Dziś, a właściwie wczoraj, widziałem Panterę po raz trzeci. Złośliwi mówią, że to odcinanie kuponów i zarabianie na emeryturę przez dwóch żyjących członków zespołu. Może tak, ale skoro z przyczyn obiektywnych (śmierci człowieka, któremu zaburzony ex-marine władował w głowę pięć kul, jak na razie nauka nie jest w stanie odwrócić, śmierci jego brata, wprawdzie bez kul, też nie udało się cofnąć) udział w projekcie dwóch oryginalnych muzyków jest niemożliwy, a żyjącym udało się znaleźć naprawdę godnych sidemanów (Zakk Wylde na gitarze i Charlie Benante na perkusji - nie wyobrażam sobie lepszych obecnie żyjących muzyków do grania tych utworów na żywo), to moim zdaniem, jak to mówią, fair enough. Historia muzyki zna znacznie gorsze przypadki odcinania kuponów, ale dajmy już spokój Rayowi Wilsonowi xd
No więc ta Pantera to nie jest zespół z jakiegoś mojego ścisłego topu, ALE w tym gatunku, w którym się obraca, bez wątpienia jest jednym z najważniejszych. I tych poważnych. To metal (z całym kiczowatym anturażem i dużą ilością płomieni) o trudnych sprawach, a nie o smokach. To granie na jedną gitarę, ale z mocą (i u Dimebaga, i u Wylde'a) niedostępną większości aspirujących młodych wilków. Sorry, stara gwardia nie zwalnia miejsca. A Phil Anselmo, który przestał zażywać i nadużywać (przez co kiedyś... albo nic), wreszcie jest frontmanem, który dowozi, i to jak.
Koncerty w Łodzi i Amsterdamie przed dwoma laty były praktycznie identyczne, także w kwestii konferansjerki. Teraz część bonmotów się powtarzała, ale wizualizacje były nieco inne (lepsze), merch mniej tandetny, a setlista delikatnie zmieniona (zamiast kameralnego wykonania "Planet Caravan" dostaliśmy przepięknie zagrane Floods ze wspominkowym video). I o ile jestem absolutnie świadom, że to przedsięwzięcie zarobkowe, to właśnie przebitki z Dimebagiem i Vinnie Paulem uświadamiały mi, że może jednak chodzić też o celebrację tej prostej, metalowskiej, radości życia, z burbonem i dżojntem. Także tego brutalnie przerwanego.
Jakoś trochę przypadkowo natrafiłem na Svar - In The Land Called Night. I - wow ale to jest dobre - oldschoolowe, melodyjne ale z pazurem xd i dużym urokiem oraz z techniką wykorzystaną w służbie klimatu, a nie odwrotnie, granko gdzieś z okolic Dissection, czy może chwilami starszego Tribulation. A jednocześnie nie słodkawe. Jest polecane fanom @muzykametalowa@muzykametalowa
Będę musiał nabyć drogą kupna, bo za dobre na słuchanie ze streamingów, nawet tych, które coś tam płacą muzykom.
@maciek33 w ogóle wczoraj w pociągu zrobiłem sobie chytre porównanie 1:1 z "Reinkaos" - i okej, to nie ten poziom songwritingu, a także Svar ma wszystkiego DUŻO (a siłą "Reinkaos" jest jednak prostota), ale chwilami to bardzo podobne przeloty muzyczne (to komplement dla rodaka). I oby pozostały tylko muzyczne xd @muzykametalowa@muzykametalowa
Czwarta część uwielbianej przeze mnie serii i nadal trzyma poziom. Już nie mam aż tak błogiego nastroju po przeczytaniu jak po 1. czy 2. tomie, ale to nadal świetna opowieść o życiu policjanta, a raczej teraz grupy policjantów.
"Miłość, intryga, pożądanie zamknięte w obrazie mistrza
Jest rok 1490. W pałacu Sforzów w Mediolanie Leonardo maluje portret. Zasłony w pokoju są zaciągnięte. Modelka siedzi na krześle. Ma 17 lat i spodziewa się dziecka. Nigdy nie wyglądała piękniej niż teraz: szczupła, w czerwonej sukni ze złotym haftem, na lewej ręce trzyma białe zwierzątko, a prawą głaszcze jego futerko. Skrzypnęły drzwi. Wpadający promień światła podkreśla porcelanową bladość skóry dziewczyny. Modelka odwraca nagle głowę do tyłu. W jej ciemnych, dużych oczach maluje się ciekawość i inteligencja. Kogoś wita? A może żegna się z kimś?
Była kochanką Ludovico Sforzy, przyszłego władcy Mediolanu, jednego z najpotężniejszych ludzi renesansowych Włoch, i uznaną poetką.
Ta książka to nie tylko opowieść o niezwykłej kobiecie z obrazu. To również historia jednego z najbardziej pożądanych dzieł sztuki na świecie, którego dzieje nierozerwalnie splecione są z Polską. " (opis redakcji)
Katarzyna Bik, Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem, wyd.2, poszerzone, 2025
Caroline Eriksson "Podglądaczka"
Lekka lektura na weekend. Sprawnie napisana, dosyć niegłupia. Potrzebowałem czegoś do odmóżdżenia się po nielekkim tygodniu i ta lektura sprawiła mi sporo radości. #ksiazki@ksiazki#przeczytane2025#readlist2025pl
Dość zwlekania, czas na recenzję kolejnej książki:
Daniel Kahneman — Thinking, Fast and Slow
Polecam, ale z małym ostrzeżeniem: sporo kręci się wokół kapitalizmu, giełdy, i szeroko pojętego hazardu.
Na samym początku autor wyróżnia dwa sposoby formułowania myśli przez mózg. System 1 odpowiada szybkiemu, bezwysiłkowemu, podświadomemu, intuicyjnemu myśleniu. System 2 to z kolei myślenie świadome i kontrolowane, ale wolniejsze, wymagające koncentracji i wysiłku. Następnie w oparciu o te dwa systemy wyjaśnia sposób, w jaki ludzie interpretują informacje i podejmują decyzje, przytaczając przy tym wyniki mnóstwa doświadczeń — które same w sobie stanowią wielką wartość tej książki.
Pewnie nikogo nie zaskoczy myśl, że ludzie podatni są na manipulację. Ale czy widoczny kątem oka wygaszacz ekranu, przedstawiający banknoty, może sprawić, że ludzie stają się bardziej egoistyczni w swoim zachowaniu? Czy lekarze mogą podejmować inne decyzje, w zależności od tego, czy te same dane zostaną przedstawione jako "śmiertelność", czy "przeżywalność"? Czy na sugerowaną przez agentów nieruchomości cenę mieszkań wpływa cena wywoławcza — choć twierdzą, że się w ogóle nią nie sugerowali?
Dlaczego ludzie nie radzą sobie z prawdopodobieństwem? Dlaczego zwykle wybiorą pewne $900, a nie 90% szansy na wygranie $1000 — a w odwrotnej sytuacji preferować będą 90% ryzyka straty $1000 niż pewną utratę $900? Dlaczego przypisują większe prawdopodobieństwo temu, że Linda jest "feministką i kasjerką w banku" niż temu, że po prostu jest "kasjerką w banku"?
Jak duży wpływ na sukces firmy ma to, jak dobry jest prezes? Czy decyzje najlepszych pracowników funduszy inwestycyjnych są skuteczniejsze niż rzut kością? Czy przewidywania ekspertów sprawdzają się częściej niż "małpa, rzucająca rzutki" w tarczę z różnymi opcjami?
To tylko kilka przykładów, które przychodzą mi teraz do głowy. Naprawdę, jest co czytać.
Jestem trochę zawiedziony. Z jednej strony to piękna powieść domykająca (od początku) historię Sucharskich, choć też nie całą. Z drugiej - to książka głównie dla fanów, a oni mogą być rozczarowani tym, że to nie kryminał, tylko bardziej biografia. No i jest nieco mniej humoru, choć dialogi nadal ostre.