Wrzuć posta lub relację, w której oznaczysz konta postoju i artystów oraz zaprosisz znajomych na koncert. Wyślij nam screenshota tej aktywności do wtorku 22.04. Ze wszystkich wiadomości wytypujemy pięć które zgarną darmową wejściówkę na gig – trzy losowe i dwie wybrane, które najbardziej nam się spodobają.
Przypominamy że już niedługo bo w sobotę 26.04 - na postoju wielkie świętowanie - Miło cień poznać czyli 3 super projekty z których dwa postojowicze znają z doświadczeń bardzo dobrze.
Seks w Czasach Wojny - miłość nasza ukochana już po liceum ale wciąż nie wiedzą co ze sobą zrobić więc grają po Polsce bez sensu jakieś numery zamiast się za robotę wziąć.
Generation Of Destruction - no co tu dużo gadać, robiliśmy ich debiut, oni robili nam nasze 2 urodziny i urośli do tego stopnia że się u nas już nie mieszczą, mimo tego wciąż grają!
No i on i oni Jonasz Gubera - reżyser emo sceny, mastermind smutnej muzyczki i pop punka. Pierwszy raz u nas!
Tym razem składka w droższej cenie 50 zł, i bez możliwości niższej ceny na bramce - zespoły potrzebują kasy na rozwój. Nie martwcie się, to wyjątkowa sytuacja i możliwość wpadania do nas bez względu na sytuację finansową pozostaje i będzie w ogromnej większości wydarzeń. Przy tym, postaramy się zrekompensować tą sytuację... KONKURSEM! O którym już niedługo!
No to co, widzimy się? Miło będzie poznać wasze cienie ♡♡♡♡
Oj, sporo słuchałem w ostatnim czasie. I zaskakująco dobre rzeczy (według mnie) znalazłem lub przypomniałem sobie i to nie tylko metalowe. Lista będzie rozbita na kilka postów.
Tyr - zazwyczaj nie lubię podniosłej muzyki w duchu mitologii nordyckiej, ale tutaj coś mi kliknęło, przynajmniej na chwilę. Wiem, że zespół znany i pewnie nie wymaga przedstawienia (poza tym, że są z Wysp Owczych, co jest ciekawe), natomiast jeśli ktoś nie zna, to warto sprawdzić. Jest to taki miks folku trochę z power metalem (ale tylko momentami) i czuć w tym taką czystą nordyckość. Fanem nie zostanę, ale nie jest to złe.
Eliza Doolittle - niespodzianka, co? Są takie artystki, których utwory lubię, mimo że nie są w moim spektrum zainteresowania, ale jakoś za słabo je poznałem. Postanowiłem więc po latach odświeżyć sobie Elizę i płyta "Eliza Doolittle" to naprawdę świetna, przyjemna muzyka, która nie ma być ambitna, ale ma umilić czas. Późniejsze utwory już mniej mi podpasowały, bo pojawia się tam trochę elektroniki, ale i tak miło tego posłuchać.
Dynazty, album "Game of Faces" - sam zespół to moje odkrycie sprzed paru lat, kiedy posłuchałem ich i uderzył we mnie power metal, ale taki bliżej tanecznego. Nie ma tutaj koniecznie szybkiego tempa, za to jest skompresowany dźwięk, pojedyncze solówki, efekty i generalnie wszystkie te popowe zabiegi, których normalnie nie lubię, ale... nie ukrywam, że one sprawiają, że ta muzyka aż chce się słuchać. Pod tym kątem to trochę przypadek Amaranthe, choć ten drugi zespół idzie jawnie w taneczne klimaty, a Dynazty cechuje pewna, choć mała, podniosłość. Nowy album nie jest rewelacyjny, ale nie też zły - miło się tego słucha.