Czas na kolejna porcję polecajek muzycznych z grona tych zespołów i utworów, które miałem (nie)przyjemność wysłuchać w mijającym tygodniu.
Monstrosity - bardzo mięsisty death metal, który nawet jest jakiś taki mniej monotonny. Tutaj zachwycił mnie głos wokalisty na wczesnych płytach i wydał mi się dziwnie znajomy. Wtedy przypomniałem sobie, że tutaj swoją zespołową karierę zaczynał nie kto inny, jak Corpsegrinder z Cannibal Corpse.
Onheil - ciekawy zespół grający blackened death metal. Jest tutaj trochę melodii, nowoczesności, skrzeczenia i nie jest to może coś, co by mnie przyciągnęło na dłużej, ale ma swoje momenty. Dobrze się tego słuchało podczas porządkowania płyt CD.
Visteria - to bodajże polecajka z Fedi i przyznam, że słuchało się nieźle. To totalna punkowa (łamane na "speedmetalowa") agresja i chaos z wręcz blackowym, skrzeczącym damskim wokalem (jedyną członkinią zespołu jest tu Honorata, której sesji zdjęciowej bym sam nie powtórzył). Warto posłuchać, jeśli lubicie punk z dodatkowym ładunkiem mocy.
Brudny Skurwiel, album "Silesian Bastards" - na początku nie mogłem się przekonać do tego albumu i zespołu, a wszyscy wokół chwalili. Tym niemniej, w miarę słuchania uzmysłowiłem sobie, że tu właściwie nie ma nic słabego. Jest to trochę granie na jedno kopyto, ale sprawia taką satysfakcję, że hej. Może nie jest to dla mnie 10/10, ale rozumiem, dlaczego ten black/thrash jest tak dobrze oceniany.
Warmoon Lord, album "Battlespells" - kompletnie nie znałem tego zespołu i ta płyta okazała się miłym zaskoczeniem. Czuć tutaj epickość i to taką bitewną - jest trochę melodii, trochę podniosłości, klimat, ale też szybkość i skrzeczący wokal z pewną nutką... śliny w ustach? W każdym razie nie jest taki zupełnie standardowy, a przez to stał się ciekawy.
Inne wyróżnienia, już bez opisu: Imperial Demonic, Deivos, Diving Stone, Satanic North, Franz Ferdinand (nowy album), Inhumanization, Deep Desolation "Dwunaste wrota".
Kiedy siedzisz sobie przed kompem, spokojnie pracujesz, odsłuchujesz nieznany sobie zespół Monstrosity i nagle znienacka zaczynają się odtwarzać pierwsze dźwięki coveru "Angel of Death":
Ostatnio nie miałem za dużo szczęścia do poznawania dobrej muzyki (a słucham propozycji z różnych rankingów za rok 2024 - po prostu widocznie nie jestem dobrym odbiorcą), ale jednak coś udało się dla Was wyciągnąć.
Kir, album L'appel Du Vide - bodajże debiut krakowskiego tria z dość standardowym nowoczesnym black metalem, ale może dlatego tak mi siadł. Nie ma tutaj diabolicznych klimatów, jest szybko i powiedziałbym, że to taka mniej melodyjna Gaerea. Nie bardzo dobre, ale dobre - polecam sprawdzić.
Satanic Warmaster, album "Exultation of Cruelty" - ten singlowy fiński projekt zawsze kojarzył mi się z agresywną, ale nie pasują mi muzyką. A tutaj mamy tak jakby powrót do korzeni, brudnego, ale znośnego BM-a i... jest dobrze. Nie tak brudno, aby mi to przeszkadzało, ale jest agresja, jest atmosfera. Powinno się podobać podziemniakom. Ziemniakom w sumie też.
Midnight "Hellish Expectations" oraz Dead Head "Defiance" - po prostu black/thrashe, które daje do wiwatu, choć ten drugi ma chrapkę na coś więcej.
Cryptic Hatred "Internal Torment" oraz Paganizer "Flesh Requiem" - a to po prostu dobry death metal. W żaden sposób innowacyjny - po prostu dobry death metal, którego dobrze się słucha w tle. W drugim przypadku z chyba nawet ciekawszym wokalem.
Seth, album "La France des Maudits" - mam wrażenie, że już kiedyś słuchałem tej płyty, ale i tak to zrobiłem i to jest po prostu dobre. Lekko symfoniczny, melodyjny black metal z solidnym wrzaskiem, ciekawymi instrumentami i jak to Francja - nawiązujący do historii. Dobra, równa płyta, interesująca melodyjnie, nieusypiająca. Polecam.
MetalNews.pl podsumowuje miniony rok dla polskiego metalu, ale z perspektywy podziemia, a nie mainstreamu. Trochę inne spojrzenie niż zwykle się ma na muzykę.
@SceNtriC w "Skóra i ćwieki na wieki" Jaro.slav pisał, jak się z ziomeczkami wybrali na festyn z okazji Dnia Metalowca i jak wielkie było ich rozczarowanie :D @nomadbynature@muzykametalowa
Po raz ostatni w tym roku pragnę Wam polecić trochę muzyki. Czasem bardzo krótko.
Iron Maiden, album "The number of the beast" - kontynuuję swoje poznawanie albumów Ajronów i zaskoczyło mnie, jak wiele hitów się tutaj znajduje. A nawet, jeśli coś nim nie zostało, to wpada w ucho. Bardzo przyjemna i energiczna płyta.
Pearl Jam, album "Dark Matter" - zabawne jest to, że o tym albumie dowiedziałem się z muzycznego podsumowania roku w TVN 24. Nigdy nie byłem fanem Pearl Jamu, ale doceniałem ich, być może nawet najbardziej z wielkiej czwórki grunge'u. Jest tutaj sporo energii, trochę solówek, ale też spokojniejszego, kojącego serce rocka. Niezłe.
Svarttjern - black metal z Norwegii, bardzo energiczny, bezkompromisowy i warty poznania. Panowie się nie oszczędzają i może nie ma w tym finezji, ale jest pasja. No, jako taka. I ciekawe zabiegi gitarowe.
Strapping Young Lad - jeden z zespołów Devina Townsenda, w którym jest sporo eksperymentowania i po prostu darcia ryja. To taka kapela, gdzie jeden utwór Cię zachwyci, a drugi wywoła zdziwienie na twarzy. Jest bardzo energicznie, ale też... dziwnie, bo nie wiadomo, do czego to przyporządkowac.
Fellowship - power metal, chyba nawet polecany tutaj na Mastodonie. Bardzo delikatny, gdzie epickość nie jest podkreślana mocnym instrumentarium. Znam dużo ciekawsze zespoły z tego gatunku, ale gdzieś tam warto zerkać.
Infested Angel - death metal z UK, nieźle zrobiony i dlatego przykuł moją uwagę. Ponownie - znam lepsze przykłady z tego nurtu muzycznego, ale panowie ładnie wymiatają i growlują.
ROS - dowiedziałem się o tym zespole dzisiaj z kanału Jedynego Znawcy Muzyki i posłuchałem dwóch dostępnych utworów. To początkujący polski zespół symphonicmetalowy (nie blackmetalowy - tutaj pani normalnie śpiewa, wręcz klasycznie) i choć nie wbiło mnie w fotel, to warto obserwować i poczekać na płytę w styczniu, bo symfoniczności u nas na metalowym poletku jest jak na lekarstwo (tak, wiem o Sacrimonii).
Właśnie wyskoczył mi listopadowy singiel zespołu Hamulec i utwierdzam się w przekonaniu, ze to kapela, którą warto obserwować. Nie spodobaliby mi się aż tak za pierwszym razem, ale mają coś w sobie, co każe czekać na kolejne wydawnictwa.
@exus1pl Na pewno nie jest to zespół, który wywróci scenę do góry nogami, ale muszę przyznać, że grają ciekawą i bezkompromisową muzykę na tyle, na ile mogą i czują. Też na początku się odbiłem, ale potem doceniłem. @muzykametalowa
Kolejny tydzień i trochę rzutem na taśmę, ale jednak mogę troche napisać o rzeczach, które słuchałem i IMHO warto się nimi zainteresować.
Iperyt, album "Totalitarian Love Pulse" - nie jestem fanem industriali, niezależnie w jakiej gałęzi muzyki (tutaj: black metalu). Ale nie mogę przejść obojętnie wobec tego, jak radośnie agresywnie jest ta płyta. Nawet, jeśli nie lubicie programowanej perkusji, ale robicie radosną rozwałkę, to dajcie jej szansę.
Dumal - ciekawe. Tak bym skrótowo określił to, co usłyszałem u tej amerykańskiej formacji BM. Nie ma tutaj niczego innowacyjnego i to pierwsze, co mi się rzuciło w uszy, ale jest to po prostu dobrze przygotowane i nie uderza tak po naszym zmyśle słuchu. Będę Was obserwował, chłopaki.
Stiny Plamenu - na Twitterze ktoś to rzucił i była mowa o tym, że są tutaj treści typowe jak na czeskie klimaty, czyli ścieki i fekalia. A oprócz tego to normalny, pełnokrwisty black metal i warto się temu przyjrzeć, bo umówmy się - przecież i tak nikt nie usłyszy tutaj niczego konkretnego z tego wokalu.
Sargeist, EP-ka "Death Veneration" - lubię Sargeist, gdyż są tak radośnie beztroscy w swojej agresji. To po prostu twór, który aż kipi z chęci pokazania, jak bardzo wielbią czarnego pana i robią to pełni pasji i melodii.
Behemoth, album "Demigod" - to ten album Behemotha, gdzie Nergal brzmi, jakby był nagrywany przez kilka rur do odkurzacza. Ale sama płyta faktycznie bije po nerach i ten efekt po prostu tutaj pasuje.
Iron Maiden, album "Seventh Son of a Seventh Son" - nigdy nie słuchałem całej płyty IM. Ale chyba zacznę, bo ta była świetna. Są tu dobre single "Can I Play with Madness" oraz "The Evil That Men Do", ale tego jako całości słucha się bardzo dobrze. Wiem, jestem spóźniony na imprezę.
Nie wiedziałem, że Heafy miał problemy z głosem, dzięki za informację. Myślałem, że to właśnie wokalista Avenged Sevenfold miał takie kłopoty i dlatego przestał krzyczeć, ale doczytałem, że to raczej plotka.
Problemy z wokalem miała za to Angela Gossow, mówiło się też o Coreyu Taylorze. To tak z ciekawostek.
Generalnie nigdy nie lubiłem Trivium prawdopodobnie dlatego, że trafiałem właśnie na te nowsze albumy. Może spróbuję do nich wrócić i się przekonać, ale nie kojarzyłem nigdy ich jako zespołu, który szczególnie chciałem słuchać. Mimo wszystko lubię ten "krzyczany" metal.
Znam ten poboczny projekt Matta, ale zupełnie nie przypadł mi do gustu. Przesłuchałem bez większych emocji.
Przez Was wszystkich (łącznie z @DanielEm) będę musiał przesłuchać znowu kilkadziesiąt godzin materiału :D
@SceNtriC@Grigi@maciek33@muzykametalowa do mnie Trivium jakoś nie trafiało a ten projekt dużo ciekawszy, jak dla mnie. Czuć mainstream ale jest interesująco.