“Prestiżowość” metra najpewniej wynika z tego, że Warszawa jest jedynym miastem w Polsce mającym metro. A że deweloperom staje pewna część ciała na widok rozbudowującego się metra, to podbijają ceny o kilkaset lub nawet kilka tysięcy procent, bo “metro jest o jeden krok od mieszkania”. To po prostu jeden z wygodniejszych środków transportu. Nie dociera wszędzie, ale jest najszybsze - a wiadomo, że jak coś jest “naj”, to deweloperzy w oczach już mają dolary. Podobna sytuacja by była w Krakowie, Łodzi, i w sumie każdym innym mieście rozmyślającym nad podziemną kolejką. Jakby budowa metra doszła do skutku, to ceny mieszkań również i tam by skoczyły niemiłosiernie. Mówię to dla czystego sumienia, żeby nie było, że nie ostrzegałem.
Myślę, że oko press używając takiego słowa chciało powiedzieć, że faktycznie jest najszybsze i najwydajniejsze jako środek transportu, ale jednocześnie rzędy wielkości droższe w budowie, więc mogą sobie na nie pozwolić tylko duże metropolie. Myślę, że znalazły się lepszy synonim
„Metro” powstaje więc w mieście, gdzie miejska komunikacja leży w gruzach. W ruinę popadają nieremontowane tory tramwajowe, a miasto w związku z tym tnie ich trasy. Rozmontowywane są zarówno znajdujące się w granicach Łodzi, jak i podmiejskie torowiska. Miasto nie ma dobrej oferty w zamian – pisał w artykule dla Instytutu Spraw Obywatelskich Kasper Fiszer.
„Zastępcze połączenia autobusowe na ogół są mniej dogodne niż tramwaje np. z uwagi na konieczność dodatkowej przesiadki czy inne miejsca zatrzymań. Ruch na drogach jest też mniej płynny, pasażerowie komunikacji miejskiej utykają zatem w korkach, patrząc na puste torowiska przez szyby autobusów. To zmniejsza atrakcyjność systemu i skłania do wyboru własnego samochodu, co z kolei potęguje korki i ponownie obniża atrakcyjność autobusów. Miasto nie wskazuje konkretnych liczb przewożonych na poszczególnych trasach podróżnych, więc o skali zjawiska można tylko spekulować” – stwierdza Fiszer.
Piękny opis Miasta Zdanowskiej i Biznesmenów z PO i Nowej Lewicy
Jako społeczeństwo kontra biznes tak mocno przegrywamy, że idąc takim tokiem prestizem bedzie komunikacja zbiorowa w jednej z tysięcy miejscowości, gdzie jej nie ma.
Kiedyś na pewnym spotkaniu jedna młoda kobieta powiedziała, że jest uprzywilejowana, bo ma własne mieszkanie.
Młodzi pewnie czują się prestiżowo, gdy mają umowę o pracę.
To, co jest punktem zero, stało się celem. Im dłużej będzie rozwijamy indywidualizm, zamiast grupowego działania, tym gorzej będzie.
Ale odlot. Byłam pewna, że już nic, co wydostaje się z ust tego pana mnie nie zdziwi. Kolejny raz pomyliłam się. Chyba zacznę rysować komiksy z jego tekstami w chmurkach.
Wypowiedź polityka musi podgrzać emocje. Tak to póki co działa. Czy to byłoby co do zasady źle, abyśmy zagospodarowali jako ludzkość trzeci wymiar? Zeppeliny latały już sto lat temu; przestały przez nierównomierność w dostępie do zasobu: użyto wodoru zamiast helu i skończyło się tragedią. A piszę to jako człowiek, który nawet roweru nie ma… Tu tylko znów jedna arbitralność/determinizm oczywiste: kogo będzie stać. Czyli nadal hierarchia adopcji i posiadania, 1% vs. 99% itd. Wszakże istnieją różne niedostępne regiony świata (Vanuatu, Alaska, Amazonia), gdzie awionetki to środek transportu czy innej uprawy roli. Za przystępny transport powietrzny! https://szmer.info/pictrs/image/d61f37c5-0fda-4e96-87d7-7f8a82e3290c.jpeg
Awionetki są też popularne na odludziach Australii. Jak najbardziej popieram przystępny i ekologicznie zrównoważony transport powietrzny. Nie pozwólmy, aby ta pasjonująca dziedzina była wyłącznie domeną miliarderów.
Jest/było tak, że dane miejsce, przed/po zarezerwowanym odcinku trasy, nie trafia ponownie do puli wolnych miejsc.
Przykładowo są takie przystanki: A → B → C → D.
Pasażer rezerwuje miejsce na odcinku B→C.
System nie daje/nie dawał możliwości rezerwacji na odcinkach A→B lub C→D.
Dodano, że pasażer będzie mógł kupić rezerwację do biletu okresowego, jeśli będzie chciał mieć zagwarantowane miejsce.
Wylano dziecko z kąpielą.
Obniżenie standardu podróży dla w/w osób.
Według komunikatu spółki dotychczasowo obowiązujące zasady, w tym obowiązek rezerwacji oraz jej nieodpłatność, prowadziły do fikcyjnego zajmowania miejsc.
Jeden bilet jedno miejsce. Gdzie tutaj fikcja?
Pomijam ułomny system rezerwacji, gdzie miejsce nie może być ponownie wykorzystane, na pozostałej części trasy.
Ogólnie zły ruch, wracamy do zoo w pociągach, omdleń, potu i walki o miejsce i zwiększenia niebezpieczeństwa związanego z przepelnionymi pociągami.
Dobrym ruchem byłoby zwiększenie ilości wagonów oraz pociągów, żeby miejsc siedzących starczało.
Nie zgadzam się. W obecnym systemie zdarzało się, że nie można było kupić biletu, bo… Nie było już dostępne go miejsca. W takich przypadkach kupowałem bilet na te sama godzinę na kolejny dzień i tak jechałem - u kanarow przechodzilo.
Wolę jechać przepełnionym pociagiem, niż nie jechać.
Moim zdaniem rezerwowane miejsca wykluczające innych było jeszcze gorsze.
Ale na to jest rozwiązanie, system dynamicznej rezerwacji który nie blokuje miejsca na całej relacji jeśli ktoś jedzie np. tylko kawałek trasy. To, co będzie się działo teraz, będzie skutkowało ponownym odwracaniem się pasażerów od kolei.
Intercity jest też organicznie niezdolne do myślenia, mam wrażenie że tam wręcz imperatywem jest zostawianie rozumu przed drzwiami kiedy zaczyna się tam pracować.
transport
Najstarsze
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.