Kolejny tydzień i trochę rzutem na taśmę, ale jednak mogę troche napisać o rzeczach, które słuchałem i IMHO warto się nimi zainteresować.
Iperyt, album "Totalitarian Love Pulse" - nie jestem fanem industriali, niezależnie w jakiej gałęzi muzyki (tutaj: black metalu). Ale nie mogę przejść obojętnie wobec tego, jak radośnie agresywnie jest ta płyta. Nawet, jeśli nie lubicie programowanej perkusji, ale robicie radosną rozwałkę, to dajcie jej szansę.
Dumal - ciekawe. Tak bym skrótowo określił to, co usłyszałem u tej amerykańskiej formacji BM. Nie ma tutaj niczego innowacyjnego i to pierwsze, co mi się rzuciło w uszy, ale jest to po prostu dobrze przygotowane i nie uderza tak po naszym zmyśle słuchu. Będę Was obserwował, chłopaki.
Stiny Plamenu - na Twitterze ktoś to rzucił i była mowa o tym, że są tutaj treści typowe jak na czeskie klimaty, czyli ścieki i fekalia. A oprócz tego to normalny, pełnokrwisty black metal i warto się temu przyjrzeć, bo umówmy się - przecież i tak nikt nie usłyszy tutaj niczego konkretnego z tego wokalu.
Sargeist, EP-ka "Death Veneration" - lubię Sargeist, gdyż są tak radośnie beztroscy w swojej agresji. To po prostu twór, który aż kipi z chęci pokazania, jak bardzo wielbią czarnego pana i robią to pełni pasji i melodii.
Behemoth, album "Demigod" - to ten album Behemotha, gdzie Nergal brzmi, jakby był nagrywany przez kilka rur do odkurzacza. Ale sama płyta faktycznie bije po nerach i ten efekt po prostu tutaj pasuje.
Iron Maiden, album "Seventh Son of a Seventh Son" - nigdy nie słuchałem całej płyty IM. Ale chyba zacznę, bo ta była świetna. Są tu dobre single "Can I Play with Madness" oraz "The Evil That Men Do", ale tego jako całości słucha się bardzo dobrze. Wiem, jestem spóźniony na imprezę.
@SceNtriC@muzykametalowa Avenged Sevenfold uwielbiam płytę City of Evil. Masa wspomnień z gimnazjum z nią związanych. Co do Trivium to Ascendancy sztos płyta. Nie wiem czy wiesz, ale Heafy zerwał struny głosowe i musiał na nowo nauczyć się śpiewać i na przykład płyta Silence in the snow to taki heavy metal na wzór Iron Maiden gdzie w ogóle nie krzyczy. Zaś kolejne albumy sztosy są, takie jak The Sin and the sentence, What the dead man say i ostatnia In The Court of the dragon.
Kolejny fun fact, Heafy wydał album jako Ibaraki pod tytułem "Rashomon" zupełnie odmienny od tego co gra z Trivium. Zaprosił do płyty między innymi Nergala i Ihsahna z Emperora. On sam ma pochodzenie japońskie.
@kalisz79@muzykametalowa zaczynał od black, teraz bardziej death niż black, więc powiedzmy black/death. Twórcą jest Polak rodem z Krakowa. No clean singing, za to dużo melodii, pędzącej perkusji.
I jeszcze mały #chwalipost z gatunku @muzykametalowa
Jak pierwszej klasy #plbm to musi być z placka :) nabytego z małym bonusem na wczorajszym koncercie.