Oczywiście pamiętaj że jestem też wredna i złośliwa bo lubię wpieniać pewnego kolegę, który po minucie odpala się w tych wątkach. W rzeczywistości jak dla mnie nie ma nic złego w tym, żeby istniały dwa państwa, jeśli już muszą istnieć państwa. Po prostu szczerze wątpię, że jedno z tych państw kiedykolwiek się szczerze na to zgodzi i będzie szanować granice i autonomię drugiego, bo, welp, już historia pokazała że nie zamierza. Ale próbować warto. Kocham przegrane sprawy i jestem ich zagorzałą orędowniczką.
A czy w tym akurat tekście jest dużo więcej o tej pamięci i tradycji historycznej? Trudno mi powiedzieć.
Jedni lubią Izrael, bo lubią Żydów poza Polską, drudzy lubią Izrael, bo lubią Żydów
Jest jeszcze inna frakcja - “libertariańska”. Lubi Izrael jako manifestację neofaszystowskiej siły, choć uważa się za frakcję “wolnościową”. Żydzi jako tacy jej obojętni, bo wpisuje wszystko w logikę “wojny kulturowej z dzikim wschodem” no i po prostu jara się siłą, propagandowymi reklamówkami IDF, nosi Lwy Judei na profilówkach ŻEBY ORAĆ LEWAKÓW. W czasach przedwojennych protoplaści tej frakcji jarali się np. północnoamerykańskimi Indianami. W rzeczywistości myślę, że gdyby ich mocno poskrobać, to wyszłoby więcej antysemityzmu niż u Grzesia Brauna. Więc tak, Edelman ma jakąś rację.
Zresztą często widać to w postawach polskiej chadeckiej prawicy. Jestem z Łodzi i nigdy nie było w jej historii tyle rzekomego filosemityzmu co w czasach rządów Kropiwnickiego, dawnego ZChN-owca. Nie tylko jeździł do Tel Awiwu praktycznie co miesiąc, strzelał sobie fotki z chasydami i zaiwaniał w jarmułkach, ale na dodatek wyssał pieniądze dosłownie ze wszystkich inicjatyw kulturalnych w mieście, by wpompować je w obchody kolejnych rocznic likwidacji Litzmannstadt Getto. Nie żeby to nie była rocznica istotna, ale serio był moment że wokół tej części pamięci historycznej orientowało się całe życie kulturalne Łodzi. Zawsze byłam podejrzliwa wobec tak rozrośniętej i absurdalnej pokazówki, i ofc miałam rację, bo Kropiwnicki nie tylko nie zabierał nigdy głosu w sprawie autentycznych antysemickich wybryków w mieście (z czasów kiedy jeszcze bywały tu izraelskie wycieczki), to w sumie okazało się, że celem całej tej agendy było sprowadzenie do Łodzi bogatych lewantyńskich inwestorów i wszystkie te wiernopoddańcze gesty do których zmuszał swoich urzędników (słynne “gdzie masz chuju czapkę” - kmwtw) były gestem z jednej strony autokolonialnym, a z drugiej przesyconym przekonaniem, że słynny Żyd z obrazka dosłownie zstąpi na Ziemię Łódzką i wytrząśnie hajs z sakiewki.
I tak to poniekąd wygląda w sferze politycznej, gdzie sami parlamentarzyści wręcz urządzają zawody w miłości do Żydów, podczas gdy ich elektoraty myślą… różnie. Ale jako że Żydzi w Polsce to gatunek praktycznie na wymarciu i nie jest to grupa która na serio liczy się jakoś w dyskursie, to poniekąd mam wrażenie że tak, że w polskiej polityce panuje obecnie serio przekonanie “nie bij Żyda, Żyd się przyda”. Zwłaszcza że dziś istnieją inne kozły ofiarne, na które można zrzucać winę za problemy społeczne. Zawsze przypomina mi się wtedy Dmowski z tym swoim wzniosłym pieprzeniem że “Polska bez Żydów byłaby jak zupa bez pieprzu - bez smaku”. Kiedy słucham takich głupot to serio mam ochotę przyklasnąć naszemu rabinowi, który powiedział mi wprost że Żydzi to nie jest zupa pomidorowa żeby ich lubić albo nie. I że w ogóle nie powinno się orientować jakiejkolwiek działalności politycznej na “lubieniu” albo “nielubieniu” kogoś tylko ze względu na jego przynależność narodową/etniczną/religijną/niepotrzebne skreślić.
Może więc nie jest to w ogóle najlepsza optyka do paczania na dyskurs. Zwłaszcza na lewicę, jakkolwiek ją zwał. Ja ciągle upieram się przy swoim stanowisku, potwierdzonym jak mi się wydaje obserwacjami, że antysemityzm nie jest rzeczą na lewicy, może właśnie dlatego, że nie ma na niej też tego osobliwego fałszywego filosemityzmu opisanego powyżej na przykładzie mojego podwórka. Pozostając w Łodzi można powiedzieć wręcz, że lokalnie mamy tu całkiem niezłą sytuację w tej sprawie: tutejsze pięknoduchy z NGOsów i ludzie ze środowiska umownie lewackiego (wśród których jest w sumie sporo ludzi o semickich korzeniach) są raczej hehe sceptyczni co do Izraela, interesują się kulturą żydowską jako częścią dawnego wielokulturowego pejzażu miasta, gardłują w obronie zabytków nie dzieląc je na narodowości i co roku wpinają sobie te żonkile w ciuchy na pamiątkę tragedii powstania w getcie stołecznym, bo akcję spopularyzowało Centrum Dialogu im. Edelmana właśnie. Samo Centrum też jest przykładem bardzo zdrowej instytucji, bo jest tam miejsce dla całego spektrum poglądów i doświadczeń. Nie traktuje się tam Łodzi jako skansenu z przełomu XIX i XX wieku, lecz w jakiś sposób podnosi się kwestie związane także ze współczesnymi mniejszościami etnicznymi w mieście, z aktualnymi wyzwaniami wielokulturowości i nie tylko. I chociaż każdy wie że Centrum powstało niejako dzięki naprawdę bogatej współpracy z izraelskimi instytucjami takimi jak Yad Vashem, to wciąż jest to Centrum Dialogu a nie ośrodek propagandowy podszyty fałszem o którym wspominasz.
Ciągle mamy tu obchody likwidacji getta, ale nie zapomina się też np. o obozie dla polskich dzieci przy Przemysłowej, albo o “małym getcie” dla Romów i Sinti, którzy z różnych kulturowych względów nie kultywują w ogóle pamięci o Holokauście. Co roku pojawia się taka jedna stara Romka, którą ja bym zrobiła już gościem honorowym, bo jest praktycznie jedyną osobą ze swojej społeczności którą te obchody jakkolwiek… obchodzą. Pięknoduchy zrobiły też co prawda kiedyś akcję Tęsknię za tobą, Żydzie, ale to bardziej taki łabędzi śpiew jakiejś nostalgii za miastem i krajem który nie był skrajnie homogeniczny etnicznie. No i to jednak były tylko wlepki i szablony na ulicach. No i tak czy owak łatwiej to było sprzedać niż tęsknotę za Niemcem… ostatecznie wiesz, tu był Kraj Warty, tutaj działy się rzeczy przerażające.
Nie wiem więc czy moja perspektywa i opowieść z lotu ptaka z perspektywy największej wsi w Polsce to jakiś wartościowy insight, ale może próbuję powiedzieć coś w rodzaju: “nawet jeśli nie ma podobnych tekstów, to można by je napisać w oparciu o różne już wyrażone głośno postawy”.
Problem jest też taki, że tu nie Niemcy. Polska ma pozycję szczególną, przez postpamięciowe doświadczenia różnych małych Zagład. Sam zauważasz zresztą że jest tu przez to podejście trochę schizofreniczne: skrzydło liberałów z Gazety Wyborczej dwoiło się i troiło, żeby udowodnić Polakom, że byli praktycznie ochoczymi podwykonawcami Zagłady, a na kontrze środowiska “ipeenowskie” promowały kiczowate hagiografie różnych Sendlerowych i Ulmów. Zupełnie jakby myślenie w kategoriach zbiorowych było głupie, co nie? Zwłaszcza że na tym obustronnym wzmożeniu korzystają takie osobliwe gnidy jak Ziemkiewicz czy Zychowicz, którzy pozując na “znawców tematyki żydowskiej” plotą kocopoły i skręcają w kierunku Bublowego bajdurzenia o “judeorealizmie”.
Nie mam chyba dobrych odpowiedzi na twoje pytania. Ale mam anegdoty. Pracując w tzw turystyce w Łodzi miałam przesadnie dużą styczność z Niemcami. Takimi “zwykłymi” Hansami, co to przyjechali pozwiedzać, rzadziej z tymi ą ę wykształconymi i uświadomionymi społecznie akademikami (chociaż zdarzali się, ale poziom ich odklejki to temat na inną rozmowę). Z rozmów z nimi dało się wywnioskować np., że w Niemczech panuje osobliwy fetysz na swojego rodzaju pielgrzymki do miejsc zagłady, ale właśnie tylko tych związanych z tragedią Żydów. Można to pomylić z pielgrzymkami pokutnymi, ale kiedyś szarpnęłam za język takiego bardziej zlewicowanego ynetygenta korzystając z mojej kulawej znajomości jego ojczystego języka, i wzięłam go pod włos, żeby mi trochę to wyjaśnił. I powiedział ostrożnie, że to kolejna odsłona niemieckiej hipokryzji. Że on sobie nie przypomina, żeby w Niemczech miała kiedyś miejsce tak ostra i burzliwa dyskusja rozliczeniowa, jaką obserwuje się np. w Polsce i jaką opisałam wyżej. Że on sobie nie przypomina, żeby niemiecką opinią publiczną targnął kiedyś jakiś wielki zbiorowy wyrzut sumienia. Raczej “każdy myślał sobie swoje”, ale publicznie nie wypadało już mówić nic innego. W odróżnieniu od Austriaków, którzy nawet po wojnie wywieszali w domach insygnia wiadome, przeciętny Niemiec dostał sygnał w rodzaju “przedobrzyliście panocku, i tera lepiej się pilnujcie, bo będą wam to wyciągać”. Mój rozmówca stwierdził, że Niemcy którzy żyli wtedy uznali po prostu, że należy się zachowywać, jakby nic się nie stało, postawić pomniki i nagrobki komu trzeba, zadbać żeby była raczej demokracja niż hitleryzm i nie robić z tego wielkiej histerii. Ponoć wielu wtedy bało się po prostu, że “światowe żydostwo” przyjdzie “po swoje” i zemści się za wszystkie krzywdy, więc na wszelki wypadek lepiej oddać cesarzowi co cesarskie. To może tylko czyjaś subiektywna opinia, ale faktycznie coś mi się w tym zgadzało.
Bo wiesz, ja byłam troszkę czasem wkurzona. W sensie, Wermacht do spółki z SS zaorał praktycznie do szczętu całą materialną kulturę żydowską w Łodzi, nie mamy nawet ruin dawnych okazałych synagog które pięły się kiedyś na ulicach miasta. Nie mamy tez żadnych “pozostałości po getcie”, żadnej infrastruktury która powstała specjalnie z myślą o nim, bo getto wykrojono z najbiedniejszego i najbardziej zapyziałego fragmentu miasta, otoczono tylko drewnianymi palisadami i wyburzono tylko bufor, żeby było widać każdego, kto próbuje uciec na stronę aryjską. W porównaniu do innych gett w Polsce, getto w Łodzi dawało mieszkańcom największą szansę na przeżycie, bo tutaj skupiały się biznesy nazistowskich notabli, którzy wręcz lobbowali u Fuhrera, żeby nie likwidować tego przybytku za wcześnie, bo jest zbytek na towary tu produkowane. Nie wspominając już o skrajnie kontrowersyjnej postaci Chaima Rumkowskiego, który rządził Judenratem żelazną ręką i był praktycznie dyktatorem tego miejsca, złośliwie nazywanym “królem”.
No i przyjeżdża taki Niemiec, do miasta ciekawego, na którym odcisnęło się wiele piętn, i od razu wypala że ON CHCE OBEJRZEĆ GETTO. I nie trafia tłumaczenie że będzie rozczarowany, że to będzie taka książkowa opowieść, że no stoją kamienice w których była kiedyś instytucja X czy Y, ale ogólnie to będzie trudno to sobie nawet wyobrazić. Że lepiej zobaczyć zdjęcia, poza tym na Bałutach w tych okolicach to w mordę można dostać za twarz, za Łódź i za ŁKS. Ale no chce to dostaje, i wyjeżdża z informacją że MA JUŻ AŁSZWIC ZABUKOWANE I JESZCZE CHEŁMNO NAD NEREM BY ZALICZYŁ BO BLISKO. Dla mnie to klasyczny dark tourism, nic więcej. Eskapizm, virtue signalling.
Ciekawe, ale fajnie byłoby wiedzieć, czy film jest serio tak popularny w chińskim internecie. Tradycyjnie dziennikarze nie dadzą nawet namiarów ani odnośnika, zawsze kiedy coś dzieje się poza krajami tzw. Zachodu musi nam wystarczyć “trust me bro” jako źródło. W dobie internetu to trochę frustrujące.
Z sondowaniem bym się zgodziła. Ogólnie Chiny się miotają. Nie wiedzą same, jak utrzymać swój status papierowego, ale wciąż rzekomo groźnego tygrysa. Nie zdziwiłabym się, gdyby te narracje nie były próbą jakiegoś przykrycia ostrych rozłamów wewnętrznych wśród politycznej elity i odśrodkowych tendencji sprzyjających podziałowi kraju. Niewykluczone jest, że chińska historia też zatacza koło, jak europejska. Tyle że o ile my jesteśmy teraz w latach (na oko) 1931-1937, oni mogą cofać się do pierwszych dwóch dekad XX wieku: czyli do epoki destabilizacji władzy cesarskiej i de facto podziału kraju między skłóconych ze sobą warlordów i nowej ekspansji nacjonalizmu.
Ja jak na razie bardzo ograniczone mam doświadczenia xD
Na pewno warto mieć dobry mikrofon. Nie ma co najpierw nagrywać na szicie a potem “się zobaczy”. Spokojnie można taki kupić już za dwie stówy, a nawet za stówę (ja mam DNA, jakoś spoko daje radę, ale Marantz Pro jest np trochę tylko droższy a dźwięk petarda). Warto obejrzeć testy mikrofonów na YT, posłuchać dźwięku. Ja najpierw nagrywałam gównianym krawatowym, ale to był głupi pomysł. Przy dobrym mikrofonie pojemnościowym nie trzeba specjalnego mumbo-jumbo z wytłumianiem pomieszczenia itp, dopóki nie nagrywasz wokalu.
Pilnować żeby ew. podkład muzyczny nie był objęty prawami autorskimi, albo zrobić swój. Ale wielu podkasterów w ogóle podkładów nie używa. Za to wszelkie CC-3.0 itp mogą nie zdać egzaminu jeśli wrzucasz rzecz na jutub, bo jutub ma swoje zasady i gwiżdże na licencje.
Audacity twoim przyjacielem do montażu - łatwe, przyjemne, nie boli. Szybko nauczysz się rozpoznawać pattern swojego mówienia na wizualizacji - gdzie są cmoknięcia do wywalenia, gdzie nagle podbijasz ton, itp. Jest też funkcja monitora - zawsze włączaj, będziesz widzieć czy nie przesadzasz z głośnością na bieżąco. To ważne zwłaszcza jeśli zapraszasz gości, którzy nagrywają się jakimś innym sprzętem, a potem trzeba np. oczyścić nagranie z szumów, wyrównać głośność itp. Audacity ma kilka funkcji które robią to w bardzo prosty sposób, a jak nie wiesz jak coś zrobić, są naprawdę dobre tutoriale.
W podlinkowanym wątku komentarzy rozszerzona informacja z samego posta. Według Yena Trump ma jakoby bardziej od Demokratów wspierać walkę z technologicznymi molochami. Działania ostatniej administracji Tumpa, oraz przede wszystkim skład obecnej, względem administracji Bidena sugerują raczej coś odwrotnego. W stanach...
Ja po prostu z perspektywy szaraczka jestem wkurwiona. Dawno temu namawiali na Telegrama, założyłam Telegrama: teraz okazuje się że to jeden wielki honeypot. Namawiali kiedyś na Protona, założyłam Protona. Potem okazało się że Proton sprzedaje dane, a teraz że jego szef popiera Trumpa. Za chwilę założę riseupa i dowiem się, że kolektyw sprzedał go jakiemuś big techowi… I jak tu się dziwić ludziom którym nie chce się tego śledzić i wolą po prostu korzystać z gmaila jak wszyscy?
Wiesz, ja jakoś dam sobie radę, bo nauczyłam się przebywając z geekami gdzie w miarę szukać informacji itp. To nie mnie trzeba przekonywać tbh.
Tyle dobrego, że do Signala przekonali się ludzie spontanicznie. Ale masa np. kultury jest na Telegramie, dużo rzeczy do zassania. Proton z kolei jest wygodny z przeglądarki i tak dalej.
Kolektyw Legalna Aborcja: Krąży taki mit, że PSL to partia „przeróżnych światopoglądów”, od lewa do prawa. Mamy więc tam środowisko skrajnie konserwatywne, które reprezentują Marek Sawicki, Tadeusz Samborski, Kosiniak-Kamysz, czy Urszula Nowogórska (lista się nie kończy), ale również są tam podobno progresywni politycy, którzy są po stronie praw kobiet i nie są tacy jak ci ich źli koledzy.
No to dzisiaj poznajcie te słynne progresywne skrzydło PSLu:
„Mam nadzieję, że nasz projekt będzie w sposób kompromisowy liberalizował prawo aborcyjne w Polsce, zdobędzie szerokie poparcie nie tylko koalicji 15 października” tak mówi o projekcie zakazu aborcji autorstwa swojej partii Urszula Pasławski z PSL, członkini komisji nadzwyczajnej ds. aborcji. Bezczelność tej pani przekracza wszelkie granice wyobraźni.
Mówienie „k***romis” o tym projekcie było politycznym kłamstwem już w 1993, w 2025 nie jest to już nawet okłamywanie społeczeństwa, bo go się już w tej kwestii nie da okłamać. Pani Pasławska rozpaczliwie okłamuje samą siebie, bo od lat sondaże pokazują jasno, czego chce społeczeństwo w kwestii aborcji. Nie ma żadnej narodowej wojny w kwestii aborcji, jedyna wojna w tej kwestii toczy się pomiędzy Polakami a Kościołem Katolickim i czas, by takie osoby jak pani Pasławska określiły, po której są stronie - po stronie Polek czy kościelnych namiestników.
W piekle jest specjalne miejsce dla każdej polityczki i każdego polityka, który ma czelność nazywać ustawę o zakazie aborcji Trzeciej Drogi “liberalizacją prawa aborcyjnego”. W jaki sposób ta ustawa zliberalizuje cokolwiek? Według danych z Ministerstwa Zdrowia liczba aborcji w polskim systemie wróciła w tym roku do tej sprzed wyroku TK. Co zmieni powrót do wykreślonej przesłanki, skoro jesteśmy już przy tej samej ilości aborcji, co wtedy, gdy przesłanka jeszcze istniała?
Dlaczego Urszula Pasławska nienawidzi kobiet? Bo trzeba wyjątkowo nienawidzić kobiet, by kłamać w ten sposób.
Nie wiem czy się cieszyć, że moja lokalna Łódzka Kolej Aglomeracyjna ma z Newagiem “poukładane” i dzięki temu pociąg nie zatrzyma mi się w polu, czy jednak wkurzać, że jako jeden z największych odbiorców Impulsów nie chciała się nawet zająknąć o sprawie bo “ich to nie dotyczy”.
Nie no, jasne, pytanie retoryczne. Zawsze mnie wkurza to, kiedy ktoś nie chce zabrać głosu w ważnej sprawie.
Po prostu z zupełnie przyziemnej perspektywy cieszę się, że przynajmniej moje pociągi nie stają w polu. A jednak w jakimś sensie życzę ŁKA, żeby taki incydent jej się zdarzył. Tylko znów: nie chciałabym być wtedy na pokładzie tego pociągu i np. spieszyć się z kotem do weterynarza.
Chyba najbardziej intensive dzieło Reicha, wpisujące się w nurt amerykańskiej sztuki sztuki inspirowanej losem europejskich Żydów. Bardzo polecam. Warto wklejać opisy!
“The concept for the piece came from my childhood. When I was one year old, my parents separated. My mother moved to Los Angeles and my father stayed in New York. Since they arranged divided custody, I traveled back and forth by train frequently between New York and Los Angeles from 1939 to 1942 accompanied by my governess. While the trips were exciting and romantic at the time, I now look back and think that, if I had been in Europe during this period, as a Jew I would have had to ride very different trains. With this in mind I wanted to make a piece that would accurately reflect the whole situation.”
Chiny niespodziewanie budują flotę specjalnych barek przystosowanych do lądowania na Tajwanie. W stoczni w Guangzhou zaobserwowano co najmniej 3, a prawdopodobnie ponad 5 jednostek z długimi mostami drogowymi na dziobach, idealnych do desantów na wyspy tajwańskie – podaje Naval News....
Takich rzeczy nie robi się, żeby pozorować ruchy ani żeby straszyć przeciwnika. Temu służą manewry, strzelanie pociskami bez głowic, itp. To jest już konkretna faza przygotowań.
Inna sprawa że chińska polityka jest kompletnie nieprzewidywalna z perspektywy zachodniej optyki. Nie mamy też żadnego materiału historycznego do analizy porównawczej. Ani krótki konflikt graniczny z ZSRR ani okupacja i aneksja Tybetu nie mogą się równać z dosłownym wypowiedzeniem wojny sojusznikowi USA - nieważne, jakie fikołki robi obecnie Partia, żeby przekonać wszystkich że Tajwan to kolejny “bufor” niezbędny Chińczykom do życia.
Ależ ja to wiem. Tylko czym innym jest “aneksja” Tybetu który od dawna miał już chińską obecność i jego autonomia była dyskusyjna, a czym innym właśnie desant na coś, co od lat jest zupełnie autonomicznym bytem i w jakiś sposób wywalczyło sobie ten status. Zwłaszcza że wyspa nie była “odwiecznie” chińska.
Po prostu chińska polityka zagraniczna opiera się o ideę buforów, mających chronić Państwo Środka. Od czasu japońskiej agresji Chiny boją się, że któreś z peryferyjnych terytoriów stanie się punktem wyjściowym potencjalnej agresji zewnętrznej (patrz: Mandżuria), stąd cała retoryka nastawiona nie na ekspansję, lecz na obronę granic.
Z Tajwanem było historycznie tak, że mimo kilku wieków kontroli Chin nad tą wyspą (przejętą od Holendrów), nie robiono tam żadnych inwestycji ani nie interesowano się nią szczególnie, więc w konsekwencji przegranej wojny z Japonią w 1895 po prostu oddano ją wrogowi bez większego żalu. Japonia prowadziła tam oczywiście rasistowską i segregacyjną politykę wobec ludności Han, która masowo uciekała, ale ówczesne władze Chin ani myślały odbijać wyspy, bo z jej strony nigdy nie istniało realne zagrożenie.
Japonia uprzemysłowiła i zmilitaryzowała Tajwan, ale nawet w czasie II wojny światowej nie używała go jako punktu agresji na kontynent. Wyprowadzano stamtąd ataki na Filipiny. Po kapitulacji Japonii, Tajwan znalazł się znów w granicach Republiki Chińskiej głównie dzięki ostrym wysiłkom tamtejszych buntowników przeciwko japońskiej władzy, ludzi którzy powołali nieformalną Republikę Formozy (dawna holenderska nazwa wyspy). Chiny “ludowe” nigdy wyspy nie kontrolowały i po ucieczce Czang-Kaj Szeka i całego KMT na Tajwan, nie podjęły próby agresji na wyspę, mimo sprzyjających warunków. Po wojnie domowej Tajwan był sekowany, obrażany, straszony, ale nie było nawet jednej próby ataku.
Problemem przez lata we wzajemnych relacjach było głównie to, że chińscy nacjonaliści nie domagali się jedynie autonomii na Tajwanie, lecz przez całe dekady swoich niezbyt udanych tam rządów rościli sobie pretensje do terenu całych kontynentalnych Chin. Właściwie to dopiero odejście nacjonalistów od władzy na Tajwanie i powolna demokratyzacja państwa doprowadziły do tego, że państwo tajwańskie przestało te pretensje wysuwać. Mimo tego dalej upiera się przy nazwie “Republika Chińska” i używaniu flagi KMT.
Chinom nie jest oczywiście w smak brak kontroli nad Tajwanem, ale z innych przyczyn niż obronne. Mając Tajwan, mogliby wywierać większą presję na Filipiny, a więc i na Stany Zjednoczone. Tyle że głupio to przyznać w retoryce opartej na koncepcji buforów obronnych. Chińskie społeczeństwo raczej boi się otwartej wojny z USA. Taka aneksja musi być dobrze sprzedana, musi powstać wrażenie że naprawdę służy obronie granic, i że przede wszystkim nie będzie kosztować chińczyów zbyt wiele zasobów i żyć. To nie Rosjanie, którzy poprą ideę walki do ostatniego człowieka w obronie “godności”.
Mając to wszystko na uwadze oraz mając na uwadze fakt, że chińskie władze są tego bardziej niż świadome, ruchy w kierunku rzeczywistej inwazji są o tyle niepokojące, że skoro mimo tej świadomości ChRL i tak postanawia uderzyć, to może wie coś czego my nie wiemy. Albo, jeszcze gorzej: jest w takiej desperacji że pilnie potrzebuje narzucić swoją siłę na Pacyfiku, bo okno czasowe się kurczy.
A Tajwan nie podda się bez walki i nawet z pasywnym tylko zaangażowaniem USA (np. strącaniem chińskich rakiet przez amerykańskie okręty) ta inwazja może kosztować bardzo dużo. Niestety również nas.
jak zauważyliście (nawet jeśli nie chcecie tego przyznać sami przed sobą), FB, Twitter/X i inne korpomedia, nastawione na kasę, to gówno. Fajnie opisane to jest tutaj www.youtube.com/watch?v=XQiP37BGKhU&t=1s...
Oczywiście że nie udało mi się namówić nikogo. Mimo licznych prób. I prawdopodobnie się już nie uda. Niektórzy próbowali i się wycofali, niektórym nie chciało się nawet próbować. Inicjalnie był czasem nawet entuzjazm, ale malał z każdą chwilą, aż ludzie w końcu odpadali i zostawiali te konta samym sobie.
Lista powodów z cytatami poniżej. I to wcale nie tak, że uważam wszystkie te powody za bzdurne.
“tam nikogo nie ma”
“nie wiem jak się tego używa i nie chce mi się dowiadywać / nie wiem o co z tym chodzi i nie chcę wiedzieć”
“źle działa na telefonie / nie ma appki”
“to jakiś klon telegrama???”
“nie będę zakładać kolejnego konta na kolejnym portalu, i tak jest już za dużo tych social mediów”
“nie ma tu ludzi których obserwuję na FB/insta i nie namówię ich żeby się przenieśli”
“mam to konto ale nie mam siły postować na wszystkich mediach po kolei, więc postuję na mainstreamowych, bo tam najwięcej ludzi to widzi i mam interakcje”
“byłem tam ale tam są sami ludzie gadający o tym że ten główny internet to zło, a jak są jakieś społeczności tematyczne to malutkie”
“byłam tam ale tam chyba wszyscy są informatykami i gadają o linuxie”
“na mastodonie pokazują się wszystkie posty jak leci i to męczy, bo niektórzy postują co godzinę albo co paręnaście minut i ma się przesycenie”
“na tym fediwersum nie ma odpowiednika serwisów obrazkowych, a ja głównie na takich siedzę (Pinterest/Tumblr/Instagram/coś tam innego)”
“niby spoko ale trzeba opisywać każdy obrazek tym tekstem dla niewidomych, bo inaczej ludzie na ciebie naskakują, a ja nie mam siły/nie chce mi się/nie wiem o co ta afera skoro istnieją AI do tego” (ale ta osoba i tak ma konto i go używa, tylko siedzi na anglojęzycznych przestrzeniach)
Niektóre z tych komentarzy pochodzą od tych samych osób. Jak chodzi o mnie to ja podzielam głównie pogląd o bazie użytkowników: trudno znaleźć ludzi postujących aktywnie, którzy nie byliby geekami albo miłośnikami kolei (xD). A jednak na social media wchodzi się nie po to żeby poznawać jeden typ ludzi, a żeby mieć okazję zetknąć się z różnorodnymi perspektywami. Ja dopiero na Facebooku odkryłam różne światy, o których istnieniu nie miałam w życiu pojęcia (jak posty: Aliny Czyżewskiej o mobbingu w instytucjach kultury, Anny Krawczak o systemie pieczy zastępczej, Piotra z profilu “Ukraina: Wojna”, i tak dalej i tak dalej). I fakt, tych ludzi nie namówi się na przesiadkę na inne media, a nawet gdyby, to ich followersi nie pójdą za nimi. W dobie nadprodukcji treści, jeśli znika twój ulubiony influenser, znajdujesz sobie nowego influensera. Musi być efekt skali, a żeby był efekt skali, musi być efekt skali. To błędne koło.
I tak tu siedzę i co jakiś czas namawiam ludzi, ale zauważam, że coraz więcej z nich zaczyna po prostu odchodzić od social mediów - a kiedy słyszą o tym, że mieliby sobie zakładać następne, to uderza ich nagle świadomość, że jest tego przecież i tak już za dużo.
Ale nie stanie się głównie dlatego że Ikonowicz słynie ze swojej legendarnej nieumiejętności współpracy z innymi lewakami. Kampania prezydencka to tylko z pozoru one man show - musisz dogadywać się choćby ze swoim sztabem i go słuchać, a kogo kiedykolwiek słucha Ikon? W efekcie sam by swój wysiłek położył i to bez pomocy reszty lewicy.
Wbrew tekstowi dziennikarskiemu, sankcje nie dotyczą tylko urzędników MTK. USA grozi nimi również wszystkim, którzy będą pomagać instytucji w wykonaniu orzeczenia: administracjom, organizacjom i osobom prywatnym....
Na szczęście u mnie w robocie celowo pozatrudniano osoby z dosłownie całej Polski, tak że gdyby chciano im kazać jeździć do biura, musianoby im wypłacić srogie dodatki relokacyjne albo za dojazdy. A szkolenie pracownika na to stanowisko trwa do pół roku.
Oczywiście nie mam złudzeń, że jak będzie trzeba to się nas wszystkich wywali, ale na razie jeszcze się tak nie boję. Nic nie daje tyle czasu dla siebie w kapitalizmie co praca zdalna (no, poza brakiem pracy w ogóle).
BTW zauważyliście że CEO tych firm nie mają ŻADNYCH argumentów odnośnie potrzeby powrotu do biur? Ani ta słynna produktywność, ani nawet rzekoma integracja zespołu. Nie, oni chcą wyłącznie większej kontroli nad pracownikiem i ograniczenia mu życiowego pola manewru żeby się nie rozbestwił i nie zaczął rozglądać się za alternatywami. :)
Spoko, ja w czasie pandemii pracowałam w sektorze usług że tak powiem. Byliśmy zamknięci tylko przez tydzień i mimo że w pewnym momencie nikt do nas nie przychodził (bo nie byliśmy sklepem spożywczym) to i tak trzeba było ślęczeć za ladą w komplecie, zbijając bąki, zamiast w sumie skupić się na robocie projektowej która fajnie zaczęła nam wychodzić na “zdalnym”.
Obowiązek uczestniczenia w wyborach sprawi, że koszt niegłosowania będzie wyższy niż głosowania, ponieważ za niestawienie się w punkcie wyborczym będzie nakładana grzywna
How about przestaniemy patrzeć na wszystkie ludzkie aktywności przez okulary rachunku prawdopodobieństwa i wymyślać nowe zasady inżynierii społecznej oparte o bezduszną “merytokrację”? Wiem, marzenia ściętej głowy.
Bardziej chodzi mi o ścieżkę myślową jaką ten człowiek przeprowadził: nieważne czy idzie o głosowanie czy o cokolwiek innego, według pewnej grupy ludzi powinniśmy się kierować taką inżynierią behawioralną, tresurą społeczną, w dodatku mówiąc o tym tak lekko. To mnie przeraża.
Mnie to na przykład ogóle nie obchodzi. Asad to tak bardzo wczorajsze wiadomości, że nikt nie daje już jebania o jego życie. Jeśli żyje to niech się cieszy.
Po prostu gdyby go otruto na polecenie Putina to nie byłoby w tym absolutnie nic dziwnego.
Podoba mi się że Finowie w ogóle się nie pierdzielą ani nie czekają na “oficjalną wypowiedź przedstawiciela FR” tylko od razu abordaż i przejęcie jednostki.
Nie ma na świecie wystarczającej liczby iks, które mogłabym dołożyć do jednego D żeby oddać to jak bardzo poplułam się ze śmiechu czytając ten komentarz.
Dzisiaj został wyłączony uBlock Origin na Chrome. Stąd właśnie to pytanie. Na Firefoxie uBlock Origin nadal działa, ale Chroma używam naprzemiennie z Firefoxem na jednym komputerze.
Nie mam pewności, musiałbyś chyba wiedzieć w jakim sądzie odbywała się sprawa, znaleźć ją po uczestnikach albo namierzyć sygnaturę, i wtedy w ogólnodostępnym katalogu powinien być zanotowany wyrok. Ale to w teorii, nigdy tego nie robiłam.
Interesujące zestawienie statystyk z różnych badań opinii publicznej na blogu Michaela Moore’a, z którego wynika, że Amerykanie wcale nie są tak “konserwatywni” jak się uważa....
“72% OF US DON’T OWN A GUN” Source: YouGov (6.04.2024), Pew (7.24.2024), Gallup (10.23.2023) — YouGov found 76% of Americans don’t personally own a gun. Gallup puts that number at 70%, while Pew Research puts it at 68%. Averaging these polls together, we arrive at almost 72% who don’t own a gun."
Comparing to what you say it’s pretty coherent, since the declarations of “living with someone who does” do not have to be accurate and may even overlap in typical quantitative research methodology that uses “representative” samples. “Considering owning a gun in the future” is a declaration even harder to quantify, since it may cover various reasons and speaks only in potentials.
It seems far-fetched to assume just on these basis that more than 30% of Americans actually own or may own a gun.
Of course it still does not say that there isn’t a widespread gun-owning culture, or that there isn’t lot of acceptance towards the idea that one should be able to own a gun. But to me it seems like most of the people are at least not willing to keep a piece personally, which speaks volumes.
Just in case: I am perfectly aware that it’s Moore after all, and that he may have a liberal approach to data, to say the least. But this time I can give him some credit for actually citing more than one source properly.
Tajwan. Podmorskie kable uszkodzone. (tvn24.pl)
Antifa dla Palestyny w Niemczech - czy są podobne teksty w Polsce? (anarchists4palestine.noblogs.org)
Z ciekawości pytam.
Chińczycy chcą rozbioru Rosji. "Kreml musi zapłacić za imperialne zbrodnie na Chinach" (forsal.pl)
Gopnik McBlyat Mix [hardbass] (www.youtube.com)
Czy robiliście kiedyś podcast? Macie jakieś rady? (pl.m.wikipedia.org)
wiem, jest 2025, nawet mi siebie nie żal xD
CEO Proton (mail, VPN) popiera Trumpa (szmer.info)
W podlinkowanym wątku komentarzy rozszerzona informacja z samego posta. Według Yena Trump ma jakoby bardziej od Demokratów wspierać walkę z technologicznymi molochami. Działania ostatniej administracji Tumpa, oraz przede wszystkim skład obecnej, względem administracji Bidena sugerują raczej coś odwrotnego. W stanach...
No Trace Project szuka tłumaczy swojej strony na różne języki (www.notrace.how)
Niestety chyba za satysfakcję, ale mimo wszystko projekt ciekawy. Był już tu wcześniej opisywany.
Opolski Impuls ma problem z uruchomieniem (kolejowyportal.pl)
Tymczasem dosłownie w tej chwili w Warszawie trwa rozprawa Newagu…
[Minimalizm] Different Trains - Steve Reich (www.youtube.com)
Chiny budują specjalistyczne barki - wygląda jak przygotowania do inwazji
Chiny niespodziewanie budują flotę specjalnych barek przystosowanych do lądowania na Tajwanie. W stoczni w Guangzhou zaobserwowano co najmniej 3, a prawdopodobnie ponad 5 jednostek z długimi mostami drogowymi na dziobach, idealnych do desantów na wyspy tajwańskie – podaje Naval News....
Vademecum Kampinoskich Bagien (www.kampinoskiebagna.pl)
Dysydencko-socdemkowa społeczność - jaką nadać jej nazwę?
Drogi Szmerze,...
Spełniły się najbardziej szalone przewidywania dla Rosji. "Będziemy świadkami zmian, których wielu tak bardzo się obawiało [MOSCOW TIMES] (archive.ph)
Chodzi o stalinizację kraju i zwiększanie kontroli na niespotykaną dotąd (w ostatnich 50 latach) skalę.
Musimy rozwijać wolne media, jeśli faktycznie mamy dość korpomediów.
jak zauważyliście (nawet jeśli nie chcecie tego przyznać sami przed sobą), FB, Twitter/X i inne korpomedia, nastawione na kasę, to gówno. Fajnie opisane to jest tutaj www.youtube.com/watch?v=XQiP37BGKhU&t=1s...
„Spoza układu”: Adrian Zandberg kandydatem Razem na prezydenta (oko.press)
List gończy za Beniaminem Netanjahu. Izba Reprezentantów USA chce sankcji wobec MTK (www.rp.pl)
Wbrew tekstowi dziennikarskiemu, sankcje nie dotyczą tylko urzędników MTK. USA grozi nimi również wszystkim, którzy będą pomagać instytucji w wykonaniu orzeczenia: administracjom, organizacjom i osobom prywatnym....
Ile to jest bilion dolarów? (mkorostoff.github.io)
Wracamy do biur. JPMorgan Chase & Co, jeden z największych amerykańskich banków inwestycyjnych, żąda od pracowników 5 dni pracy stacjonarnej (www.fxmag.pl)
Głosowanie zwykle się nie opłaca (forsal.pl)
Baszir al-Assad otruty? Szokujące doniesienia z Moskwy (wiadomosci.wp.pl)
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk tłumaczy w bardzo prosty sposób dlaczego ludzie którzy zarabiają mniej a są na etacie, płacili proporcjonalnie znacznie większe stawki niż "przedsiębiorcy". (streamable.com)
streamable.com/qjchzf
Przerwane kable na Bałtyku. Z tankowca zrzucono do morza sprzęt szpiegowski (businessinsider.com.pl)
14-osobowa rodzina zatruła się w Wigilię. Wszyscy mieli w organizmie marihuanę (wiadomosci.onet.pl)
Rysiek Petru na kasie w biedronce. Co o tym sądzicie?
https://szmer.info/pictrs/image/7eec76ab-4569-4502-9315-21871ead779f.png...
Jak blokować Google Adsense, reklamy na youtube i cookies od Googla i innych niechcianych firm?
Dzisiaj został wyłączony uBlock Origin na Chrome. Stąd właśnie to pytanie. Na Firefoxie uBlock Origin nadal działa, ale Chroma używam naprzemiennie z Firefoxem na jednym komputerze.
Jak sprawdzić, czy ktoś został skazany w danej sprawie?
Albo czy sprawa została umorzona z braku dowodów, albo minęło x czasu i np. sprawa została automatycznie umorzona? Gdzie się sprawdza takie sprawy?...
Michael Moore: USA to liberalny* kraj [ENG] (www.michaelmoore.com)
Interesujące zestawienie statystyk z różnych badań opinii publicznej na blogu Michaela Moore’a, z którego wynika, że Amerykanie wcale nie są tak “konserwatywni” jak się uważa....