wznoszenie się ponad podziały? To ma bardzo duże znaczenie.
Zwłaszcza że istnieją pola współpracy ponad tymi podziałami, np. w komisjach sejmowych. Tam nikt nie ma pretensji do ciebie że pracujesz z ludźmi spoza partii, bo taka jest natura komisji. Nie trzeba zaraz strzelać sobie selfików z obrzydliwymi ludźmi i zakładać z nimi stowarzyszeń.
No i na koniec jest coś takiego jak dynamika władzy, ona jest obecna wszędzie, zwłaszcza w kręgach samej władzy. Wszyscy mówili, że Razem na współpracy z SLD tylko straci, że da się skanibalizować, i to się już dzieje. Dlaczego z PiS ma być inaczej? Jeśli wchodzisz w układ z drapieżnikiem, to ten drapieżnik nie będzie cię traktował po partnersku, tylko w pewnym momencie cię zje. Widzimy to od lat, od dziesięcioleci, i nowe pokolenia niczego się nie uczą.
Nie ma czegoś takiego że “mniejsza kim jest Horała”. Z Oskarem Szafarowiczem też ma współpracować, bo też jest z młodego pokolenia i to fajnie pokazuje wznoszenie się ponad podziały? To ma bardzo duże znaczenie.
Ja osobiście się bym brzydził. Ale jeśli jest ktoś kto ma jednocześnie szczere chęci, ogarnia i się nie brzydzi, to właśnie takie osoby powinny być wysyłane do parlamentu. Linia podziału kto z kim może się zadawać i w jaki sposób to narzędzie zabetonowania status quo, w którym niezależnie od konfiguracji konserwatyści będą decydować o wszystkim.
No nie. Lewica została zaślubiona konserwatywnym liberałom i przez tą wyłączność jest tak żenująco nieskuteczna. Na własne życzenie zrobiono z lewicy popychadło, które w dyskusjach z Tuskiem może powiedzieć albo “tak panie Tusku” albo iść do opozycji, w której nie wolno za bardzo krytykować Tuska, bo zostaje się winnym powrotu PiSu.
Tylko otwarcie na pewne części elektoratu PiS oddaje lewicy podmiotowość po obu stronach sporu. Gdyby lewica miała jaja po wyborach, to KO zmuszone do koalicji z Konfederacją musiało by w następnych oddać pożyczony od lewicy elektorat. PiS miałby wybór albo licytować się na libkizm albo wrócić do postulatów socjalnych. Jakby nie spojrzeć, to jest to dla lewicy progres.
Otwierania się na elektorat PiS nie robi się poprzez dosłowną pracę z pisowcami. Na takiej pracy korzystają tylko pisowcy, czyli większy - działa retoryka “no widzicie, zagoniliśmy lewaków do stada i będą się słuchać”.
A że lewica nie ma jaj i tak dalej to zupełnie inna sprawa.
Przez pracę z pisowcami pokazujesz, że masz jakieś sensowne postulaty spoza stałego zestawu do demonizowania lewicy. Moja kanapowa lewica marzeń do tej kanapy się dosiada, żeby z pisowcem obejrzeć meczyk, wypić piwo i jechać po PO. Następnego dnia można na innej kanapie oglądać Świątek i jechać po PiSie.
Ostatnie wybory pokazały, że betonowego elektoratu lewica ma 6% więc nie ma czego się bać i trzeba szukać formuły, która zadziała. Ja mam dość głosowania na przegrywów. Jeśli nie spróbują nowej formuły, to tu naprawdę się nic nie zmieni i zostanie już tylko emigracja wewnętrzna.
Na własne życzenie zrobiono z lewicy popychadło, które w dyskusjach z Tuskiem może powiedzieć albo “tak panie Tusku” albo iść do opozycji, w której nie wolno za bardzo krytykować Tuska, bo zostaje się winnym powrotu PiSu.
Albo iść w Marszu Równości protestować przeciwko rządowi.
Jeśli ma istnieć parlamentaryzm i demokracja przedstawicielska (system okołorepublikański z zabezpieczeniem praw mniejszości), wówczas ustrojowo jestem orędownikiem Filaryzacji Społecznej – źródłem praw, norm, pozytywnych przykładów i architektur społecznych powinien być jedynie Filar Światopoglądowy; Parlament służyłby tylko do koordynacji między Filarami tak, aby te nie wchodziły sobie w paradę – w praktyce permanentny rząd mniejszościowy, techniczny, administracyjny. Klauzula sumienia jako narzędzie osobistej deklaracji światopoglądu i mentalności; drogowskaz, do którego Filaru się w istocie należy (protip: niekoniecznie będzie to ten, z którego się dana osoba wywodzi urodzeniem). Twierdzę, że dziś już mało kto kogokolwiek do czegokolwiek przekona – po komunie było na to całe pokolenie czasu. Jeśli prawdą jest, iż taka np. Bolanda (środkowoeuropejskie 38-milionowe państwo między Bałtykiem, Bugiem, Karpatami i Odrą, które wchodziło do Unii Europejskiej z narracją, iż ta jest cywilizacyjnie bardziej rozwinięta i postępowa, acz Europejskiej Karty Praw Podstawowych nadal w całości nie ratyfikowało) jest przeżarta wielopokoleniową agenturą typu stay-behind – nawet mniejsza z tym, czyją właściwie: po prostu tajne siatki osób, które udają lokalsów, zaś skrycie brużdżą, influencują, “podtruwają studnie”, ew. czekają na sygnał, pilnując “państwa z kartonu” (uwaga: infiltrując również, jako plicja plityczna, dowolne środowiska sprawcze), wówczas probierzem odporności [sub]populacji jest stałość, spójność, konsekwencja poglądów i niepodatność na manipulacje, a przeciwnie: zdolność dostarczania wszystkich funkcji, jakich od zdrowego społeczeństwa czy społeczności wolno w XXI w. oczekiwać. Potrafi to robić w warunkach represji np. Kurdystan, ale i… fundamentalistyczny Hezbollah. Te pojęcia kojarzą się konserwatyzmem i to jest czysty paradoks, dialektyka, kiedy musi się nimi posługiwać Wolnościowiec. Rodzi to toksyczne sprzeczności, ale nie znalazłem lepszej rady. Oznacza bowiem bezlitosne filtrowanie i rankingowanie ludzi według przesłanek subtelniejszych, niż np. mowa. Co nie zmienia faktu, iż trzymam kciuki za depolaryzację, common ground i internacjonalizm – jak twierdzą prymatolodzy, rudymentarna etyka jest uniwersalna dla gatunku – po prostu nie wierzę, iż za swego życia doczekam tego w Bolandzie, a rozwijać się trzeba.
Zgadzam się z tobą, ale problem polega na tym że KO to też drapieżniki, więc Razem i tak jest na straconej pozycji. Myślę że warto skoncentrować się raczej na tym że w im większej ilości działań jest zaangażowany PiS, tym więcej popełnią błędów, przez co nie wystartują znowu w wyborach jako wybawiciele narodu, którzy kiedyś tam coś przeskrobali, ale kto o tym pamięta?
W zasadzie im więcej dzisiaj będzie musiał robić PIS tym mniej kadencji dostanie.
A jeżeli chodzi o obrzydliwych ludzi to lewica niestety też nie jest czysta. Politycy to politycy i nie ma się co za bardzo przywiązywać.
Ach oczywiście że sama Lewica powinna i tak zamknąć mordę w sprawie krytyki Matysiak, zwłaszcza mobberka Wanda Nowicka albo apologetka ludobójstwa AMŻ. Sam fakt że Lewica jest w rządzie z konserwami z PSL wytrąca jej z ręki prawo do krytyki Matysiak. Ale już ja jak najbardziej mogę ją krytykować i robię to.
Ja coraz bardziej skłaniam się ku temu by uznać że w PL po prostu nie ma partii lewicowych. Razem się trochę wychyla i nawet im w tym kibicuję ale wciąż jest to za mało.
Kiedyś przyjdzie taki czas, że ludzie przestaną wierzyć w politykę i w partie i przyznają, że powinniśmy byli od początku brać sprawy w swoje ręce. Ale wtedy będzie już za późno.
Albo punktem wyjścia do dalszych poszukiwań, kiedy zdajesz sobie sprawę z czym realnie się mierzysz. Ja już na przykład nie wierzę w masowe otrzeźwienie.
Dobra ale oni współpracują przy projektach infrastrukturalnych a nie światopoglądowych. Poza tym Razem już i tak jest w koalicji z KO i P2050 więc dużo gorzej się nie da
tbh i might just be inclined to view older peripherals as controllers? Which isn’t exactly clear and logical. Idk, i guess the counter to that is that I would consider Guitar Hero guitars “peripherals” rather than “controllers”, so you maybe it is a “general” vs “specific” thing. Except a lot of these controllers we’re talking about were only officially supported by like, 5 games at most. So i’m back to not knowing the difference haha.
My favourite controllers are still the official Xbox controllers because of Xbox Design Labs. I like to have my controller look the way I want. And also they seem to be the only controllers that can still be powered by 2 plain rechargable AA batteries.
I don’t care about colours or AA batteries, I’d rather have a cable personally, I do agree on the choice though.
Anything from the 360 onwards are my preferred controllers. A permanently wired 360 controller that does away with the massive battery compartment it my favourite but these days I use an “Xbox one” version with the USB C cable.
Yeah, as I said, I use an Xbox one controller with a USB C cable. My PC has a USB C port so I just use C to C. I just wish there was a permanently wired official version of the controller that did away with the huge battery compartment on the back :)
Can’t believe I had to scroll this far for this. To my mind, the modern Xbox controller is the perfect controller for PC. Like you said, this the AA batteries and colorways are great, unique features. On top of this, it’s well-laid out, feels good in the hand, and every button, stick, and trigger feels great to use. And most importantly, it has the broadest compatibility. Every game recognizes the Xbox controller, and almost every game has Xbox button prompts built in.
The only thing missing is hall-effect sticks, but I’ve never experienced stick drift on an Xbox controller so it’s not like I would notice a difference.
The Xbox controllers are too big for my small hands. For people like me the dualshock 4 is more adapted + it has better build quality and feels sturdier all around
DS4? As in the one for the PS4? It’s a bit of an unfair comparison bc they are different gens, but i would definitely argue that the current Xbox Series controllers are higher build-quality than the DS4. My Xbox One controller had creaky, rattly shoulders and an okay but not great d-pad. The newer ones fix that, fortunately.
All that said, I will not dispute that it’s probably less ideal for smaller hands. Sony has always gotten that part right.
bin.pol.social
Aktywne