Oczywiście że tak. Odpowiedź masz w poście w którym zapraszają na demonstrację organizowaną przez WSL. Działaczami WSL są przede wszystkim propaństwowcy, w tym dawniej udający anarchistę tow. Ciszewski.
WSL tworzy deklaratywnie ruch lokatorski podpierając się nazwiskiem tragicznie zmarłej Jolanty Brzeskiej, natomiast jest znany z tego, że niektórzy jego członkowie byli np. zafiliowani z PiS. Istniały też zarzuty, że od momentu przejęcia władzy przez PiS WSL wstrzymał swoje działania w sprawie powstrzymania reprywatyzacji w Warszawie, licząc za mocno na to że komisja którą powołał Jaki sama się tym zajmie. Trzeba podkreślić że wciąż były to osoby zaangażowane w blokady eksmisji itp, po prostu mieli dość konkretny profil światopoglądowy.
Dwa lata temu jego działacze byli bezpośrednio zaangażowani w atak na skłot Syrena skutkujący wyrzuceniem z niego osób queerowych i kobiet (związanych luźno z kolektywem Stop Bzdurom) które nie zgadzały się na to, żeby jeden psychol latający z nożem terroryzował skłot i był tolerowany bo “on już tak ma”. Psychol był niestety kumplem Ważnych Osób na skłocie Przychodnia (przez bramę), co spowodowało wielomiesięczny konflikt, który został zakończony tak, że osoby z Przychodni w towarzystwie osób z WSL wtargnęły na teren Syreny i zaatakowały jej budynek (rzucając kamieniami i cegłami), siłowo usuwając osoby “niepożądane” z sąsiedniego skłotu. WSL wystosowało potem obrzydliwe “oświadczenie” w którym pisało że dokonano “rekomunalizacji” Syreny, że trzeba odejść od “polityki tożsamości” i jakiś “tymczasowy zarząd” nad skłotem należy ustanowić. xD Wklejałam je kiedyś, możesz znaleźć na moim profilu. Szczekacze na social mediach próbowały też twierdzić że niewinna działaczka WSL została ostrzelana z wiatrówki, pomijając fakt że szła na czele całego mobu który przyszedł zastosować rozwiązania siłowe. Potem wersje po tamtej stronie zmieniały się szybciej niż Testoviron zmieniał majtki Calvina Kleina - według nich na Syrenie miał powstać burdel i cholera wie co jeszcze.|
Obecnie na budynku Syreny co roku jest wywieszana państwowa flaga (z powstańczą kotwicą) w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. To jedyny skłot jaki znam który wywiesza państwową flagę, niezależnie od wariacji.
Aktualnie w środowisku obowiązuje wersja że “nic takiego się tam nie stało, a poza tym przestańcie drążyć bo tam wszędzie mieszka dużo nowych osób których to już nie obchodzi i tylko ich odstraszacie od ruchu”. Dlatego wiele osób nawet nie wie o tym co się odwaliło, wielu dawnych mieszkańców Syreny też tam pewnie dalej mieszka, psychol może też, nie wiem, nie bywam, nie chcę bywać.
Na Szmerze obowiązuje zaś w większości symetryzm w stylu “no niedobrze się stało ale obie strony były winne” jako że adminem serwisu jest osoba związana z kolektywem który robił słynne mediacje między Syreną a Przychodnią, a jako że w mediacjach ludzie w nerwach mówią rzeczy to najlepiej usiąść okrakiem na barykadzie i stwierdzić że both sides bad, ale kolektyw zrobił co mógł, więc teraz proszę nie szafować ostrymi opiniami.
Przychodnia i WSL są mocno związane ze środowiskiem Inicjatywy Pracowniczej, które też jest wewnętrznie zróżnicowane, ale które w prywatnych rozmowach bardzo lubi otwarcie wyśmiewać się z ofiar ataku na Syrenę, ironizować na ich temat i przychylać się do najgłupszych opinii jakie krążą o tym zdarzeniu. IP jakiś czas temu próbowało zakładać swoje “anarchistyczne” (tzn malowane na czarno-czerwono) inicjatywy tuż obok istniejących struktur FA i też zawsze używało sformułowań typu “ruch socjalny”, bardzo starannie unikając zresztą wszelkiej retoryki anarchistycznej poza używaniem symbolu żbika na flagach. Łatwo wywnioskować że ta “Warszawska Grupa Anarchistyczna” to właśnie taka sama próba, wcześniej to samo było robione w Łodzi ale zdechło.
Jako że już mnie zablokowali na Szmerze, mam przynajmniej potwierdzenie że mam rację. xD
Mimo mocno zabetonowanej sceny politycznej i JOWów w USA wciąż można rejestrować inne partie i wystawiać swoich kandydatów. W 2024 kandydowali: Robert F. Kennedy Jr (niezależny), Cornell West (niezależny), Jill Stein (Zieloni) i Chase Oliver (Libertarianie).
Możliwe że któryś z tych kandydatów zrobił jakiś umizg do Szwajcarów i coś tam ugrał.
Na godzinę? Nie umiem tego policzyć, kilka groszy pewnie. Chyba ze dwa miesiące zbierałam na próg wypłaty 50 zł na Reaktorze, a na Ariadnie są tylko nagrody rzeczowe. Po prostu i tak nie miałam nic lepszego do roboty. Plus wiele ankiet zaczynałam wypełniać i w połowie system twierdził że nie mieszczę się w grupie docelowej i mi “dziękował”.
Nie musisz robić audytu. Wystarczy spojrzeć samą konstrukcję badania. I to już pomijając fakt, że badania z paneli internetowych są całe gówno warte, ja też na bezrobociu ciągle wypełniałam Ariadnę czy Reaktor Opinii tylko po to żeby dostać jakieś drobniaki. Próba też jest niewystarczająca, ale pomińmy to. Uznajmy, że nie było tych informacji, a badanie było normalnym, rygorystycznym sondażem zrobionym metodą CAPI czy CATI, p było prawidłowe i w ogóle.
Takie badanie wciąż można łatwo zmanipulować.
Masz tam zadane pytanie o to, czy zdaniem pana/pani świadczenie powinno być… i tutaj masz pełne pole do manipulacji opcjami.
Za każdym razem kiedy zadajesz pytanie sondażowe, które z natury rzeczy musi być pytaniem zamkniętym, musisz dobrać odpowiednie sugestie odpowiedzi. W teorii sugestie te powinny być jak najbardziej pełne, brzmieć w miarę możliwości neutralnie i pokazywać całe spektrum możliwości. W idealnym świecie te sugestie powinny pochodzić też z wiedzy np. z badań jakościowych, które powinny prawidłowo zidentyfikować rodzaje tendencji. Nie powinniśmy pytać respondentów o poglądy, o których nie wiemy nawet czy istnieją w sferze publicznej (“czy chciałby pan, żeby gumowe zielone krasnoludki też pobierały 800+?”). Wtedy czynimy nieintencjonalną sugestię do badanego, że w ogóle taka opcja istnieje i zaburzamy strukturę wyników.
Są sondaże które spektrum odpowiedzi celowo zawężają, bo chcą np. zbadać tylko jedną tendencję (np. “czy uważasz że 800+ powinno być zlikwidowane czy utrzymane”, tertium non datur) - wtedy odpowiedzi są zwykle na korzyść dominującej tendencji. I tutaj badania zawsze pokazywały, że ludzie są w przytłaczającej większości za świadczeniem. Gdyby było więcej odpowiedzi “nie wiem”, byłoby zasadne żeby spróbować rozpoznać tendencje, ale znów - najpierw powinno to się odbyć na gruncie badań jakościowych.
Za to każde poszerzanie spektrum odpowiedzi i wprowadzanie różnych odcieni szarości w zagadnieniu to zaproszenie do większego rozbicia wyników. Niby ładnie to wygląda, bo responder dostaje więcej opcji do wyboru, traktujesz go niby podmiotowo, tylko tu jest zawarty trik. Jak wspomniałam wcześniej, wsadzenie jakiejś sugestii w odpowiedzi może powodować chęć zakreślenia tej opcji, nawet jeśli sugestia jest absurdalna. Bierze się to z faktu pewnego autorytetu badań: skoro badacz uznał za stosowne umieszczenie jakiejś opcji w ankiecie, to kim jest badany żeby potwierdzać jej prawdziwość? A skoro taka opcja w badaniu pojawia się na stole, to może, no właśnie, kurde, coś w tym jest?
W tym przypadku trik polega na tym, że wybrana sugestia odpowiedzi faktycznie odzwierciedla istniejące tendencje. Są ludzie, którzy chcieliby ograniczenia świadczeń. Ale z bardzo różnych powodów. I te powody w ankiecie ujęte już nie są. Nie użyto też narzędzia zwanego kafeterią (“w skali od do 10, jak bardzo zgadzasz się z tym zdaniem…”), żeby zmierzyć nasilenie tendencji, tylko wpuszczono w badanie bombę w postaci testu jednokrotnego wyboru.
Większość ludzi nie ma jasno sprecyzowanych poglądów. Nawet na kwestie które ich dotyczą. Spytajcie ich czy sami powinni otrzymywać 800+, to jest jakaś szansa że odpowiedzą wam co serio teraz czują, chociaż i tu byłabym ostrożna bo kulturowe czynniki będą zawsze brać górę. Ci, którzy dziś tego świadczenia nie dostają, mogą się unosić dumą, że “nigdy by nie wzięli”, ale jak urodzi im się dziecko… Ci, którzy biorą świadczenie dzisiaj mogą wam powiedzieć że “wcale nie jest ono potrzebne”, ale i tak je biorą, no bo “głupi by nie wziął proszę pana”.
Dlatego tak wielką rolę grają badania jakościowe, bo one pozwalają zrozumieć to, co ludzie myślą o danych rzeczach na różnych etapach i jak to uzasadniają. Pokazują nam świat wartości. Wiemy z wielu z nich przecież, że część ludzi jest za tym, żeby świadczenie nie należało się bogatym. Że powinien być próg dochodowy. Czy mamy taką opcję w ankiecie? Nie. Czy wiemy ile osób dziś tak myśli? Nie.
Przykro to pewnie słyszeć klasycznym socjologom, ale ja na chwilę obecną badania ilościowe kompletnie bym zdelegalizowała, a już na pewno ich sondażową odmianę. Praktycznie od zawsze były one narzędziem inżynierii społecznej i probierzem tendencji dla władzy - utrwalając chwiejne i zmienne nastroje społeczne w spiżu za pomocą raportów z słupkami i wykresami, politycy łatwo wymigali się od kształtowania odpowiedzialnej i dalekosiężnej strategii na rzecz reaktywności wobec zmieniających się co tydzień zapatrywań.
Dokładnie. Polityk zawsze gra na siebie. Nie trzeba spędzić wielu lat w Sejmie żeby szybko zarazić się tym bakcylem. Zobacz na takiego Dariusza Jońskiego, ile razy i jak perfidnie zmieniał stronnictwa, dogadując się z kim popadnie. Tylko przy całej swojej ogólnej indolencji intelektualnej wiedział też jak lawirować i długo i cierpliwie przyklejał się do odpowiednich osób, pnąc się powolutku w górę w politycznej grze. Matysiak chciała zrobić to samo tylko na skróty. Zagrała w głupie gry i wygrała głupie nagrody.
Ale oczywiście władze Lewicy również należy prądem.
Granice między tymi pojęciami nie zawsze są ostre. Rozmysł nie musi być zimny. Wystarczy celowość. Jeśli kłócisz się z kolegą i “emocje cię ponoszą” i w następstwie go zabijasz, to możesz się próbować oczywiście tłumaczyć działaniem w afekcie, bo jest za to mniejsza kara, ale nie zmienia to faktu że najczęściej podejmujesz dość świadomą, umotywowaną decyzję, żeby kogoś zabić. Można roztrząsać czy byłeś wtedy poczytalny, odnosić to do całej twojej historii, ale no trzeba tez mieć z tyłu głowy że po prostu nie kontrolujesz swoich emocji. Działanie “w afekcie” też może być celowe.
Oczywiście aktualnie sprawca rżnie głupa, że miał rzekomo tak srogą delirkę, ale to gra na użytek procesu. Śledczym będzie dość łatwo dojść do wniosku, że skoro temperatury sporów tych panów bywały tak gorące i szły rękoczyny, to nie mamy do czynienia z jakimś przypadkowym, niezamierzonym działaniem, tylko z pewną dozą premedytacji. Sama jestem z alkoholowego środowiska i też trochę liznęłam tematu - trudno o taką psychozę alkoholową która nanosi wizerunek jakiegoś obiektu na osobę z którą pijesz. Trudno też o całkowite wykluczenie świadomości w momencie, w którym jesteś dość kompetentny żeby kogoś dźgnąć, ale rzekomo nie dość kompetentny żeby nie wiedzieć czy masz do czynienia z człowiekiem. No i niby czemu reakcją na pojawienie się głowy dzika w miejscu głowy kolegi nie jest paniczna ucieczka, tylko atakowanie groźnego drapieżnika widelcem? xD
To po prostu kreatywne podejście do obrony po tym jak się nawywijało. A przypadek taki jak tysiące z cyklu “ona sama mi na ten nóż naszła” albo “wysoki sondzie no on takie rzeczy mówił o mojej matce że kurwa nie wyczymałem”.
Naprawdę myślisz że jesteś niesamowicie oryginalny i wyjątkowy. Zdradzę ci coś - nie jesteś. :) Spotkałam twoje literalne klony, jeden z nich nawet przez chwilę tu siedział. Ta sama pretensjonalna ekspresja, linkowanie do Wikipedii i przekonanie, że w ogóle ma się na tyle wartościowe rzeczy do powiedzenia żeby zabierać komuś tyle czasu na rozszyfrowywanie ich kryptycznej formy.
Komunikacja jest bardzo istotną kwestią dla mnie - jeśli przemawiasz z wysokiej katedry, próbując sztucznie napompować swoje wypowiedzi niepotrzebnymi linkami do słownikowych haseł objaśniających dość oczywiste i pospolite terminy i nie próbując nawet dostosować formy wypowiedzi do możliwości potencjalnego rozmówcy, jest to jasny sygnał że masz swoich odbiorców za potencjalnych głupków. I w sumie to masz, widać to. Balansujesz tylko między brandzlowaniem się przed nimi własną zajebistością, a próbą pyrgania ich kijkiem i “objaśniania im świata”. W dodatku ciągle robiąc odnośniki do polskiej Wiki, która jest w dużej mierze tworzona przez ludzi z potężnym odchyłem w stronę prawicowo-konserwatywną, bo takie też osoby przeważają w polskiej moderacji i administracji.
Nie ma to znaczenia gdzie odpisałeś: zbierało mi się już od dawna, ale z reguły sobie odpuszczałam. To, kiedy coś wywoła u mnie reakcję, jest dość losowe.