Mało w tym tygodniu słuchałem, a jeszcze mniej mi się podobało. Ale trzy punkciki są:
Paleface Swiss, album "Fear and Dagger", ale też inne - jeśli ktoś chce bezmyślnego darcia mordy, które jest metalcorem, ale nie do końca, jest tam totalne szaleństwo punkowo-hardcore'owo, wbijanie gwoździa kolejnymi krzykami, to chyba to coś dla Was.
Gnida - zespół wydający płyty o takich wspaniałych tytułach jak "S.Y.F." czy "R.A.K.". Jest to typowy death z gatunku tych brutalniejszych, ale czasem poprzetykanych np. amerykańskimi piosenkami z dawnych lat czy utworami w rodzaju "Cocktus". Zabawna rzecz, choć muzycznie pewnie takich zespołów są tysiące.
Chephreon - przyjemny, nieoczywisty black metal z solidnymi melodiami. To ciekawe, bo normalnie nie lubię takiego skrzekliwego, nieco inquisitionowego wokalu i tutaj też go nie polubiłem, ale nadrabia to reszta w postaci ciekawych, choć brzmiących klasycznie kompozycji, melodyjek i ogólnego klimatu.
Heute war ein perfekter Biketag 🤩
Blauer Himmel ✅
Sonnenschein ✅
Fahren in kurzen Klamotten ✅
Angenehme Temperatur ✅
Trails in sensationellem Zustand ✅
Wärmer bräuchte es wegen mir gar nicht werden. Perfekte Mischung aus angenehmer Wärme und einer Prise angenehmer Kühle.
Etwa 7 km von daheim auf dem #Postweg hatte ich nahe der #Postweghütte noch eine nette Begegnung mit einem #Igel, der sich von mir überhaupt nicht hat stören lassen 🤩
Kamil "#siuhy" Szkaradek bedzie do konca Majora w Austin (czyli do 22 czerwca) reprezentowal barwy amerykanskiego #TeamLiquid na zasadzie wypozyczenia.
Zastapi tym samym Justina "#jks.a" Savage'a, a przede wszystkim przejmie od Russela "#Twistzz.a" Van Dulkena obowiazki kapitana.
No, to czekam na pierwszy mecz #Liquid vs. #MOUZ :troll_face: A potem... mam nadzieje, ze MOUZ go wypusci.
PS. Dalej nie wiadomo, kto bedzie nowym trenerem Liquid... ;)
#GoodMorning#Cycling! Today I’ve jumped off the usual route to ride some #gravel and dirt roads along #Warta#river. Nothing crazy, but it made me want to go there more… And it is a beautiful place…🥰
Last #night has been very warm, so I simply couldn’t let it go. Took some tea and visited same old boring places I use to go all the time. It was fun, though!🥰😂
„Dziewczyna z wymiany” to trochę takie guilty pleasure dla fanów psychologicznych thrillerów. Bo choć do czołówki tu daleko, przyznać muszę, że ciężko było mi oderwać się od lektury. W efekcie chętnie czytałam kolejne rozdziały, mimo że jednocześnie kręciłam nosem na niektóre rozwiązania fabularne, jakie to zaserwowała odbiorcom autorka tej powieści.
Dzięki tej części zrozumiałem fenomen tej serii. Widzę, że opinie są różne, ale według mnie drugi tom jest dużo lepszy niż pierwszy, świetnie kończy tę dylogię i Simmons zbliżył się do ideału mojego wyobrażenia sci-fi. 10-tki nie ma, ale było bardzo, bardzo blisko.
Okej, krzat jako idea nie jest złym rozwiązaniem, podobnie jak kilka innych pomysłów, ale... o to "gdyby" właśnie chodzi. Krasnoludy tak się u nas zadomowiły już za czasów Łozińskiego, że próba tworzenia nowej wersji tłumaczenia "dwarf" jest działaniem na siłę, niepotrzebnym.
To m.in. miałem na myśli pisząc o gwiazdorzeniu tłumacza. Dla tych "krzatów" nie ma uzasadnienia, że byłyby lepsze, bardziej zgodne z oryginalnym zamysłem Tolkien, że coś by wnosiło to do przekładu.
Inna sprawa, że dziś owe "krzaty" przyjmuje sie nieco lepiej niż kiedyś prawdopodobnie z dwóch powodów:
bardziej "(pra)słowiańskiego" brzmienia, chodzi o zbitkę "krz".
osłuchania i oczytania się słowa "krasnoludy", które dosyć szybko się przyjęło i przestało być egzotyczno-słowiańskie.