Po “Clean Architecture” Roberta C. Martina sięgnąłem z powodów zawodowych - pracuję obecnie przy przepisywaniu aplikacji w Pythonie zgodnie z założeniami tej architektury i uznałem, że warto lepiej zrozumieć, na czym ona właściwie polega.
Lubicie opowiadania z Cherlockiem Holmesem w roli głównej?
W lipcu mija 95 rocznica śmierci sir Artura Conana Doyle'a, twórcy tej postaci. #ksiazki@ksiazki@ksiazki#kryminal
@ewsal13@ksiazki@ksiazki dawniej uwielbiałam, ale potem przerzudziłam się na Agathę Christie. Fascynacja nią przetrwała, a Do Sherlocka próbowałam ostatnio wrócić i kurczę, Pies Baskervillów był mocno taki sobie. Będę czytać dalej, zobaczymy, czy kolejne opowiadania się bronią :)
@kasika@ksiazki@ksiazki ja planuję wrócić do czytania opowiadań, bo kiedyś miałam efekt "wow", chociaż na razie jakoś trzyma mnie film. A Christe też lubię, chociaż głównie filmowo. David Suchet w roli Poirota to jest mistrzowsko absolutne.
Ja bym opowiadania z Sherlockiem określił dziś chyba jako nieco "sztywniackie" i nieco "przegadane". Wydaje mi się też, że świat wykreowany przez Doyle'a zestarzał się trochę gorzej niż Christie nawet jeśli pominąć te 30-40 lat różnicy pomiędzy nimi.
@mason@ewsal13@ksiazki@ksiazki po prostu mało tam jest tego świata, dużo gadania, tak jak mówisz, i te rozwiązania są też z dupy. Jak ogarnęłam, co robił Sherlock w Psie Baskervillów to byłam taka trochę zniesmaczona. Deus ex machina kurde ;D
@mason@kasika@ksiazki@ksiazki taak, gadania jest dużo. I czasami te "o tak właśnie było, panie przestępco" są trochę dziwne - w sensie niby logiczne, ale jak się spróbuje wrócić po tych śladach, to jest problem. ;)
@kasika@mason@ksiazki@ksiazki może coś źle pamiętam, ale wydaje mi się, że w Psie właśnie jest jest tego deus ex... psina? ;) najwięcej. Np to ze wstęgą-żmiją (nie pamiętam tytułu_ na moje miało więcej logiki.
@ewsal13@mason@ksiazki@ksiazki no w Psie to, co robi Sherlock przez większość fabuły, a co okazuje się na końcu, jest dla mnie właśnie takim trochę pójściem na skróty. Ale może faktycznie w kolejnych jest lepiej. Bo skądś ta legenda przecież musiała się wyłonić ;D
@kasika@mason@ksiazki@ksiazki dobre pytanie... Ja czytałam w dwóch tłumaczeniach na dwa języki i w obu brzmi dobrze. Tylko po prostu chyba ten nieszczęsny pies jest źle przemyślany...
Po dwunastą część przygód Jamesa Bonda sięgnąłem długo po przeczytaniu poprzedniej, ponieważ “You Only Live Twice” Iana Fleminga to strasznie trudno dostępna książka. Na szczęście udało mi się wygrzebać z sieci anglojęzyczny ebook i mogłem przystąpić do lektury.
Facebook przypomniał mi wczoraj, że pięć lat temu porwałam się na tłumaczenie Oscara Wilde'a 🤭 a konkretniej jego opowiadania (z domeny publicznej, oczywiście) 🌹Słowik i róża🌹. Wtedy jeszcze pisałam, że szlifuję sobie umiejętności, że fajnie by było kiedyś tłumaczyć książki, coś tam coś tam, a teraz? Teraz usycham w oczekiwaniu na odpowiedź wydawnictwa, czy akceptują mój przekład (już trzeci!) 🥲
Nie wiem, czy tłumaczenie "Słowika i róży' jest dobre, ale idea wyjściowa, jak je zrobić, jest IMO zajebista.
Z mini-posłowia:
"Najbardziej uderzyło mnie wyraźne upłciowienie natury, jakie wprowadził Wilde. W Słowiku i róży żaden krzew i żadne zwierzę nie jest przedmiotem, wszystko ma swoją płeć i osobowość. [...] I o ile wydało mi się, że w większości przypadków nie ma to aż takiego znaczenia, o tyle od pierwszej lektury opowiadania poczułam, że tytułowy słowik MUSI pozostać dziewczyną. To nie przypadek, że Wilde przedstawił ją właśnie w ten sposób. Los ptaszyny z baśni Anglika symbolicznie odzwierciedla przemoc i gwałt zadawany słabszym osobom w "romantycznych" relacjach. Co więcej, może też stanowić alegorię szkodliwego stereotypu kobiecości jako – często bezsensownego – poświęcania się dla innych. [...]".
Co ciekawe, o ile na początku to tłumaczenie miało odbiór w stylu #nikogo, to od jakiegoś roku? Dwóch? Widzę, że coraz więcej osób wchodzi na bloga, żeby je przeczytać. Obecnie jest to czwarty najbardziej czytany u mnie tekst! Chyba wygrałam w loterii SEO, bo jak sprawdziłam w google incognito, wyskakuje na drugim miejscu tuż po Wolnych Lekturach 👀 No cóż... Trochę jestem ciekawa, jaki jest potem odbiór, nie ukrywam, ale też boję się wiedzieć, heh.
Dietetyką zainteresowałem się dawno temu, gdy zaczynałem biegać. Wiedzę zdobywałem z różnych źródeł, jednak nigdy nie czytałem żadnej książki na ten temat. To zmieniło się niedawno - gdy skończyłem lekturę “Jedz normalnie. Osiągaj więcej” Arkadiusza Matrasa, znanego z Dietetyki #NieNaŻarty.
Ichiro Kishimi, Fumitake Koga - Odwaga bycia nielubianym
“Odwaga bycia nielubianym” to kolejna z książek, po które sięgnąłem przypadkiem. Nie pamiętam już nawet, skąd się wzięła na moim czytniku. O czym jest? Autorzy - Ichiro Kishimi i Fumitake Koga - przybliżają tu psychologię indywidualną Adlera. Czy robią to przekonująco?
Tak jak przypadkiem zacząłem czytać książkę o darknecie, tak też niemal równocześnie sięgnąłem po książkę o łańcuchu bloków. To “Blockchain. Przewodnik po technologii łańcucha bloków”, której autorami są Lorne Lantz i Daniel Cawrey.
Po “Króla darknetu” Nicka Biltona sięgnąłem przypadkiem, choć tematyka prywatności w internecie czy sieci Tor od dawna mnie interesuje. No i dopiero w toku czytania dowiedziałem się, że Ross Ulbricht - tytułowy “król” - został w tym roku ułaskawiony z kary dożywocia.
Opowiada, wyjaśnia, weryfikuje i oburza – tak w skrócie można opisać reportaż “Kamienie musiały polecieć. Wymazywana przeszłość Podlasia”, którego autorką jest Aneta Prymaka-Oniszk. Ta oparta na historii jednej rodziny książka jest przystępnym zarysem historii Podlasia.
W chwili, gdy piszę te słowa, średnia ocen powieści Muzyka dla duchów na portalu LubimyCzytać wynosi zaledwie 5,7/10 gwiazdek. Oczywiście, przy zawrotnej liczbie ocen (trzy!) niewiele to jeszcze znaczy, ale i tak może się to wydać nieco zaskakujące, gdy się porówna to choćby ze średnią Goodreads (3,49/5 gwiazdek). Poza tym powieść An Yu jest zwyczajnie tekstem o wysokiej jakości, więc poczucie adekwatności powinno tym bardziej rosnąć…
…ale mimo wszystko wcale nie jestem zaskoczona tymi niskimi ocenami.
Powtórzę i podkreślę: zupełnie nie odzwierciedlają one jakości książki. Język duetu An Yu (autorki) i Karoliny Iwaszkiewicz (przekład) przepięknie rozkwita w słowach i zabiera osoby czytelnicze w duszny świat rodem z tych mniej przyjemnych snów, z niezwykłą płynnością. Zaangażowałam się w fabułę na tyle, że przeczytałam powieść w jedno popołudnie – a to wcale nie zdarza się ostatnio często!
Tylko że... [CHAMSKI CLIFFHANGER]
Ciąg dalszy na Whosome @whosome.bsky.social@bsky.brid.gy ☺️
@dancingindystopia dzięki za recenzję - zachęciłaś! sięgnę po An Yu. ta recenzja, to miła odmiana dla zachwytów nad makulaturą.. @whosome.bsky.social@bsky.brid.gy @ksiazki @ksiazki
26.06 planuję rozdanie swojej najnowszej książki.
Do zgarnięcia Obce miasto z imienną dedykacją!
Szczegóły pojawią się na blogu i pintereście - zaglądajcie!
26.06, z samego rana! @ksiazki@ksiazki