"Ponad 1,2 mln razy wypożyczono katowickie rowery miejskie w ciągu dziewięciu poprzednich lat!
Najpopularniejszą stacją okazała się ta na katowickim Rynku - z ponad 143 tys. wypożyczeń!
To ogromny sukces, który świadczy o rosnącej popularności ekologicznego środka transportu w naszym mieście. 💚
System "City by bike" działał w Katowicach od 2015 r. i stale się rozwijał, przyciągając coraz więcej użytkowników. Ale teraz przyszedł czas na kolejny krok w rozwoju miejskiej infrastruktury rowerowej!
Oto co nowego: system "City by bike" zostanie zastąpiony przez nowoczesny system roweru metropolitalnego - Metrorower, który jest największym w Polsce i trzecim największym w Europie systemem wypożyczalni."
@nomadbynature a u mnie wlasnie sie okazalo, ze w stacji juz stoja rowery - moze mi sie wydawalo, ze kiedys ta stacja byla wieksza, w kazdym razie - wczesnie ten sezon zaczeli w tym roku :D
I really like these panniers, though I'm glad that I found a quicker way of managing the shoulder carry strap than the rather daft built-in things #BikeTooter@fedibikes@cycling
@kim@achadwick@cycling I keep it closed using the strap that comes over the top from the back, and have also used the drybag method. The front hook is just there to add tension to the longer strap -- in all my years, I've never had a problem with the strap getting particularly muddy, unless I'm also getting muddy anyway. But different use cases, maybe?
@ravenbait@achadwick@cycling Recumbent low-rider racks put the front panniers in splatter range of the front wheel, while the rider stays high and dry. Of course, the great thing about Ortliebs is you can just run them under the tap.
The over-the-top strap is incredibly useful for overloading the pannier gracefully, dangling random things from, or crossing over with the pannier on the other side for additional security, and I do miss it on my flap-closure Altura panniers (which got relegated to shopping duty when I discovered they were being eaten by the disc brake on my tourer).
Dzisiaj moje polecajki (i niepolecajki) muzyczne będą krótkie, bo dokończyłem playlistę "do przesłuchania" i pod koniec nie było aż tak dobrze.
EDIT: Właśnie skończyłem pisać - nie są takie krótkie.
Kill the Client - nieistniejący już grindcore z USA, który robi to, co ma robić. Jest mocno, jest szybko, a nazwa pewnie odzwierciedla powody, dla których panowie nie chcieli pracować na etacie. Można sprawdzić - nie spodziewajcie się cudów, ale przyjemnie atakuje uszy.
Ferment - być może pamiętacie, jak pisałem o Porońcu. O ile się nie mylę, Ferment to inny zespół tego samego składu i jest to bardzo dobry i satysfakcjonujący black metal, które warto dać szansę. To trochę ten typ, w którym muzyka swoje, a wokal swoje, tzn. wiadomo, że one się wiążą, ale warstwa głosowa przypomina bardziej krzyk rozpaczy przy okazji warstwy instrumentalnej. To nie jest wada (poza tym pewnie opowiadam głupoty), a wręcz buduje klimat. Warto sprawdzić - jest szybko, potępieńczo, ale dużo tutaj równowagi i klimatu beznadziejności.
Dodsrit - mam wrażenie, że pisałem już kiedyś o tym blackmetalowym (wg Metallum to black metal/crust) zespole ze Szwecji. Utwory są długie i przede wszystkim chodzi tutaj o nasiąknięcie klimatem. Tempo zdecydowanie nie jest najszybsze i są nawet solówki oraz melodyjne riffy. To nie znaczy, że nie ma tutaj tempa, ale na pewno nie są to co chwilę blasty. Wokal nieco wycofany, kompletnie niezrozumiały, ale satysfakcjonujący i czuć, że wokalista chce wypluć płuca.
Dark Oath - melodyjny symfoniczny death metal z Portugalii z kobiecym wokalem. Dobrze się tego słucha od strony instrumentalnej - faktycznie czuć tę podniosłość (tym najbardziej zwraca uwagę ten zespół), poszczególne dźwięki gitary i jest całkiem szybko. Trochę nie pasuje mi tutaj właśnie rzeczony głos, ale to raczej kwestia osobistej preferencji dużo niższego i niezrozumiałego wokalu.
@Ascendor: Woah, das kannte ich noch nicht. Schade, dass es das nicht in meinen üblichen Reifengrößen (16" am Brompton, 20" auf den Liegerad-Vorderrädern — 26" hinten könnte passen) gibt. Vor allem auf dem Brompton hätte mir das vermutlich vor ein paar Jahren den Kauf eines zweiten Bromptons erspart.
Przez długi czas nie chciałam pisać tego tekstu. Myślałam sobie: a może to ja jestem stara, może już nie umiem się bawić, albo nie mam (nigdy nie miałam?) w sobie duszy TRU rock’n’rollowca /metalowca /metalcore’owca/inne, niepotrzebne skreślić. Przychodzi jednak taki moment, kiedy tego typu obawy schodzą na dalszy plan. Dla mnie tym momentem było zbieranie szkła na koncercie, gdy za plecami buzowało mi pogo. A potem przejście z tulipanem z butelki przez bardzo zbity tłum do baru, żeby ją wyrzucić.
Gwoli wyjaśnienia: butelka nie była moja, ale ja ją (niechcący) stłukłam, więc trochę się poczułam odpowiedzialna. Zresztą potem tego szkła stłukło się więcej.
To była właśnie ta chwila, gdy stwierdziłam, że chyba jednak to nie chodzi o mój brak duszy tru.
Słuchajcie, drodzy koncertowi ludzie, ja wiem, że ostatnie, o czym chce się myśleć w trakcie zabawy to odpowiedzialność. Karnawał, rock’n’roll, hulaj dusza piekła nie ma i napie_ _ _lać… Serio, wszystko rozumiem, sama też lubię, choć chęci w tym więcej niż sił. Mimo wszystko jednak pewne rzeczy są po prostu nieprzyjazne dla otoczenia lub po prostu niebezpieczne. Wydaje mi się to tak oczywiste, że aż głupio mi marnować na to klawiaturę, ale widzę, że wcale tak nie jest. Widzę to na koncertach, na których sama bywam, w relacjach z koncertów, na których chciałabym być, oraz ogólnie czytając różne media okołotematyczne (nie tylko z Polski – problem* wydaje się globalny, co tylko mnie bardziej martwi).
I dlatego dziś zostaję panią marudą, pogromczynią uśmiechów dzieci i będę wam mówić, jak macie się bawić. Proszę, oto lista. Spisałam ją głównie pod kątem koncertów metalowo-rockowych, stąd sporo punktów o BHP pogo (ang. moshing**), ale myślę, że część zasad jest… nieco bardziej uniwersalna.
Nie palić prawdziwych papierosów/skrętów w sali koncertowej. To wciąż ogień, w tłumie można kogoś przypalić, poza tym ej, to śmierdzi.
Niby oczywiste? Tak, ale w grudniu byłam świadkiem, że nie***.
@dancingindystopia
Pewnie ze dwadzieścia lat temu oglądałem, prawie na pewno na antenie Viva Zwei, koncert Foo Fighters, gdzie przy plumkaniu linii melodycznej do for all the cows, Grohl mówi coś w stylu:
If you see someone who has fallen down you've got to fuckin' pick'em up, if you see someone who needs help you've got to fuckin' pick'em up and help. Rock'n'roll isn't fucking worth of getting your neck broken.
Pamiętam i stosuje się do tej rady, do teraz.
@dancingindystopia@muzykametalowa@postpunk
Mnie głównie przeszkadza przesadzona głośność. Zatyczki do uszu? Po co więc iść na koncert?
O szkle i tańcach pogo nie wspominam.
@ssamulczyk@cycling@rower Oh man… still jealous because I have this year not workout out in the gym on the 24th and neither will on the 31st. Being inactive is shit. 😪
Seit ein paar Tagen hat meine Schaltung nicht mehr richtig funktioniert. Heute bin ich dazu gekommen mir das anzuschauen... Und nun ja, WTF. Was ist falsch mit den Menschen? @bikes@mastobikes_de
@Ascendor@mschfr@bikes@mastobikes_de Eine gewisse Kreativität kann man nicht abstreiten, gut das Derjenige die Finger von der Bremsanlage gelassen hat. Wen hast du denn geärgert?
@maciek33 fajnie. Może nie 10/10, bo (choć nie było żadnych wpadek wykonawczych) miałem wrażenie, że ten czteroosobowy skład nie jest jeszcze w pełni ograny (najwięcej "chemii" muzycznej było - co oczywiste - czuć między Sorhem i Vitorem). Był jeden nowy numer (dość przebojowy, taki trochę satyriconowski ;) - zaraz wrzucę krótkie video), ale - siłą rzeczy - koncert relatywnie krótki (ok. 40 minut, bez bisu). Natomiast "momenty były", noga tupała, głowa lekko się kiwała xd. W niedzielę @muzykametalowa
@maciek33 ja ich nie słucham "od do" (choć poznawałem kolejne płyty w zasadzie na bieżąco), tylko od czasu do czasu sprawdzam, co tam u nich i czasem mi wejdzie, a czasem (częściej) w ogóle nie :D @muzykametalowa
Ciągle słyszę, że do pracy nie da się rowerem, bo trzeba na sportowo, bo prysznic potrzebny etc. Tysiące holendrów chyba o tym nie wie ;)
My też. Dziś pół formalnie, było tak.
Jedynie rękawiczki zdradzają. Strój dobieram do celu podróży, nie środka transportu. #rower#commuters#commuting@rower
@QRSS_Test@ssamulczyk@rower@cycling Yes it can be boring sweaty stuff, but joining a team and doing things like races, being part of the ZRL and doing weekly team time trials can make it more interesting, as the social elements as well as competitive aspects come into play.
EG - I'm a d grade rider, yesterday I raced, broke away, was joined by 1 other, played some cat and mouse with them and the group behind, and then had to sprint to win. The kind of stuff you watch professionals do on TV. Doing it as a slow, diesel engined 50+yo rider who would be never dare race in the real world makes it fun and interesting.
@MrAndrewD Oh, I understand what people get from that. I’m not looking for racing, I’m just obsessed with doing my daily kilometres, because it makes me feel better about myself. I try to ride outside whenever I can, but when it’s -5°C and raining - not so much…🤷🏻♂️ @QRSS_Test@rower@cycling
Słucham sobie właśnie płyty Eternal Rot "Moribound" i zastanawia mnie proces powstawania lub "produkowania" z siebie tego wokalu. Bo o ile muzyka mnie nie porywa, to tym growlem jestem autentycznie zafascynowany.
@mr_glitch Mimo wszystko zupełnie inny nurt i ciężar wokalu i tylko nazwa podobna :) Ale przyznaję, że nie bardzo mam jak to teraz analizować, bo #RugbyWorldCup się zaczyna :P
@SceNtriC Jak będziesz się chciał pobawić (byle nie przy ludziach xD), to możesz zacząć od "looo", tylko musisz mięśnie brzucha spiąć i coś jakby mostek językiem do dołu zrobić. Wygląda pewnie inaczej niż czuć. Jęzor w górę do podniebienia to bardziej w kierunku środkowych rejestrów.