Odnośnie https://pol.social/@bobiko/112704314404309146 to sprawa opanowana. Problemem był ograniczony zakres pracy wózka, który nie chciał wracać - ciągnąć lancucha - na małych koronkach.
Wymieniłem hak, linkę oraz przerzutka została naoliwiona (wprawdzie WD40 ale pewnie musiałbym rozłożyć na części pierwsze).
Efekt? Działa. Właśnie jadę kółko w temperaturze 40°C i wszystko działa.
Ostrzegali mnie, że druga i trzecia część są słabsze, ale mimo wszystko i tak miałem większe oczekiwania do dwójki. Nudziłem się jak mops przez pierwszą połowę, potem jest ciut lepiej. To nadal wspaniały świat, ciekawie (aczkolwiek niełatwo) opisany, ale historia absolutnie mnie nie zaciekawiła. Do tego stopnia, że nie wiem, czy będę męczył się (tak, męczył), z trzecią częścią. Pierwsza część była znacznie lepsza. Ale seria to jak najbardziej kawał dobrej, polskiej fantastyki.
@rdarmila@ksiazki To teraz dowiedz się, nad czym pracuje i ukradnij mu jego pomysł.
Choć w sumie pytanie, czy Grzędowicz cokolwiek wkrótce napisze, bo całkiem niedawno przeżył potworną tragedię rodzinną i zawsze mi to przychodzi na myśl, gdy biorę się za jego powieści.
"Pralnia serc Marigold” to kojąca, dająca siłę i radość powieść, która była najlepiej sprzedającą się książka w Korei Południowej w 2023 roku. Podczas lektury, śmiejąc się i płacząc, stajemy się świadkami cudu zwyczajności, a także uświadamiamy sobie, że każdy z nas może dotrzeć do swojej wyjątkowości.
Jesteśmy pralnią umysłów. Pierzemy i prasujemy. Plamy na sercach, zmarszczki na twarzach... Jeśli coś cię niepokoi, możemy ci pomóc.
W osobliwej pralni na wzgórzu otoczonej górami i morzem enigmatyczna Ji-eun serwuje gościom herbatę. Ci zwierzają się jej z tajemnic, którymi nigdy dotąd się nie dzielili. Zdrada, porzucone marzenia czy bolesne rany mogą zniknąć jak plamy z koszuli. Jedno magiczne pranie wymazuje z pamięci niechciane wspomnienie. Ji-eun sama ma trudną przeszłość: urodziła się z niezwykłymi zdolnościami, które ujawniły się bez jej wiedzy i doprowadziły do bolesnej rozłąki. Pozwoliły też odkryć, że istnieje dobry smutek, blizny potrafią zakwitnąć, a zapał i wiara jednej osoby mogą na nowo rozbudzić w nas wolę życia. Bo jeśli nie mamy smutnych wspomnień, czy możemy znaleźć szczęście w przyszłości? (opis wydawcy)
Czasem przy przeglądaniu profilów bookstagramerek w poszukiwaniu książek wyskakują mi filmiki z lipsyncami i tańcem na Tik Toka i zastanawiam się, czy serio ludziom po prostu nie wstyd takiego czegoś nagrywać i wrzucać. Niby nic takiego, ale jest cringe.
@centopus Można tak to odbierać, gdy mówimy o profilach z bardzo duża liczbę obserwujących. Natomiast przed chwilą widziałem takie tańce u kogoś, kto ma zaledwie 200+ obserwujących (na IG to mało) i albo jest to ktoś, kto aspiruje do bycia popularną, albo robi to dla zabawy.
Ale i tak nic nie przebije zdziwienia Lewandowskim, który robił tiktoki z tańcami przed swoim wozem i reklamował chyba jakiś sok. Aczkolwiek potem się dowiedziałem, że on za taki filmik brał ok. 80k euro.
#Night#Gravel goes on despite my toe taking the colour of a a ripe plum. I already regret this in the morning, but also I’m getting ready for a 6am ride as we speak, so I will regret it even more…
Na dworze upalnie, a na moim blogu pojawił się wpis akurat na taką pogodę, bo mowa o recenzji komiksu "Letnie klimaty" z serii "Gigant poleca Special". 🏖️ 🌞
Spontaniczna ciekawostka na temat Leprousa: z jakiegoś powodu uwielbiają robić różne rzeczy w Polsce <3
Przykłady:
☯️ Teledysk do "Below" był kręcony przez polską ekipę. Jeśli się nie mylę, plan mieścił się we Wrocławiu.
☯️ Podobnie rzecz się miała z teledyskiem do "Atonement". Tym razem jestem pewna, że klip był kręcony we Wrocławiu. Ekipa filmowa też ta sama (Grupa13), choć oczywiście uzupełniona od specjalistów od fajnych LED-ów i świetne tancerki.
☯️ Zapowiadany na jutro teledysk... O niespodzianko! Też był kręcony w Polsce :D Tym razem nie we Wrocławiu, a przynajmniej nie tylko – na promocyjnych materiałach widać dworzec opatrzony nazwą... Chyba "Kamieniec Ząbkowski". Nie widzę wyraźnie, ale taka miejscowość faktycznie istnieje, więc poszlaki się zgadzają. I ekipa nadal ta sama – nic tylko pogratulować udanej współpracy!
☯️ Einar ma personalizowane odsłuchy od warszawskiego Custom Art.
☯️ A, no i biorąc to wszystko pod uwagę, trudno uznać tytuł płyty "Malina" za przypadek. Zwłaszcza wiedząc, że tak, chłopaki wiedzą, co znaczy to słowo (i trochę mają dość pytań o to, czy wiedzą :D).
Niby trochę głupie jarać się takimi rzeczami i #PolskaGurom, ale jednak... jakoś tak miło na serduszku się robi. A, no i jeśli kiedyś zobaczycie piątkę poważnych, podejrzanie znajomo wyglądających Norwegów w okolicach Warszawy albo Dolnego Śląska, to... Może jednak nie zaczepiajcie, muzycy też ludzie i mają prawo do świętego spokoju. Ale można się uśmiechnąć do sam_ siebie, że tak, to naprawdę mogą być oni :)
"W naszym stuleciu następuje bowiem w społeczeństwach zachodniego kręgu cywilizacyjnego coraz bardziej wyrazisty rozpad wspólnot społecznych, i to na wielu poziomach, od sąsiedzkich po międzynarodowe. Najnowsza historia polityczna Polski stanowi nader dobitny przykład tego procesu. Poczucie powszechnej wspólnoty, obecne w pierwszych chwilach transformacji ustrojowej, zatrważająco szybko, niemal natychmiast, zaczęło się rozpadać. W ciągu ostatnich trzydziestu pięciu lat reaktywowało się ono bardzo rzadko, tylko z powodu najcięższych problemów zbiorowych, a jego powrót był zawsze krótkotrwały. Od mniej więcej dekady coraz głębsze podziały między izolującymi się wzajemnie, małymi, lokalnymi albo afektywnymi wspólnotami pogłębiane są przez nieszczęśliwą synergię mediów społecznościowych rządzonych zasadami nagiej kalkulacji ekonomicznej, sprzecznych sił ideologicznych, które konfrontują się coraz silniej, oraz wpisanej w nas przez ewolucję łatwości eskalacji negatywnych emocji. Nawet protokolarny zapis przebiegu życia politycznego w Polsce odzwierciedla wszystkie te trendy z przygnębiającą wiernością. Nie potrzeba do niego szerszego komentarza."