Wczoraj ukończyłem ósmą książkę Magdaleny Kubasiewicz. Nadal utrzymuję, że jest ona jedną z najlepszych autorek, której książki kiedykolwiek czytałem. "Cienie z Donlonu" to powieść dziejąca się w tym samym świecie, co jej seria o Wilczej Jagodzie, jednak nie jest z nią ściśle powiązana. Uważam że lepiej sięgnąć po przygody Jagody Wilczek w pierwszej kolejności, ale tak naprawdę niczego nie stracimy, poza kilkoma mrugnięciami okiem.
Świat który autorka stworzyła nie przestaje mnie zachwycać, choć największe wrażenie robi na mnie to, jak autentycznie ludzkie są postacie. Kolejny raz książkę wciągnąłem praktycznie w dwóch, może trzech posiedzeniach. I niemal od razu sięgnąłem po kolejną część. Zwyczajnie jestem zachwycony.
Jestem pewny, że w najbliższej przyszłości moja prywatna biblioteka wzbogaci się o wszystkie pozycje Magdaleny Kubasiewicz.
Powoli kończę trzecią część serii "Wilcza Jagoda" od Magdaleny Kubasiewicz i to dla mnie kolejny dowód, że fantastyka – zwłaszcza urban fantasy – pisana przez polskie pisarki to to, czego mi brakowało.
Świat jest wykreowany wystarczająco, by wciągnąć, jednocześnie nie zajmuje zbyt wiele uwagi czytelnika. Postacie są niesamowicie napisane, historie wciągające, a relacje bohaterów... Dawno nie przeżywałem książki na głos w trakcie czytania!
Więc jak macie możliwość, dajcie szansę "Kołysance dla czarownicy". Jestem przekonany, że bez wahania sięgnięcie potem po "Przysługę dla czarnoksiężnika" i "Klątwę dla demona".
PS. Właśnie się dowiedziałem, że jest jeszcze czwarta część, "Zaklęcie dla czarownika" i aż podskoczyłem z radości!