Skończyłem dziś „Listopadowe porzeczki“ Andrusa Kivirähka.
Pora roku trochę nie pasuje na czytanie, bo akcja dzieje się w listopadzie, ale i tak zostałem wciągnięty od pierwszych stron.
Wspaniała książka, śmiałem się przy niej wielokrotnie, ale na koniec zostawiła mnie w smutku i zadumie.
Estoński folklor, nieszczęśliwa miłość, walki z upiorami, bieda zakorzeniona tak gołęboko, że skarby stają się bezużyteczne, chciwość prowadząca do zguby, duma narodowa wypaczona na różne sposoby i sposoby na oszukanie diabła. Zaskakująco dużo dosadnie pokazanych problemów w książce, którą czyta się tak lekko... #polecam#ksiazki@ksiazki
Oczywiście, że przy okazji bycia w mieście wstąpiłam do biblioteki. :D Wypożyczyłam Łaskę bogów, daje drugą szansę James S.A. Corey.
Przy Ekspansji odpadłam w połowie 3 tomu, ale cały czas siedzi mi w głowie. Więc stwierdziłam, że sięgnę po inną historię ich autorstwa, jak będzie dobrze, to wrócę na jesień do Ekspansji. @ksiazki#ksiazki
Czytanie książki o Chorwacji podczas pobytu w Chorwacji było świetnym pomysłem, dlatego przy okazji wyjazdu na Sycylię postanowiłem sięgnąć po jakąś książkę o tym regionie. Padło na “Sycylijski mrok” Petera Robba. Czy to był dobry wybór?
Po książkę Stuarta Browna zatytułowaną “Play: How it Shapes the Brain, Opens the Imagination, and Invigorates the Soul” sięgnąłem jako po luźną lekturę, zachęcony pewnym podkastem. Na ile okazała się przydatna?
Niestety, wynudziłem się. Nie mogę odmówić tej książce próby zmuszenia czytelnika do przemyślenia czegoś (i tutaj pochwała - teza nie jest z góry ustalona), ale nie tego szukam w książkach. Nie ma tutaj jakiejś ciekawej fabuły, czegoś, do czego bohaterowie dochodzą. Tyle dobrego, że jest to krótkie.
Uwielbiam serię o Teresce Trawnej, więc nie będę obiektywny mówiąc, że bawiłem się świetnie. Ale naprawdę tak było - to bardziej komedia, choć sprawa kryminalna jest rozbudowana (i trochę przesadzona). Niesamowity język narracji i dialogów cechuje panią Kisiel.