@Toive8547
Na środku DDRki w centrum miasta? Ktoś kto to zgubił nie ma pojęcia gdzie konkretnie, bo by wrócił i zabrał także jakoś tak nie do końca chyba.
Leżało tam od wczoraj, wiem bo widziałem ale nie mogłem się zatrzymać bo za mną jechało stado ludzi i tylko kraksa by z tego była.
W tym tygodniu słuchałem dużo i wśród tych sesji były mocne przeskoki, np. pomiędzy szaleńczym grindcorem i... Postmodern Jukebox, którzy wypuścili nową płytę. Dodatkowo, wsiąknąłem znowu w kilka polecajek starych zespołów, które już wszyscy znają, a ja dopiero teraz się zachwycam. Albo i nie.
Anaal Nathrakh - zaczynamy od razu mocnym uderzeniem, bo to, co można usłyszeć u Brytyjczyków na niektórych płytach, to rzeźnia, szaleństwo, elektrowstrząsy i nie wiadomo co jeszcze. I o ile wiem, że na najnowszych płytach panowie poszli w kierunku niekoniecznie przez wszystkich akceptowany, to ja w tym tygodniu powróciłem do czasów, kiedy grali industrial black metal połączony z grindcorem i cholera wie, czym jeszcze. Co ciekawe, już kiedyś słyszałem Analne Wiatraki (tak, wiem, że ich się tak nie tłumaczy, ale tak mi się to podoba, że nie mogę się powstrzymać) i trochę mnie rozczarowały, ale czas weryfikuje pewne kwestie. Przede wszystkim polecam albumy "The Codex Necro" i "Eschaton", ale ostrzegam - to nie jest muzyka dla wszystkich. A sobie sam się dziwię, że wytrzymałem ten ładunek industrialu, bo fanem nie jestem.
Outre - bardzo ciekawy zespół i to z naszego rodzimego Krakowa. Black metal, który jest bardziej ciężkostrawny niż zwykła łupanina, przypominająca trochę Deathspell Omegę, a także islandzkie podejście do ciężkiej muzyki. To nie jest coś, czego się słucha dla hitów, ale można się wciągnąć ze względu na klimat. Warto sprawdzić.
Mysticum - przed chwilą pisałem, że nie bardzo podchodzi mi industrial black metal, a teraz będę pisał o legendach tego nurtu z Norwegii. Ściana dźwięku, agresja, przemoc, trochę "kosmosu", szczególnie na albumie "Planet Satan". Dobrze się tego słucha.
Windir, album "1184" - zauroczyłem się. Wiem, że to jeden z kanonicznych zespołów folk BM i jest tutaj trochę festyniarskich klawiszy, za którymi nie przepadam, ale ten album jest magiczny. To taki BM, w którym jest dużo melodii, które brzmią nieco "tanio", ale tak buduje to klimat, że hej. Później spróbowałem jeszcze płyty "Arntor", ale niestety, to już nie było to. Szkoda, że zespół skończył tak, jak skończył (wokalista zamarzł podczas burzy śnieżnej).
Scott Bradlee's Postmodern Jukebox - tak, jak pisałem, ten kolektyw wypuścił nową płytę, ale generalnie polecam ich twórczość, szczególnie, jeśli ktoś lubi muzykę wczesnych lat Stanów Zjednoczonych i jest zauroczony stylem Pin-Up. To drugie jest mi obojętne, ale aranżacje są świetne. Uspokajam - nie, to w ogóle nie jest metal, wręcz przeciwnie. Ale czasem trzeba zaznać też trochę innej kultury.
Swarn - agresja, przemoc, gniew, pożoga, napindalamy na całego. Tak można scharakteryzować tę deathmetalową kapelę z Estonii. W tej muzyce nie ma absolutnie nic oryginalnego, ale to, co mają robić, robią dobrze (tzn. spuszczają wpierdziel słuchaczowi). Na minus fakt, że utwory się zlewają i nie ma tutaj ani grama innowacji pomiędzy nimi, ale wynagradzają to biegłością instrumentalno-wokalną.
Kto powinien sięgnąć po Mity hebrajskie? Osoby o otwartym umyśle i skłonne do licznych rozważań. Dla osób niezaznajomionych z historią religii żydowskiej, a także i chrześcijańskiej, książka może okazać się pozornie bluźniercza, bowiem łamie wiele mitów i stereotypów. Robert Graves i Raphael Patai wykonali świetną pracę, wyjaśniając Biblię w jej szerokim kontekście kulturowym. Pozycja obowiązkowa dla kulturoznawców, religioznawców oraz osób poszukujących odmienne spojrzenie na historię, która miała ogromny wpływ na rozwój ludzkości. (Robert Graves: Mity hebrajskie. Księga Rodzaju)
"Były współpracownik NASA i twórca rakiet kosmicznych ujawnia strategie, które pozwolą ci spojrzeć na świat z zupełnie nowej perspektywy
Nauka o rakietach dowodzi, że ludzkie myślenie nie zna granic – pozwala wyobrazić sobie niewyobrażalne i rozwiązać to, co wydaje się być nierozwiązywalne. Na szczęście nie trzeba być naukowcem, żeby w swoim życiu stosować sposoby i nawyki wykorzystywane przez uczonych.(...)
W swojej przystępnej i praktycznej książce Varol ujawnia dziewięć prostych strategii z dziedziny astrofizyki i inżynierii rakietowej, których możesz użyć, aby dokonać zmian we własnym życiu. Niezależnie od tego, czy chodzi o zdobycie wymarzonej pracy, zyskanie nowych umiejętności czy stworzenie innowacyjnego produktu. (...)"- fragment blurbu
Ozan Varol "Odpal myślenie! Jak osiągnąć osobisty i zawodowy sukces. 9 prostych nawyków i strategii"
#Helldivers! A new Major Order has been received from Super Earth! We have just over 24 hours to Liberate the 3 Terminid planets, Estanu, Crimsica, and Hellmire! However, the forces on Hellmire are currently impeding on the rapid spread of Liberty to Estanu and Crimsica.
Consolidate your forces, Helldivers! Remember the beginning of Phase 4!
W tym tygodniu mało słuchałem, a jeszcze mniej mi się podobało. Ale przynajmniej zmieszczę się w jednym poście.
The Mist From The Mountains - podchodziłem trochę jak pies do jeża, ponieważ dwie rekomendacje bliskie temu zupełnie mi nie podpasowały. A tutaj, wbrew nazwie sugerującej atmosferyczną epikę, mamy rasowe BM z satysfakcjonującym wokalem i blastami. Owszem, czuć czasem tę podniosłość, ale jest ona zdecydowanie dodatkiem lub w formie przerwy między agresją lub średnimi tempami z melodiami, a nie 10-minutowym budowaniem atmosfery z fragmentem blastów. Polecam sprawdzić - ta fińska grupa wydała do tej pory tylko jeden album, ale mam nadzieję, że coś jeszcze urodzą. Mimo że innowacyjni nie są.
Aorlhac - ostatnio pisałem o tej francuskiej grupie, przesłuchałem jeszcze kilka płyt, no i... dla mnie nadzespół. Gdybym był Książulem, to powiedziałbym "muala", bo dawno nie słyszałem czegoś, co tak przyjemnie mi gra i stopniuje agresję. Nawet te utwory, które mnie nie "podrywają", nie są nudne. I może to też wada tej kapeli, że te wszystkie kawałki są bardzo do siebie podobne, ale jeśli są tak dobre, to dla mnie może tak być.
Darkthrone, album "Hate Them" - ostatnio m.in. tę płytę polecał @deep i rzeczywiście, to jedna z fajniejszych rzeczy, które słyszałem od norweskich legend. Niby to samo, co zawsze, niby podobne, ale jednak każdy utwór jest inny, ma nieco inny rytm i jest to lepiej nagrane niż to, z czym zwykle kojarzy się DT. Dobre, dobre.
Split Wormwitch oraz Sadistic Ritual - ja akurat przesłuchałem tylko ten pierwszy zespół, gdyż to ten słyszałem jakiś czas temu i chciałem miec na niego oko. Jest to black pomieszany z thrashem i crustem (ale nadal nie umiem zdefiniować crusta mimo Waszych prób, przykro mi). Szybkie, wysokie gitary, dobrze uwypuklony wokal. Po prostu jechanka, choć nie taka bezmyślna i z zakrętami.
Tymczasem niepostrzeżenie minęło 30 lat od wydania mojego ulubionego materiału Cathedral - "Statik Majik", zawierającego wspaniały blend nawiedzonego doomu, upalonego kosmosu i szczyptę funku xD Kocham. @muzykametalowa
Aj zamuliłem, że wczoraj nie kupiłem na sklepie Fallen Temple limitowanego d0 300 sztuk kolorowego winyla najnowszego albumu Blaze Of Perdition "Upharsin".
No ale zamówiłem w innym kolorze, limitowany do 500 sztuk + limitowany kolorowy winyl jazzowej polskiej grupy EABS "Reflections Of Purple Sun".
Zacne uzupełnienie kolekcji o dwie pozycje z tych trudniej dostępnych. Nie zapraszam do dyskusji ;) o lepszych i gorszych okresach tego zespołu, bo odkąd go poznałem, gdzieś między Icon a Draconian, jestem niereformowalnym fanem po całości. @muzykametalowa#paradiselost