@james Yes! I made sure of it by going cycling yesterday at 9pm with a friend. I’ve done 50km… It was -1°C, we had some celebratory beer under the clouds and I came back home at 1am…😂@cycling@rower
Wcześniej trochę żałowałem, ale teraz cieszę się, że nie jeżdżę w tym roku Festive 500, bo dzisiaj jest dopiero drugi dzień przyzwoitej pogody, a od jutra ma znowu padać.
Szacunek wielki dla wszystkich szarpiących się z tym wiatrem, deszczem i zimnem!
@LukaszHorodecki Ja wale na Zwift i dzisiaj kończę 500km wieczorem…😁 Na szczęście zmieniłem trenażer na taki, który działa z iPadem i w czasie jazdy gram sobie w gry na komputerze. Mentalne zwycięstwo, bo nudna taka jazda jak flaki z olejem… @rower
@LukaszHorodecki Bylem raz na dworze i zrobilem 44km z kolegą. Akurat nam się pogoda udała. Niestety, przy moich 66kg tkanki tłuszczowej brak i jest mi zbyt zimno…😂 Poza tym… Czas też gra rolę i zrobienie tych km na dworze sprawi, że ucierpi na tym rodzina…@rower
@bobiko 200-300W?😂 Ja jechałem całe wyzwanie na 120W, grając w tym czasie w gry. Nie ma szans, żebym wytrzymał to mentalnie gapiąc się na ludzika na Zwift… Ponad 3h w domu to dla mnie orka i już trochę lekka przesada…@LukaszHorodecki@rower
@owly E, są tacy ludzie… Spoko. Mam kolegę, który przez czyjes manipulacje uploadami przegrał w firmie Kręć Kilometry. Rok później postanowił pójść w opcje nuklearną i żeby nie zostawić cienia wątpliwości kto wygrał, przez 3 miesiące dymal dzień w dzień 100km.🤡 @bobiko@LukaszHorodecki@rower
@james I’ve been doing this for the last few years and it actually is satisfying… Even more if I’m able to do part of it outside… Fingers crossed!🤣 @cycling@rower
Suizid - dziwnie to zabrzmi, ale to jeden z bardziej energicznych i dających radochę zespołów DSBM (depresyjny black metal), jakie słyszałem (aczkolwiek fakt, że mało słyszałem). Ten gatunek znany jest z bardzo niezrozumiałych wokali, jęków, szlochów itd., a tutaj mamy tak naprawdę trochę bardziej melancholijny black metal. Warto dać szansę.
Shining, album "Blackjazz". Ktoś tutaj polecał ten album i dlatego zacząłem go słuchać nie znając wykonawcy i powiem szczerze, że o ile nie jest to muzyka, jakiej bym słuchał, tak ta płyta coś w sobie ma. Psychodelicznego, dziwnego, eksperymentalnego, ale ma. Ciekawe doświadczenie.
Deafheaven - pewnie wstyd się przyznać, ale nie znałem tego zespołu, aczkolwiek nic dziwnego - nie gustuję w takich klimatach. Natomiast płyta "Sunbather", która jest najbardziej "rzeźnicka" daje radę i to mimo że już tam czuć ten shoegaze, którego fanem nie jestem.
Exit Eden, album "Rhapsodies in Black". To supergrupa złożona z wokalistek różnych bandów symfonicznometalowych i tutaj grają same covery. Nic szczególnego, ale miło usłyszeć znane utwory w innej aranżacji. Czasem zabrakło "przyłożenia", ale kilka numerów wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Amalekim, album "Avodah Zarah". Włosko-polska grupa wydała nową płytę i jest bardzo dobra. Niby to tylko blackmetalowe napieprzanko, ale wszystko jest dobrze przygotowane i dobrze huczy w tle.
Kalmah - fiński zespół melodyjno death-power metalowy też zapewni Wam sporo rozrywki. Niezły wokal, melodie i trochę folku. A gdy wchodzą na wysokie obroty, to aż chce się machać głową.
Strigoi - death metal z UK, projekt Grega Mackintosha. Świetny wokal, szybkość i ogólna brutalność.
Sleep Token - tutaj tylko wzmianka negatywna - wróciłem do tego zespołu i nadal nie wiem, dlaczego ludzie się nim zachwycają. Nie, że nie mogą, tylko po prostu tego nie rozumiem.
@SceNtriC Ja też fanem nie jestem, ale niektóre rzeczy dają radę. Na uwagę zasługuje szczególnie wspomniany przez Ciebie Łona, który rzeczywiście ma ciekawe i przemyślane teksty bez agresji i wulgaryzmów…🙈