@maciek33 Gaereę uwielbiam, a "Mirage" będzie grane pewnie wiele razy, bo to mój ulubiony. Może to nie tak, że jestem psychofanem tego zespołu, ale bardzo mnie się podoba ich granie. @muzykametalowa@muzykametalowa
Taki tam sobie tydzień. A przyszły nie zapowiada się lepiej, bo nie będę miał czasu za dużo posłuchać.
The Warning, koncertowe audio "Live From Auditorio Nacional, CDMX" - nie ukrywam, że jestem fanem trzech meksykańskich sióstr, które grają mocniej niż początkowo się spodziewałem. Ten koncert również daje radę i jeśli ktoś lubi taką muzykę, nie będzie zawiedziony.
Vittra - szwedzki melodeath, a samo granie zupełnie nie jest oryginalne. Ale dobrze to chodzi, produkcja jest odpowiednia i mimo że czuć, iż jest to po prostu granie, aby zadowolić publiczność, a nie dla jakichś artystycznych zapędów, to nie mogę tego nie pochwalić. Nic niezwykłego, ale po prostu dobrze wykonana robota.
Ctulu - a to z kolei ciekawy black od niemiecko-polskiej formacji, gdzie - jak pewnie się domyśliliście po nazwie - eksplorowany jest wątek Wielkich Przedwiecznych. Nie jest to oczywista muzyka i wykonawcy troszkę tutaj eksperymentują z tempem, ale nie na tyle, aby przestało mi się to podobać. Nie jest to piwniczny czy prościutki BM, ale jednocześnie powinien spełnić wymogi większości fanów.
Wyróżnienia:
Overthrow - brytyjski blackened death/thrash i to słychać. Trochę nudnawne czasem, ale szczególnie wokal daje radę, więc warto dać szansę.
Nedan, album "The other ones" - na Metal Archives widnieje przy nich thrash i to coś dla mnie niezrozumiałego. Nie jest to czysty black, ale thrashu nie słyszę tutaj w ogóle. Przyjemne, trochę zbyt umelodyjnione. Ale za to okładka płyty jest fantastyczna.
Defacement - ale gęste. Typowy black metal będący ścianą dźwięku i mający powalić atmosferą piekła. Fani Teitanblooda mogą być zainteresowani (np. utworem "Shattered").
The Project Hate MCMXCIX - industrialny death metal z ambicjami. Kompletnie nie moje granie i tego typu zespoły omijam, ale tutaj czuć, że jest jakaś opowieść i nawet specjalnie nie przesuwałem. Daleko mi do "podoba mi się", ale miało moją uwagę, bo nie było monotonne. Tylko strasznie długie te utwory.
@SceNtriC@ksiazki@muzykametalowa@muzykametalowa jest to zajebista książka. Nie jestem (delikatnie mówiąc) fanem NSBM, ale fakt, że autor dokopał się do takich rzeczy jak Veles czy Gontyna Kry normalnie mi zaimponował.
@blejamichal O tych zespołach akurat dowiedziałem się z kilkunastoodcinkowej serii "Z diabłem za pan brat" o polskim BM, bo autor tam ma dość... ideologiczne podejście do black metalu, więc takie nazwy jak Veles i inne były na porządku dziennym.
Co do NSBM - mam tę cudowną właściwość, że nie słyszę i nie rozumiem tekstu w piosenkach (o co w metalu nietrudno), więc często nawet nie wyłapię, że tam jest coś niepoprawnego. Wychodzę też z założenia, że niepoprawny zespół czasami nagra coś poprawnego.
Mnie ciekawi tam jeden z początkowych rozdziałów o brazylijskim BM, bo z tego, co słyszałem, to to były wariackie kapele. Ale to będę zapoznawał się we wrześniu.
Słabo w tym tygodniu, pany. Trzy rzeczy tylko dla Was znalazłem. Albo po prostu stałem się bardziej wybredny.
Nekrokraft, album "Servants" - mam wrażenie, że o tym zespole już kiedyś pisałem, ale jak to bywa w tym nurcie, może mi sie mylić z innymi zespołami z "nekro" w nazwie. Tutaj mówimy o szwedzkim black/deathu, który ma bardzo satysfakcjonującą produkcję, wokal i gitarę. Powiedziałbym, że to po prostu solidny zespół i płyta, której nie miałem ochoty przewijać. Melodyjki w tle wchodzą do głowy i sprawiają, że głowa i noga słuchacza chcą się bujać.
Desaster - na początku "to thrash", potem "jest trochę deatha", a potem "o, black". Według Metal Archives jest to zespół black/thrashowy i to słychać. Są też takie utwory ("Proclamation in Shadows"), które są mocno blackowe, aczkolwiek to się przeplata. Warto zasięgnąć ucha, bo fajnie grają.
Firtan - widzicie, czasem przypadkiem dodam jakiś zespół do przesłuchania i potem papa mi się śmieje. Tak jest z Firtanem, który jest blackiem, ale takim blackiem lekko atmosferycznym, z klimatem niedemonicznym. Na początku do głowy przyszedł mi zespół Der Weg Einter Freiheit, potem pojawiło sie Harakiri for the Sky (ale Firtan jest ostrzejszy). Jeśli to Wasze klimaty, to warto sprawdzić. A jeśli nie, ale lubicie mniej katakumbowy BM, to też warto dać szansę
W tym tygodniu połów był słaby jak na liczbę płyt i zespołów, które przesłuchałem (po prostu dość nikła skuteczność).
Asphalt Graves, album "The New Primitive" - całkiem fajne i przyjemne ostre granie, ale nie takie zupełnie szaleńcze. Jest moc i agresja, ale to nie jest totalne grindcore'owe wariactwo. Utwory (jak i sama płyta) są krótkie, można sprawdzić, jeśli ktoś lubi ostre brzmienie gitar. Polecone bodajże przez @lukaso666
Bestia - czegoś mi tutaj brakuje, ale ogólnie jest to "słuchable". Trzeba mieć tylko świadomość, że to nie będzie szaleńcza jazda supersamochodem, ale raczej podróż solidną, dobrze wyważoną bryką, która wręcz sprawia wrażenie nadmiernie obliczonej dla klienta. Bardzo dobra produkcja wokalu, szczególnie na EP-ce "Cool Winds of Death" i tam też są ciekawe melodyjki. Polecone przez Vramina z Bluesky'a.
Urgehal - są takie zespoły, które wyróżniam z uwagi na atmosferę podczas słuchania płyty. Tam rzadko który utwór mogę jakoś uwypuklić, gdyż robotę robi po prostu całość. A są takie kapele, gdzie co drugi utwór woła "weź mnie na playlistę". Do tej drugiej grupy należy Urgehal, o którym być może już pisałem, a który znawcom jest pewnie bardziej znany niż mnie. To norweski zespół z 1992 roku, który gra szybki, bardzo prosty, wręcz czasem "zabawny" black metal, bez żadnych skomplikowanych patentów, za to bardzo wpadające w ucho. Świetni do słuchania, mimo że cele były pewnie dużo bardziej ambitne.
Yacopsae, album "Timeo Ergo Sum" - powerviolence (tak mówią) polecany przez @lukaso666 dobry wpierdziel. Nie do końca moja bajka na co dzień, ale dzisiaj (akurat słuchałem w piątek) tego mi było trzeba. Nie szukajcie tutaj wirtuozerii (choć trzeba być wirtuozem, aby tak napieprzać) - to ma być po prostu walenie w bęben, struny i po nerkach. Zachowam na jakiś poranek po nocy, podczas której sąsiad będzie mnie denerwował basami z jakiegoś EDMa.