Dla fanów #BlackMetal pozycja obowiązkowa, szczególnie jeśli nie w pełni znacie historię tego nurtu, tylko słyszeliście jakieś skrawki. Natomiast nie jest to pozycja idealna - niektóre braki (Satyricon!) są zastanawiające (choć mogą wynikać z miliona przyczyn). Jednocześnie, nie jest to pozycja idealizująca BM - autor zostawia pole do interpretacji różnych zachowań i jako reporter sprawił się świetnie. A i parę historycznych zespołów można tutaj wygrzebać do własnego, dalszego researchu.
Biblioteki są cudowne. ♥️ Aż dziwne, że w XXI wieku uchowało się miejsce, w którym można tak po prostu wejść, pożyczyć książkę bez żadnych opłat i w żadnym momencie, nikt nigdy nie oczekuje od Ciebie wydawania pieniędzy. To tak dziwne, i jednocześnie niesamowite. ^^
Książka, która mogłaby być świetna, a nawet genialna, gdyby poza humorem była tutaj jeszcze lepsza historia. Niestety, trochę mi tego zabrakło, przez co taka niska ocena (może za niska), ale sama koncepcja przewodnia rewelacyjna.
Ależ to była zajebista jazda bez trzymanki 🫣
2 naprawdę chore opowiadania, które czytało się z przyjemnością 😁
Edward Lee rulezzz! #books#bookstodon#reading@ksiazki#horror
Ta część utwierdza mnie w przekonaniu, że seria jest godna polecenia. Jeśli lubicie mroczne, nielukrowane fantasy, magię, demony, potwory, eliksiry, to powinno Wam się spodobać. Jeden z lepszych tomów tego cyklu.
To właściwie piąta część historyczno-fantastycznej sagi Adama Przechrzty, więc trudno, abym nagle Was zachęcał do tej książki - albo lubicie tę serię, więc i tak sięgniecie, albo nie znacie, więc zaczniecie od początku, albo nie lubicie i tak. Natomiast przyznaję że trochę już męczy ta formuła piekielnie szybkiej akcji, aczkolwiek nadal sprawia satysfakcję.
Wyobraźcie sobie klimat II WŚ i partyzantki na wschodniej granicy, gdzie wkrada się wątek okultystyczno-fantastyczny. Dodajcie do tego atmosferę miejscami bliższą horrorowi niż fantasy i macie tę książkę. Brud, okrucieństwo, ale znośnie podane, natomiast nieznośne jest to, że... nie wiem, do czego ta książka mnie zaprowadziła. Brakuje mi tutaj trochę wyjaśnienia pewnych wątków. Ale pewnie będzie miała swoich fanów.
Bardzo przyjemna książka, pretendująca do miana guilty pleasure, ale nie takiego cukierkowego. Właściwie wszystko mnie się w tej książce podoba, choć czuć tutaj niewykorzystany potencjał, który może zaowocuje fajna serią. Historia jest dość prosta, ale jest ten staroszkolny fantasy klimat związany z zamkami, królestwami, tajemną magią i księżniczkami. No i dużo to o porodach i powijaniu męskiego potomka.
Jestem w szoku, jaki autor może poczynić postęp pomiędzy swoją pierwszą a drugą książką, w ramach tej samej serii i to zmieniając styl oraz atmosferę przez dużą część tomu. Ta książka naprawdę jest dobra i mocna, przynajmniej w pierwszej połowie. Myślę, że nawet, jeśli nie podobał się Wam debiut, to kontynuacja warto dać szansę, bo właściwie to po prostu dobra szpiegowska fantastyka, którą szybko się czyta.
"Ciemniejący wiek..." Catherine Nixey nie ma na celu atakowaniu chrześcijanstwa czy wierzących.
Autorka podkreśla, że wiele arcydzieł starożytności przetrwało dzięki mnichom, lecz także pokazuje mechanizmy, przez które wiele wspaniałych dzieł zniknęło, albo przetrwało jedynie we fragmentach.
Były to działania celowe jak uznawanie dzieła za obrazoburczego, ale i prozaiczne - na początku wieków średnich pergamin był bardzo drogi, więc zwyczajnie brano spisane dzieło ze starożytności i odmaczano pergamin, by atrament puścił...
Autorka poświęca uwagę tym zapomnianym, zniszczonym czy zaprzepaszczonym dziełom filozofii, architektury czy inżynierii i próbuje przedstawić historię pierwszych chrześcijan bez katolickiego filtru.
Tekst przytacza mniej znane fakty, postacie i społeczności oraz źródła historyczne. Niektóre przytoczone historię śmieszą, inne wprawiają w osłupienie.
Widać, że to debiut i zawiera błędy debiutanta, a ja nadal nie wiem, w jakich realiach w głowie osadzić sobie tę książkę w nurcie szpiegowskim. Fantastyka tutaj jest, ale pojawia się później. Humor (zwłaszcza w postaci nazwisk) mi nie podpasował, natomiast same postacie są niezłe i "żyją". Ogólnie taki miszmasz, który chyba ma bardziej przygotować bazę na kolejne dwie części. Wyszło tak sobie, ale nie skreślam.
Ukończyłem tę serię i muszę kolejny raz przyznać, że książki Kańtoch mają coś w sobie. To nie są tylko fantastyka lub (akurat nie tutaj) kryminał - to próba przemycenia czegoś więcej, co można wielorako interpretować.
Trzeci tom "Przedksiężycowych" jest najkrótszy i może dlatego też najmniej przegadany. A finał niekoniecznie jest oczywisty i dla jednych będzie optymistyczny, a dla innych - absolutnie nie.
Ocena podobna jak części pierwszej - nie czuję, aby była to literatura wybitna, ale na pewno pod płaszczykiem tego chaosu i dość okrutnego jednak świata przebijają się pewne refleksje, które czytelnik dostrzeże. Ma te same zalety i wady co poprzedniczka, czyli to coś bliskiego guilty pleasure, ale mądrzejsze, jednak czasami nie wiadomo, co kieruje bohaterami.
Uznałem, że chciałbym dowiedzieć się czegoś o farmacji i kupiłem dwie książki sądząc, że jako zupełny laik coś zrozumiem. Nie trafiłem dobrze z pierwszą (i z drugą widziałem już, że też nie). Co nie znaczy, że książka jest zła.
To kompendium wiedzy dla uczniów technikum farmaceutycznego, a więc nie jest to pełnoprawny podręcznik - owszem, są tutaj podstawy, ale raczej mamy do czynienia ze skondensowaną, podsumowującą wszystko formą podania wiedzy, która przypomina mi trochę niesławne notatki do historii z liceum, z jakimi miałem do czynienia. Ale coś tam się dowiedziałem. Np., że nie powinienem być farmaceutą.
Czasem jest tak, że wystawiam książce 8/10, ale nie czuję potrzeby czytania drugiego tomu. A czasem jest tak, że w sumie książka jest na 6/10, ale na pewno przeczytam dalszy ciąg. I to nie tylko dlatego, że już kupiłem na promocji.
Bardzo klimatyczny, nieoczywisty świat, historia opisywana w sandersonowy sposób (czyli nie wszystko jest od razu wyjaśniane) i bohaterowie, z którymi można się zżyć. Niestety, wyraźnie widać, że pierwszy tom nie kończy opowieści, a ponadto trochę brakuje mi tutaj poczucia istnienia jakiegoś "masterplanu". Tym niemniej, fani sci-fi, dystopii, nawet steampunku i innych -punków mogą sprawdzić tę pozycję. Zwłaszcza, że przecież pani Kańtoch jest znakomitą pisarką.
Książka, którą kupiłem z myślą "na pewno mi się przyda" i rzeczywiście, może się przydać. To przede wszystkim perełka dla osób mających problemy z tarczycą lub cholesterolem, bo poświęcono im tutaj dwa duże rozdziały, ale jak najbardziej omówiona została też morfologia i to w miły, łatwy i przyjemny sposób. Brakuje tylko omówienia niektórych popularnych wskaźników, które też się bada. Ogólnie, polecam.
Uff, trochę to trwało, bo lektura nielekka, ale przeczytałem i było warto, choć designem nie interesuję się już od dawna. Aczkolwiek książka @jzillw w paru momentach wyzwoliła u mnie pokłady sentymentów, no i jest po prostu dobra. Aczkolwiek nie dla wszystkich - jeśli chcecie sobie poczytać po prostu o designie z ciekawości, to może nie być pozycja dla Was. Co innego książeczka o Gothicu.
Mam parę uwag do tej pozycji, ale to nadal dobra pozycja edukacyjna.
Ostrzegali mnie, że druga i trzecia część są słabsze, ale mimo wszystko i tak miałem większe oczekiwania do dwójki. Nudziłem się jak mops przez pierwszą połowę, potem jest ciut lepiej. To nadal wspaniały świat, ciekawie (aczkolwiek niełatwo) opisany, ale historia absolutnie mnie nie zaciekawiła. Do tego stopnia, że nie wiem, czy będę męczył się (tak, męczył), z trzecią częścią. Pierwsza część była znacznie lepsza. Ale seria to jak najbardziej kawał dobrej, polskiej fantastyki.
Książka taka sobie technicznie, ale to jedna z bardziej wciągających fabularnie i "światowo" pozycji, jakie czytałem ostatnio. Pewnie kontynuacja to zburzy, ale autorka stworzyła realia i buduje je w taki sposób, że aż chce się to czytać. Co prawda, to YA (i widać to mocniej pod koniec), ale dobra i ciekawa fantastyka, łącząca wiktoriańską Anglię z dystopią i duchami. Polecam.
Czy tylko ja tak mam, że gdy czytam pozytywną recenzję książki, która potencjalnie jest w obszarze moich preferencji literackich, ale trafiam na fragment o "dobrym wątku romantycznym", to od razu tracę zainteresowanie? Dotyczy szczególnie YA fantasy.
Książka głównie dla młodzieży, ale dojrzała i wcale nie taka wesoła. Powiedziałbym więcej - wręcz wskazująca, że istnieje smutek i przygnębienie na tym świecie, ale jest nadzieja. Mądra powieść, trochę przypominająca mi "Zorzę polarną", ale też "Gwiezdny Pył" i w ogóle Gaimana. Na drugim tom się nie skuszę, bo ciutkę mnie zmęczyła, ale polecam.
Zbiór opowiadań wydanych w formie darmowego e-booka wspierającego cele charytatywne. Przyznaję, że jest tutaj sporo opowiadań, które trochę mnie usypiały, ale perełki też się znajdą. Raczej nie jest tutaj wesoło - na to musicie się przygotować.
Przyznaję też, że po przeczytaniu bardziej rozumiem, dlaczego moje opowiadanie, które tutaj startowało, nie wydostało się przez selekcję :)