Pod koniec grudnia nadrobiłem trochę książkowych zaległości i przeczytałem wreszcie “Klub Dumas” Arturo Perez-Revertego.
Tradycyjnie, jak to w przypadku jego prozy, przez pierwsze 40 proc. książki wkurzałem się, że wszystko jest coraz bardziej zawiłe i kiedy w końcu myślałem, że zaczynam się odnajdywać w tych zawiłościach, okazało się, że to dopiero połowa tego fabularnego szaleństwa.
Jednak każda kolejna strona i rozwiązywanie tych wszystkich zagadek, podążając za narratorem, było niesamowite.
I - znowu - kiedy wydawało się, że to już koniec, nagle, jak spod ziemi, pojawiały się kolejne drobne zagadki opisane wcześniej.
Uczta. Uczta literacka w czystej postaci. Genialna książka. Żałuję, że tak późno ją przeczytałem. Ale na pewno nie po raz ostatni. Ciekawe, co odkryję przy drugim podejściu. @ksiazki
Ostatni numer "Przekroju" otwiera opowiadanie, które ukazało się oryginalnie w 1953 r., ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ma w sobie kwintesencję #solarpunk.
Napisał je Jean Giono, tytuł polskiego przekładu to "O człowieku, który sadził drzewa", przeł. Tomasz S. Gałązka.
Road clipless (three-bolt) interests me…until I realize I can get most of the benefits with two-bolt shoes that have carbon fiber foot beds. :blobfoxthinkgoogly:
Bardzo dobra kontynuacja, lepsza od jedynki, która mnie nie zachwyciła, ale dałem szansę. Teraz nie żałuję - mamy kryminał fantasy, który nadal jest bardziej fantastyką, ale śledztwo jest jak najbardziej satysfakcjonujące. I nie jest to młodzieżówka, chociaż ma jej wibracje.