Gdybym swój tekst o stanie #esport.u pisał dzisiaj to miał bym jeszcze jeden argument - strefa #expo na #IEMKatowice2025 jest w tym roku dosłownie o połowę mniejsza niż poprzednio 🤯 @esport
A ja potrzebuje jakiegoś szerokokątnego obiektywu do #Canon.a 🤣
Ludzie bardzo często wrzucają na mastodont jakąś książkę z serii Świata Dysku Terry’ego Pratchett’a. Za każdym razem zastanawiam się czemu tak ludzie często czytają Świat Dysku, a np o cyklu Xanth Piers Anthony’ego nikt się nie zająknie. Oba cykle bardzo luźno podchodzą do fantastyki. Postanowiłem sobie odświeżyć pierwsze tomy obu cykli i zdecydwoanie wolę Xanth ;) A wy kojarzycie w ogóle serię Xanth? Jeśli nie to polecam.
Stwierdziłam, że potrzebuję książki do relaksu i zabawy, a najlepiej całej serii, żeby było co czytać cały rok.I najlepiej fantasy. Ale raczej dorosłej, a nie nastoletniej. Mam swoje typy, ale…
Czy szanowne towarzystwo coś poleci? @ksiazki
@Olcia95 Hm. Moje top serie fantasy (poza oczywistymi, które się tu na pewno pojawią ;) ) to byłyby (kolejność nie oznacza preferencji):
Glen Cook, Czarna Kompania. Klasyfikowana jako militarna, ale nie znajdziesz pięciostronicowych opisów wymiany ciosów, zakończonych malowniczym obrazem flaków na piasku; tyle, że bohaterami są żołnierze (a raczej najemnicy)
tegoż autora seria o detektywie Garretcie (dość eklektyczny świat fantasy, trochę noir przez tego detektywa, a trochę na wesoło. Wyraźnie lżejszy ton od reszty listy)
i tegoż Delegatury nocy, o których kiedyś pisałem, ale teraz nie mogę tej notki znaleźć. Może to było jak miałem autousuwanie włączone. Świat przypomina Europę i Bliski Wschód czasu krucjat (do tego stopnia, że niejedno miejsce wskażesz na mapie, a analog bohatera w podręcznikach historii). Niestety, cztery tomy — na Cooka krótko, przypuszczam że wydawca nie kupił dalszego ciągu, bo w czwartym akcja zaczyna nieco cwałować, a i deusy z machiny wyłażą. Niemniej podobało mi się. A, czwarty chyba nie wyszedł w Polsce, kończyłem po angielsku.
co ciekawe, skoro aż trzy jego serie polecam, innych książek/serii Cooka nie zmogłem
Witold Jabłoński, Gwiazda Wenus, gwiazda Lucyfer. No Polska rozbicia dzielnicowego i bohater-złol, czego tu nie lubić? Bardzo polecam. Trochę się wolno rozpędza.
Stephen R. Donaldson, Kroniki Thomasa Covenanta. Klasycznie, Ten Jedyny co może odwrócić Upadek, ale… uważa, że to halucynacje. Więc na początku hamulce mu puszczają i dzieją się rzeczy nader nieprzyjemne, których już nie naprawi, chociaż świat oczywiście uratuje. A świat ciekawie stworzony, żadne tam elfy i zwölfy, wart ratowania.
Feliks W. Kres, Księga całości, mówią, że ciekawsza kreacja świata niż same książki, nie wiem, ja zawsze szukałem światów. Skoro i tak zawsze markiza wychodzi z domu o piątej, to niech ten dom chociaż będzie ciekawy. A Kres to jednak stwórca, a nie mieszacz klisz.
tegoż cykl Zjednoczone królestwa, świat ~ jak nasz wiek siedemnasty, ale jakoś mniej są ludzie pewni opieki boskiej… i nie bez przyczyny.
Robert Holdstock, cykl Las ożywionego mitu. Tu w zasadzie dupa nie cykl, w Polsce wyszły chyba tylko dwie pierwsze części, Las ożywionego mitu właśnie i Lavondyss. I teraz tak: ja z różnych przyczyn zacząłem od Lavondyss i wydaje mi się, że to mocno wpłynęło na odbiór; to, co było dla mnie Tajemnicą i odkrywało się w trakcie, byłoby odsłonięte albo mocno zasugerowane, gdybym zaczął od Lasu…; a może na odwrót, może przez to Las wydał mi się słabszy, że już coś o tym świecie wiedziałem, a czytałem wprowadzenie do niego? Związane są na tyle luźno, choć złączone częścią bohaterów i miejscem, że można czytać osobno.
last but not least nasz własny federata, @rdarmila , a na końcu tylko dlatego, że pytasz o serie, a on ma raczej kłopot z wydaniem cykli, za co wydawcom należy się potrójny kęsim bakczysarajski bez pardonu.
@Olcia95 A, to jeszcze Rękopis znaleziony w Saragossie polecę 😀 Też nie cykl, ale tyle opowieści w jednej, że w pewnym momencie jeden z bohaterów zaczyna sobie na boku rysować schemacik, żeby się nie pogubić.
@emill1984 Ale… to jednak Łódź jest, w trzy godziny można przejść. W kółko będą chodzić? To może lepiej tematyczną pielgrzymkę do Częstochowy zorganizować. Potrząsnąć wieżą 😀
Mam do Was prośbę: jest ktoś z Katowic, kto mógłby mi tę książkę od sprzedającego odebrać i wysłać paczkomatem do mnie?
Skontaktowałem się ze sprzedającym czy nie byłby jednak skłonny wysłać, ale odpisał, że nie, tylko odbiór osobisty, a ja nie mam możliwości podjechania po to a bardzo mi zależy.
Oczywiście płacę za książkę i wysyłkę z góry, może być blik np.
Jeśli ktoś chciałby coś ekstra za fatygę to proszę pisać bez krępacji, dogadamy się jakoś 😁 może być prv.
Generalnie nie ma problemu, ale najwcześniej w poniedziałek będę mógł odebrać, więc jak ktoś z #Katowice / #MetropoliaGZM / #GOP czy jak tam zwał może wcześniej, to ustąpię.
Przypomnij, skąd jesteś? Jest spora szansa, że we wtorek będę w Łodzi, i nawet chętnie odbiję w bok od trasy na sensowną odległość, bo już tą trasą rzygam…
Czy chcielibyście otworzyć taki pudełko? Dlaczego?
"Fascynująca wizja zupełnie nowego świata, pełnego chaosu i innowacyjnych rozwiązań, które niekoniecznie okażą się dobre.
Wydaje się, że to dzień jak każdy. Pobudka, przygotowania, wyjście z domu.
Ale ten poranek jest inny. Przed drzwiami widzisz małe pudełko. Kryje się w nim odpowiedź na pytanie, ile lat będziesz żyć.
Otworzysz je?
Przed takim dylematem stają wszyscy ludzie. Wielu z nich zaczyna tracić zdrowy rozsądek. Skąd wzięły się pudełka? Kto je umieścił przed drzwiami? Czy to, co zawierają, jest prawdą? Każdy musi podjąć decyzję: chce wiedzieć, ile czasu mu zostało, czy nie? I co zrobić z tą wiedzą?
"Miara życia" ukazuje zupełnie nową rzeczywistość, w której mimo przeciwności i trudnych wyborów wciąż jest miejsce na zrozumienie, dobro i ciepło względem drugiego człowieka. To opowieść o tych, których losy połączyły się ze sobą w wyjątkowy sposób, co przyniosło zarówno cierpienie, jak i wielką radość.
Poruszająca, a zarazem przerażająca historia o rodzinie i przyjaźni, a także sile nadziei i przeznaczenia, które zachęcają, by żyć pełnią życia."
Przypominam sobie dwa podobne ujęcia z SF, oba ze wschodniej: „Lampart ze szczytu Kilimadżaro” Łarionowej (tam z ciekawym dodatkiem, że znany jest tylko rok, co znacząco wpływa na atmosferę zabaw sylwestrowych) i „Poniedziałek zaczyna się w sobotę”, gdzie… „Z notki wydawniczej wynikało, że Księga Losów wychodzi w nakładzie l (jeden) egzemplarz i że ów ostatni tom został podpisany do druku jeszcze w okresie lotów braci Montgolfier. Ażeby chociaż w pewnej mierze zaspokoić potrzeby współczesnych, wydawnictwo podjęło w trybie przyspieszonym publikację nieregularnych wydań, w których były zaznaczone tylko daty urodzenia i zgonów. W jednym z takich wydań znalazłem i moje nazwisko. Na skutek pośpiechu wkradło się jednak do edycji mnóstwo błędów, toteż dowiedziałem się ze zdumieniem, że umrę w roku 1611. Ośmiotomowe errata mego nazwiska jeszcze nie objęły”.