Lubię komedie kryminalne, ale zdaję sobie sprawę, że mogą być głupawe. Ta seria taka nie jest (albo prawie nie jest) - tutaj śledztwo jest na równi z zabawą, jest wątek historyczny i ciekawa akcja. Polecam drugą część, ale pierwszą również.
Czuć, że Jakub Ćwiek pisze inaczej, ma to wyższy literacki sznyt, a klimat, mimo że bardziej "otwarty" niż w debiucie serii, nadal jest świetny. Natomiast IMHO autor zapędził się w uczynieniu z tej książki czegoś więcej i wyraźnie jej nie dopowiedział. Warto, ale jednak mały minus.
@smootnyclown Mnie właśnie Bestie podobały się ciut bardziej, bo też wolę "jaśniejszy" klimat od takiego typowego czarnego kryminału jakim były Wilki. Ale naprawdę przeszkadzało mi tutaj to niedokończenie całej historii.
Co do Butchera, to do listy życzeń jakiś czas temu dodałem sobie pierwszy tom. Widziałem tutaj narzekania, że to prawie że erotyk (i też mi to nie pasuje), ale czytałem też, że to guilty pleasure i miły kryminał. Więc przy okazji sobie sprawdzę.
Czas na kolejna porcję polecajek muzycznych z grona tych zespołów i utworów, które miałem (nie)przyjemność wysłuchać w mijającym tygodniu.
Monstrosity - bardzo mięsisty death metal, który nawet jest jakiś taki mniej monotonny. Tutaj zachwycił mnie głos wokalisty na wczesnych płytach i wydał mi się dziwnie znajomy. Wtedy przypomniałem sobie, że tutaj swoją zespołową karierę zaczynał nie kto inny, jak Corpsegrinder z Cannibal Corpse.
Onheil - ciekawy zespół grający blackened death metal. Jest tutaj trochę melodii, nowoczesności, skrzeczenia i nie jest to może coś, co by mnie przyciągnęło na dłużej, ale ma swoje momenty. Dobrze się tego słuchało podczas porządkowania płyt CD.
Visteria - to bodajże polecajka z Fedi i przyznam, że słuchało się nieźle. To totalna punkowa (łamane na "speedmetalowa") agresja i chaos z wręcz blackowym, skrzeczącym damskim wokalem (jedyną członkinią zespołu jest tu Honorata, której sesji zdjęciowej bym sam nie powtórzył). Warto posłuchać, jeśli lubicie punk z dodatkowym ładunkiem mocy.
Brudny Skurwiel, album "Silesian Bastards" - na początku nie mogłem się przekonać do tego albumu i zespołu, a wszyscy wokół chwalili. Tym niemniej, w miarę słuchania uzmysłowiłem sobie, że tu właściwie nie ma nic słabego. Jest to trochę granie na jedno kopyto, ale sprawia taką satysfakcję, że hej. Może nie jest to dla mnie 10/10, ale rozumiem, dlaczego ten black/thrash jest tak dobrze oceniany.
Warmoon Lord, album "Battlespells" - kompletnie nie znałem tego zespołu i ta płyta okazała się miłym zaskoczeniem. Czuć tutaj epickość i to taką bitewną - jest trochę melodii, trochę podniosłości, klimat, ale też szybkość i skrzeczący wokal z pewną nutką... śliny w ustach? W każdym razie nie jest taki zupełnie standardowy, a przez to stał się ciekawy.
Inne wyróżnienia, już bez opisu: Imperial Demonic, Deivos, Diving Stone, Satanic North, Franz Ferdinand (nowy album), Inhumanization, Deep Desolation "Dwunaste wrota".
Uwielbiam tę serię (to już ostatnia część) i ta też jest bardzo zabawna, ale niestety, muszę ponarzekać. Zachowanie sióstr Sucharskich tutaj denerwowało mnie tak bardzo, że jak rzadko kiedy miałem ochotę odstawić książkę. Wiem, że to komedia itd., ale mimo wszystko sie irytowałem.
@SceNtriC@ksiazki
Ktoś kiedyś w interneci napisał taką mądrość o mediach odnośnie "dlaczego irytujące postacie są gorsze od złych" (jak np. Skylar vs. Walter z BB):
Zło dzieje się tylko wewnątrz medium, natomiast irytacja oddziałuje również na odbiorcę.
I poniekąd muszę się zgodzić, bo mi osobiście łatwo zostawić moralność w rzeczywistości i noe martwić się tym w światach fikcyjnych, ale z cierpliwością ciężej. Oczywiście to powierzchowne odczucie i ma ograniczoną przydatność w analizach, ale wiele autorek i autorów, wydaje mi się, nie myśli o tym w ten sposób
Mnie nie tak łatwo zostawić moralność, natomiast jeszcze trudniej jest mi czytać o postaciach zachowujących się nielogicznie, głupio czy wrednie. Jeszcze bardziej nie lubię, gdy ktoś knuje, a jako czytelnik wiem, jaka jest prawda. Tak samo ze zbrodnią. Ta książka, jakby nie patrzeć, ma wszystko to, co mnie denerwuje w opowiadaniu historii. O tyle dobrze, że humor tutaj jest wspaniały.
Wystawiłem książce tylko 6/10, bo trochę się męczyłem, ale to nadal fantastyka godna polecenia - bardzo specyficzny świat, klimat wiktoriańsko-futurystycznego Londynu, wiele wątków (czasem zbyt wiele). Jednak warto się przygotować, bo autorka daje do wiwatu z opisami.
Kiedy siedzisz sobie przed kompem, spokojnie pracujesz, odsłuchujesz nieznany sobie zespół Monstrosity i nagle znienacka zaczynają się odtwarzać pierwsze dźwięki coveru "Angel of Death":
Ostatnio nie miałem za dużo szczęścia do poznawania dobrej muzyki (a słucham propozycji z różnych rankingów za rok 2024 - po prostu widocznie nie jestem dobrym odbiorcą), ale jednak coś udało się dla Was wyciągnąć.
Kir, album L'appel Du Vide - bodajże debiut krakowskiego tria z dość standardowym nowoczesnym black metalem, ale może dlatego tak mi siadł. Nie ma tutaj diabolicznych klimatów, jest szybko i powiedziałbym, że to taka mniej melodyjna Gaerea. Nie bardzo dobre, ale dobre - polecam sprawdzić.
Satanic Warmaster, album "Exultation of Cruelty" - ten singlowy fiński projekt zawsze kojarzył mi się z agresywną, ale nie pasują mi muzyką. A tutaj mamy tak jakby powrót do korzeni, brudnego, ale znośnego BM-a i... jest dobrze. Nie tak brudno, aby mi to przeszkadzało, ale jest agresja, jest atmosfera. Powinno się podobać podziemniakom. Ziemniakom w sumie też.
Midnight "Hellish Expectations" oraz Dead Head "Defiance" - po prostu black/thrashe, które daje do wiwatu, choć ten drugi ma chrapkę na coś więcej.
Cryptic Hatred "Internal Torment" oraz Paganizer "Flesh Requiem" - a to po prostu dobry death metal. W żaden sposób innowacyjny - po prostu dobry death metal, którego dobrze się słucha w tle. W drugim przypadku z chyba nawet ciekawszym wokalem.
Seth, album "La France des Maudits" - mam wrażenie, że już kiedyś słuchałem tej płyty, ale i tak to zrobiłem i to jest po prostu dobre. Lekko symfoniczny, melodyjny black metal z solidnym wrzaskiem, ciekawymi instrumentami i jak to Francja - nawiązujący do historii. Dobra, równa płyta, interesująca melodyjnie, nieusypiająca. Polecam.
Bardzo dobra kontynuacja, lepsza od jedynki, która mnie nie zachwyciła, ale dałem szansę. Teraz nie żałuję - mamy kryminał fantasy, który nadal jest bardziej fantastyką, ale śledztwo jest jak najbardziej satysfakcjonujące. I nie jest to młodzieżówka, chociaż ma jej wibracje.
Pierwsza moja książka w tym roku i to jaka! "Zagrajmy jeszcze raz" od @arhneu nie jest książką bez wad, o czym pisałem w opinii na LC, ale to bardzo dobra pozycja. I nie ukrywam - bywały momenty, gdzie wróciłem do starych dobrych czasów, mimo że moje doświadczenia gamingowe nie są tak bogate jak kolegów. Rewelacyjne jako prezent dla obecnych 30+-letnich graczy.
@emill1984 Ja po prostu uznałem z marszu, że to przyjaciel Archona z dawnych lat, z którym poznawał gry. I niezależnie od wersji, nie mam z tym problemu. @Louisfantom@arhneu@ksiazki
MetalNews.pl podsumowuje miniony rok dla polskiego metalu, ale z perspektywy podziemia, a nie mainstreamu. Trochę inne spojrzenie niż zwykle się ma na muzykę.
@SceNtriC w "Skóra i ćwieki na wieki" Jaro.slav pisał, jak się z ziomeczkami wybrali na festyn z okazji Dnia Metalowca i jak wielkie było ich rozczarowanie :D @nomadbynature@muzykametalowa
Po raz ostatni w tym roku pragnę Wam polecić trochę muzyki. Czasem bardzo krótko.
Iron Maiden, album "The number of the beast" - kontynuuję swoje poznawanie albumów Ajronów i zaskoczyło mnie, jak wiele hitów się tutaj znajduje. A nawet, jeśli coś nim nie zostało, to wpada w ucho. Bardzo przyjemna i energiczna płyta.
Pearl Jam, album "Dark Matter" - zabawne jest to, że o tym albumie dowiedziałem się z muzycznego podsumowania roku w TVN 24. Nigdy nie byłem fanem Pearl Jamu, ale doceniałem ich, być może nawet najbardziej z wielkiej czwórki grunge'u. Jest tutaj sporo energii, trochę solówek, ale też spokojniejszego, kojącego serce rocka. Niezłe.
Svarttjern - black metal z Norwegii, bardzo energiczny, bezkompromisowy i warty poznania. Panowie się nie oszczędzają i może nie ma w tym finezji, ale jest pasja. No, jako taka. I ciekawe zabiegi gitarowe.
Strapping Young Lad - jeden z zespołów Devina Townsenda, w którym jest sporo eksperymentowania i po prostu darcia ryja. To taka kapela, gdzie jeden utwór Cię zachwyci, a drugi wywoła zdziwienie na twarzy. Jest bardzo energicznie, ale też... dziwnie, bo nie wiadomo, do czego to przyporządkowac.
Fellowship - power metal, chyba nawet polecany tutaj na Mastodonie. Bardzo delikatny, gdzie epickość nie jest podkreślana mocnym instrumentarium. Znam dużo ciekawsze zespoły z tego gatunku, ale gdzieś tam warto zerkać.
Infested Angel - death metal z UK, nieźle zrobiony i dlatego przykuł moją uwagę. Ponownie - znam lepsze przykłady z tego nurtu muzycznego, ale panowie ładnie wymiatają i growlują.
ROS - dowiedziałem się o tym zespole dzisiaj z kanału Jedynego Znawcy Muzyki i posłuchałem dwóch dostępnych utworów. To początkujący polski zespół symphonicmetalowy (nie blackmetalowy - tutaj pani normalnie śpiewa, wręcz klasycznie) i choć nie wbiło mnie w fotel, to warto obserwować i poczekać na płytę w styczniu, bo symfoniczności u nas na metalowym poletku jest jak na lekarstwo (tak, wiem o Sacrimonii).
Ponieważ przeczytałem już ostatnią książkę w tym roku, stwierdziłem, że czas na podsumowanie. 2024 był dla mnie najgorszym rokiem pod kątem osobistym, ale akurat książkowo nie było tak źle. I to mimo że zacząłem w styczniu i lutym od kilku cegieł, sądząc, że przeczytam potężne, ale jednak nieliczne lektury, a tu proszę - nazbierało się tego całkiem dużo i jest materiał do rankingów.
Od razu mówię, że zestawienia dotyczą książek, które przeczytałem w 2024, a nie tych, które wyszly w mijającym roku. Pozycje i kategorie są, oczywiście, bardzo subiektywne - czytam dość stałe gatunki, nie mam szerokich horyzontów literackich, więc niektórzy nie znajdą tutaj nic dla siebie. Ale zwłaszcza, jeśli lubisz fantastykę (także tę młodzieżową), trochę literatury popularnonaukowej, komedie oraz kryminały, to zapraszam. Choć jakoś tak się złożyło, że tych ostatnich w tym roku było wyjątkowo mało.
Zaczynamy. Nie obędzie się bez podziału na kilka (albo i kilkanaście) tootów.
@dziq Fakt, były cegły, ale też chyba jedna "książka" na 30 stron :) Natomiast sporo powieści na czytniku miała 200-300, więc jakoś poszło. Fakt, że czytam codziennie i mam mało innych rozrywek
To drugie moje spotkanie z tą autorką i coraz bardziej myślę, że muszę głębiej zapoznać się z jej twórczością. Nie jest to literatura "wysoka", ale za to wspaniała rozrywka z ogromną dawką humoru i to w klimacie fantasy. Czegoś takiego potrzebowałem na zamknięcie roku. Świetna pozycja dla dzieciaków 13+.