Moje największe odkrycie muzyczne tego roku to niewątpliwie Megaton Sword. Nie wiedziałem, że potrzebuję w moim życiu połączenia Manowar i Dream Theater, ale jesteśmy w tym miejscu i nic z tym już nie zrobię. Panowie zabierają słuchaczy od najbrudniejszego riffu do ballady Eltona Johna w 30 sekund. Majstersztyk kiczu, prosto od serca.
Powiem Wam, że Dark Tower rozkręca się powoli. Pierwszy tom był spoko, drugi lepszy, ale kolejne 2 tomy już są naprawdę niezłe. Na razie skończyłem 4 tom i teraz już się fajnie rozkręciło :) Zaczynam tom 4.5.
W poszukiwaniu inspiracji pisarskich często wybieram się na spacer z aparatem. Oto dzisiejsze "zdobycze". Niby nic, ale - moim zdaniem - warto było uchwycić tę grę światła.
W tym tygodniu, choć przesłuchałem niewiele, pojawiło się wiele dobra. Zwłaszcza dzisiaj, gdyż okazało się, że kilka bardzo zacnych zespołów wydało swoje nowe albumy i można coś o nich napisać. Ale po kolei.
Helleruin, album "War Upon Man" - po usłyszeniu znakomitego "Devils, Death and Dark Arts" stwierdziłem, że bliżej zapoznam się z dokonaniami tego jednoosobowego holenderskiego projektu, mimo że ostrzegano mnie, że to nie było to. Ale nie jest tak źle - w "War Upon Man" jest klimat, w miarę wyrównany poziom i dobrze to siedzi na słuchawkach. Warto sprawdzić, jeśli szukacie dobrego, ale nie jakiegoś podziemnego black metalu.
Dorothy, album "The Way" - natknąłem się na tę piosenkarkę (lub cały zespół, w zależności jak patrzeć) całkiem niedawno (mimo że aktywna jest od wielu lat), a równie niedawno wydała ten album. Zupełnie nie jest to metal, ale ponieważ muzykę rockową również bardzo lubię, to mogę to polecić - bywa energicznie, czasem lekko popowo w tym sensie, że ten rock "wchodzi", a czasem nawet dość sentymentalnie. Fajna mieszkanka, którą warto spróbować, jeśli narzekacie na to, że ten gatunek muzyki dzisiaj podupadł. Nie podupadł, spokojnie.
Whitechapel, album "Hymns in Dissonance" - bardzo dobra, mięsista płyta. Nie byłem nigdy fanem Whitechapela, byli dla mnie jednym z wielu deathcore'owych zespołów, ale tutaj naprawdę zrobili dobrą robotę i czuć moc w potężnych wokalu (głównie korzystającym z niższych częstotliwości), instrumentarium. Nawet, gdy są spowolnienia, to to wszystko jest tak "potężnie napędzone", że aż się czeka na ciąg dalszy.
Infernal Flame, album "The Grave" - rewelacyjny debiut warszawskiego zespołu death/blackmetalowego. Pierwsze moje skojarzenia to Hate i bardziej agresywne czasy Behemotha. Wokal może nie jest aż tak potężny, jak u obu Adamów, ale dobrze się komponuje z muzyką, jest soczysty, a sama muzyka to po prostu parcie do przodu czołgiem. Warto obserwować, dać szansę, zwłaszcza, że zostało to dobrze wyprodukowane.
Dzięki tej części zrozumiałem fenomen tej serii. Widzę, że opinie są różne, ale według mnie drugi tom jest dużo lepszy niż pierwszy, świetnie kończy tę dylogię i Simmons zbliżył się do ideału mojego wyobrażenia sci-fi. 10-tki nie ma, ale było bardzo, bardzo blisko.
Okej, krzat jako idea nie jest złym rozwiązaniem, podobnie jak kilka innych pomysłów, ale... o to "gdyby" właśnie chodzi. Krasnoludy tak się u nas zadomowiły już za czasów Łozińskiego, że próba tworzenia nowej wersji tłumaczenia "dwarf" jest działaniem na siłę, niepotrzebnym.
To m.in. miałem na myśli pisząc o gwiazdorzeniu tłumacza. Dla tych "krzatów" nie ma uzasadnienia, że byłyby lepsze, bardziej zgodne z oryginalnym zamysłem Tolkien, że coś by wnosiło to do przekładu.
Inna sprawa, że dziś owe "krzaty" przyjmuje sie nieco lepiej niż kiedyś prawdopodobnie z dwóch powodów:
bardziej "(pra)słowiańskiego" brzmienia, chodzi o zbitkę "krz".
osłuchania i oczytania się słowa "krasnoludy", które dosyć szybko się przyjęło i przestało być egzotyczno-słowiańskie.
Nareszcie jakies informacje (przecieki) na temat przyszlosci #siuhy.ego - ma trafic jako nowy kapitan #TeamLiquid, gdzie bedzie drugim Polakiem, obok #ultimate.a
@esport a do tego #TeamLiquid wlasnie zwolnilo poprzedniego trenera, a #kuben wrzucil instastory jak zwiedza sobie Nowy Jork.... aaaaaaaaa, hype over 9000 !!! 🤩 #CS2#esport