Charlie Chan to jeden z tych ikonicznych śledzych starych kryminałów. Ma swoje wady jako postać, ale też swój urok, a i historia jest całkiem dobrze poprowadzona z ciekawą zagadką.
@niekonkurencyjny Tak, sam czytałem trzy części z serii, ale pewnie jest ich więcej. Bliżej sie jednak tym nie interesowałem, gdyż zwyczajnie za dużo książek i serii wokół mnie "krąży". @ksiazki
Bardzo porządny, trochę teatralny, ale ponury w atmosferze kryminał rozgrywający się w Bydgoszczy w 1996 roku. Dobra książka i zapowiada się dobra seria.
Taka sobie literatura, ale świetna rozrywka, od której trudno się oderwać. Niektórych pewnie odstraszy okrucieństwo i język, bo autor dał do wiwatu i czuć, że to po to, aby o książce się mówiło. Zakończenie może bardzo zirytować.
Uwielbiam historie o zbrodniach na prowincji (pozdrawiam podcast “Zbrodnie prowincjonalne”). Pewnie dlatego, że sam pochodzę z prowincji. Może nie tak głębokiej jak fikcyjne Lipowo, w którym dzieje się akcja książki, ale czuję ten klimat.
@blejamichal Pamiętam, że czytałem tę książkę i rzeczywiście, ma to świetny klimat prowincji. Ale mimo wszystko była chyba dla mnie zbyt powolna, zbyt rozciągnięta i nie zdecydowałem się na kontynuację. Natomiast jeśli nie miałbym co czytać, to faktycznie może skusiłbym się na drugą część. @ksiazki
Jeśli zastanawialiście się ostatnio "jakie nowe formy pojawiły się tam ostatnio w marketingu", to to może być dobra pozycja "krajobrazowa". Szczegółów tu nie ma, a lania wody i powtórzeń myśli jest sporo, ale czyta się stosunkowo przyjemnie. Choć specjaliści pewnie już to wiedzą.
Książka udostępniona dzięki uprzejmości Wydawnictwa MT Biznes.
@SceNtriC Kotler ma 94 lata i raczej poza nazwiskiem i dwoma stronami wstępu niewiele tu wniósł. Ciekaw jestem, czym to się różni od "Marketing 4.0" którą na czytniku mam od 8 lat i oczywiście nie przeczytałem. :)
No a w papierze mam jego cegłę (polskie wydanie Marketing Management) - prawie 1000 stron, którą kiedyś kupiłem w nostalgii za czasami studiów, gdy marzyłem, aby taką książkę, z której korzystałem w czytelni mieć na własność. Trochę nie miało to sensu.
@rdrozd Od "Marketingu 4.0" różni się dokładnie o 2.0 :D
Właśnie gdy czytałem o Kotlerze, to usłyszałem o tej wielkiej książce. Ale mnie marketing, mimo że trochę pociąga (i jest mi potrzebny), to nie na tyle, aby brać się za takie grube pozycje :)
Powieść “Wśród umarłych” w najmniejszym stopniu nie zmieniła mojego podejścia do Lema - nadal jestem nie tyle czytelnikiem, co wyznawcą. Mam jednak wrażenie, że pomogła mi nieco lepiej zrozumieć zarówno jego, jak i jego twórczość.
Po miesiącach leżenia, w których starałem się zmusić siebie do poznania systemu RPG "Zew Cthulhu", po prostu zagrałem w tę grę paragrafową bez kości i bez notatek. I nadal bawiłem się dobrze, a materiału i kombinacji jest tutaj co niemiara. Są drobne wady (wynikające z rozbudowania historii), ale polecam fanom Lovecrafta.
Książka, o której dziś piszę, pochodzi sprzed dwóch i pół dekady, a więc z czasów, kiedy byłem jeszcze młody i piękny. Opisuje świat, którego już nie ma i wykorzystuje schematy, których już się nie stosuje. To sprawiło, że „Tylko nie mów nikomu” już na starcie zyskało u mnie punkty za wzbudzenie nostalgii.
Wiem, że to może być kontrowersyjne, ale dla mnie rewelacyjny stary kryminał, który czytałem z uśmiechem na ustach. Bohaterki, których nie da się nie lubić, w miarę ciekawa sprawa, a archaiczność nieco ukryta postępowymi i ciężkimi fragmentami.
Nie wszystkie książki historyczne da się czytać z przyjemnością. Tę się da i jest to nie tylko zasługa Marszałka, który swoim żywotem dostarczył autorowi świetnego materiału, ale przede wszystkim samego autora.
Dla kogoś, kto i tak ma do czynienia z GA4, ale dopiero raczkuje - może być ciekawym drogowskazem. Dla kogoś, kto chciał się o analityce dopiero czegoś dowiedzieć - czasem może nie trafić.
Bardzo przyjemna lektura, którą skończyłem w jeden dzień. Faktycznie, więcej tutaj zabawy w detektywa niż kryminału, ale komedia taka średnia. Lektura lekka, wciągająca i... z dobrym zakończeniem, ale fatalnym cliffhangerem na koniec. Tym niemniej, polecam.
Niewiele brakowało, a moja opinia na LC byłaby dłuższa od tej książki. Zresztą sam tytuł już robi większe nadzieje niż... 101 stron, z czego prawdziwej treści jest może 60. No tak, dałem się zrobić. Aczkolwiek sama treść już jest w porządku i nawet, jeśli zna się zasady wywierania wpływu na ludzi, to tutaj są dobrze omówione.
Bardzo dobrze się bawiłem - brytyjski kryminał w starym stylu, dość rozbudowany i wielowątkowy, choć niekiedy z archaicznymi wnioskami oraz Deus Ex Machinami. Ale jak najbardziej można.