Polecam Bottles jako “nakładkę” na Wine potrafiącą automatycznie instalować różne wersje Wine, separować aplikacje Windowsowe od siebie w osobnych “butelkach” i ogólnie moim zdaniem dość wygodną opcję: flathub.org/pl/apps/com.usebottles.bottles
Samo zainstaluje Ci Wine w wersji, jakiej potrzebujesz. Mnie jeszcze nie zawiodło 😉
Szczerze mówiąc, to poza grami (które na Linuksa są często wydawane byle jak, i często najpewniejszym sposobem na uruchomienie gry jest odpalenie jej właśnie przez Wine) to dawno nie miałem takiej potrzeby. Ostatnio chyba kilka lat temu, jak musiałem odpalić oryginalnego Adobe Readera, żeby wypełnić PIT (który wymagał jakiejś specjalnej wtyczki), ale teraz już wypełnia się to przez zwykłą stronę internetową.
Poza tym kilkukrotnie jak miałem problem z jakimś specyficznym programem, to odpalałem dla pewności wersję Windowsową pod Wine żeby upewnić się, że problem nie leży w wersji Linuksowej (ostatnio było to to: www.lab-nation.com/app ). Okazało się, że nie, i problem leżał gdzieś indziej (rulki udev musiałem wrzucić w odpowiednie miejsce, co instalator .deb pod Ubuntu pewnie zrobiłby automatycznie, ale ja zawsze muszę pod górkę).
[edit] Takie moje przemyślenie - mam wrażenie, że wraz ze wzrostem popularności Electrona, który pozwala na szybkie i łatwe tworzenie aplikacji desktopowych, to coraz rzadziej spotyka się aplikacje Win+Mac only. I jak osobiście Electrona za bardzo nie lubię, tak trzeba przyznać, że firmy dostały wsparcie dla innych systemów operacyjnych poniekąd “za darmo”, i chętnie z tego korzystają.
Z tego co pamiętam używałeś Linuksa. Jeśli nadal go używasz, to polecam pakiet ImageMagick i dostarczany przez niego program convert.
Możesz nim pliki zmniejszać co zadanych limitów, np. convert zdjęcie.jpg -scale 512x512 miniatura.jpg lub do jakiegoś procentu oryginału: convert zdjęcie.jpg -scale 25% miniatura.jpg.
Jest to narzędzie linii poleceń i możesz używać go do skalowania wieku plików na raz. Jeśli chcesz pomogę Ci to zautomatyzować.
Obejrzałem sobie część wczorajszych i nieźle to wygląda, chociaż zabrakło omówienia kwestionowanej legalności przejęcia. Za to mam wrażenie, że trochę amatorskie wykonanie i umiarkowany ton mają szanse wywrzeć dobre wrażenie a przy głównej publice TVP1.
Myślę, że prowadzenie newsów w możliwie niesensacyjnym tonie mogłoby być wręcz bardzo skuteczną strategią długoterminową. Na tym jechało latami Radio Maryja, “jest spokojne i miłe” - co prawda sączyło jad, ale w uprzejmy sposób. Tu, gdyby program informacyjny był po prostu typ - bez żadnych atrakcji, spokojnie i konkretnie podaną informacją, to mogło by to być w dzisiejszych czasach całkiem atrakcyjne, nie tylko dla starszych. W drugą stronę konkurencja jest nie do wygrania.
Większość sprzedaży na świecie należy obecnie do jednego koncernu piwnego z USA - AnnheiserBush Inbev (firma powstała z fuzji dwóch megakorp). To firma kontrolująca ponad ponad połowę rynku, mająca marki typu Bud, niemieckie Leffe, niektóre czeskie też (jest tego masa). Drugim takim podmiotem do 2016 był SABMiller, do którego należała masa znanych nam marek. Ale po tym, jak SABMiller też został wykupiony przez AB InBev, sprzedano jego europejskie marki właśnie Asahi.
Do Asahi należy cała Kompania Piwowarska (Tyskie, Lech, Pilsner Urquell itp), a także Grolsch, Peroni i takie tam. Więc tutaj mamy powiedzmy że rozdrobnienie. Ale ono wynikało tylko z tego, że SABMiller musiał się pozbyć tych marek, żeby zachować odpowiednią RENTOWNOŚĆ potrzebną dla fuzji z gigantem.
Drugim największym światowym koncernem jest teraz Heineken Group, do którego należy w Polsce cala Grupa Żywiec. Heineken kupił sporo starych europejskich browarów “z tradycjami” (chorwacka Karlovačka Pivovara, Royal Brewery z Manchesteru, Browar Ateński czy Browar Zamkowy w Cieszynie) którym pozwalała kiedyś warzyć pod swoimi markami i etykietami, często nawet z użyciem klasycznych receptur, albo przynajmniej w nawiązaniu do nich. Kiedyś, bo na przykładzie browaru w Cieszynie widać, że to był klasyczny heritage washing, jeśli można wymyślić takie określenie. Grupa Żywiec importuje również na krajowy rynek piwa czeskie i niemieckie. Jakiś czas temu kupili też browar w Namysłowie i Braniewie (też znane regionalne marki piwa niepasteryzowanego, obecnie praktycznie wycofane i zastąpione eurolagerem).
Większość segmentu taniego lagera w Polsce obsługuje (poza KP) Carlsberg Group Polska, spółka-córka duńskiego Carlsberga. Do nich należą Bosman, Harnaś, Kasztelan, Okocim, Piast, Karmi, Sommersby i nie tylko. Do duńskiego Carslberga należy też np. browar w Żatecu w Czechach i piwo Żateckie. Mają mocno rozwinięty segment piw smakowych, od nich pochodzi np. słynne Garage (warzone w browarze Baltika w Petersburgu od 2014 - no comment xD).
Problem jest po naszej stronie i powinna go naprawić aktualizacja oprogramowania i infrastruktury, którą od dawna przygotowujemy. Przy odrobinie szczęścia - w najbliższych dniach, ale wprowadzamy spore zmiany i niestety wymaga to sporych przygotowań.
Tu link, ponadto w każdej aplikacji stricte do podcastów: Google Podcasts na Androidzie, Apple/iTunes Podcasts na iOS, Antennapod (polecam), Podcast Addict, Tsacdop, Podverse, oraz portale typu Spotify, Soundcloud.
Na kompie to jeszcze daję radę; na telefonie jak masz Revanced lub ewentualnie YouTube Premium wykupiony, żeby mieć możliwość słuchania z włączonym ekranem no to spoko. Ale dla mnie główny problem ze słuchaniem podcastów i audycji z YouTube jest taki, że YouTube bardzo słabo zapamiętuje ile przesłuchałeś, często w ogóle nie zapisuje albo zapisuje kilka minut wcześniej.
Podpisuję się pod rekomendacją NewPipe. Nie dość, że można słuchać bez obrazu, to można ściągnąć albo zasubskrybować kanał, bez posiadania konta Youtube.
Uznawanie odmowy głosu to też problem, ale chyba mniejszy od tego, że w systemie parlamentarnym nie można w żaden realny sposób wpłynąć na decyzje wybranej osoby przez 4 lata. Detale w postaci rodzaju ordynacji itp są też mało istotne.
A tbh jak kiedyś czytałam o różnych ordynacjach wyborczych i ich implikacjach to model d’Hontda jest chyba najmniej przypałowy ze wszystkich – cała reszta rodzi jeszcze gorsze patologie. Brakuje mi tylko zniesienia progu wyborczego, tęsknię do Sejmu z lat 90. który nie umiał się dogadać w dosłownie żadnej sprawie.
Widzę że zamieszczanie zaimków w ksywie naprawdę nie ma sensu, bo nawet wtedy wszyscy mnie misgenderują, ale trudno, przywykłam.
Demokracja jest wtedy, kiedy ty jako człowiek możesz wpływać i decydować o swoim otoczeniu oraz o wspólnych sprawach na każdym możliwym etapie i w każdym możliwym momencie - możesz zarówno dla swojej wygody powoływać coś w rodzaju władzy czy reprezentacji tak samo łatwo, jak później ową władzę lub reprezentację całkiem odwoływać. I to odwoływać w sensie dosłownym, nie tylko zamieniać na inną.
To fajnie brzmi, ale gdyby tak każdy każdego mógł odwoływać, to odwołań byłoby chyba więcej, niż powołań. Nie widzę tutaj korzyści, wręcz dużą niestabilność.
Stabilność zapewnia pewna wspólnota interesów, która musi się porozumieć, żeby dojść do jakiejś konkluzji. Kiedy ludzie zauważają, że nie ma lidera który odwali za nich robotę, z reguły w końcu sami się za nią zabierają, tylko początkowo płaczą, że chcą zrzucić na kogoś odpowiedzialność. Ale jeśli nawet to zrobią, to musi to być zrealizowane w modelu, w którym twój mandat znaczy tylko tyle, ile masz realnego poparcia a grupie. Istnienie jakichkolwiek instrumentów (prawnych, przymusowych itp) gwarantujących ci utrzymanie się u władzy to zaproszenie od nadużyć. Efekty widzimy na co dzień.
Poza tym nie można wszystkiego tłumaczyć stabilnością. Faszyzm jest najbardziej stabilny i bezpieczny, co nie oznacza że mamy poświęcać wolność w zamian za stabilność. Jasne że anarchistyczna wizja społeczna nie daje łatwych odpowiedzi, bo nie istnieje coś takiego jak dobry i uniwersalny blueprint na każdą możliwą sytuację - demokracja i wolność wymagają dość intensywnych starć rozmaitych modeli ze sobą, żeby można było w drodze praktyki społecznej ustalić najbardziej optymalne rozwiązanie dla danego miejsca w danym czasie.
Idzie o to, żeby te rozwiązania pochodziły od samych zainteresowanych, jak to mówi socjologia,* aktorów społecznych*. W obecnym systemie zostały one nam narzucone przez porządki związane z państwem narodowym, a wcześniej władzą feudalną i królewską, nie są wynikiem jakichś “umów społecznych”. Dowodem na to jest choćby fakt, że nie możemy tych umów renegocjować.
zapytajszmer
Ważne
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.