Ronald J. Deibert " Wielka inwigilacja. Kto, jak i dlaczego nieustannie nas szpieguje? I dlaczego Internet potrzebuje resetu?"
Mocna krytyka mediów społecznościowych - zarówno ze względu bezpieczeństwa naszych danych, jak i z powodu gigantycznego zużycia energii, niszczenia lokalnych biznesów... To świat w którym wszyscy jesteśmy i który powoli nas wszystkich psuje #przeczytane2024#ksiazki@ksiazki
Jeśli jednocześnie chcę się dowiadywać, co dalej, ale nie chcę tego przyspieszać, opowieść traktuje o książkach, jest satyro-kryminało-reportażo-horrorem, wyśmiewa cancel culture, a dodatkowo zawiera mnogość interpretacji z końcówką włącznie, to to musi być 10/10. Jestem zachwycony, choć wiem, że nie każdemu podpasuje.
Jak zapewnie (nie) wiecie, gros moich lektur to non-fiction. Ale teraz chciałem wam polecić dwóch autorów fikcji. Autorów genialnych, wspaniałych, cudownych. I tak się składa, że obu w języku polskim wydaje wydawnictwo #Vesper.
Więc, drogie i drodzy, musicie zapoznać się z twórczością:
@marventh@ksiazki McCammona na początek polecam Magiczne lata - świetny klimat, bardzo dobrze zbudowane postaci, ciekawą fabula (polecam też inne książki McCammona, Zew nocnego ptaka i jego kontynuację, Słuchacza z tych, co już czytałem).
Hendrix to trochę inna kategoria, bo on pisze horrory pełne (1) ironicznego humoru (2) nawiązań do popkultury. Polecam w szczególności Horrorstör (pięknie wydany, krociutki), Sprzedaliśmy dusze (szczególnie dla fanów muzyki metalowej), Finał girls (dla fanów filmowych horrorów). Parę jeszcze przede mną, ale pewnie też będę mógł polecić:p
Czy tylko ja tak mam, że gdy czytam pozytywną recenzję książki, która potencjalnie jest w obszarze moich preferencji literackich, ale trafiam na fragment o "dobrym wątku romantycznym", to od razu tracę zainteresowanie? Dotyczy szczególnie YA fantasy.
@SceNtriC@ksiazki taka teraz moda, pamiętam jak była moda na książki zmierzchopodobne, później grayopodobne, a teraz fantasy ya z mocno rozbudowanym wątkiem Pierwszej/Prawdziwiej/Zakazanej miłości. Przejdzie
Pomóżcie - myślałem o jednej z różnic w SF/Fantasy i przyszło mi na myśl, że w SF występować może 'idea is a hero' - czyli bohaterem jest pomysł, a akcja może być pretekstowa i służyć do prezentacji pomysłu, postaci często są nie tyle sztampowe, co po prostu naszkicowane. Przykład -Niezwyciężony Lema. Tam bohaterowie praktycznie są wymienialni jeden na drugiego.
Z drugiej strony, w fantasy nie potrafię sobie czegoś takiego przypomnieć. Nawet jeżeli mamy powieść oparte na pomyśle, to jednak nie ma chyba fenomenu takiego, że prezentujemy tylko pomysł, a bohaterzy to tylko szkice postaci. To jeszcze czasami ujdzie w opowiadaniach, ale w powieściach? Chyba nie.
Nie mówię, że to cecha charakterystyczna SF czy fantasy, tylko że w SF taki fenomen ('idea is a hero', gdzie bohater np to wynalazca i służy do zademonstrowania wynalazku/technologii) uchodzi znacznie łatwiej i częściej niż w fantasy.