Hej, czy potrzeba do tytułu dorzucać link do strony, tym bardziej capslockami? Odnośnik zawsze jest pod tytułem wpisu, więc nie ma sensu powielać moim zdaniem :P
O kurwa, pojebana historia. Aż się wierzyć nie chce. Ktoś ma więcej info czy ten dyrektor jakoś medialnie bardzo działał przeciwko Putinowi albo jego katedra żeby faktycznie na niego polowali na zlecenie służb?
Zdążyło mi się pracować jako “manager” ~10osobowego zespołu i nie rozumiem skąd przekonanie wszelkiego szefostwa, że w biurze ludzie bardziej pracują. Chyba, że chodzi o to, że więcej wysiłku wkładają w upawnianie się, że wygląda, jakby pracowali. Jeśli ktoś nie potrafi wyznaczać celów we współpracy z zespołem i realizować ich w zaplanowanych ramach, to pozostaje tyrania i wiszenie ludziom nad głową w biurze… Nie żebym twierdził, że sam jestem jakimś zajebistym managerem, bo nie jestem, ale też na dobrą sprawę nie miałem w tym kierunku żadnego szkolenia nigdy a sporo z tych ludzi przeszło >>szkoły<< i z rękawa sypie nazwami różnych bezużytecznych metodologii dojeżdżania pracownika.
Na szczęście u mnie w robocie celowo pozatrudniano osoby z dosłownie całej Polski, tak że gdyby chciano im kazać jeździć do biura, musianoby im wypłacić srogie dodatki relokacyjne albo za dojazdy. A szkolenie pracownika na to stanowisko trwa do pół roku.
Oczywiście nie mam złudzeń, że jak będzie trzeba to się nas wszystkich wywali, ale na razie jeszcze się tak nie boję. Nic nie daje tyle czasu dla siebie w kapitalizmie co praca zdalna (no, poza brakiem pracy w ogóle).
BTW zauważyliście że CEO tych firm nie mają ŻADNYCH argumentów odnośnie potrzeby powrotu do biur? Ani ta słynna produktywność, ani nawet rzekoma integracja zespołu. Nie, oni chcą wyłącznie większej kontroli nad pracownikiem i ograniczenia mu życiowego pola manewru żeby się nie rozbestwił i nie zaczął rozglądać się za alternatywami. :)
BTW zauważyliście że CEO tych firm nie mają ŻADNYCH argumentów odnośnie potrzeby powrotu do biur? Ani ta słynna produktywność, ani nawet rzekoma integracja zespołu. Nie, oni chcą wyłącznie większej kontroli nad pracownikiem i ograniczenia mu życiowego pola manewru żeby się nie rozbestwił i nie zaczął rozglądać się za alternatywami. :)
U mojego poprzedniego pracodawcy od zawsze praca była stacjonarna jednakże jakiekolwiek propozycje od zespołu (w którym pracowałem) dotyczące choćby sporadycznej czy okazjonalnej pracy zdalnej - były odrzucane przez kierownika bez jakiegoś większego, konkretnego powodu (poza podtrzymaniem atmosfery zespołu w biurze czy tym, że kierownik dojeżdża kilkadziesiąt kilometrów do biura).
Najlepszym przykładem tutaj był pewien dzień, gdzie na całym osiedlu były wykonywane prace nad siecią wodociągową i pewnego dnia otrzymaliśmy (zespół) informację, że następnego dnia w godzinach pracy nie będzie bieżącej wody (więc brak herbat, kaw a już nie mówiąc o toalecie). Stanowczo się określiliśmy kierownikowi, że nie mamy zamiaru pracować 8h bez dostępu do toalety a sprowadzenie ToiToi’a w jeden dzień nie było wówczas możliwe, więc jedynie wchodzi w grę praca zdalna w tym jednym dniu.
No więc kierownik postanowił wystosować mail’a (i to nieżle wysmarowanego) do osób wyżej w hierarchii firmy z pilną i gorącą prośbą aby podjąć jakiekolwiek działanie aby zatrzymać zespół w tym dniu w biurze (wartym zaznaczenia jest, iż bezpośredni przełożony kierownika nigdy nie miał nic przeciwko pracy zdalnej). O tym mail’u zaś jako zespół dowoedzieliśmy się niedługo później gdyż inny adresat był “przypadkiem” dany do DW i przekazał nam to info wraz z samym mail’em.
Suma sumarum, pracowaliśmy ten jeden dzień zdalnie i paradoksalnie wykręciliśmy tego dnia lepsze wyniki niż normalnego tegoże w biurze.
Najlepsze jest to, jak następnego dnia na daily kierownik (który nie był świadomy wycieku jego mail’a) wykazał się cynizmem i wielce pochwalił nasz zespół za upór i konsekwencję w zaistniałej sytuacji, z czego rzekomo był bardzo dumny, przy okazji mówiąc rzeczy godne wszelkich youtube’owych coach’ów.
Spoko, ja w czasie pandemii pracowałam w sektorze usług że tak powiem. Byliśmy zamknięci tylko przez tydzień i mimo że w pewnym momencie nikt do nas nie przychodził (bo nie byliśmy sklepem spożywczym) to i tak trzeba było ślęczeć za ladą w komplecie, zbijając bąki, zamiast w sumie skupić się na robocie projektowej która fajnie zaczęła nam wychodzić na “zdalnym”.
Ważne zmiany, to by były, gdyby listonosze zaczęli znów chodzić z przesyłkami za dobrą pensję.
A placówki by były otwarte w normalnych godzinach, przynajmniej dwa “okienka”.
Pieśń przeszłości.
Tak to próbujemy reperować trupa, który robi za elektronicznego pośrednika,
gdzie można było działać po prostu na “państwowej” infrastrukturze.
Pomyślcie, Melon i jego ziomy wolą importować specjalistów z innych krajów, zamiast dofinansowywać edukację w USA.
Pomyślcie, jak się teraz muszą czuć prości ludzie, czy nawet specjaliści z USA którzy mieli problemy ze znalezieniem dobrze płatnej pracy.
W USA prawa pracownicze są gówno warte. Ale obywatel USA nie ma aż tak przejebane. Przejebane mają imigranci specjaliści, którzy są całkowicie zdani na łaskę pracodawcy. O to właśnie chodzi libkom gospodarczym z USA. Jeśli pracownik może stracić znacznie więcej niż pracę, jeśli może zostać odesłany do swojego biednego kraju jeśli nie wyrabia normy, to takiego pracownika można jeszcze mocniej eksploatować.
A co więcej, wyciąganie specjalistów z innych krajów, oznacza że zostali oni wykształceni na koszt tamtego podatnika, więc więcej kasy zostanie w budżecie USA na ulgi dla miliarderów.
Wyobrażam sobie co mieli w głowie: “Ale przecież zielsko to samo zdrowie. Nie to co ten okropny alkohol. Przecież dzieci palą zielsko na padaczkę i im pomaga, to naszemu 3 latkowi też damy, może mu się szybciej zaśnie”
Nie ma na świecie wystarczającej liczby iks, które mogłabym dołożyć do jednego D żeby oddać to jak bardzo poplułam się ze śmiechu czytając ten komentarz.
wiadomosci
Gorące
Magazyn ze zdalnego serwera może być niekompletny. Zobacz więcej na oryginalnej instancji.