Żałuję, że trochę lepiej piszący (moim zdaniem) Amoz Oz zajmował stanowiska… no, prawdopośrodkistyczne. Nie popierał obecnej kahanistycznej prawicy i upierał się przynajmniej przy rozwiązaniu dwupaństwowym, ale z wyłączeniem Gazy, która ewidentnie go nie obchodziła. Na szczęście to tylko pisarz i nie decydował o losach ludzi, ale i tak zniesmaczenie zostaje. Tyle dobrego, że nazywał ekipę Bibiego (jeszcze za poprzednich rządów) neonazistowską, jako jedyny mając chyba w Izraelu tę odwagę.
Mmm, nie. W angielskim przecinki oddzielają od siebie podrzędnie złożone części zdania - po prostu Anglicy mają inną ich definicję i co innego za nie uznają.
Płatności za marihuanę (niezależnie od typu, legalności i przeznaczenia) i jakiś czas temu gmerali przy usługach związanych z anime itp - też nie przepuszczali. To tylko ostatnie lata, na pewno było tego więcej. Mastercard już dwa lata temu zapowiedział że będzie ostro kategoryzował strony z adult content:
Z głębokiej frustracji przemianami pokoleniowymi, podbijanej przez narracje które skłaniają się ku redpillowskim fantazmatom. To tak w skrócie. Doszliśmy do etapu w którym mężczyźni tak dalece pożądają kobiet jako czegoś co im się “należy”, że przechodzą do otwartej nienawiści wobec nich. Wymyślają sobie buzzwordy typu “epidemia samotności mężczyzn”, bo są rozczarowani, że kobiety nie można, jak jeszcze lekko ponad sto lat temu, wziąć za mordę i przypisać do męża. I nakazać jej posłuszeństwo.
Kultura się zmieniła, kobiety też się zmieniły, teraz actually wypada cokolwiek sobą reprezentować żeby jakąś zainteresować i utrzymać przy sobie, a przecież ojce i dziadki nie musiały. Baba była im niejako przydzielana społecznie, bo albo do małżeństwa zmuszała ją konieczność ekonomiczna albo względy kulturowe. Zawsze można było ją zaszantażować odcięciem od zasobów, albo po prostu przyłożyć żeby się słuchała - i świat był piękny.
Kobiety się zmieniły, ale mężczyźni niekoniecznie. Niektórzy i owszem - i oni nie mają dziś takich problemów, albo mają inne, ale nie muszą obligatoryjnie kobiet nienawidzić. Ale ci, którzy się nie zmienili, zmienić się nie chcą. Ich głowy wypełnia pytanie: “dlaczego, skoro jestem obiektywnie silniejszy fizycznie i bardziej zdeterminowany od przeciętnej baby, muszę w ogóle skakać wokół tematu?”. Ponownie: ojce nie musiały. A skoro “baby mnie nie chcom”, to rodzi się frustracja i taki typek zastanawia się dalej nad tym dlaczego one mają dziś czelność w ogóle mu pyskować, odpowiadać sarkastycznie, OBNOSIĆ SIĘ z tą swoją niezależnością? Dlaczego niby nie mogę nic im zrobić?".
A potem wystarczy często parę łyków gorzały, jakaś skumulowana latami agresja, i tak się jakoś samo dzieje panie wysoki sądzie, ona sama mi naszła.
Nikt ci tego nie powie. :) Serio, wiesz to najlepiej sam*. Są różne pytania które można sobie zadać, ale każdy jest inny i odczuwa to samo inaczej. Jakikolwiek szablon może akurat do ciebie nie pasować.
Jest jedna rzecz, która się nie zmienia: ludzie którzy nie są trans, nie poświęcają wiele czasu na zastanawianie się nad tym. Jeśli to tylko przelatująca myśl, to nie będzie cię męczyć na tyle żeby to roztrząsać. A to już poważny sygnał że coś może być na rzeczy. I to jest najlepsza wskazówka, a nie to, czy kiedyś tam w swoim życiu wpisywał*ś się w jakiś obraz męskości czy kobiecości.