Weltenbrandt (niby depresyjny black metal, ale raczej określiłbym go jako melancholijny i to też bez przesady)
Draugur (black metal, w którym pieczę nad gitarą obejmuje Obscura z Asagraum - dużo tutaj satanistycznej atmosfery)
Striker (heavy metal/hard rock i to tak generyczny, jak tylko może być. Ale nóżka tupie - swoje zadanie spełnia, jeśli nie szukacie innowacji, tylko energii)
Groza, album "Nadir" - wspaniała rzecz. Utwory są dość przydługawe (choć jak na standardy BM to nie aż tak bardzo), natomiast dla fanów Mgły to jak prezent pod choinką. Dużo melodii, ciągłości dźwięku, patentów gitarowych i niby wszystko jest na jedno kopyto, ale tak naprawdę nie. Potem będą Wam jeszcze szumiały w głowie melodyjki z tej płyty.
Vended, album "Vended" - płytowy debiut Slipknota Junior i to nie tylko przez koligacje rodzinne, ale też przez styl grania. To brzmi jak wypisz wymaluj wczesne płyty Slipa i to bardzo dobra wiadomość, bo wtedy był najlepszy. O samym zespole już pisałem kiedyś, więc tutaj tylko powiem, że nie spodziewajcie się czegoś niesamowitego, ale to po prostu dobry nu metal i powrót do starych dobrych lat.
Doug Seegers, Eva Eastwood, albym "Seegerwood" - hehe, pewnie znowu Was to trochę zdziwiło. Ale lubię rockabilly, w dodatku troche skrzyżowane z country. A muzyką pani Evy polecam się zainteresować, jeśli lubicie te klimaty, bo współpracuje z wieloma zespołami. Znowu - nie ma tutaj nic innowacyjnego, to po prostu w większości dobry stary rock'n'roll, ale grany gdzieś na ranczu w Teksasie czy Tennessee.
Kanonenfieber, album "Die Urkatastrophe" - wspominałem o melodyjkach w Grozie, ale tutaj też mamy do czynienia z motywami, które zapadają w pamięć. Wszystko od Niemców, w realiach I Wojny Światowej, którzy już od początku konsekwentnie kroczą swoją drogą i robią to dobrze. Jeśli nie zniechęca Was język niemiecki (tutaj rewelacyjnie pasuje), wstawki z przemówień kanclerzy itd., a szukacie bardzo melodyjnego black metalu, to jest coś dla Was.
Belenos - byłem zaskoczony tym zespołem, bo nie spodziewałem się, że mi podejdzie. To niby pogański black metal z Francji, ale przyznaję, że mniej tutaj słyszę motywów ludowych (bo jednak od pagana do folku nie jest bardzo daleko), za to jest sporo blacku poprzetykanych klimatycznymi interludiami. Podoba.
This shiny locomotive carries commuters in and out of the heart of #Vancouver every weekday. It has 5 inbound trips in the morning and 5 outbound in the evening, past Pitt Meadows and Maple Ridge to as far out as Mission, #BritishColumbia. It's quite fast compared to rush hour driving, and the views of the Fraser River are a treat. I just wish it went the non-rush directions at least a couple times a day.
> Subskrybuj mój nowy kanał, dziękuję i życzę przyjemnej zabawy w pierwszym rzędzie!Jeśli podoba Ci się to co tu robię, możesz mnie wspierać zostając patopatr...
@bobiko tak sobie dalej ogladam film z #AmsterdamDanceMission od Ciebie z wczoraj i w sumie - skoro #ParadaWolnosci jest tak spektakularnym sukcesem to moze przejazd platform po #Poznan.iu tez zostanie reaktywowany? :D
Oglądając ten film, pomyślałem ze to dopiero była patologia ;)) (przekładając na wspolczesne czasy). Białe rękawiczki, kowbojskie kapelusze, koleś tańczący w przebraniu, etc. przy okazji przejazd po starym jeszcze Poznaniu (wciaz pamietam te tereny niezabudowane przez CH).
Na Summer Dying Loud byliśmy tylko w sobotę, znów było bardzo fajnie, dla znajomych spoza "czarnej" banieczki - to sympatyczny i fajnie rozwijający się festiwal @muzykametalowa pod Łodzią, bardzo sensowny dobór wykonawców, główna scena na tyle duża, by zapewnić warunki do show i na tyle kameralna, że dało się podejść dość blisko. Przyzwoita strefa gastro z opcjami dla roślinnych, klimatyzowana (za) mała scena. Największy fuckup to toitoie - może nie tyle one same, co brak mydła i wody do umycia rąk. Trzymam kciuki, żeby w kolejnych latach wróciły toalety z wodą bieżącą.
Muzycznie - bardzo dobrze.
Sunnata - z płyt ta muzyka nie budzi we mnie emocji, na żywo dostała przestrzeni i mocy, chętnie znów zobaczę, kiedy nadarzy się okazja (a zdaje się, że ma nadarzyć się jesienią).
Schizma - no super, jeden z lepszych koncertów dnia, pełen power, zero spiny, nie jestem fanem barwy wokalu, ale ogólnie się zgadzało. Młyn pod sceną wskazywał, że nie tylko mi się zgadzało. :)
Mutterlein - nie jestem przekonany, czy to muzyka koncertowa i czy na scenę (choćby i małą) na tym festiwalu. Ładne buczenie, dużo subbasów odczuwalnych w nosie, na inne okoliczności przyrody na pewno bdb.
Chapel of Disease - spoko, ale wolę Tribulation ;) posłuchaliśmy ze strefy gastro.
Blazd of Perdition - wsadzenie ich do "krypty" było pomysłem dziwnym (choć może to kwestia etosu i oczekiwanie zespołu?) - w rezultacie ledwo dało się wepchnąć, a jak już się trochę wepchnąłem, to w pewnym momencie do pełnej sali postanowiło wbić się jeszcze dobre kilkadziesiąt osób, które nie zamierzały odpuszczać, więc odpuściłem ja, w obawie o żebra. A żałuję, bo ten kawałek koncertu, który widziałem, był bez wątpienia na świetnym poziomie. Strasznie szkoda, że koncert dla sardynek.
Primordial - meh. xd
Convulse za to - super. "Fińczycy" na przepięknym deathowym oldschoolu, świetne i czytelne brzmienie (trio, więc dało się doskonale ustawić). Dodatkowo w drugiej połowie koncertu fani Overkill poszli słuchać swoich idoli, więc zrobiło się nieco luźniej, (...)
@muzykametalowa no i super. W tamtym punkcie czasu był to najlepszy koncert soboty dla mnie.
W ramach pauzy taktycznej, trzymania się z dala od głównej sceny przez chwilę i koniecznej chwili odpoczynku, pooglądaliśmy wystawę czarnej sztuki plastycznej i nie poszliśmy zobaczyć Aluk Todolo, a z tego co widzę we wpisach znajomych i nieznajomych - był to błąd. Będę miał na radarze na przyszłość.
Moonspell - podobnie jak Tiamat 2 lata temu, koncert dla sentymentalnych klimaciarzy, którzy dostali to, czego oczekiwali ;) (choć pod sceną było też sporo młodzieży). Może i te quasi-piszczałki na statywie keyboardu to znamię sera, ale koncert zagrany bardzo dobrze, Fernando w bdb formie wokalnej i z pełną kontrolą show (wiedział, że wrzucanie "Poland" i "Summer Dying Loud" co 3 zdanie w konferansjerce zrobi robotę). Występ dla fanów, fani docenili.
Obscure Sphinx - absolutnie nie żałuję, że zostaliśmy na tym "bonusowym" koncercie, choć muzyka OS to nie do końca moje klimaty, a akustyk postanowił w ramach podziękowania za cierpliwość zamordować fanów poziomem dźwięku. Niemniej, niezależnie od absurdalnej głośności, koncert brzmiał znakomicie, a wyziew Wielebnej zawstydził prawdopodobnie połowę, jak nie więcej, prężących się na SDL-owych scenach wokalistów. Wspaniały, potężny występ.
Aha, lubię ten festiwal też za światła - nawet komórką da się zrobić godne zdjęcia na pamiątkę (przynajmniej na dużej scenie, bo na małej nic nie widać - czy tam w ogóle jest podest, czy scena była na wysokości podłogi?).
Drodzy autorzy, na miłość boską i inne, nauczcie się odmieniać słowo tablet, to nie jest trudne. Jeśli nie wiesz jak, to podstawa sobie "radio" i już będziesz wiedział/a.
PS Spotkałem się już z tekstem (żeby nie było, książka wydana w papierze, przez tradycyjne wydawnictwo), "okręt skierował dzioba…" 😩😩 @ksiazki#ksiązki
@Aegewsh - pretensje raczej do korekty niż do autorów. W teorii odmiana słowa tablet jest unormowana, a w praktyce różne formy odmiany funkcjonują obok siebie. W przypadku radiów językoznawcy już dawno "zmiękli" i niektóre formy są dopuszczalne w mowie potocznej ;-P
@kukrak@ksiazki z tymi ciasteczkami to nie jestem taki pewien, już nie raz i nie dwa, zwłaszcza gdy są to książki z biblioteki, wyleciały okruchy (i można domniemać, że to właśnie są ciasteczka)
Jak długą drogę (dosłownie i w przenośni - czasowo od 1990, muzycznie, ale i personalnie) przeszedł ten zespół, to na nawet nie...
Pamiętam doskonale pierwsze ich kasety z wooolnyyym i cięęężkiiim dooom metaaaaleeeem (zetknąłem się na etapie drugiej demówki "Passio et Mors").
Potem przerwa w działalności i ewolucja przez rejony bardziej stonerowe, a teraz hmm :) trochę miękki Opeth, a trochę disco (w sensie takie prawdziwe, z 1977). Nóżka chodzi: https://yt.elonego.com/watch?v=3_xWA9YLkbw @muzykametalowa
Książka dobrze obrazuje liczne, "zabetonowane" podziały w USA, stara się naświetlić ich przyczynę (i ukazuje, że niestety trudno będzie je pokonać).
Naprawdę dobra lektura, a byłaby jeszcze lepsza gdybym sporej części zagadnień nie znał z "podkastu amerykańskiego"