Jaki kraj taki pirat. Mistrz MBA, zarządza, w radach nadzorczych zasiada i zarządach też NGO tajemnymi, “społecznik”. Okazuje się, że niektórzy posłowie Konfederacji są lobbystami rządu chińskiego a tu Pan jest lobbystą Polskiego Holdingu Nieruchomości. Nic nadzwyczajnego, taki mamy klimat. Wiele innych osób poselskich, tylko lepiej się kryje.
Uznawanie odmowy głosu to też problem, ale chyba mniejszy od tego, że w systemie parlamentarnym nie można w żaden realny sposób wpłynąć na decyzje wybranej osoby przez 4 lata. Detale w postaci rodzaju ordynacji itp są też mało istotne.
A tbh jak kiedyś czytałam o różnych ordynacjach wyborczych i ich implikacjach to model d’Hontda jest chyba najmniej przypałowy ze wszystkich – cała reszta rodzi jeszcze gorsze patologie. Brakuje mi tylko zniesienia progu wyborczego, tęsknię do Sejmu z lat 90. który nie umiał się dogadać w dosłownie żadnej sprawie.
Widzę że zamieszczanie zaimków w ksywie naprawdę nie ma sensu, bo nawet wtedy wszyscy mnie misgenderują, ale trudno, przywykłam.
Demokracja jest wtedy, kiedy ty jako człowiek możesz wpływać i decydować o swoim otoczeniu oraz o wspólnych sprawach na każdym możliwym etapie i w każdym możliwym momencie - możesz zarówno dla swojej wygody powoływać coś w rodzaju władzy czy reprezentacji tak samo łatwo, jak później ową władzę lub reprezentację całkiem odwoływać. I to odwoływać w sensie dosłownym, nie tylko zamieniać na inną.
To fajnie brzmi, ale gdyby tak każdy każdego mógł odwoływać, to odwołań byłoby chyba więcej, niż powołań. Nie widzę tutaj korzyści, wręcz dużą niestabilność.
Stabilność zapewnia pewna wspólnota interesów, która musi się porozumieć, żeby dojść do jakiejś konkluzji. Kiedy ludzie zauważają, że nie ma lidera który odwali za nich robotę, z reguły w końcu sami się za nią zabierają, tylko początkowo płaczą, że chcą zrzucić na kogoś odpowiedzialność. Ale jeśli nawet to zrobią, to musi to być zrealizowane w modelu, w którym twój mandat znaczy tylko tyle, ile masz realnego poparcia a grupie. Istnienie jakichkolwiek instrumentów (prawnych, przymusowych itp) gwarantujących ci utrzymanie się u władzy to zaproszenie od nadużyć. Efekty widzimy na co dzień.
Poza tym nie można wszystkiego tłumaczyć stabilnością. Faszyzm jest najbardziej stabilny i bezpieczny, co nie oznacza że mamy poświęcać wolność w zamian za stabilność. Jasne że anarchistyczna wizja społeczna nie daje łatwych odpowiedzi, bo nie istnieje coś takiego jak dobry i uniwersalny blueprint na każdą możliwą sytuację - demokracja i wolność wymagają dość intensywnych starć rozmaitych modeli ze sobą, żeby można było w drodze praktyki społecznej ustalić najbardziej optymalne rozwiązanie dla danego miejsca w danym czasie.
Idzie o to, żeby te rozwiązania pochodziły od samych zainteresowanych, jak to mówi socjologia,* aktorów społecznych*. W obecnym systemie zostały one nam narzucone przez porządki związane z państwem narodowym, a wcześniej władzą feudalną i królewską, nie są wynikiem jakichś “umów społecznych”. Dowodem na to jest choćby fakt, że nie możemy tych umów renegocjować.
Mam Siałomi i nie mam z nim większych problemów. Jeśli chodzi o prywatność to nie martwię się istotnie bardziej niż gdybym miał samsunga, Mi się nie chce bawić w customowe OS bo nie każde urządzenie jest wspierane, a ja sobię cenię dobry stosunek cena-jakość czyli raczej nie będą to flagowce.
Minusy na siałomi to bloatware, natomiast doszły mnie słuchy że zachodnie marki nie mają go istotnie mniej.
Minusy na siałomi to bloatware, natomiast doszły mnie słuchy że zachodnie marki nie mają go istotnie mniej.
z tym się zgodzić nie mogę, jedyną zachodnią marką, która dorównuje w ilości bloatwaru do xiaomi, czy innych oppo i vivo, to Samsung (tak, wliczam Koreę, tak samo Japonię, do krajów Zachodu). nawet Apple ma mniej zawalony system
a, no widzisz, dla mnie Samsung to “default zachodni telefon” :) Po Apple akurat bym się spodziewał ich bloatware i “bloatware” tylko gustowniej zrobionego. Na moim chińczyku nie jest aż tak źle, ale może jestem już na etapie akceptacji i przestałem zauważać, ew. zmieniło się na gorsze odkąd mam ten telefon.
Lasrówki klasy Xerox albo KonicaMinolta. Są droższe do zakupu, ale istotnie oszczędza się na tuszu i nerwach. Atramentowe, szczególnie najtańsze drenują człowieka kosztami użytkowania i awaryjnością.
Jeśli mówisz o elektro-śmieciach marek krzak z francuskiego hipermarketu to nie są warte nawet tak niskich cen — lepiej kupić używane urządzenie z lepszymi parametrami w tym samym budżecie.
Natomiast jeżeli pytasz o urządzenia bardziej uznawanych marek, to powiem, że to zależy:
Jeśli jesteś poweruserem, który i tak sobie zainstaluje własny system (LineageOS itp) i interesuje go jedynie specyfikacja, jakość wykonania i cena — to takie urządzenia są bezbłędnym wyborem.
Natomiast jeśli jesteś userem, który chce telefon wyciągnąć z kartonika i go używać, to ja bym nie decydował się na takie urządzenie: wersje Androida używane przez producentów tego typu są niestabilne, pełne reklam i bloatwaru, rzadko aktualizowane i robią problemy ze wszystkim dla użytkownika z rynku europejskiego.
zapytajszmer
Najnowsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.