Jim Paul, Brendan Moynihan - Jak straciłem na giełdzie milion dolarów i czego mnie to nauczyło
Tytuł ”Jak straciłem na giełdzie milion dolarów i czego mnie to nauczyło” Jima Paula i Brendana Moynihana przypomina książkę w stylu “Jak zarobić milion? Napisz książkę o tym, jak zarobić milion i sprzedaj 10000 sztuk po 100 zł”. Ale czy to wrażenie jest trafne?
Powieść z 1867 roku (tłumaczenie z 1959), a więc starsza niż Sherlock Holmes, do którego zresztą jest bardzo podobna. Naiwny, archaiczny sposób indukcji, ale przyjemnie się to czyta - akcja we Francji, hrabiowie, służba, morderstwo, króliki z kapelusza, inspektor Lecoq. Niezłe.
Skończyłem "Trumpolaków" - generalnie, jeśli ktoś słucha Podcastu Dezinformacyjnego to większość zagadnień już zna.
Lektura trochę monotonna, daty-fakty-nazwiska, ale dobrze podsumowująca fiksację polskiej prawicy na punkcie Trumpa.
Dla fanów grzebania w politycznym błocku. #ksiazki#przeczytane2025@ksiazki
Wciągająca sprawa, ale od połowy - do tego czasu można się zrazić do książki, ponieważ mimo że wchodzimy tutaj z buta w akcję, to może nas przytłoczyć archaiczność i naiwność bohaterów. Na plus - klimat Kanady połowy XX wieku.
Judea Pearl, Dana Mackenzie — The book of why: the new science of cause and effect
Książka poświęcona jest przyczynowości. Łączy przy tym aspekt historii ogólnej, osobistej historii autorów, teorii i praktyki, a wszystko to bogato zilustrowane przykładami. Fragmentami bywa trudna, sięga po matematykę, ale jak podkreślają autorzy, trudniejsze fragmenty można pominąć i wciąż wiele z niej wyciągnąć.
Na samym początku autorzy definiują trzy poziomy zdolności kognitywnych:
Kojarzenie — zdolność biernej obserwacji i wnioskowania na podstawie regularności.
Interwencja — zdolność przewidywania skutków celowych działań, i wybierania takich, które przynoszą oczekiwany skutek.
Kontrafakty — zdolność wyobrażania sobie skutków alternatywnych wyborów w przeszłości.
Według autorów, większość zwierząt oraz LLM-y są na tym pierwszych poziomie. Drugi poziom mogły osiągnąć niektóre zwierzęta oraz wcześni ludzie, korzystając z narzędzi. Natomiast trzeci osiągnęli wyłącznie współcześni ludzie.
Po ustanowieniu tego fundamentu, autorzy przedstawiają historię przyczynowości. Opowiadają, jak rozwój statystyki doprowadził do uczynienia z przyczynowości swoistego tabu — liczą się wyłącznie Dane i Korelacje, a ktokolwiek mówi o przyczynach bądź skutkach jest widocznie niedouczony, i nie uprawia prawdziwej Nauki.
Niemniej, przez lata przyczynowość pojawiała się tu i ówdzie — w biologii, ekonomii — zwykle ukryta pod niejasnymi wzorami bądź algorytmami. Dopiero za sprawą autorów przyczynowość powróciła do statusu nauki, doczekała się modelu matematycznego. I właściwie reszta książki poświęcona jest owemu modelowi i jego zastosowaniom. A są one szerokie — od lepszego usuwania zmiennych zakłócających (jak podkreślają autorzy, tradycyjne metody czasem odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego), po wykorzystanie wyników badań obserwacyjnych do przewidywania wyników doświadczeń ("ślepej próby") bez konieczności ich przeprowadzania (co może być niemożliwe, np. ze względów etycznych).
Nietypowy kryminał jak na swój wiek, bo ociera się nawet o powieść szpiegowską. Po pierwszych 50 stronach byłem nakręcony jak bączek, potem trochę oklapłem, ale to nadal ciekawa książka.
Oswojony z klimatem noir za sprawą książek Chandlera postanowiłem dać szansę innym autorom tego nurtu. Pierwszym strzałem była kupiona za grosze powieść “Diabeł w błękitnej sukience” Waltera Mosleya.
Po “Everyday Millionaires” Chrisa Hogana sięgnąłem zachęcony wzmiankami w kilku innych książkach o finansach osobistych. Czy faktycznie jest wartą uwagi lekturą w temacie filozofii bogactwa?
Kolejny stary kryminał, tym razem w klimacie amerykańskim. Bardzo ciekawie opisana akcja, a atmosfera również bardzo mi się podobała - może dlatego, że w tle jest stara nowojorska prasa, a także dziecko, które dodaje animuszu bohaterom. Nie ustrzegła się wad, ale polecam.
Skończyłem dziś „Listopadowe porzeczki“ Andrusa Kivirähka.
Pora roku trochę nie pasuje na czytanie, bo akcja dzieje się w listopadzie, ale i tak zostałem wciągnięty od pierwszych stron.
Wspaniała książka, śmiałem się przy niej wielokrotnie, ale na koniec zostawiła mnie w smutku i zadumie.
Estoński folklor, nieszczęśliwa miłość, walki z upiorami, bieda zakorzeniona tak gołęboko, że skarby stają się bezużyteczne, chciwość prowadząca do zguby, duma narodowa wypaczona na różne sposoby i sposoby na oszukanie diabła. Zaskakująco dużo dosadnie pokazanych problemów w książce, którą czyta się tak lekko... #polecam#ksiazki@ksiazki