Przez rok nic się nie zmieniło, nic. I nie zmieni tego żadna propaganda sukcesu. Aborcje nadal robią aktywistki poza systemem. Potrzebujesz aborcji?
Zadzwoń do Aborcji Bez Granic
☎️ 22 29 22 597
Do tej pory prawo pochodzące z 1978 roku zezwalało na aborcję do 12. tygodnia, a aborcja powyżej 12. tygodnia była możliwa, ale tylko za zgodą komisji medycznej złożonej z dwóch lekarzy, jednego mężczyzny i jednej kobiety. Nowe prawo znosi ten obowiązek, więc aborcja będzie dostępna na żądanie, bez konieczności podawania powodu do 18 tygodnia. Powyżej 18 tygodnia, stawienie się przed taką komisją ciągle jest obowiązkowe.
„Nadszedł czas na nowe i zaktualizowane prawo aborcyjne, lepiej dostosowane do dzisiejszego społeczeństwa” – powiedział norweski minister zdrowia Jan Christian Vestre z Partii Pracy przed wtorkowym głosowaniem w parlamencie. Zapowiedziano też obowiązkowy przegląd prawa za dwa lata.
Niestety, nowe prawo uwzględnia klauzulę sumienia czyli możliwość odmowy wykonania zabiegu ze względu na przekonania. Nie można powołać się na klauzulę, gdy przerwanie ciąży może uratować życie lub zdrowie osoby w ciąży.
Pod postem o ustawach aborcyjnych, dostałyśmy komentarz od posłanki Jolanty Niezgodzkiej (KO) zasiadającej w komisji...
No straszne, jesteś polityczką i cię krytykują, jak śmią!? Może tak zamiast oczekiwać coraz większych ustępstw od społeczeństwa, wykorzystajcie ten sprzeciw, do nacisku na "koalicjantów"??
Ale jako że padły tam ważne z naszej perspektywy rzeczy, od nas i od Aborcyjnego Dream Teamu, to robimy z tego post.
Rzeczywistość aborcyjna wygląda tak, że lekarze w polsce aborcji wykonywać NIE CHCĄ. Wyłączanie przesłanki embriopatologicznej z przesłanki zdrowotnej, zastrzeganie limitem czasowym, jest działaniem NA SZKODĘ PACJENTEK! Już teraz mamy do czynienia z zatajeniem przed kobietami informacji o rozwoju ciąży czy odwlekaniem badań prenatalnych. To się tylko nasili, bo lekarze będą mogli przeciągać diagnozę do czasu gdy upłynie termin wskazany w ustawie, i pyk aborcji nie trzeba robić. A kobiety dalej będą zmuszone do podróżowania w celu uzyskania opieki zdrowotnej, w większym stresie, i płacenia za to horrendalnych sum (często możliwych do pokrycia, tylko i wyłącznie dzięki solidarności społecznej, pozwalającej na funkcjonowanie funduszy aborcyjnych).
A na deser piękna kontra co do rzekomego bycia, po tej samej stronie 👌
Potrzebujesz aborcji? Jesteśmy dla Ciebie❣️
☎️ Infolinia Aborcji Bez Granic 22 29 22 597 (codziennie 8-20)
📧 administracja@maszwybor.net
💬 forum maszwybor.net
Myślę, że dobrze Ci napisała. Co one mogą wiecej zrobić w takich warunkach? Nawet jak uda się przepchnąć cokolwiek przez sejm i tak będzie weto u prezydenta. Zamiast hejtowac posłow ktorzy chcieli by coś zrobić może lepiej przekonac ludzi do nie wybierania politykow anty aborcyjnych
@arni Lepiej nie robić nic, niż szkodzić, przepychając dosłownie cokolwiek przed wyborami, żeby pokazać iluzoryczną sprawczość. My nie jesteśmy od klepania polityków po pleckach, nie jesteśmy ich wyznawczyniami czy wolontariuszkami. Przede wszystkim robimy aborcje, ale jako że wiemy jak ten system (nie)działa, to naszą rolą jest rekomendować dobre rozwiązania (co robimy) i punktować te złe, czyli dbać o potrzeby osób w ciąży, o to żeby ich położenie się nie pogorszyło jeszcze bardziej. Ktoś musi reprezentować ich interes, skoro nie robią tego polityczki. To nie jest kwestia sympatii personalnej czy politycznej, a realnego wpływu na sytuację kobiet, ich zdrowie i bezpieczeństwo, a czasem życie (bo zakaz aborcji nie zabijał dopiero od wyroku TK, Agata Lamczak zmarła przez niego 20 lat temu).
„Myślę, że w grudniu, na początku stycznia będziemy gotowi odesłać tę ustawę (zakaz aborcji z 1993 roku Trzeciej Drogi) do Sejmu na finalne głosowanie” - powiedziała dziś w TVN24 Dorota Łoboda. Od 5 miesięcy, czyli od 150 dni komisja ds. aborcji, której przewodniczy Dorota Łoboda nie miała ANI JEDNEGO POSIEDZENIA.
Ostatnie posiedzenie miało miejsce 7 lipca 2024 roku i dotyczyło ustawy o dekryminalizacji, która kilka dni później nie zyskała większości w Sejmie.
Co więc oznaczają słowa Doroty Łobody? Nic więcej ponad to, że nie pracując prawie pół roku, komisja zamierza przepchnąć zakaz aborcji z 3 wyjątkami przez Sejm w okresie świątecznym. Typowe dla PiSu.
Jako aktywistki pomagające w aborcjach i walcząc na rzecz DOSTĘPU do aborcji mamy do ustawy #trzeciadroga szereg pytań i uwag. Okazuje się, że nie zostanie nam umożliwione ani przedstawienie ich komisji, ani udział w pracach nad ustawą. Dorota Łoboda, która często powołuje się na to, że dostała się do Sejmu za sprawą swojego aktywizmu w m.in. strajku kobiet dziś chce pod przykrywką okresu świątecznego przepchnąć projekt, który jest tragiczny i nie tylko nie polepszy, ale pogorszy sytuację i dostęp do aborcji kobiet w Polsce. To samo za nią powtarzają posłanki lewicy, włącznie z ministrą Katarzyną Kotulą.
Z czego to wynika? Że słów Kaczyńskiego, które dziś padły? Walki wyborczej i kampanii prezydenckiej? Chcą temat „wyciszyć” przed wyborami?
Odsłuchałem, bez zdziwienia i przerażenia, a jednocześnie pełen obydwu tych uczuć.
Jeśli darzycie (w co wierzę) podobnymi jak ja gorącymi uczuciami myśliwych to serdecznie polecam podcast @Watchdog_Polskahttps://siecobywatelska.pl/podcast-o-jawnosci-polowan/
O bałaganie w prawie, o jego archaizmie i w jakimś sensie bezsilności wobec nie ukrywajmy garstki psychopatów czerpiących przyjemność z zabijania dzikich zwierząt.
@wariat Trochę późno odpowiadam, ale chciałam to na spokojnie przesłuchać i przeanalizować.
Osobiście mam mieszany stosunek do myśliwych, na pewno nie rozumiem czerpania przyjemności z zabijania zwierząt, jednak rozumiem, że czasem może istnieć konieczność "regulacji" ilości zwierzyny.
A może nie jest potrzebna owa "regulacja"? Fakt, kiedyś przyroda regulowała się sama, pytanie tylko czy, biorąc pod uwagę stopień przekształcenia przez ludzi środowiska, wciąż jest w stanie efektywnie to robić.
Czy jesteśmy w stanie prawidłowo ocenić stopień tej potencjalnie potrzebnej ingerencji?
W każdym razie na pewno nie może się to odbywać w takim wydaniu, jakie obecnie jest prezentowane.
Ale gdyby to dobrze uregulować? Gdyby myśliwi współpracowali choćby z naukowcami? Inną kwestią jest oczywiście realność takiego scenariusza...
Pamiętam kiedyś byłam w lesie na spacerze z psem. Nagle minęły mnie 3 samochody. Ostatni się przy mnie zatrzymał, a przez uchyloną szybę wychylił się jakiś starszy facet i powiedział, że mam iść w drugą stronę, bo tu będzie polowanie. Tak się złożyło, że kierowałam się do samochodu, więc nie mogłam iść gdzie kazał. Facet się skrzywił, ale pojechał dalej. Wtedy autentycznie się bałam, bo nie wiedziałam co im "strzeli do głowy", zwłaszcza, że pies jest w typie wilczura.
Od tamtego czasu za każdym razem gdy jestem w jakimś lesie, czy z psem czy sama, mam gdzieś z tyłu głowy niepokój czy na pewno jestem bezpieczna. Takie coś w ogóle nie powinno mieć miejsca. Nie rozumiem tłumaczeń "pomyłki się zdarzają". Jak się strzela, to trzeba być w 110% pewnym do czego. Tłumaczenia się "emocjami" są nie na miejscu.
Mam też to "szczęście", że mieszkam na terenie bardziej miejskim, a działkę mam taką, że co najwyżej grilla można sobie na niej zrobić, więc nie muszę się przejmować takimi "wizytami". Nie wyobrażam sobie nawet, że jakiś ktoś, nie wiem czy mający równo pod sufitem, mógłby sobie legalnie chodzić po moim terenie z bronią, a jej używać to już w ogóle.
Trochę się rozpisałam 😅
Bardzo fajny podcast, dzięki!
IMO jeśli jest potrzeba regulacji pogłowia zwierząt dzikich to można zacząć od wstrzymania ich zimowego dokarmiania. To metoda tania w realizacji.
Tak wszystko pod kontrolą naukowców, bo spapraliśmy (my ludzie) tu bardzo dużo rzeczy.
Na koniec, nie wyobrażam sobie fikoła jaki trzeba by wykonać aby uzasadnić konieczność regulowania pogłowia leśnej drobnicy: dzikie kaczki, gęsi, króliki, lisy…