Na święta zaplanowałem rowerowy wypad z synem: pociągiem do Osieka, wjazd rowerami na Dębową Górę, piknik na górze i pedałowanie 30 km do domu. Młody się niestety na mnie wypiął w ostatniej chwili, spędzenie dnia ze starym ojcem najwyraźniej już mu nie odpowiada, więc pojechałem sam.
Jechałem w obie strony rowerem, a że pogoda była raczej majowa niż marcowa, to kulało się jedwabiście (za wyjątkiem kawałka stromego podjazdu w lesie, gdzie ciężki sprzęt drwali zostawił tak głębokie koleiny, że nie mogłem pedałować, bo haczyłem butami o błoto) i postanowiłem przeciągnąć trochę trasę.
W okolicy 70 kilometra przyszedł lekki kryzys i przez moment żałowałem, że nie trzymałem się planu. Potem złapałem drugi wiatr i pięć kilometrów przed domem licznik pokazał 90, postanowiłem dziabnąć na stacji benzynowej bezalkoholowe piwo i dokulać trochę, żeby uzbierać do pierwszej setki 2024.
Dzięki temu niespodziewanie przekroczyłem tysiąc kilometrów przerowerowanych w tym roku, co w 2023 miało miejsce dopiero w połowie maja.
@uzielek wystosował ważny apel do projektantów #patoDDR na polskich drogach
> I mam wobec tego apel do projektantów dróg: pierdolcie się! Sami sobie jeździjcie taką "ścieżką", która ma co 10 metrów uskok o nachyleniu 45 stopni na 30 centymetrach długości i taki sam podjazd po 4 metrach.
Dzisiaj mało polecajek, bo też mało mi podpasowało. Ale gdy już czemuś się zdarzyło trafić w mój gust, to całkiem mocno. A jeden album sobie przynajmniej przypomniałem.
Aorlhac - w ostatnim czasie słuchałem całkiem sporo francuskiego black metalu, ale ten zespół okazał się z nich najlepszy dla mnie do słuchania, ale nie tylko - to zespół, do którego prawdopodobnie będę wracał w przyszłości. W ogóle francuski BM jest dość specyficzny i często sięga do wydarzeń historycznych w klimacie "na barykady". Tutaj też to słychać i nie jest to bardzo mroczne granie. Nie jest też najszybsze w gatunku ani najbardziej unikalne. Ale jest tak przygotowane i podane, że aż nie wiem, kiedy mi ten czas zleciał. Niby dość standardowo, ale ciekawie, w miarę wyraźnie i dobrze zbalansowane. Polecam sprawdzić album "Pierres Brulees", jeśli ktoś nie zna. Czasem dobrze jest zajrzeć do komentarzy pod filmami Northazerate i będę robił to częściej, jeśli tam polecają takie perełki.
Darkthrone, album "Transilvanian Hunger" - tak, tak, o tym albumie napisano wiele, bo to klasyka. Wiadomo, że jest też kontrowersyjny, zwłaszcza, że swój tekstowy wkład miał tutaj pierwszy po*eb black metalu i absolutny idiota, którego fenomenu nie jestem w stanie pojęć (tak, nie lubię Burzum i Mayhem), czyli Varg Vikernes. Tym niemniej, tych tekstów i tak nie słychać, a sama płyta to esencja Darkthrone - domowa produkcja, duży szum, jedno kopyto, ale klimatycznie i surowo. Tutaj to pasuje doskonale. To taki typowy album, którym pokazuje się, jak brzmiała Norwegia lat 90.
Hades, album "Again Shall Be" - tym razem polecajki "Z diabłem za pan brat" dobrze trafiły i to trochę podobny przypadek jak wcześniej wspominany Aorlhac - tutaj nie ma niesamowitej szybkości, mocy, a sama płyta (i inne też) jest po prostu długa. Ale człowiek w to wsiąka, jest klimat i takiego norweskiego BM mógłbym słuchać. Aż sam się zdziwiłem, że mi to siadło. Dobrze zbalansowane.
The Warning - pewnie znacie ten meksykański rockowy tercet sióstr, gdyż są na tyle unikalnym zespołem pod kątem składu, że bywają bohaterami filmów na YT. W końcu ich przesłuchałem i nie jest to złe. Daleko mi do tego, aby ich słuchać więcej, ale to całkiem przyjemny rock, który się broni, niezależnie od tego, w jakim języku śpiewają. Nic specjalnego, ale nie są to jakieś mdłe dźwięki.
Pozwolę sobie coś jeszcze polecić w opcji black metalowej @muzykametalowa - tym razem będzie to zespół ACOD z Francji i płyta Fourth Reign Over Opacities And Beyond. Trzyosobowy projekt, łoją równiutko w nieco melodyjnej odmianie czarnego metalu.
okazuje się, ze pomyliłem sie z modelami loggera GPS ;-) - jak słusznie @wikiyu zauważył. nic dziwnego, bo to on stał się kolejnym właścicielem Holux'a ;)
I finally managed to launch my first nuke in Fallout 76!
It only took like 2 hours of dying and confusion because there's no clear instructions....but it was successful nonetheless!😬😅
Running out of things to do now🤣might wait until the new season drops to continue my expedition grind because apparently a new Atlantic City expedition is releasing alongside the new season...
Also, does anyone know if the daily stamps for the first expedition applies to each expedition individually or if it's for all expeditions overall? Basically if I do all 4 expeditions in 1 day, will I get 20x4 stamps?🤔
@BeAware@gaming Congrats on the nuke launch! I don't remember the math on stamps and it keeps changing, but I think you usually get a bonus amount the first time each day.
W końcu skończyłem playlistę "Do przesłuchania", która miała ok. 1200 utworów i mam ostatnie polecajki. Nie wiem, czy je chcecie, ale i tak dostaniecie.
Khold - nisko nastrojone gitary, ciekawa aranżacja, ale czy nazwałbym to black metalem tak, jak jest na Metal Archives? Ten norweski zespół na pewno ma sznyt BM, ale dużo tutaj po prostu mocnej muzyki, groove'u i stosunkowo mało blastów. Spodoba się raczej miłośnikom bardziej nowoczesnego metalu - wspominam o tym zespole raczej dlatego, że jest inny.
Bipolar Architecture - gdy wejdziemy na profil tego tureckiego zespołu na MA, to zobaczymy tam post-metal. I tak, to jest takie trochę specyficzne, lekko hipnotyczne granie z wokalem, który utonął w muzyce, ale jest tutaj bliższe black metalowi niż np. poprzedni zespół. Nazwałbym to progresywnym post-black metalem, ale z drugiej strony, nie znam się na muzyce. Specyficzna rzecz do słuchania, ale na pewno mogę polecić płyte "Metaphysicize", bo jest to coś z jednej strony osadzonego w gatunku BM, a z drugiej na tyle inne, że może zaciekawić.
Amaranthe, album "The Catalyst" - tak, to przedstawiciel tego nurtu, który nazywam disco metalem :) Wydali nową płytę i niestety, jest tutaj sporo jechania na popularnych patentach, wszystko jest podobne do siebie, a więcej jest w tym nawet popu niż metalu. Tym niemniej, są hitowe kawałki, które mogą wejść do głowy, a takie "Resistance" przypadło mi do gustu, gdyż przypomina te utwory Szwedów, które najbardziej mnie w nich urzekły (szybko, rytmicznie, sprawnie).
Mega Colossus - amerykański heavy metal z niezbyt metalowym wokalem (właściwie, to niespecjalnie się wyróżnia), za to szybką muzyką, riffami i "palcowaniem" po gryfie. Miłe rozluźnienie od bardziej ekstremalnych odmian metalu.
Suicidal Angels, album "Profane Prayer" - trochę mnie zaskoczył nowy krążek greckich thrasherów. Ten gatunek kojarzy się z nienajdłuższymi utworami, w których się pędzi, od czasu do czasu jest wyjąca solówka, "rejnin blad, papaparam" i takie były też znane przeze mnie wcześniej dokonania tego zespołu. A tutaj proszę - jakieś dłuższe numery, spowolnienia (spokojnie - tylko miejscami), budowanie historii... Ciekawe i nadal fajne, choć akurat te udziwnienia nie sprawiły, że kapela urosła w moich oczach. Po prostu dobra muzyka, która nadal jest dobra, ale stała się trochę ciekawsza. Widać rozwój.
Vantablack Warship - a tu z kolei napierdzielanko z Kanady, też thrashowe, choć zmieszane z deathem. Wokal miejscami niezrozumiały, czuć tutaj trochę wpływ nowoczesnego metalu, ale nie ma breakdownów. Można posłuchać, to jest dobra młócka, aczkolwiek nierewolucyjna i nierewelacyjna. To taka muzyka, która po jakimś czasie się nudzi i słucha sie jej w tle. Ale za to tło sprawia przyjemność.
Sacrofuck, album "Święta krew" - gdy widziałem polecenie tego albumu, była mowa o tym, iż nie ma tutaj wciskania hamulca, jest bluźnierczo, agresywnie, wypluwane są wszystkie złe emocje. Słowem - zachęcili mnie. No i jest mocno, deathmetalowo, natomiast czy to aż taka agresja, jakiej się spodziewałem. Są miejscami spowolnienia, szok! Z wokalu niczego nie zrozumiecie, ale jest też odrobinkę mało "nabrzmiały". Dać szansę warto, ale mam wrażenie, że takich zespołów jest na pęczki.
Wechsel zu #parisnice und was für ein Wechsel. In 🇮🇹 fährt man Vollgas und in 🇫🇷 sieht es wie eine nette Radausfahrt aus. Nun gut, denke, dass es bald nach dem Zwischensprint dann zu Ausreißern kommen wird.
@czach@muzykametalowa
to dla śmiechu mój tok myślenia podczas czytania tego obrazka:
-was released 38 years ago -- ale stary ten album
-in 1986 -- o kurwa, jestem tak samo stary :/
“Cesarstwo cierpienia" to zbiór opowiadań grozy autorstwa Erica Chanaii. W tej książce nie znajdziesz dużo krwi, ale za to wiele zła, nieprawości i przede wszystkim cierpienia. Każde opowiadanie wciąga czytelnika w mroczny świat, gdzie dobro nie zawsze triumfuje nad złem. Czytając tę książkę, dowiesz się, że zło nie zawsze musi zostać ukarane.
Moja ocena mocne 4/5 💪🏼😏 #czytamcodziennie#bookstodon@ksiazki