Sfrustrowany dotychczasowym łączem zacząłem szukać jakieś alternatywy i to jest jakiś dramat. Bez wydawania setek miesięcznie na łącze przewidziane dla firm niemalże wyłączną opcją jest zgodzić się, żeby jakaś mniejsza lub większa korporacja trzymała w domu urządzenie będące w stanie skanować wszystko co się w nim porusza…
Nie zajrzę teraz, ale o ile pamiętam, to w lokalnym DHCP bramą jest mój router, który z kolei “po drugiej stronie” występuje jako klient DHCP providera. Na moim routerze mam ustawiony bezpieczny DNS i VPN (np. Mullvad) więc sieć providera jest dla mnie przeźroczysta.
a successful campaign for Router Freedom in Germany that resulted in the adoption of a law obliging all German ISPs to enable new clients to use alternative modems and routers to connect to the internet
Czyli nie tyle, że możesz podpiąć własny router za obowiązkowym routero-modemo-access-pointem od ISP (który możesz przełączyć w tryb bridge żeby funkcjonował tylko jako modem) jak to jest w Polsce , tylko możesz kupić swój własny oddzielny modem, podpiąć go do własnego routera itd.
Patrz …vodafonekabelforum.de/…/Einsetzbare_freie_Endger… - to lista urządzeń które możesz kupić sam które wspiera niemiecki Vodafone - tj. nie musisz korzystać z tego co daje ci operator. Na samej górze są dwa czysto kablowe i na samym dole jest Technicolor TC4400 który jest najprostszm w świecie modemem, bez żadnych funkcji WiFi.
W Vectrze jest o tyle fajnie, że nie tylko pozwalają na podpięcie własnego routera (tryb bridge), ale w specjlanym trybie “open” (ustawiany z poziomu webui Vectry) podają też hasło do wydawanego przez nich urządzenia. Można tam sprawdzać statusy DOCSIS itd. Jak widzę że internet nawala to wchodzę w 192.168.100.1 i mogę sprawdzić czy modem nie stracił połączenia z ISP. Całkiem fajne, bo widać w logach jak jest negocjowane połączenie itd.
Problem wcale nie w samym fejsbuku. Ten ukaz jest po to, żeby żadna jednostka LP nie uchylała się od konieczności siania propagandy. Rozpoczęli teraz kolejną gównoakcję medialną i, co oczywiste, chcą być obecni na portalu na którym zbiera się wciąż najlepsze zasięgi dla ich bełkotu.
Z wnioskiem formalnym: domyślny niebieski kolor URL na czarnym tle nie jest czytelny. I ciemnoszare logo na czarnym tle też nie za bardzo, ale tego nie muszę próbować czytać.
Dzięki. Przeczytałem jak już dałem radę iiiii… Trochę nie wiem co myśleć. W kwestiach “jak przekonać ludzi” się pewnie zgodzę. Ale jak to w smolnecie, bardziej mnie interesuje jak przekonać siebie i co z tego mam, czy tam ma osoba podobna do mnie. Bo nie wierzę, że wszystkich przekonamy i szczerze to mi się nie wydaje, żebyśmy chcieli wszystkich przekonać.
Smol jest super, lubię smol. Ale żeby te smol społeczności działały, to mogę uczestniczyć w trzech, może pięciu - a ja mam naprawdę dużo czasu. Z zaangażowaniem na poziomie np. mojego na szmerze, czy nie daj boże mojego na lemmy.radio wcale się nie czuję członkiem społeczności (ba, na lemmy.radio chyba mi się ciągle nie chciało założyć konta).
I teraz się zastanawiam, czy jak i tak z tych proponowanych milionów instancji o np. uprawianiu marchwii czy hobby horse mnie zainteresuje z tysiąc, a o pięciu będę pamiętał, to to jest dobrze? Zwłaszcza w świecie postRSSowym, kiedy naprawdę nie mam jak tym całym bajzlem zarządzać, nawet jakby się federował do jednego miejsca. Fedi mi raczej nie zaproponuje algorytmu, który sam będzie wiedział co chcę biorąc pod uwagę jaki sos do kebaba wybrałem 3 tygodnie temu (i dobrze). Ale też nie zapowiada się, żeby mi zaproponowało działające kategorie i wygodną możliwość łączenia i rozdzielania różnych społeczności w katalogi i podkatalogi feedów.
Jakimś case study niech tu będzie mobilizon.pl. Eventów tyle, co kot napłakał, ale za to nie ma np. crawlera do importu. A na jednym centralniejszym mobilizonie mógłbym i tak przefiltrować eventy dla mojego miasta. Niby fajnie, że jest polska instancja, pewnie nikt by nigdy w życiu nie wszedł na .fr, żeby się dowiedzieć co się dzieje w Wałbrzychu. Z drugiej strony możliwość powiedzenia komuś “hej jest jakaś taka strona fajna” wymaga, żeby byli na niej ludzie, bo inaczej fajna nie będzie. Jak każdy sobie założy swoje, to boję się, że szybko wyrobimy sobie opinię miasta duchów - bo 3 na 5 hipesrspecyficznych smol miejsc są zwyczajnie puste i nieżywe.
Hej :) Po pierwsze, dzięki za przeczytanie moich przemyśleń, jestem trochę w sumie zaskoczony tym do ilu osób to dotarło i ile innych lemmisiów postanowiło się odnieść heh Po drugie, dzięki za konstruktywne uwagi! Tak na szybko odpowiem:
Bo nie wierzę, że wszystkich przekonamy i szczerze to mi się nie wydaje, żebyśmy chcieli wszystkich przekonać.
Pewnie że nie, prawdę mówiąc to uważam że jako fedi nie jesteśmy na to gotowi logistycznie i moderacyjnie - przykład Bluskaja, odkąd się zaczął wielki exodus twitterowców, to coraz mniej i rzadziej tam zaglądam, bo mam zalew różnych uspolowych prodemokratów z naprawdę idiotycznymi tejkami, i sporo osób które są po prostu z kopa toksyczne, a prawdę mówiąc w tym momencie mojego życia szkoda mi energii żeby się z nimi kopać, a mój guzik do blokowania też już się zmęczył.
jak i tak z tych proponowanych milionów instancji o np. uprawianiu marchwii czy hobby horse mnie zainteresuje z tysiąc, a o pięciu będę pamiętał, to to jest dobrze?
Bardzo szanuję reductio ad absurdum, ale nie do końca się zgadzam. Nie jestem pewien czy uprawa marchwi jest na tyle złożona żeby wymagała całej instancji, ale instancją o sustainable ogrodnictwie bym się pewnie zainteresował :P Poza tym, wiesz, ze swojego konta na moim malutkim fermentatorium obserwuję całkiem sporo społeczności zewnętrznych - dotyczących i fermentacji, i chleba, i nawet food independence - bo jednak federacja jest fajna, i wchodzę z nimi w dyskusje i interakcje, a nie muszę się na każdej rejestrować, i mnie osobiście taki właśnie model bardzo dobrze leży :)
Zwłaszcza w świecie postRSSowym
Ja tam nadal aktywnie używam czytnika, i co więcej, większość serwerów fedisiowych (Na pewno Lemmy, Mbin, Mastodon, GTS, chyba też Mobilizon, ale głowy nie dam) ma wbudowaną opcję śledzenia feedów, jeśli to jest sposób śledzenia rzeczy do którego jesteś przyzwyczajony i lubisz, to bardzo polecam!
Fedi mi raczej nie zaproponuje algorytmu, który sam będzie wiedział co chcę biorąc pod uwagę jaki sos do kebaba wybrałem 3 tygodnie temu (i dobrze).
Nie wiem tbh czy dobrze, mnie się na przykład bardzo podoba jak Bsky rozwiązał swoje ‘feeds’: Możesz sobie samodzielnie zaprogramować (albo wyklikać w narzędziu) jakie kryteria postów chcesz mieć w feedzie, mogą to być konkretne konta, mogą to być posty z konkretnym tagiem (albo emoji, co mnie się podoba, podejrzewam że dowolny ciąg możesz zapodać), może to być też dowolny miks - na przykład ja śledzę feed ogrodniczy, w który wpadają posty z pre-approved moderowanej listy, pod warunkiem że zatagują posta jako #gardening. Myślę że podobne rozwiązanie dla Fedi byłoby fajne, myślę że nie byłoby trudne do zbudowania, i myślę że prędzej czy później ktoś je zrobi (ale ja niestety nie umiem w kod). Także algorytm może być spoko, pod warunkiem że masz ich więcej do wyboru ;)
Ale też nie zapowiada się, żeby mi zaproponowało działające kategorie i wygodną możliwość łączenia i rozdzielania różnych społeczności w katalogi i podkatalogi feedów.
Akszyli z tego co widziałem jedna z apek właśnie wdrożyła coś takiego, konkretnie PieFed (alternatywa dla Lemmiego). Nie dość że pozwala kategoryzować społeczności według tematu (topics - piefed.social/topics) to jeszcze pozwala użytkownikom robić swoje własne feedy - czyli ‘paczki’ społeczności samodzielnie, według twojego własnego widzimisię (piefed.social/feeds). I to się też wszystko AFAIK federuje :P
Nie będę już odpowiadał na wszystko, bo się rozrośnie strasznie; dzięki za sporo tipów.
Nie wiem, czy to się dalej dla mnie kwalifikuje jako smol, jak jest jeden duży feed łączący te wszystkie małe rzeczy w wielki organizm. Ja bym chciał mieć jednak jedną tożsamość, na jednej stronie, w jednym community, na raz (i może czasem jeszcze nie do wglądu dla zarządzającego moim domowym serwerem jakie persony i społeczności obsługuję).
Może i problemy jednych głośniejszych zbiorów ludzi przykrywających inne mniej głośne są rozwiązywalne algorytmicznie czy narzędziowo, pewnie są. Natomiast no z punktu czucia przynależności, to jak zobaczę 1 post ze społeczności ogrodniczej raz na trzy dni, to on będzie z mojego punktu widzenia napisany przez anonima i przedyskutowany przez anonimów. Może to będzie cenna informacja dla mnie, może nie. Zakładam, że ludzie którzy są faktycznie aktywną częścią tej społeczności, nie są w ogóle zainteresowani tym, czy robią coś dla kogoś takiego przydatnego, czy nie.
Nie wiem już sam czego chcieć i czego używać. Może to prawdziwe web 2.0, czyli blogaski z RSS niepołączone ze sobą nijak pozwalające na jakieś pingbacki i komentowanie wszędzie przez openID to było wszystko czego chcę i wymagam. Chociaż chyba by mi dziś brakowało dawania strzałek w górę, że się zgadzam :D
Myślę że po pierwsze trzebaby popyrgać kijem adminów z @ftdl żeby włączyli federację, bo na razie o ile wiem to ta instancja nie gada z nikim, rozumiem ten wybór i dylemat zresztą, ale to może być jeden z powodów małej ilości wydarzeń (choć uważam że pół tysia to niezły wynik nawet)
za to nie ma np. crawlera do importu.
Możesz skorzystać z tego import.mobilizon.fr, on nie jest ograniczony do jednej instancji ;) Ja z niego korzystam żeby wrzucać wydarzenia na lokalny irlandzki bez problemu. Możesz nawet postawić własny - choćby i lokalnie, to wszystko gada po api, więc powinno się dać. Albo, ponownie, pomolestować adminów FTDL żeby postawili jeden u siebie.
Z drugiej strony możliwość powiedzenia komuś “hej jest jakaś taka strona fajna” wymaga, żeby byli na niej ludzie, bo inaczej fajna nie będzie.
No, prawda, żeby była fajna strona, muszą być na niej ludzie, a żeby byli na niej ludzie, to musi być fajna. Taki Paragraf 22 trochę, ale z drugiej strony to jest problem z kategorii ‘weźmy i zróbcie’ :P Ktoś musi zacząć, samo się nie zrobi. Ale też nie ukrywam, dla mnie tutaj też federacja jest fajną szansą - przepraszam, znowu autopromocja - na ferment.site mam 3 lokalnych userów, i miałem tak zawalony czerwiec do tej pory, że nie miałem nawet czasu nic na niej pisać. Ale strona jest i co więcej, są na niej interesujące treści, i to w temacie - bo mam zasubskrybowane społeczności z innych instancji :) Więc no, da się chyba, a przynajmniej mam nadzieję :)
Czemu by nie działał? Osobiście miałem raz czy dwa problem z moim ISP, że link do “świata” padał. Objawiało się to tym, że wszystko co szło jeszcze w miarę lokalnie (głównie ulokowane w Polsce serwery) to działało normalnie, ale serwisy zza wielkiej wody (serwery AWSa w Stanach, GitHub, GitLab etc.) już były odcięte.
I działało to tak się można spodziewać, tzn. mogłem korzystać z tego co było lokalne albo miało serwery w Polsce. Dzięki temu, że wiele rzeczy self-hostuję, to było to znośne. Z pushowaniem do gita w robocie musiałem się przełączyć na internet mobilny, tak samo z firmowym chatem, ale to nie są narzędzia których w razie W nie dałoby się postawić lokalnie.
No tak, ale gdyby to odcięcie było globalne, a o takim mówię, padłaby cała masa usług, w tym publicznych, stojących zapewne na amerykańskim oprogramowaniu albo przechowująca dane w ich chmurach. Plus nie wiem czy słusznie, ale mam wrażenie że byłyby jeszcze inne skutki uboczne, ale brakuje mi wiedzy żeby się wypowiadać.
Usługi, przynajmniej niektóre, na pewno by padły. Podejrzewam że największy problem byłby z płatnościami kartą. Różnego rodzaju inteligentne domy, auta itp pewnie by zaczęły jęczeć o brak połączenia z siecią, co podejrzewam że byłoby w większości wypadków niewygodą ale nie przeszkodą.
Na pewno byłby to intensywny… tydzień? miesiąc? Ale podejrzewam, że cała masa usług byłaby dość szybko zamieniona na alternatywy, nie z powodów ideologicznych a ze zwykłego przymusu (nie mówię że po tygodniu/miesiącu wszystko by było ogarnięte, ale przynajmniej co bardziej palące rzeczy byłyby jakoś na szybko załatane).
Dostawcy europejskich alternatyw zarobiliby srogie pieniądze.
Ale pod koniec dnia tak, moim zdaniem internet “działałby w jakiejkolwiek formie”, nawet jeśli przez pewien czas dość kulawo.
No właśnie, nie istnieje np. alternatywa dla Mastercard/Visy/AE. To mnie fascynuje, że dosłownie cały świat stoi na amerykańskim systemie finansowym i nikomu to nie przeszkadza.
Ja jestem mniej optymistyczna: myślę że gdyby to się wydarzyło, to Europa zamiast szukać alternatyw, zajęłaby się skamleniem u kolan Trumpa o jak najszybsze przywrócenie łączności - negocjacje trwałyby i trwały, a w tym czasie alternatywy nie byłyby rozwijane. Oddolnie też są granice tego co moglibyśmy zrobić, bo do np. systemu kolejowego etc nie byłoby dostępu.
Teoretycznie mamy rodzimego Blika, który dość powszechnie jest w kraju używany. Mamy też SWIFT, którego szczegółów nie znam, ale Wikipedia podpowiada, że tylko jeden z czterech datacentrów znajduje się w Stanach. SWIFT nie rozwiązuje kwestii płatności drobnych, ale przynajmniej w większej skali nie będziemy zablokowani.
Podejrzewałbym, że w razie faktycznego problemu w Polsce ludzie szybko przestawiliby się na Blika. Jak wyglądąłoby to na dłuższą metę? Ciężko mi powiedzieć, ale nie sądzę żeby to była sytuacja bez wyjścia. Obawiam się jednak, że cokolwiek nowego by się pojawiło, byłoby mocno oparte o apki na smartfonach…
O apki na pewno. Będzie jeszcze więcej odpowiedników Revoluta, Wise i tych wszystkich płatności internetowych, myślę że wielu przerzuci się na to na stałe.
SWIFT to przede wszystkim płatności międzynarodowe, choć ofc nie tylko. Ogólnie same przelewy bankowe chyba będą działać (chociaż na pewno same systemy bankowe stoją w takim czy innym stopniu na Microsofcie, to jednak spora część infrastruktury bankowej to różne wewnętrzne systemy oparte o dość wiekowe, ale bezpieczne rozwiązania).
Alternatywna interpretacja; zablokowanie możliwości (legalnego) pozyskiwania treści do trenowania AI oraz zbycie jakiejkolwiek odpowiedzialności tak jak każdy projekt Open Source. Also szmer można pozwać tylko w Islandii 🙃
Aspirujący monopoliści nie piszą open-sourcowego softu którego kluczową koncepcją jest federacja z innymi instancjami. Myślę, że warto dać pewien kredyt zaufania, a nie z góry obwieszczać, że Gargron chce pozabijać nasze zwierzątka domowe. Tym bardziej, że mowa o Mastodonie i to tych instancjach, które skorzystają ze wzorca wprowadzanego przez dwie deweloperskie a nie całości Fediwersu (bo jak…). Na tej zasadzie Lemmyverse którego częścią jest szmer to cenzorska sieć, bo na deweloperskiej instancji lemmy.ml żądzą cenzurujący wszystko co im się nie podoba bolszewicy.
Klauzulę o braku możliwości cofnięcia zgody też traktuję jako absolutnie złą, ale;
nie dziwi mnie, że to spieprzyli, ciężej znaleźć przykłady ludzi którzy robią to dobrze, w odpowiedzi na sprzeciw ogłosił wstrzymanie zmian do czasu ich wyjaśnienia
jakkolwiek słabe jest, że ktoś odpowiedzialny za takie rzeczy nie rozumiał co czyta, albo nie doczytał tego, to doceniam, że się do tego przyznaje
bardzo ciekaw jestem, jak to się składa z faktem, że w fediwersie dowolny serwer i tak może synchronizować wszystko co jest publiczne i trzymać tak długo jak jego operatorzy będą chcieli płacić za prąd.
Ponieważ obaj wiemy, że moje wywody są dla Ciebie tak samo wiarygodne jak dla mnie Rochko, to tylko potwierdzam, że przeczytałem, ale nie podejmuję dyskusji.
Zanim wejdę w masto, zdąży się skomercjalizować? I nagle się okaże, że napier… na FB władze publiczne merytorycznie ale druzgocąco, wywołuje większy efekt na sprawy publiczne, niż chowanie się w oddzielone plemiona cyfrowe. I zamknięte społeczności. Nie wiem.
Każde narzędzie ma swoje zastosowanie. Fedi jest optymalne jako platforma dla NIEDUŻYCH samorządnych społeczności i dla osób, które uczestniczą w kilku równolegle. Używanie go w postaci dużych instancji, gdzie “społeczność” jest jedynie kategorią retoryczną jest jak jazda rowerem po autostradzie - można, ale nie ma to sensu.
A czy jest jakiś przykład użycia Fedi przez władze publiczne, jako narzędzia demokracji deliberatywnej? Wiem że istnieje Consul i Decidim, ale to dedykowane narzędzia. Wydaje mi się, że zastosowanie podobnej logiki jak na FB do współdecydowania o sprawach publicznych, jest bardziej przyjazne dla ludzi.
Ta potrzeby tej dyskusji niech będzie administracja rządowa i samorządowa przy organach władzy publicznej. Organem jest np. prezydent miasta. Urząd służy realizacji właściwości organu.
Zgadzam się, że problem z libolm jest naprawdę dołujący. Poza tym, nie zgadzam się w pełni. Autor dyskwalifikuje protokoły z powodu samego faktu, że implementują one również wariant niezaszyfrowany. Nie widzę powodu, dla którego powinniśmy odrzucać bardziej wielofunkcyjne protokoły, o ile możliwe jest zbudowanie interfejsu, który wymusza szyfrowanie.
Pracowałem z dziennikarkami i dziennikarzami śledczymi oraz ich źródłami, w tym osobami zajmującymi się publikacją Panama Papers. Odpowiadałem za ich bezpieczeństwo cyfrowe. Z mojego doświadczenia wynika, że wspieranie w jednej aplikacji szyfrowania end-to-end i wiadomości nie szyfrowanych w ten sposób wcześniej czy później doprowadza do tego, że ktoś nie ogarnia różnicy i komunikuje się w sposób nie szyfrowany end-to-end będąc przekonanym, że komunikacja jest w pełni szyfrowana.
Mało tego, nawet jeśli dana osoba korzystająca jest w pełni uważna i nie popełni sama takiego błędu, sam fakt istnienia możliwości wysłania wiadomości nie szyfrowanej end-to-end oznacza możliwość przeprowadzenia tzw. “downgrade attacks”.
Moim zdaniem, podpartym ponad dekadą doświadczenia w cyberbezpieczeństwie, tworzenie aplikacji, która miesza szyfrowanie end-to-end z nieszyfrowanymi wiadomościami jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Jeśli możliwe jest wsparcie szyfrowania end-to-end w danej aplikacji, nie ma żadnego powodu, by jakakolwiek komunikacja odbywała się w jakikolwiek inny sposób.
Zgadzam się na co pisałeś o aplikacjach. Autor blogu jednak stwarza wrażenie, że protokoły Matrix lub XMPP/OMEMO są słabe. Moim zdaniem, to błędne rozumowanie, i obniża wartość wysiłków deweloperów pracujących nad wolnymi rozwiązaniami. Aplikacja może bardzo dobrze uniemożliwić obniżenie poziomu komunikacji do postaci niezaszyfrowanej i odmówić przyjęcia komunikacji niezaszyfrowanej, nawet jeśli protokół pozwala również na pisanie komunikatorów bez szyfrowania. W powiązanym temacie, bezpieczne aplikacje internetowe są możliwe, nawet w świecie, w którym przeglądarki rozumieją niezaszyfrowany protokół HTTP. Chociaż nie poprawia to niczego dla prywatnego użytkownika końcowego, fakt, że siły zbrojne ufają niestandardowemu komunikatorowi opartym na Matrix z poufnymi informacjami (element.io/case-studies/bundeswehr), może wskazywać, że sam protokół nie implikuje słabego szyfrowania.
Prawdziwym żalem jest to, że obecnie nie wydaje się istnieć żadna aplikacja końcowego użytkownika, która byłaby otwarta, federacyjna, przyjazna dla użytkownika i bezpieczna. Nie chciałbym znaleźć się w sytuacji, w której musiałbym polecać jakiegoś komunikatora. Albo wystąpiłyby techniczne wady, albo byłaby scentralizowana, co narażałoby użytkowników na ryzyko uzależnienia od dostawcy i gównowacenia.
Autor blogu jednak stwarza wrażenie, że protokoły Matrix lub XMPP/OMEMO są słabe.
Nie “stwarza wrażenie”, a “oferuje swoją ekspercką opinię o tych protokołach, podpartą kupą doświadczenia i wiedzy, oraz dogłębną analizą.” To nie jakiś random z Internetów, a ekspert szeroko znany w kręgach związanych cyberbezpieczeństwem.
Aplikacja może bardzo dobrze uniemożliwić obniżenie poziomu komunikacji do postaci niezaszyfrowanej i odmówić przyjęcia komunikacji niezaszyfrowanej, nawet jeśli protokół pozwala również na pisanie komunikatorów bez szyfrowania
Może, ale jest to dodatkowa rzecz, która musi być dobrze, poprawnie zaimplementowana, i nie zepsuta przypadkiem w następnych wersjach. Kolejny skomplikowany element i tak już nieprawdopodobnie skomplikowanego systemu. A Matrix nie ma zbyt dobrej historii nie popełniania durnych błędów w implementacji własnego protokołu: arstechnica.com/…/matrix-patches-vulnerabilities-…
Mało tego, musi to też być dobrze zakomunikowane dla osób korzystających, które będą musiały zrozumieć to, że jakaś część komunikacji w danej aplikacji może być nieszyfrowana, i uważać na to, czy w danym momencie komunikują się w sposób szyfrowany, czy nie.
Powtarzam: tworzenie takich aplikacji jest nieodpowiedzialne. To zastawianie pułapek na osoby implementujące, oraz na osoby korzystające. Nie ma tu absolutnie żadnego usprawiedliwienia.
W powiązanym temacie, bezpieczne aplikacje internetowe są możliwe, nawet w świecie, w którym przeglądarki rozumieją niezaszyfrowany protokół HTTP.
Tak, i ataków downgrade na HTTPS były dziesiątki. Dekady zajęło doprowadzenie HTTPS to stanu jako takiego bezpieczeństwa. Zamiast powtarzać ten błąd i wystawiać się na takie ryzyko, lepiej po prostu nie wspierać wysyłania nieszyfrowanych wiadomości.
Chociaż nie poprawia to niczego dla prywatnego użytkownika końcowego, fakt, że siły zbrojne ufają niestandardowemu komunikatorowi opartym na Matrix z poufnymi informacjami
Masz rację, to nie poprawia niczego dla prywatnego użytkownika końcowego. Bundeswehra korzysta z własnej wersji klienta Matriksa (BwMessenger) – o ile się założymy, że tryb nieszyfrowany jest kompletnie wycięty? Mało tego, korzysta z niego we własnej, zamkniętej sieci. Idę o zakład, że ta sieć jest dodatkowo szyfrowana na niższym poziomie.
może wskazywać, że sam protokół nie implikuje słabego szyfrowania.
Sam protokół niczego nie “implikuje”, on po prostu dopuszcza możliwość komunikowania się w sposób nieszyfrowany. I to jest problem, którego porządny protokół komunikacji w 2025r. po prostu nie powinien mieć.
Prawdziwym żalem jest to, że obecnie nie wydaje się istnieć żadna aplikacja końcowego użytkownika, która byłaby otwarta, federacyjna, przyjazna dla użytkownika i bezpieczna.
Albo wystąpiłyby techniczne wady, albo byłaby scentralizowana, co narażałoby użytkowników na ryzyko uzależnienia od dostawcy i gównowacenia.
Ryzyko zgównowacenia istnieje zawsze, decentralizacja je zmniejsza. Zmniejsza je również na przykład nie bycie startupem mającym generować zyski dla inwestorów. Signal zarządzany jest przez fundację, która takim startupem bardzo mocno nie jest. Więc akurat nie mam problemu z polecaniem Signala, choć chciałbym, by był federowany rzecz jasna.
Takie gadanie, że wszystko do dupy, tylko utwierdza ludzi w przekonaniu, że to nie ważne, z czego korzystają, skoro wszystko syf. I zostają na Telegramie. Nie wiem, czy to jest efekt, na którym Ci zależy.
Myślałam o tym dzisiaj a propos tego, że serwery Signala są w USA. Moim zdaniem powinni postarać się o chociaż jeden w europie, nawet niekoniecznie w UE.
Oznacza jedno, czas skopić się na europejskich rozwiązaniach i odsuwać od właśnie tych amerykańskich. Lub symetrycznie mieć takie same powiedzmy kopie w Europie, co po odcięciu pozostawia w pełni Europejskie.
To wiem , ale jakoś się muszą pojawić. bo bez choć znikomego poznania 2 osoby nie dostanie zaproszenia 3 osoba :) Dlatego też proszę czy jest dobra duszyczka , czy tez jej brak ?
I tu się tworzy , bądź zamyka koło ,bo poniekąd maile są rozprowadzane w sposób zaproszeń , nikt nie chce nadmiernie pokazać swojego wizerunku i właśnie takie maile tworzy by być poniekąd anonimowym . A tu pytania typu kim się jest… A kim jestem ujawniają potem właściciela i sens posiadania takiej skrzynki przestaje być sensowny poniekąd. Co mogę powiedzieć . Nie jestem złą duszyczką a również dobrą i chętną posiadania takiej skrzyneczki. Nie do niecnych celów a do bycia bezpiecznym. Posiadam konto na jeszcze starym hotmail.com (obecnie outlook.com) jak i przekierowanym gmail pod hotmaila. Ale Jak mam okazję złapania takiego maila to chętnie bym przygarnął taki invite. Co mogę więcej powiedzieć … Proszę :)
Myślę, że gdy przyjdzie czas (że tak to ujmę), żebyś miał tam mejla, to nie będziesz musiał prosić o to obcych ludzi w internecie, tylko ktoś z bliskich ci anarchistek pomoże Ci w założeniu tam mejla. Tak to rozumiem, ale mogę się mylić.
Z innej perspektywy: Fedi, konceptualnie, jest przestrzenią optymalną dla mało-średnich społeczności (liczba Dunbara, lub maksymalnie jeden stopień separacji). Żeby z niego korzystać zgodnie z jego charakterem, potrzebne są trzy komponenty:
Samorządna społeczność, w sensie grupy osób postrzegających się jako takowa, z praktycznymi konsekwencjami (pula zasobów, protokoły decyzyjne).
Interesting blog post! Encouraging Fediverse adoption is a great goal. I think focusing on user-friendliness is key. Simpler onboarding processes, maybe even gamified tutorials like in Retro Bowl , could significantly lower the barrier to entry. Clearer explanations of the decentralized nature would also help. It's all about making it accessible.
wolnyinternet
Aktywne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.