MetalNews.pl podsumowuje miniony rok dla polskiego metalu, ale z perspektywy podziemia, a nie mainstreamu. Trochę inne spojrzenie niż zwykle się ma na muzykę.
@SceNtriC w "Skóra i ćwieki na wieki" Jaro.slav pisał, jak się z ziomeczkami wybrali na festyn z okazji Dnia Metalowca i jak wielkie było ich rozczarowanie :D @nomadbynature@muzykametalowa
Po raz ostatni w tym roku pragnę Wam polecić trochę muzyki. Czasem bardzo krótko.
Iron Maiden, album "The number of the beast" - kontynuuję swoje poznawanie albumów Ajronów i zaskoczyło mnie, jak wiele hitów się tutaj znajduje. A nawet, jeśli coś nim nie zostało, to wpada w ucho. Bardzo przyjemna i energiczna płyta.
Pearl Jam, album "Dark Matter" - zabawne jest to, że o tym albumie dowiedziałem się z muzycznego podsumowania roku w TVN 24. Nigdy nie byłem fanem Pearl Jamu, ale doceniałem ich, być może nawet najbardziej z wielkiej czwórki grunge'u. Jest tutaj sporo energii, trochę solówek, ale też spokojniejszego, kojącego serce rocka. Niezłe.
Svarttjern - black metal z Norwegii, bardzo energiczny, bezkompromisowy i warty poznania. Panowie się nie oszczędzają i może nie ma w tym finezji, ale jest pasja. No, jako taka. I ciekawe zabiegi gitarowe.
Strapping Young Lad - jeden z zespołów Devina Townsenda, w którym jest sporo eksperymentowania i po prostu darcia ryja. To taka kapela, gdzie jeden utwór Cię zachwyci, a drugi wywoła zdziwienie na twarzy. Jest bardzo energicznie, ale też... dziwnie, bo nie wiadomo, do czego to przyporządkowac.
Fellowship - power metal, chyba nawet polecany tutaj na Mastodonie. Bardzo delikatny, gdzie epickość nie jest podkreślana mocnym instrumentarium. Znam dużo ciekawsze zespoły z tego gatunku, ale gdzieś tam warto zerkać.
Infested Angel - death metal z UK, nieźle zrobiony i dlatego przykuł moją uwagę. Ponownie - znam lepsze przykłady z tego nurtu muzycznego, ale panowie ładnie wymiatają i growlują.
ROS - dowiedziałem się o tym zespole dzisiaj z kanału Jedynego Znawcy Muzyki i posłuchałem dwóch dostępnych utworów. To początkujący polski zespół symphonicmetalowy (nie blackmetalowy - tutaj pani normalnie śpiewa, wręcz klasycznie) i choć nie wbiło mnie w fotel, to warto obserwować i poczekać na płytę w styczniu, bo symfoniczności u nas na metalowym poletku jest jak na lekarstwo (tak, wiem o Sacrimonii).
Właśnie wyskoczył mi listopadowy singiel zespołu Hamulec i utwierdzam się w przekonaniu, ze to kapela, którą warto obserwować. Nie spodobaliby mi się aż tak za pierwszym razem, ale mają coś w sobie, co każe czekać na kolejne wydawnictwa.
@exus1pl Na pewno nie jest to zespół, który wywróci scenę do góry nogami, ale muszę przyznać, że grają ciekawą i bezkompromisową muzykę na tyle, na ile mogą i czują. Też na początku się odbiłem, ale potem doceniłem. @muzykametalowa
Kontynuujac wczorajszy watek "#MuzykaKlubowa vs aranzacje symfoniczne"
Samuel #Barber's #AdagioForStrings to chyba jeden z najciekawszych przypadkow kiedy utwor symfoniczny inspiruje do stworzenia klubowego remixu, a nastepnie znowu powstaje wersja na orkiestre...
@emill1984@muzykaklubowa ja mam powiedzmy w konwencji symfonicznej coś ze świata ciężkiego metalu. Grecki zespół Septicflesh grający death metal ma w swoim składzie dwóch braci, gdzie jeden ukończył kompozycję muzyki klasycznej na jakimś prestiżowym collegu w Londynie i od wielu lat aranżuje orkiestrę na płyty zespołu, które dogrywa im Praska Orkiestra Symfoniczna oraz chór. Apogeum tego był koncert w Meksyku nagrany z męskim chórem i 100 osobową pełna orkiestra symfoniczną. Klubowe mozesz podrzucić takie aranżacje w większej liczbie.
Kierunek Poznan, moja druga tak daleka podroz samochodem, pierwsza bez nikogo na fotelu pasazera - zaczelo sie wesolo bo na parkingu pod domem okazalo sie, ze mam gwozdzia w oponie. Potem bylo jeszcze ciekawiej - to byly czasy kiedy nie bylo ani ekspresowki do Poznania, ani autostrady na polnoc od Wroclawia, pozna jesien / wczesna zima, wiec juz bylo ciemno, a nawigacja puscila mnie... przez przeprawe promowa, ktora o tej porze juz nawet nie kursowala 🤣 Ogolnie trasa z Katowic do Poznania zajmowala wtedy chyba 6 godzin, nie 3 z kawalkiem jak teraz 🤣
Jeden z pierwszych wystepow #ArminVanBuuren w Polsce, kolejka pod #HalaArena na 30 minut czekania, a potem wypelniona w srodku do ostatniego miejsca
A rano kima w aucie na parkingu pod hala i do domu... 😂
Na YT sa nagrania roznych osob z tej imprezy, ale to byly czasy kiedy nagrywalo sie tosterem, wiec niewiele slychac, a jeszcze mniej widac ;)
Kolejny tydzień i trochę rzutem na taśmę, ale jednak mogę troche napisać o rzeczach, które słuchałem i IMHO warto się nimi zainteresować.
Iperyt, album "Totalitarian Love Pulse" - nie jestem fanem industriali, niezależnie w jakiej gałęzi muzyki (tutaj: black metalu). Ale nie mogę przejść obojętnie wobec tego, jak radośnie agresywnie jest ta płyta. Nawet, jeśli nie lubicie programowanej perkusji, ale robicie radosną rozwałkę, to dajcie jej szansę.
Dumal - ciekawe. Tak bym skrótowo określił to, co usłyszałem u tej amerykańskiej formacji BM. Nie ma tutaj niczego innowacyjnego i to pierwsze, co mi się rzuciło w uszy, ale jest to po prostu dobrze przygotowane i nie uderza tak po naszym zmyśle słuchu. Będę Was obserwował, chłopaki.
Stiny Plamenu - na Twitterze ktoś to rzucił i była mowa o tym, że są tutaj treści typowe jak na czeskie klimaty, czyli ścieki i fekalia. A oprócz tego to normalny, pełnokrwisty black metal i warto się temu przyjrzeć, bo umówmy się - przecież i tak nikt nie usłyszy tutaj niczego konkretnego z tego wokalu.
Sargeist, EP-ka "Death Veneration" - lubię Sargeist, gdyż są tak radośnie beztroscy w swojej agresji. To po prostu twór, który aż kipi z chęci pokazania, jak bardzo wielbią czarnego pana i robią to pełni pasji i melodii.
Behemoth, album "Demigod" - to ten album Behemotha, gdzie Nergal brzmi, jakby był nagrywany przez kilka rur do odkurzacza. Ale sama płyta faktycznie bije po nerach i ten efekt po prostu tutaj pasuje.
Iron Maiden, album "Seventh Son of a Seventh Son" - nigdy nie słuchałem całej płyty IM. Ale chyba zacznę, bo ta była świetna. Są tu dobre single "Can I Play with Madness" oraz "The Evil That Men Do", ale tego jako całości słucha się bardzo dobrze. Wiem, jestem spóźniony na imprezę.
Nie wiedziałem, że Heafy miał problemy z głosem, dzięki za informację. Myślałem, że to właśnie wokalista Avenged Sevenfold miał takie kłopoty i dlatego przestał krzyczeć, ale doczytałem, że to raczej plotka.
Problemy z wokalem miała za to Angela Gossow, mówiło się też o Coreyu Taylorze. To tak z ciekawostek.
Generalnie nigdy nie lubiłem Trivium prawdopodobnie dlatego, że trafiałem właśnie na te nowsze albumy. Może spróbuję do nich wrócić i się przekonać, ale nie kojarzyłem nigdy ich jako zespołu, który szczególnie chciałem słuchać. Mimo wszystko lubię ten "krzyczany" metal.
Znam ten poboczny projekt Matta, ale zupełnie nie przypadł mi do gustu. Przesłuchałem bez większych emocji.
Przez Was wszystkich (łącznie z @DanielEm) będę musiał przesłuchać znowu kilkadziesiąt godzin materiału :D
@SceNtriC@Grigi@maciek33@muzykametalowa do mnie Trivium jakoś nie trafiało a ten projekt dużo ciekawszy, jak dla mnie. Czuć mainstream ale jest interesująco.
Jak polaczyc najlepsze co stworzylismy w muzyce pop z najlepszym co mamy w muzyce klubowej (no, jednym z najlepszych, bo tu akurat mamy mnostwo powodow do dumy)?
> Listen to our new album, 'Dreamscapes': https://elifur.ffm.to/dreamscapes.OIS Based on the concept of our album ‘Dreamscapes’, we wanted our Essential Mix to...
Wracam do Was z tym, czego ostatnio posłuchałem i mogę polecić.
Grave with a view - przypadkiem znalazłem i jest to niezłe, choć gdy już wysłuchałem całego nowego albumu, to jednak było tam za dużo monotonii. To fiński black metal, ale z nawykami death'n'rollowymi, czyli przez wiekszość czasu jest szybko i krzykliwie. Warto sprawdzić.
Gorgon, album "For those who stay" - lubię ten francuski projekt blackmetalowy i tutaj już nie złudzeń - siarka się leje strumieniami. To typowe granie blackmetalowe, gdzie nie ma hamulca. Proste, powtarzalne, ale cokolwiek włączymy, to jest satysfakcja.
Helleruin, album "Devils, Death and Dark Arts" - a tę ciekawą rzecz polecili mi koledzy z Twittera, którzy zachwalali ten album. I rzeczywiście - jest świetny, pierwsza połowa to coś, czego się słucha z ogromną przyjemnością, zwłaszcza, że w ucho wpadają melodie. Poźniej następuje zwolnienie i to ta gorsza część, ale i tak płyta wpada na moją wishlistę zakupową.
Persecutory - proszę Państwa, Turcja. Jest agresywnie, jest mocno, jest wrzaskliwie, jest gromada dźwięków. Black/death z przewagą tego pierwszego i to jest coś, co na pewno warto sprawdzić.
Hanabie, EP-ka "Bucchigiri Tokyo" - z tego typu dziwnymi zespołami jest tak, że za pierwszym razem wpadną w ucho, bo jest to coś innego, po czym się robi wielkie oczy, ale potem najczęściej przychodzi rozczarowanie. I tak też podchodziłem do tej EP-ki, bo urocze Japonki, które na zmianę śpiewają piskliwym głosem i ryczą growlem, raz mnie zaskoczyły, ale teraz pewnie będą odcinać kupony. I rzeczywiście, jest to podobne, ale to jest... tak satysfakcjonujące i radosne, że aż miałem banan na twarzy. Wiedzą, jaką maja stylistykę, korzystają ze swoich atutów muzycznych i okraszają to humorem. Nie każdemu się spodoba, ja też zdecydowanie nie jestem "otaku", ale życzę dziewczynom dobrze. To taki metalcore, którego mógłbym słuchać.
Aara, album "Eiger" - lubię ten atmosferyczno-blackmetalowy zespół, o którym niewiele wiadomo, ale chyba wolałem ich poprzednie dokonania. Tutaj jest po prostu nieźle, ale jednak czuć, że z jednej strony bazują na starych patentach, które bywają nudne (ciągle ten sam wokal), a z drugiej eksperymenty w postaci spowolnień nie do końca do mnie trafiają. Tym niemniej, jak już tutaj się rozbuja perkusja, to jest ta ściana dźwięku, którą lubię.
Lunar Aurora, album "Mond" - to taki dziwny zespół, który idzie w trochę "oniryczny" BM, z jakimś takim hasaniem po przestrzeni. Ale nadal cechują się agresją i ta płyta jest po prostu dobra, podobnie jak "Andacht", który kiedyś słyszałem.