Mam mieszane odczucia do tego co on mówi, a ogólniej mówiąc do jakichkolwiek proponowanych reform edukacji.
Chodziłem przez półtora roku do prywatnej szkoły podstawowej, potem, z uwagi przeprowadzkę, przeniosłem się do zwykłej rejonówki. Okazało się, że jestem rok do tyłu z materiałem — prawie nic się w tej prywatnej szkole nie nauczyłem. Miałem zajęcia wyrównawcze z wychowawcą, więc dogoniłem klasę i od tego czasu byłem prymusem, bez jakiejkolwiek nauki skończyłem czwartą piątą i szóstą klasę ze średnią 5,92, 6,0 i 6,0. W liceum to samo, do matury nie uczyłem się nic i dostałem się na dwa oblegane kierunki na UW (a wyniki z matur rozszerzonych pomiędzy 70 a 98%).
Na studiach dawałem korepetycje z matematyki — prawie wszyscy moi uczniowie byli z prywatnych szkół, a trzech po edukacji domowej. Jedna uczennica na pół roku przed maturą nie rozumiała konceptu x jako niewiadomej w równaniu, a potęgi były dla niej kosmosem. Wyciągałem ich na pozytywne wyniki, wszyscy pozdawali maturę; w nikim jednak nie odnalazłem matematycznego prodigy.
I mnie, i ich wszystkich (no prawie wszystkich) zawiódł prywatny system edukacji. Komodyfikacja edukacji jest najgorszym gównem jakie może być: daje poczucie fałszywej elitarności i jest zmierzalnie nieskuteczna.
Obserwowałem rozkład wyników maturalnych w okolicach strajków nauczycieli — nawet biorąc poprawkę na zmieniający się poziom egzaminu w zależności od doboru konkretnych zadań, można było zauważyć, że przeciętny uczeń raczej miał lepszy wynik, a słabszy uczeń nie miał dużo gorszego niż miałby zwyczajnie. Moje osobista interpretacja jest taka, że zdolniejszym uczniom nauczyciele obcinali skrzydła, a wcale dużo nie pomagali gorszym. Ludzie którzy szkoły publiczną zastąpili korepetycjami wyszli dużo na tym na plus (co wcale nie zaskakuje), ale ci, którzy sobie na to nie mogli pozwolić wcale nie byli na tym bardzo stratni!
System edukacji jest do zaorania i zorganizowania na nowo, tak, żeby zagwarantować w całym kraju dobry poziom minimum, ale jednocześnie stymulować rozwój najzdolniejszych. Moim zdaniem propozycja dolania publicznych pieniędzy do prywatnego szkolnictwa będzie miała co najmniej jałowy efekt, o ile nie negatywny.
Ja tam się oburzam na jedno i drugie i trzecie (aczkolwiek z drugim myślę, że kompromisem jest zacny dodatek za pracę w weekend, gwarancja połowy wolnej i objęcie tym wszystkich branż).
Czyli już po aborcji, po związkach partnerskich a media liberalne już szykuja grunt pod kolejna terapię szokową. Prognozuję że za 4 lata wygra skrajna prawica, a lewica będzie poza sejmem, a za 6 lat Polska wyjdzie z UE i stanie się kolejną rosyjska kolonią jak Białoruś.
Uwazam, ze pokładanie nadziei w partiach politycznych to dziecinada (by nie powiedzieć, ze frajerstwo).
Jeśli ma być szansa, by wymienione przez Ciebie sprawy były załatwione, to trzeba nieustannie cisnąć - demonstracjami itp. Gdy społeczeństwo będzie wystarczająco aktywne, to w końcu rząd się ugnie - choćby składał się z większych dzbanów, niż ci z SLD i tak dalej.
Tak, też nie wierzę w wybory, tylko w direct action i pracę cały rok.
No ale z drugiej strony, chujnia jaką stworzył pis trzeba było zastąpić mniejszą chujnią. Mimo wszystko łatwiej się protestuje i działa w kraju demokratycznym, a nie autorytarnym.
Przyznam szczerze, że tak szybkiego wydymania elektoratu, który wygrał partiom wybory jeszcze nie widziałem. Jeśli nawet pytania do referendum nie są w stanie ustalić teraz, to ostatnia frekwencja była raczej jednorazowo.
Lewicę pogięło - jest czas na tupanie nogą, bo Długopis i tak powietrzy tworzenie rządu PiSowi.
Jak dla mnie to brzmi raczej jakby powiedziała “Polska 2050 zgłosiła sprzeciw do postulatu aborcji jako częśc umowy koalicyjnej i nie mamy jak się przez to przebić biorąc pod uwagę aktualny rozkład sił w Sejmie”, co byłoby nawet zgodne z tym co Hołownia czy Kamysz mówił w ostatnim z wywiadów (parafrazując “nie zgadzamy się żeby aborcja była traktowana jako kwestia polityczna” i że chcą przywrócenia kompromisu a potem referendum itd).
Ale jak nie mogą się sprzeciwić? Lewica wysiada z koalicji, KO z 3D razem ze spadami z PiS i Konfy tworzą neoliberalną utopię, a za 4 lata PiS wraca do władzy, bo ludzie, którzy zrobili tą frekwencję nie pójdą jej robić drugi raz. To jest chyba niezły argument?
Misk - Jakakolwiek partia odda możliwość rządzenia (czyli spełnienia celu kazdej partii) żeby walczyć o prawa dla kobiet, by mogły decydować o własnym ciele.
Różne rzeczy w życiu widziałem, ale takiego czegoś to sobie nie wyobrażam. :)
Jeśli coś ma być zmienione, to trzeba naciskać. Demonstracje w tej sprawie powinny wrócić - i to najlepiej zanim nowy rząd się ustali. Jeśli wrócą, będę brał w nich udział.
Pozwolę sobie na piggybacking z tego artykułu i dodam, że najsprawiedliwszy podział (czyli z najmniejszym odchyleniem standardowym kosztu mandatów) jest przy podziale proporcjonalnym ale bez wliczania głosów zagranicznych (w tabelach równeiż podział met. dhondta)
Policzyłem też wariant przy podziale mandatów między okręgi metodą dHondta (obecnie funkcjonującą tylko przy podziale mandatów między komitety w ramach okręgu). Wychodzi prawie tak samo jak przy proporcjonalnym, ale Konfa dostaje jeden mandat od KO, ale za to jest minimalnie mniejszy rozstrzał cen mandatów (niższe! odchylenei standardowe ilorazów liczby głosów w okręgu do liczby mandatów).
Chyba nie wziąłeś po uwagę polonię i niedoszacowałeś Warszawy 1 (okręg wyborczy m. st.). Według większości szacunków jakie widziałem na ten temat, dostaliby oni 30-32 mandatów kosztem kurczących się okręgów.
Zbaczając lekko od analityki, fakt że polonia nie ma conajmniej jednego własnego okręgu jest trochę niesprawiedliwe.
parlamentarna
Gorące
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.