Złote spadochrony, dyscyplinarki i uchwały. Siedlecka przywraca praworządność (i omija weto Dudy) (oko.press)

Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.
W ostatnich dniach Internet wziął na celownik młodą kobietę z USA, która płacząc opowiadała o swoich pierwszych doświadczeniach w pracy. Pochłania jej tyle energii i czasu, że brakuje jej potem go na przyjaciół, czy spacer. Kiedy jedzie do pracy jest mrok i kiedy wraca z pracy jest już mrok.
“Adam Michnik poleca” w Wyborczej tekst Jarosława Bratkiewicza, który jest dziwacznym strumieniem świadomości, niczym sprzed 150 lat, ulepiony z języka, jakim elity imperialne pisały o podbitych ludach w koloniach. Nic w tym dziwnego, skoro autor obszernie cytuje Kiplinga, najbardziej chyba znanego popularyzatora...
Wczoraj jedna z posłanek lewicy stając w obronie innej posłanki lewicy, która najwidoczniej jest zbyt szczera, zaleciła na Twitterze wyborcom wypicie meliski, żeby się uspokoili, bo na pewno wszystko będzie OK. Partia czuwa i na pewno tym razem nie zdradzi. Mają czekać na ustalenia.
W całej tej aferze z patoinfluenserami wykorzystującymi dzieci w powodzi pudelkowych newsów tonie podstawowe pytanie: jak to możliwe, że tacy kolesie stali się gwiazdami i milionerami w wieku czasem kilkunastu-dwudziestu lat?
Czyli ma być tak: budżetówka bez podwyżek i socjal okrojony, bo nie ma rzekomo kasy przez wyimaginowaną dziurę budżetową, nie będzie praw dla osób LGBTQ+ i kobiet bo PSL coś tam.