Niby nie grają nic oryginalnego: ot, blacksabbathowe riffy zwolnić do tempa stoner, doprawić folkowymi ozdobami i ezoterycznymi tekstami. Ale kurczę, jak to w ich wykonaniu ślicznie działa – zwłaszcza na żywo, o czym przekonuję się już drugi raz. Instrumentarium rockowe hipnotyzuje. „Dodatkowe” instrumenty – dudy, klarnet, kaval – wytwarzają cudowny klimat, a wygrywane na nich solówki i riffy niesamowicie działają na wyobraźnię. Alex natomiast ma tak przejmujący głos, że jak śpiewa, to serio człowiek chce już tę Erę Wodnika jak najszybciej (serio nie brzmi źle, zwłaszcza w porównaniu z tym, co mamy teraz).
Inne koncerty:
🤘 Fear Factory: ok
🤘 Crystal Lake: fajniutko
🤘 Body Count: Echhhh. Nie no, do połowy bawiłam się spoko, ale potem Ice-T strzelił jakąś dziwną przemową o wyginięciu mężczyzn, coś tam że „there’s no toxic masculinity, there’s only femininity” i… jakoś odechciało mi się na nich moknąć w deszczu. Nie wiem, on w ogóle wysyła w swojej twórczości i wypowiedziach dużo sprzecznych sygnałów odnośnie seksizmu. Bocian (pozdrówki!) twierdzi, że to kwestia wieku i pozy, ale ja sama nie wiem, co o tym myśleć do końca. Za to antyrasistowski przekaz zawsze spoko.
🤘 Witching: Tu w sumie przypadkiem załapałam się na dwie ostatnie piosenki przed Villagers. Brzmiały spoko – dużo lepiej niż to, co pamiętam z przesłuchania w domu. Muszę wrócić.
Borze szumiący, przez przypadek odkryłem zespół Wicher grający folk, ale takiego folku dawno nie słyszałem.
Odpaliłem płytę "Wicher" i daję @muzykametalowa bo to można uznać za "black metal, ale zagrany na tradycyjnych folkowych instrumentach akustycznych, niekiedy wykonanych własnoręcznie, co oddaje prymitywny i pierwotny charakter tej muzyki oraz powrót do korzeni."
@maciek33@muzykametalowa płyty "Wicher" znaleźć nie umiałem, ale to co przesłuchałem to bardzo przyjemne! cieszę się, że Polacy też robią taką muzykę 😏 dzięki za hint!
nie nazywałbym tego "black metal", bo się puryści obrażą - ni metal, ni black xD ale za to w podobnych klimatach, to zawsze polecam ludziom #Heilung
Kontynuuję swoje polecajki muzyczne, póki mam je na bieżąco.
The Clan, album "Here to stay" - kiedyś słuchałem dużo celtyckiego punku, później nieco zarzuciłem. Natomiast ten krążek włoskiej grupy trochę przypomniał mi tamte czasy. To dobra, skoczna, nieprzekombinowana muzyka, której bardzo miło się słucha.
The Dreadnoughts, album "Roll and Go" - ...tak jest też z The Dreadnoughts. Bardzo lubię ten zespół (bodajże z Kanady), a oni bardzo lubią kulturę Polski, bo nierzadko dośpiewują coś po polsku. Zwykle przekleństwa. To bardziej folkowe granie niż większość tej sceny, takie trochę ogniskowe, ale świetnie można się przy tym pobujać na krześle. Choć chyba mieli lepsze płyty.
Forlorn Hope, EPK-a "A Debt Paid in Blood" - już kiedyś pisałem o tym holenderskim blackmetalowym projekcie. To po prostu dobry BM, bardzo nowoczesny, ale jednocześnie hołdujący "klasyce", choć też pewnie może być określony jako dość generyczny. Niemniej, warto sprawdzić.
The Interrupters, album "In the Wild" (i ogólnie) - chyba nie pisałem nigdy o tym zespole, a warto - słucham ich już od dawna. To amerykański zespół, który gra coś w rodzaju ska rocka, a więc są motywy punkowe, reagge'owe i nie jest to taka szalona jazda bez trzymanki. Tym niemniej, świetne dźwiękowo gitary, chwytliwa melodia i przede wszystkim ten zachrypnięty, niski głos Aimee Allen robią roboty. Polecam sprawdzić np. "Take back the power".
@maciek33 ale jw. - po paru podobnych rozmowach pokornie przyjmuję fakt, że moja opinia jest mniejszościowa i nie zamierzam z tego powodu płakać :D @muzykametalowa
Ależ wrzucił film na YouTube northazerate o zespole Sonata Arctica.
Sam pamiętam, że ich debiut usłyszałem mając może 16 lat (7 lat po premierze) i też eksplorowane były rejony power metalu jak Helloween, Gamma Ray, Sonata Arctica właśnie czy DragonForce.
Ależ czasy. Oczywiście odpaliłem wydawnictwo "Ecliptica" pisząc tego tootka. @muzykametalowa
@DanielEm@muzykametalowa In Flames do płyty Come Clarity włącznie siadło mega. Come Clarity wprowadziło mnie w melo-death dzięki czemu sprawdziłem, co grali wcześniej i poznałem At The Gates i Dark Tranquility i całą resztę kapel grających potem death w różnych konfiguracjach jak Opeth, Cannibal Corpse, Deicide, Vital Remains.
@kalisz79@maciek33@muzykametalowa no nawet pomyślałem, że chłopaki dobrali wokalistę innego po śmierci Jona - a tu niespodzianka, że w USA też się tak da grać :)
Przez długi czas nie chciałam pisać tego tekstu. Myślałam sobie: a może to ja jestem stara, może już nie umiem się bawić, albo nie mam (nigdy nie miałam?) w sobie duszy TRU rock’n’rollowca /metalowca /metalcore’owca/inne, niepotrzebne skreślić. Przychodzi jednak taki moment, kiedy tego typu obawy schodzą na dalszy plan. Dla mnie tym momentem było zbieranie szkła na koncercie, gdy za plecami buzowało mi pogo. A potem przejście z tulipanem z butelki przez bardzo zbity tłum do baru, żeby ją wyrzucić.
Gwoli wyjaśnienia: butelka nie była moja, ale ja ją (niechcący) stłukłam, więc trochę się poczułam odpowiedzialna. Zresztą potem tego szkła stłukło się więcej.
To była właśnie ta chwila, gdy stwierdziłam, że chyba jednak to nie chodzi o mój brak duszy tru.
Słuchajcie, drodzy koncertowi ludzie, ja wiem, że ostatnie, o czym chce się myśleć w trakcie zabawy to odpowiedzialność. Karnawał, rock’n’roll, hulaj dusza piekła nie ma i napie_ _ _lać… Serio, wszystko rozumiem, sama też lubię, choć chęci w tym więcej niż sił. Mimo wszystko jednak pewne rzeczy są po prostu nieprzyjazne dla otoczenia lub po prostu niebezpieczne. Wydaje mi się to tak oczywiste, że aż głupio mi marnować na to klawiaturę, ale widzę, że wcale tak nie jest. Widzę to na koncertach, na których sama bywam, w relacjach z koncertów, na których chciałabym być, oraz ogólnie czytając różne media okołotematyczne (nie tylko z Polski – problem* wydaje się globalny, co tylko mnie bardziej martwi).
I dlatego dziś zostaję panią marudą, pogromczynią uśmiechów dzieci i będę wam mówić, jak macie się bawić. Proszę, oto lista. Spisałam ją głównie pod kątem koncertów metalowo-rockowych, stąd sporo punktów o BHP pogo (ang. moshing**), ale myślę, że część zasad jest… nieco bardziej uniwersalna.
Nie palić prawdziwych papierosów/skrętów w sali koncertowej. To wciąż ogień, w tłumie można kogoś przypalić, poza tym ej, to śmierdzi.
Niby oczywiste? Tak, ale w grudniu byłam świadkiem, że nie***.
@dancingindystopia
Pewnie ze dwadzieścia lat temu oglądałem, prawie na pewno na antenie Viva Zwei, koncert Foo Fighters, gdzie przy plumkaniu linii melodycznej do for all the cows, Grohl mówi coś w stylu:
If you see someone who has fallen down you've got to fuckin' pick'em up, if you see someone who needs help you've got to fuckin' pick'em up and help. Rock'n'roll isn't fucking worth of getting your neck broken.
Pamiętam i stosuje się do tej rady, do teraz.
@dancingindystopia@muzykametalowa@postpunk
Mnie głównie przeszkadza przesadzona głośność. Zatyczki do uszu? Po co więc iść na koncert?
O szkle i tańcach pogo nie wspominam.
@maciek33 fajnie. Może nie 10/10, bo (choć nie było żadnych wpadek wykonawczych) miałem wrażenie, że ten czteroosobowy skład nie jest jeszcze w pełni ograny (najwięcej "chemii" muzycznej było - co oczywiste - czuć między Sorhem i Vitorem). Był jeden nowy numer (dość przebojowy, taki trochę satyriconowski ;) - zaraz wrzucę krótkie video), ale - siłą rzeczy - koncert relatywnie krótki (ok. 40 minut, bez bisu). Natomiast "momenty były", noga tupała, głowa lekko się kiwała xd. W niedzielę @muzykametalowa
I jeszcze mały #chwalipost z gatunku @muzykametalowa
Jak pierwszej klasy #plbm to musi być z placka :) nabytego z małym bonusem na wczorajszym koncercie.
Taki smutny news ze świata @muzykametalowa ale też #rynekwydawniczy - Noise Magazine wyda jeszcze 51. numer, a potem znika z papieru - czy na zawsze, czy na czas nieokreślony, tego nie wiadomo, no ale znika. Info da niemetali :) - to był swoisty fenomen. Świetny merytorycznie i bardzo ładnie/porządnie wydawany magazyn o - jednak - niszowej muzyce, w moim odczuciu (i z moich obszarów muzycznych) jeden z trzech w PL (a przynajmniej takich szeroko dostępnych - dwa pozostałe to IMO "Glissando" i "Ruch Muzyczny"), które nie obrażały inteligencji czytelnika, a wręcz przeciwnie - dostarczały dużo przyjemności i pozwalały poszerzać muzyczne horyzonty nawet osobie już wyrobionej. I - co też ważne - nie trzymali się sztywno tego metalu, śmiało eksplorując poletka innych gatunków, czasem w porządnych przekrojowych materiałach, czasem bardziej ad hoc. No duży smutek, powiem Wam.
@dancingindystopia absolutnie nic przeciwko, jestem fanem zinów (taki żarcik słowny), natomiast, przy całej nostalgii i sentymencie (sam kiedyś robiłem zina dla metali, a i część redakcji Noisa ma zinowe korzenie), w przypadku prasy muzycznej często widać dużą różnicę jakościową. Oczekując jakościowego dziennikarstwa rzadziej sięgnę po zina muzycznego. Oczekując fanowskiej zajawki, świeżego spojrzenia, podejścia bez kompromisów, ale często kosztem "jakościowego dziennikarstwa", walorów edytorskich, korekty (choć z tą w tradycyjnej prasie też różnie bywa) - częściej. ;)
Najlepsze, że w Noisie była fanowska zajawka i świeże spojrzenie, jednocześnie przy wszystkich zaletach "poważnej" prasy - to było coś wyjątkowego i tym bardziej smuteczek. @maciek33@muzykametalowa
Tymczasem niepostrzeżenie minęło 30 lat od wydania mojego ulubionego materiału Cathedral - "Statik Majik", zawierającego wspaniały blend nawiedzonego doomu, upalonego kosmosu i szczyptę funku xD Kocham. @muzykametalowa