Narobilem sobie zaleglosci z odsluchem jednej z moich ulubionych muzycznych audycji na YT - #Proggcast. Wlasnie sie zorientowalem, ze od pazdziernika nie ogladalem nowych odcinkow - pora nadrobic :D
Przypominamy że już niedługo bo w sobotę 26.04 - na postoju wielkie świętowanie - Miło cień poznać czyli 3 super projekty z których dwa postojowicze znają z doświadczeń bardzo dobrze.
Seks w Czasach Wojny - miłość nasza ukochana już po liceum ale wciąż nie wiedzą co ze sobą zrobić więc grają po Polsce bez sensu jakieś numery zamiast się za robotę wziąć.
Generation Of Destruction - no co tu dużo gadać, robiliśmy ich debiut, oni robili nam nasze 2 urodziny i urośli do tego stopnia że się u nas już nie mieszczą, mimo tego wciąż grają!
No i on i oni Jonasz Gubera - reżyser emo sceny, mastermind smutnej muzyczki i pop punka. Pierwszy raz u nas!
Tym razem składka w droższej cenie 50 zł, i bez możliwości niższej ceny na bramce - zespoły potrzebują kasy na rozwój. Nie martwcie się, to wyjątkowa sytuacja i możliwość wpadania do nas bez względu na sytuację finansową pozostaje i będzie w ogromnej większości wydarzeń. Przy tym, postaramy się zrekompensować tą sytuację... KONKURSEM! O którym już niedługo!
No to co, widzimy się? Miło będzie poznać wasze cienie ♡♡♡♡
Zamiast tego zapraszamy na "Wolność Trzeźwości Vol.2" już za miesiąc 16 Maja.
Powody są prozaiczne, nasz brak sił. Zgłosiły się nowe osoby DJ-skie, ale przez natłok spraw kolektywnych i prywatnych zawaliliśmy organizację tego dnia. Postanowiłyśmy więc odwołać wydarzenie, a zamiast niego zrobić większe i lepsze wydarzenie za miesiąc.
Zapraszamy za miesiąc!
Planujemy imprezę w klimacie pierwszego “Wolność Trzeźości”!
Nie zabraknie na niej także tanecznej elektroniki!
Dzięki i przepraszamy!
Mało w tym tygodniu słuchałem, a jeszcze mniej mi się podobało. Ale trzy punkciki są:
Paleface Swiss, album "Fear and Dagger", ale też inne - jeśli ktoś chce bezmyślnego darcia mordy, które jest metalcorem, ale nie do końca, jest tam totalne szaleństwo punkowo-hardcore'owo, wbijanie gwoździa kolejnymi krzykami, to chyba to coś dla Was.
Gnida - zespół wydający płyty o takich wspaniałych tytułach jak "S.Y.F." czy "R.A.K.". Jest to typowy death z gatunku tych brutalniejszych, ale czasem poprzetykanych np. amerykańskimi piosenkami z dawnych lat czy utworami w rodzaju "Cocktus". Zabawna rzecz, choć muzycznie pewnie takich zespołów są tysiące.
Chephreon - przyjemny, nieoczywisty black metal z solidnymi melodiami. To ciekawe, bo normalnie nie lubię takiego skrzekliwego, nieco inquisitionowego wokalu i tutaj też go nie polubiłem, ale nadrabia to reszta w postaci ciekawych, choć brzmiących klasycznie kompozycji, melodyjek i ogólnego klimatu.
Père-Lachaise (rap / post-punk / zimna fala, Gniezno) zaprasza w hipnotyzującą podróż po naszej rzeczywistości, przedstawionej w zwierciadle sześciu różnych spojrzeń.
Krokodyl (shoegaze / grunge, Wrocław) łączy brzmienia rockowe z emocjonalnymi tekstami.
Zszopy (alternatywa, Lubin) to ziomale, którzy chcieli wyżyć się artystycznie i przerodzić emocje w muzykę.
W tym tygodniu, choć przesłuchałem niewiele, pojawiło się wiele dobra. Zwłaszcza dzisiaj, gdyż okazało się, że kilka bardzo zacnych zespołów wydało swoje nowe albumy i można coś o nich napisać. Ale po kolei.
Helleruin, album "War Upon Man" - po usłyszeniu znakomitego "Devils, Death and Dark Arts" stwierdziłem, że bliżej zapoznam się z dokonaniami tego jednoosobowego holenderskiego projektu, mimo że ostrzegano mnie, że to nie było to. Ale nie jest tak źle - w "War Upon Man" jest klimat, w miarę wyrównany poziom i dobrze to siedzi na słuchawkach. Warto sprawdzić, jeśli szukacie dobrego, ale nie jakiegoś podziemnego black metalu.
Dorothy, album "The Way" - natknąłem się na tę piosenkarkę (lub cały zespół, w zależności jak patrzeć) całkiem niedawno (mimo że aktywna jest od wielu lat), a równie niedawno wydała ten album. Zupełnie nie jest to metal, ale ponieważ muzykę rockową również bardzo lubię, to mogę to polecić - bywa energicznie, czasem lekko popowo w tym sensie, że ten rock "wchodzi", a czasem nawet dość sentymentalnie. Fajna mieszkanka, którą warto spróbować, jeśli narzekacie na to, że ten gatunek muzyki dzisiaj podupadł. Nie podupadł, spokojnie.
Whitechapel, album "Hymns in Dissonance" - bardzo dobra, mięsista płyta. Nie byłem nigdy fanem Whitechapela, byli dla mnie jednym z wielu deathcore'owych zespołów, ale tutaj naprawdę zrobili dobrą robotę i czuć moc w potężnych wokalu (głównie korzystającym z niższych częstotliwości), instrumentarium. Nawet, gdy są spowolnienia, to to wszystko jest tak "potężnie napędzone", że aż się czeka na ciąg dalszy.
Infernal Flame, album "The Grave" - rewelacyjny debiut warszawskiego zespołu death/blackmetalowego. Pierwsze moje skojarzenia to Hate i bardziej agresywne czasy Behemotha. Wokal może nie jest aż tak potężny, jak u obu Adamów, ale dobrze się komponuje z muzyką, jest soczysty, a sama muzyka to po prostu parcie do przodu czołgiem. Warto obserwować, dać szansę, zwłaszcza, że zostało to dobrze wyprodukowane.
Szczerze mówiąc, w mijającym tygodniu bardzo mało wpadło mi w ucho. Dlatego dzisiaj będzie bardzo, bardzo skrótowo.
Cruelty's Heart - bardzo nieoczywisty black metal, złożony w swojej budowie, choć przez to nie zawsze trafiający w gusta większości. Nie nazwałbym tego progresywnym, choć... może?
Hagalaz, album "Rise Again" - ciekawy album jako całość, ale pod koniec się psuje. Taki black/folk, ale lepsze są te blackowe momenty.
Proditor Bicorni - ciekawy, głęboki blackowo-deathowy wokal, ale poza tym chyba trochę przesadzone instrumentalnie i koncepcyjnie.
Alyksir, album "Devourer" - melodyjny death metal, który może porwać i dobrze się tego słucha, ale pod koniec nie wiadomo, po co te spowolnienia.
Whiskey Ritual, album "Still Scum" - odświeżające, proste (choć czasem nie aż tak) black'n'rollowe granie. Naprawdę wpadające w ucho riffy z "przepitym" wokalem.
Bloodywood, album "Nu Delhi" - to dokładnie taki album, jakiego można się spodziewać od tego zespołu, czyli połączenie tradycyjnej hinduskiej muzyki z metalem, w tym nowoczesnym metalcorem. Do pobujania się.
This Gift is a curse, album "Heir" - to akurat jest bardzo ciekawe. Black metal ze Szwecji, ale szalony, z wrzaskami, szybką perkusją, zmianami tempa, budowaniem atmosfery po to, aby potem przyfasolić kompletnym wariactwem. Nie do końca rozumiem, gdzie ten sludge oraz hardcore, które są wymienione na Metal Archives, ale możliwe, że jest tego więcej na innych albumach (tutaj są tylko jakieś minifragmenty sludge'a). Bardzo polecam sprawdzić, bo to nieoczywista rzecz.
The Contagion - ciekawy i mocny death metal z Finlandii, który to kraj raczej nie kojarzy się z DM. Takie pod nóżkę.
Frantic Amber - ciekawy kobiecy melodic death/thrash z szybkim graniem, mocnym wokalem, ale też czasem nieoczywistymi zabiegami, jak symfoniczność w "Black Widow".
T.H.E.M. - symfoniczny black metal, lubiący dzielić swoje płyty na rozdziały i właśnie taki album "Crusade against the Tyrannical Essences of Men" wzbudził moją ciekawość. Szybko, wrzaskliwie, nie bez polotu.
DRUG – FREE PARTY IS NOT A CRIME,
dlatego otwieramy cykl trzeźwych imprez dla wszystkich amatorów tuptania. Cykl otwierają świetne mordy z Awaria Sound System.
Eta i Tasman, duet działaczy krzewiący ruch free party w Lubuskiem. Od zawsze obcujący z muzyką – artystyczne dusze. Założyciele Awaria Sound System. Tasman odkąd wytańczył swoje pierwsze tekno party odbywające się w Toruniu gra nieprzerwanie od 2018r. Eta natomiast od samego początku ich współpracy angażowała się w sferę wizualną organizowanych przez kolektyw imprez. Naturalnie później zaraziła się bakcylem mixu od męża i włączyła się w wspólną pasję, jaką jest DJ-ing. Mimo tego iż mają odmienne gusta muzyczne, na party ich sety dopełniają się znakomicie. Znani z organizacji sielskich plenerów w Krzakach i Chaszczach.