Oto wspomniane wcześniej fanfiction z The Division. Na razie niedokończone, ale wciąż planuję skończyć! A potem, kto wie, może będą kolejne, skoro swojej książki jednak nie piszę.
Pojawił się (po prawie roku) nowy odcinek "Czapy kulturalnej", czyli podcastu, w którym Cezary Zbierzchowski i Paweł Majka rozmawiają o wartych uwagi polskich opowiadaniach fantastycznych (nie tylko, bo zdarzały się wycieczki i w stronę powieści, i poza Polskę, ale głównie). Tym razem biorą na warsztat trzy opowiadania z jubileuszowego 500-go numeru "Nowej Fantastyki" (w tym od @Adrianna ) https://www.buzzsprout.com/1722229/15218544-czapa-kulturalna-500-numerow-nowej-fantastyki-i-my
"W mroźny sylwestrowy wieczór Izumi znajduje swoją matkę błąkającą się po parku. To jeden z pierwszych dni, kiedy Yuriko zaczyna zapominać swojego syna. Mimo natłoku obowiązków związanych z pracą i zbliżającymi się narodzinami dziecka Izumi poświęca dużo czasu matce, która ma coraz większe problemy z pamięcią, traci orientację w czasie i przestrzeni. Jednocześnie wraca on do wydarzeń z dzieciństwa, zwłaszcza do prześladującego go wspomnienia związanego z nagłym zniknięciem Yuriko. Powoli odkrywa przemilczaną prawdę o historii sprzed lat.
Sto kwiatów to intymna opowieść rodzinna, która uświadamia, że dla każdego z milionów ludzi cierpiących na demencję, a także ich bliskich, choroba jest odrębnym, boleśnie osobistym doświadczeniem. Nie zawsze wystarczy czasu, żeby zrozumieć przeszłość i się z nią pogodzić."
Genki Kawamura, "Sto kwiatów", Wydawnictwo Bo.wiem 2024
Jestem idiotą - chciałem zacząć przygodę z "Komornikiem" i zamiast wziąć pierwszy tom oryginalnego cyklu, to wziąłem pierwszy tom spinoffa... Tym niemniej, chyba to mi wystarczy, aby ocenić, że to raczej seria nie dla mnie. A dokładniej z tematyką dla mnie, ale językiem i stylem - absolutnie nie. Biblijne postapo z masą niepotrzebnej wulgarności.
W moim piątkowym programie w zasadzie widniał tylko ten jeden punkt, całą resztę widziałam z przypadku i/lub nudów. Zero zawodu, panowie Norwegowie grają jak zawsze wyśmienicie. Nagłośnienie i realizatorzy też w tym pomogli, co bardzo doceniam. Byłam już świadkiem na InoRocku, że dźwiękowcy nieobyci z bardziej nowoczesnym brzmieniem zupełnie nie wiedzą, jak się do ich muzyki zabrać i przez to psują ją, jak tylko jest to możliwe… Ale to nie na Mysticu, na szczęście. Tu wszystko, co miało wybrzmieć to wybrzmiało. Czasem nawet aż zaskakująco dobrze – nigdy wcześniej nie słyszałam tak wyraźnie chórków (nawet na albumach!). Tor i Simen mają takie ładne głosy <3 Co do setlisty: rozpoczęcie koncertu od najbardziej popowej piosenki w ich repertuarze było… odważną decyzją jak na ten konkretny festiwal, ale już potem wjechały znajome klimaty. Zespół zagrał też nowy utwór z nadchodzącej płyty i sporo szlagierów.
Może nie wywalił mnie ten koncert z glanów tak jak Zeal & Ardor, ale też… To już mój szósty Leprous (przysięgam, nie stalkuję ich, po prostu często grają w Warszawie), więc efekt „o matko, mózg wybuchł” już dawno minął. Bardziej czuję się na ich występach jak w domu.
Inne koncerty:
🤘 Paradise Lost: Ach, już się nie będę pastwić nad tym nagłośnieniem, inni zrobili to za mnie. Smuteczek.
🤘 Megadeth: Co prawda zupełnie nie planowaliśmy na nich iść, ale przechodząc koło Main Stage stwierdziliśmy „a co tam”. Brzmieli dużo lepiej, niż to zapamiętałam w 2016 roku! Miłe zaskoczenie. Ale i tak po trzech piosenkach uznaliśmy, że starczy.
🤘 Wayfarer: Bardzo fajny kowbojski atmospheric black metal. Trochę przysypialiśmy na kanapach na antresoli B90 (kocham!), ale to było takie relaksujące przysypianie, nie że z nudów.
🤘 Zamilska: Po regeneracji w muzycznym Kolorado wyszliśmy prosto na industrialny rave. Bliżej Nine Inch Nails pewnie nigdy niczego na Mysticu nie usłyszę. Bardzo fajne to było, aż mimo zimna zostałam do końca.
@muzykametalowa 🖤 Enter Shikari: OMG, czemu ja ich nie słuchałam wcześniej? To było ŚWIETNE. I pod względem przekazu, i muzycznie, i też sam występ… Co ja poradzę, kocham przemyślane wizualizacje. I wokalista zagadujący po polsku… I ten moment „przetestujmy głośniki”, po czym nastąpiło JE… basem… Jaram się strasznie, w sumie na poziomie Bring Me <3 Muszę nadrobić ich dyskografię w trybie ASAP.
🖤 Chelsea Wolfe: Tak czekałam na ten koncert… A zostałam tylko na jednej piosence, bo przemokło mi wszystko włącznie z ortezą :( (I teraz mam reumatyzm w złamanej kości, super). Brzmiała cudownie. Podziwiam wytrwałość tych, którzy tam stali. Ale szczerze liczę, że Mystic Festival zaprosi ją też za rok, żeby więcej osób mogło się w tej magii zanurzyć na dłużej niż jeden utwór. Bo naprawdę, ten deszcz bardzo popsuł sprawę. (Tag nieprzypadkowy, mrug mrug)
Uwagi losowe:
🦑 LUDZIE, NIE PALCIE W TŁUMIE, JA NIE MOGĘ. TO NIE JEST TAKIE TRUDNE ODSUNĄĆ SIĘ NA BOK. MOJE PŁUCA POSTARZAŁY SIĘ W CZTERY DNI O PIĘĆ LAT.
🦑 Poza deszczem pogoda ostatniego dnia była pozornie idealna na festiwal… Ale chyba lepiej się czułam w tym chłodzie jednak.
🦑 Współczuję tym czterem dziewczynom, które wyszły zapłakane w ciągu dwóch pierwszych utworów Bring Me. Podejrzewam zbyt długie kolejkowanie. Niestety, nie zawsze się opłaca…
🦑 Wydałam absurdalne pieniądze na emo sweter, żeby mi nie było zimno. A potem na longsleeve Chelsea (chociaż tyle mam z jej koncertu, heh). Ale przydał się dziś, bo jako jedyny był suchy!
🦑 Czy ja już pisałam, że kocham pirotechnikę na Mysticu? Buch, powiew ciepła i od razu poziom endorfin skacze.
🦑 Aspekt towarzyski festiwalu był super! Dzięki wszystkim, naprawdę!!! Miło też było zrobić sobie pół dnia przerwy i pójść na spacer z koleżanką w piątek <3 Podoba mi się ten Gdańsk.
🦑 Chciałabym przyjechać w przyszłym roku… Ale chyba nie na cztery dni. Trzy to tak optymalnie.
🦑 Ktokolwiek uznał, że sobie zwróci koszt festiwalu kradzieżami… Mam nadzieję, że cię (was?) złapią.
"Sięgnijcie
Do trzew istnienia, w pełne ludzkie życie!
Każdy nim żyje, niewielu zeń sprawę
Zdać sobie umie, lecz gdzie tkniesz, ciekawe."
Faust, Goethe
"Dziś ofiarą „systemu” stała się w Polsce psychologia. Zasłużony, mający wybitne osiągnięcia badawcze Instytut Psychologii Polskiej Akademii Nauk od lat balansuje na krawędzi bankructwa. Jego sytuacja jest tak zła, że naukowcy zdecydowali się wystosować do władz list otwarty, w którym wyjaśniają swoją fatalną sytuację, prosząc o interwencję. To, że polscy naukowcy są zmuszeni dosłownie żebrać o pieniądze – w skali pisowskiej dotacji dla lokalnego „Klubu Gazety Polskiej” czy innego pomniejszego zamówienia od Red is Bad – przynosi wstyd naszym władzom. Dlaczego w ogóle do tego doszło?"
"Z zadziwieniem obserwuję podsuwane mi przez portal społecznościowy strony i grupy rozmaitych negacjonistów nauki. Kreacjonizm, płaska ziemia, denializm klimatyczny… Ludzie wklejają memy, podają argumenty lepsze bądź częściej gorsze, wypisują sążniste często elaboraty, nawołują do dyskusji… jakby to miało jakiekolwiek znaczenie.
Wymyka się mojemu poznaniu, czemu popularny portal społecznościowy podsuwa mi te kompletne bzdury, niemniej doświadczenie to bywa ciekawe. Sądząc po długości tekstów, wypracowanych nieraz argumentacjach, drobiazgowości ludzie rzeczywiście piszą na serio. Przynajmniej ci zaprzeczający oficjalnie uznanej wersji. Po drugiej stronie – zwolenników nauki – niektórzy poważnie im odpowiadają, podając argumenty, wyniki badań, szukając dziur w rozumowaniu. Inni robią sobie z tego dobrą zabawę.
Co jest złego w takich dyskusjach? Przecież to chyba dobrze, że ludzie chcą rozmawiać, wymieniać argumenty, omawiać ważne dla siebie kwestie? Z jednej strony dobrze, z drugiej znaczenie, które takim rozmową przypisują, prowadzi do zupełnie błędnych wniosków... "