Jakiś czas temu dotarło do mnie, że czytam powieści dostające Nagrodę im. Zajdla, a nie czytałem nic samego Zajdla. Postanowiłem to zmienić i chyba nieźle wybrałem. Co prawda, książka nie zachwyciła mnie, ale rozumiem, dlaczego ten pisarz jest tak ważny. Dystopia sci-fi w pełni, warto.
A jakby ktoś był ciekawy, to tak wygląda książka wydana przez Gamebook. Czytana okazjonalnie, prawie w rękawiczkach ochronnych (bo zadrukowany na czarno papier kredowy palcuje się od samego patrzenia się na niego). Tak wygląda okładka od stania na półce.
Niedawno skończył się COP29 w Baku. To dobra okazja, żeby polecić książkę, która dzieje się na którymś z kolei takim szczycie w przyszłości. A nawet w pięciu różnych przyszłościach, bo tak naprawdę to pięć opowiadań dziejących się w alternatywnych wariantach rzeczywistości, zgodnych z pięcioma „shared socioeconomic pathways” w raportach IPCC. Wszystkie mają tych samych bohaterów, ale występujących w różnych rolach: ta sama osoba raz jest aktywistką, raz naukowczynią, a raz gwiazdą pop. Zmienia się też sam charakter szczytu klimatycznego (po pierwszym wariancie COPu, przypominającym te nasze, drugi był sporym zaskoczeniem). I oczywiście zmienia się świat wokół, nie tylko jeśli chodzi o sam klimat (zresztą, w każdej historii mamy do czynienia z takim samym huraganem), ale też na to jak na zmiany reagują ludzie i na ile są na nie przygotowani. #ClimateFiction#CliFi#Solarpunk#ScienceFiction#SciFi#Fantastyka#Książki#ekofikcje@ksiazki
Gdyby nie męczenie czytelnika niezwiązanymi ze sobą sprawami, które mają wprowadzić w świat i trochę czasem "sztywna" atmosfera, to książka byłaby naprawdę dobra. A tak pewnie jest dobra (zwłaszcza, że jest klimat), ale mnie po prostu nie chwyciła. Dla fanów urban fantasy z różnymi rasami.
#readlist2024pl
132. „Bezbronne“ Taylor Adams
Świetnie napisana akcja. Czyta się na raz. Polecam gorąco👍🏻.
Mam nadzieję, że zrobią z tego film, a jeszcze lepiej miniserial.
"... Dobre opowieści trwają. Można (a zapewne nawet należy) opowiadać je ciągle od nowa. Dlatego rana Filokteta jest raną Mullera, jednego z trzech twardych mężczyzn przemierzających scenę Człowieka w labiryncie, powieści Roberta Silverberga z 1969 roku, choć rana Mullera śmierdzi nie fizycznie, lecz duchowo, zaraża rozpaczą, wydziela odór kondycji ludzkiej.
To dobrze, mówi nam Człowiek w labiryncie, że żyjemy odizolowani od siebie nawzajem. Krzywdzi nas życie, codzienna egzystencja, nie potrafimy znieść smrodu dusz bliźnich.
Fantastyka naukowa, jak żaden inny rodzaj literatury, mówi o postępie. Wyposażona jest w termin przydatności do użycia. Stara fantastyka bywa dziś nieczytelna. Czas niszczy reputacje. A gdy data przydatności upłynie, reagujemy na sztukę i, być może, na prawdę.
To Robert Silverberg, autor nie tylko, lecz także fantastyki, dał swoim czytelnikom opowiadanie o archeologach odkopujących zabytki piśmiennictwa z lat 60. ubiegłego wieku, usiłujących zinterpretować między innymi teksty Boba Dylana, wypełnić luki wiedzy. Do pewnego stopnia my, czytelnicy, mający do czynienia z fantastyką z przeszłości, jesteśmy w podobnej sytuacji. Istnieją teksty wołające o kontekst... "
Fragment wstępu autorstwa Neila Gaimana do książki Robera Silverberga "Czlowiek w labiryncie"
Weszły nowe #KsiążkoweStarocie, oczywiście o Agacie Christie xD W odcinku mówię parę słów o brydżu, bo Karty na stół to książka, której intryga w dużej mierze właśnie na tej grze się opiera. Ale jest też temat feminizmu i samoświadomych bohaterów (Poirot grający obcokrajowca). Dużo fajnych rzeczy mówię, bo ciekawa książka się trafiła, więc polecam! A przy tym za dwa tygodnie już coś innego niż Christie ;D