Poznajcie Mar(s)jana - przylecial z Proxima Centauri 2137 bo uslyszal, ze mamy tu najlepsza impreze po tej stronie galaktyki i tak mu sie spodobalo, ze postanowil zostac. Powiedzial, ze nigdzie indziej nie widzial tylu usmiechnietych, zyczliwych i towarzyskich mordek, gdzie nikogo nie obchodzilo czy ktos jest niski,, wysoki, lysy, gruby, niepelnosprawny*, ciemno- czy zielonoskory.
Mar(s)jan jest madry, badz jak on, wyloguj sie czasem z internetow i idz na dobra impreze. ;)
no chyba, ze chodzilo o pomoc, albo zbicie piateczki lub zolwika
Kiedy spotykasz starego znajomego z legendarnego katowickiego klubu #inqbator I ten znajomy mówi, że pierwszy raz jest na #SunriseFestival, i jest zajebiscie... to wiedz, że cos się dzieje
Techno-underground kiedyś gardzil takimi imprezami jak Sunrise 😉
Im dluzej ogladam transmisje ze sceny glownej #Tomorrowland2025, tym bardziej sie przekonuje, ze DJe, ktorymi kiedys jakos tam nieco pogardzalem wcale teraz nie graja tak zle... moze nawet ten #SteveAoki na #SunriseFestival nie bedzie taki straszny? 🤔🤣
Na scenie glownej #Tomorrowland2025 zmienil sie tylko jeden detal... na dzwigu wspierajacym pozostalosci spalonej sceny przysiadl sobie motyl, logo i symbol calej imprezy 🦋
"The butterfly rises once again at Tomorrowland 🦋✨
More than just a symbol, it represents rebirth, hope, and the magic that unites thousands of souls through music.
Every year, its presence reminds us that music transforms us… and in 2025, it does so stronger than ever."
Ten tydzień muzycznie był dziwny - dużo wyróżnień, ale mało do polecenia.
Firkin - zespół mi znany, ale jakoś nigdy nie zabrałem się do jego szerszego przesłuchania. Węgierska grupa grająca celtycki punk, ale ten w bardziej folkowym wydaniu. Co nie znaczy, że spokojnym - jak na dość "lekkie" instrumentarium w porównaniu np. do Dropkick Murphys, mają bardzo dużo energii i szybkości, a może właśnie przez to te cechy się uwypuklają. Nóżka tupie, nie powiem.
Signs of the Swarm, EP-ka "To Rid Myself Of Truth" - co ciekawe, nie złapałem tutaj żadnego singla dla siebie (jak to zwykle ma miejsce w deathcorze), ale jako cała (krótsza) płyta jest to po prostu ciekawe i nie nudzi. To jeden z tych zespołów, o których się często nie mówi przy topce tego nurtu, ale moim zdaniem jest na tyle interesujący i brutalny, że warto go znać.
Wyróżnienia:
Labyrinthus Stellarum - niby lubię kosmiczny black metal, ale ten mnie nie urzekł. Natomiast ma to nieco "zaklawiszowany", ale za to bardzo kosmiczny klimat i będą osoby, którym się spodoba.
Misotheist - odpaliłem przypadkiem, gdyż szukałem płyty zespołu Hour of Penance o podobnej nazwie. Dość gęsty black, zaskakująco mięsisty i naładowany akcją jak na kilkunastominutowe utwory, ale już na granicy tego, co toleruję na dłuższą metę. Tym niemniej, ma to solidną atmosferę piekła.
Warmoon Lord, album "Sacrosanct Demonopathy" - black metal jakich wiele, ale dobrze się tego słucha i faktycznie czuć Finlandię. Nie znalazłbym żadnego utworu, który bym dodał sobie na playlistę, ale jako cała płyta robi klimat w tle.
The Moaning, album "Blood from Stone" - przyjemny black metal, choć mam wrażenie, że początek płyty jest nierówny. Może to tylko jednak kwestia przyzwyczajenia - potem robi się lepiej, szczególnie z bonusowymi utworami. To zresztą jedyne wydanie tego szwedzkiego zespołu, którego członkowie do dzisiaj grają w różnych ekipach (lub nie żyją).